Baczyński, Chrabota, Ceran żegnają Passenta. „Gigant”, „Nadzieja dla nas”, „Uciekał przed zramoleniem”
Zmarł najsłynniejszy polski felietonista Daniel Passent (screen Youtube.com/Xiegarnia.pl)
Nie żyje Daniel Passent, jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych publicystów w Polsce. Przez 63 lata był związany z tygodnikiem "Polityka". Miał 83 lata.
Daniel Passent do zespołu "Polityki" dołączył w 1959 roku. Od lat co tydzień publikował felietony poświęcone sprawom politycznym, społecznym, gospodarczym, międzynarodowym i kulturalnym. Ostatni jego felieton "Polityka" zamieściła na przełomie roku. Passent miał swoje miejsce także w internecie. "En Passant" Daniela Passenta, prowadzony sumiennie od 2006 roku, to jeden z najstarszych blogów politycznych w Polsce."Z przyczyn niezależnych ode mnie ogłaszam przerwę w mojej obecności. Państwa zachęcam do aktywności na blogu En Passant, który istnieje już kilkanaście lat. Do rychłego zobaczenia! Wkrótce znowu do Was dołączę" - napisał 3 stycznia.
Z córką Agatą Passent był autorem podcastu "Passent & Passent. Mój pierwszy raz". Daniel Passent od 2012 roku był związany również z radiem Tok FM, gdzie z krótkimi przerwami prowadził autorską audycję "Goście Passenta" (ostatni raz 2 stycznia). "Daniel był w szpitalu od paru tygodni, ale mieliśmy nadzieję, że da radę po raz kolejny, że jego organizm okaże się silniejszy niż choroba" - mówił w Tok FM Jerzy Baczyński, redaktor naczelny "Polityki".
Passent nie żyje. "Wierny misji dziennikarskiej do końca"
- Mamy poczucie ogromnej straty, bo Daniel był jedną z ważniejszych postaci w historii "Polityki". Pracował w tygodniku 63 lata - mówi Jerzy Baczyński. - Chociaż po drodze był redaktorem naczelnym międzynarodowej gazety w Bostonie i ambasadorem w Chile, zawsze wracał do "Polityki". Mówił, że gdziekolwiek wyjedzie, zawsze wróci, bo czuł, że to jest jego miejsce i traktował "Politykę" trochę jak rodzinę zastępczą - opowiada Baczyński i dodaje: - Daniel był dzieckiem ocalałym z holocaustu. Nigdy nie poznał swoich rodziców, nawet nigdy nie miał zdjęcia matki. Pewnie z racji swoich doświadczeń był człowiekiem niesłychanie ciepłym, towarzyskim, szukającym kontaktu z ludźmi.
– Dla nas w redakcji był ważny nie tylko jako legenda tygodnika czy guru dziennikarstwa i felietonistyki, ale też jako kolega, który był bardzo wrażliwy na innych autorów. Jak znalazł jakiś artykuł, który go szczególnie zainteresował, to potrafił dzwonić do autorów, aby pochwalić – wspomina Baczyński. – Pytany o swoje deklaracje polityczne, religijne czy światopoglądowe mówił, że wierzy w maszynę do pisania, co znaczyło, że wierzy w misję dziennikarską. Po stanie wojennym część kolegów chciała, żeby "Polityka" została zamknięta, a on uważał, że to nie jest tylko własność dziennikarzy, ale przede wszystkim czytelników. Według niego dziennikarze i gazeta ma misję pomagania czytelnikom w oswojeniu rzeczywistości, nazywaniu procesów, zjawisk. Tej misji jakościowego dziennikarstwa został wierny do końca.
