Dział: PUBLIC RELATIONS

Dodano: Grudzień 17, 2021

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Kibole są problemem PR-owym Legii, brak reakcji klubu go pogłębia

Mimo że Legia Warszawa znajduje się w strefie spadkowej to o jej kibicach mówi się więcej (fot. Jakub Kaminski/East News)

Brak zdecydowanej reakcji Legii Warszawa na zachowania jej kibiców to przyczyna PR-owych problemów klubu i większy problem niż kiepska forma sportowa piłkarskich mistrzów Polski.

W drugim tygodniu grudnia w Legii Warszawa doszło do dwóch karygodnych sytuacji. W trakcie meczu Ligi Europy przeciwko Spartakowi Moskwa na dwóch trybunach stadionu przy Łazienkowskiej 3 pojawiła się wielka kartoniada z napisem "Jazda z k....mi", a kilka dni później po porażce Legii z Wisłą Płock piłkarze stołecznej drużyny zostali pobici przez "kiboli" w ramach "pogadanki", która miała przekonać zawodników do lepszej gry. 

Kibole wyklęci

W reakcji na to ostatnie wydarzenie klub wystosował oświadczenie, w którym czytamy, że "traktuje incydent z najwyższą powagą i dąży do jego pełnego wyjaśnienia. Jednocześnie z całą mocą potępiamy wszelkie formy agresji, na którą nie może być miejsca w sporcie niezależnie od poziomu emocji". Według specjalistów reakcja była zbyt delikatna i bez jednoznacznego odcięcia się od pseudokibiców, Legia dalej będzie musiała radzić sobie z PR-owymi problemami.

Michał Tkaczyszyn, head of sport & public w agencji Publicon, wyjaśnia, że jedynym wyjściem z tej sytuacji powinno być jednoznaczne odcięcie się od "skandalicznych incydentów i ich autorów". W jego opinii cicha większość kibiców oczekuje takiej reakcji. - Stosowanie półśrodków w oficjalnych komunikatach zawsze pozostawia niesmak i pole do powtarzania takich działań w przyszłości - stwierdza.

Kluby bez wsparcia państwa

Szymon Jadczak, dziennikarz Wp.pl i autor książki "Wisła w ogniu. Jak bandyci ukradli Wisłę Kraków", podkreśla, że reakcja Legii jest standardowa na warunki w Polsce. - Można zarzucać, że kluby są słabe i boją się postawić kibolom, ale żyjemy w kraju, który lekceważy problem kibolstwa. Nie ma działań systemowych, które zwalczałyby te zachowania - stwierdza dziennikarz. Zarazem podkreśla, że taka reakcja klubu należącego do Dariusza Mioduskiego go nie dziwi, ponieważ bliskim doradcą właściciela jest Mariusz Chłopik, były współpracownik Mateusza Morawieckiego. - Dopiero co wyciekły jego maile, w których wstawiał się u Premiera w za kibolstwem i walczył z zaostrzaniem kar, które mieli otrzymać stadionowi chuligani.

Jadczak nawiązuje do maili, które pojawiły się na Poufnej Rozmowie w czerwcu br., w których w 2018 roku Mariusz Chłopik, jako dyrektor ds. marketingu sportowego PKO BP, miał ostrzegać premiera Morawieckiego przed protestem kibiców i "wyśmiewaniem rządu PiS, Mateusza i prezesa JK na trybunach". „Mateusz, Michał, jestem po spotkaniach z kibicami Legii Warszawa, Śląska Wrocław oraz rozmowami z innymi środowiskami kibicowskimi. Obecnie Jarosław Zieliński (były wiceszef MSWiA – red.) proceduje ustawę zaostrzającą kwestie opraw meczowych. Generalnie grozi to wielkim protestem kibiców podczas najbliższej kolejki ligowej, która jest w trakcie wyborów”.

Dziennikarz pyta, jak klub miałby walczyć z kibolami, skoro najbliższy doradca prezesa i właściciela jest ich obrońcą. Podkreśla, że od zawsze gra z kibolami to stąpanie po cienkim lodzie i jako przykład podaje poprzedniego prezesa Legii Bogusława Leśnodorskiego. - Starał się żyć z nimi w zgodzie, a w kluczowym momencie dla klubu doprowadzili do burdy w meczu LM z Borussią, w następstwie czego stadion Legii został zamknięty na jeden z najlepszych meczów zespołu w ostatnich latach - kiedy zremisował z Realem Madryt.

Czas na radykalne kroki

Tkaczyszyn zgadza się, że Legia nie ma pomysłu na to, jak współpracować z żyletą,  sektorem trybun zajmowanym przez najbardziej zagorzałych kibiców. - Wynika to z wielu konfliktów i zawłaszczania przestrzeni klubowej przez ludzi o często mocno podejrzanej reputacji. Ostatnie wyniki sportowe jeszcze te konflikty potęgują. Dało się to naprawić w wielu europejskich klubach, które swego czasu słynęły z ekscesów części kibiców. Ale do tego potrzeba pomysłu, zdecydowanych działań i konsekwencji - stwierdza ekspert.

Pytany o wulgarną kartoniadę Jadczak stwierdza, że nie wierzy w zapewnienia klubu, jakoby nie znał treści, która się na niej pojawiła. - Nikt mi nie wmówi, że ułożenie dziesiątek tysięcy kartonów odbyło się bez wiedzy klubu. Ktoś w klubie na to pozwolił - mówi i dodaje, że Mioduski powninien zrozumieć, że poszedł za daleko. - Historia pokazuje, że gdy idzie się na układy z kibolami, to nie ma już kroku wstecz. A gdy daje im się palec, to wezmą rękę, a potem będą oczekiwali, że dostaną jeszcze drugą - podkreśla.

Przedstawiciel Publiconu podkreśla, że błędy w Legii na poziomie zarządczym są popełniane przez cały czas. - Ciągle uwypuklają słabość klubu w stosunku do tych grup, które są marginesem, i które stawiają się ponad nim, działając na jego szkodę. Bez radykalnego oddzielenia bandytów od kibiców próbujących budować razem z zarządem przyszłość Legii ta sytuacja się nie zmieni.

(KAP, 17.12.2021)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.