- Była to ważna postać polskiego dziennikarstwa, świetny felietonista, dobry człowiek pełen pasji, inteligencji. I poczucia humoru, które w obecnych czasach może nieco trąciło myszką, ale jego wielbiciele właśnie za to go lubili – mówi Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej". Chrabota z sympatią wspomina jego audycje w Tok FM. - Często bywałem ich gościem i z lekka się irytowałem, kiedy żartobliwie nazywał nasze studio radiowęzłem z ulicy Czerskiej. Niewątpliwie był to facet, który uchronił się przed zramoleniem, więc mógł pracować jako dziennikarz do końca życia. To daje wiele nadziei nam, którzy wciąż trwamy w tym zawodzie - opowiada Chrabota. - Miał swoje chwile chwały i słabe momenty, szczególnie, gdy w latach 80. opowiedział się za reżimem komunistycznym (poświęcił mu nawet wtedy szyderczą piosenkę Jacek Kaczmarski) - nigdy mu tego nie zapomniano. Jednak gdyby zważyć jego zasługi i chwile słabości, to zasług byłoby jednak dużo więcej. Tylko Lech Wałęsa nie rozumie, że wielcy ludzie też mają swoje słabe chwile - dodaje naczelny "Rzeczpospolitej", nawiązując do zeszłorocznej krytyki Passenta przez Wałęsę.
- To jeden z ostatnich wielkich, gigantów dziennikarstwa - mówi Kamila Ceran, redaktorka naczelna radia Tok FM. - Zaszczytem było z nim pracować, on zawsze uważał się za członka redakcji. To było zabawne i wzruszające, kiedy przedstawiał mnie jako swoją szefową. Pomimo swojej wielkości, był przecudnym, przemiłym i kulturalnym człowiekiem - wymienia szefowa Tok FM. Daniel Passent pojawił się na antenie rozgłośni kilka miesięcy po tym, jak naczelną została Kamila Ceran. - Od zawsze byłam czytelniczką "Polityki" i od zawsze byłam czytelniczką Passenta.
Jerzy Domański, redaktor naczelny "Przeglądu" i prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy RP stwierdza: - Dla mnie Daniel Passent jest fundamentalną postacią, jeśli chodzi o felieton. To niepowetowana strata, bo felietonistów z krwi i kości, czyli mających ogromną wiedzę, jednocześnie umiejętność pisania w sposób przewrotny, dowcipny, inteligentny, było i jest niewielu. Passent z pewnością był na miejscu medalowym, gdyby liczyć całą powojenną felietonistykę.
Żegnają Daniela Passenta. "Klasyka gatunku z zaletami i mankamentami klasyka"
W 2011 roku Daniel Passent zajął pierwsze miejsce w jedynym "Rankingu felietonistów prasowych" przygotowanym przez magazyn "Press", a którego jurorami było czternaście redaktorek i redaktorów naczelnych. Tak o Danielu Passencie napisano w uzasadnieniu: "Dżentelmen pióra. Weteran i mistrz gatunku. Za złośliwość, panowanie nad językiem, erudycję i inteligencję. Choć ma wszelkie papiery, by stać się mędrcem narodowym, nie stara się narzucać własnego punktu widzenia wszystkim. Ciągle widać pomysł, fantastyczną kompozycję, żywy język. Zaskakuje puentami. Klasa sama w sobie. Czuje się poszukiwanie tematu i odświeżanie formy - z rozmaitym skutkiem, ale nigdy poniżej niezłego poziomu. Raz na jakiś czas perła. Trafny dobór formy, tematów i złośliwość, którą powinny się cechować felietony. Klasyka gatunku z zaletami i mankamentami klasyka".
Daniel Passent został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi. Był autorem wielu książek, m.in. "Bywalca", "Bitwy pod wersalikami", "Pan Bóg przyjechał do Monachium", "Choroby dyplomatycznej", "Dzisiaj umrą dwie osoby", "To jest moja gra", "Codziennika", "Pod napięciem", "Passy" oraz zbioru reportaży z wojny wietnamskiej "Co dzień wojna". O jego śmierci poinformowały "Fakty" TVN i "Wydarzenia" Polsatu.
(BAE, KOZ, 15.02.2022)