Włamali się do komputera związkowców w Radiu Łódź? „Kierownik stał na czatach"
Związki zawodowe od początku października są w sporze z prezesem rozgłośni (fot. Pixabay.com)
Prokuratura i policja badają sprawę włamania do komputera Małgorzaty Warzechy, koordynatorki wspólnej reprezentacji związków zawodowych w Radiu Łódź. Według Warzechy w sprawę zamieszani są prezes i szef redakcji informacji radia. - Wizerunkowo takie działania to już jest szorowanie po dnie - ocenia dr Mirosław Oczkoś, ekspert od wizerunku i marketingu politycznego.
W niedzielę, 24 października około 11 do siedziby radia mieli wkroczyć dwaj nieznani mężczyźni. Tego dnia w rozgłośni pojawił się też prezes Arkadiusz Paluszkiewcz, choć - jak podkreśla Małgorzata Warzecha - wcześniej nigdy nie zjawiał się w siedzibie radia w niedziele.
- Według Artura Wolskiego, szefa redakcji informacji, internetu i projektów audiowizualnych ci obcy mężczyźni mieli być gośćmi prezesa Paluszkiewicza - relacjonuje "Pressowi" Warzecha.
Jak dodaje, tego dnia pracowała z redakcyjną koleżanką nad wieczorną audycją. - Z monitoringu, wiemy że ci obcy ludzie siedzieli u prezesa prawie trzy godziny. Dzięki numerom rejestracyjnym ich auta policja ustaliła, że samochód używała firma odzyskująca dane komputerowe - mówi.
W tym dniu z pracy najpierw wyszła Małgorzata Warzecha, następnie jej redakcyjna koleżanka.
- Pan Artur Wolski, który obserwował, czy moja koleżanka odjechała już autem do domu, udał się do gabinetu prezesa, zabrał stamtąd dwóch mężczyzn i dotarł z nimi przed nasz pokój. Otworzył drzwi i wskazał na komputer, który znajduje się po prawej stronie. Dwaj mężczyźni przez około 40 minut znajdowali się w pomieszczeniu redakcyjnym, w którym mam wszystko, zarówno materiały dziennikarskie, jak i związkowe. Z monitoringu wiemy, że kierownik Wolski stał na czatach - relacjonuje Małgorzata Warzecha.
Naruszona obudowa komputera
O tym, że doszło do włamania, dziennikarka zorientowała się po jakimś czasie. Przy okazji awarii sieci komputerowej, zauważyła, że ma odchyloną obudowę komputera. Po otrzymaniu od pracowników monitoringu informacji o zawartości nagrania, Warzecha powiadomiła policję, bo obawiała się, że ktoś mógł jej podrzucić kompromitujące ją materiały. Prokuratura zabezpieczyła już monitoring i komputer dziennikarki.
Postępowanie toczy się w sprawie o przestępstwo polegające na nieuprawnionym uzyskaniu informacji.
- Jeden z dziennikarzy Radia Łódź złożył doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i ono skutkowało podjęciem decyzji o wszczęciu postępowania. Postępowanie toczy się w sprawie o przestępstwo polegające na nieuprawnionym uzyskaniu informacji. Kierując się dobrem postępowania nie mogę udzielić bliższych informacji - mówi "Pressowi" Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Postępowanie dotyczy naruszenia art. 267 kodeksu karnego. Mówi on o bezprawnym uzyskaniu informacji, za co grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.
- Włamanie na dziennikarski komputer za pośrednictwem obcych mężczyzn w zamkniętej, monitorowanej rozgłośni, to jest szok nie tylko dla mnie, ale i dla całego zespołu. Takimi metodami nie prowadzi się sporów zbiorowych. Są granice, które powinny być przestrzegane. My każdy nasz krok konsultowaliśmy z prawnikami - ocenia z kolei Małgorzata Warzecha.
Szorowanie po dnie
Arkadiusz Paluszkiewicz, prezes Radia Łódź, stwierdził tylko, że nie komentuje toczącego się postępowania.
Dr Mirosław Oczkoś, ekspert od wizerunku i marketingu politycznego, komentuje, że wizerunkowo takie działania to już jest "katastrofa i szorowanie po dnie". - Nie wiem, co jeszcze by się musiało wydarzyć, żeby to przebić. To już jest taka Białoruś w czystej postaci, jeśli nie Rosja - mówi "Pressowi". I dodaje: - Codziennie coś nas zaskakuje i jest to kolejny - jak to mówi pewna reklama - ostry strzał w silny ból. Mógłby być wywieszony napis na wejściu do radia: "porzućcie wszelką nadzieję, jeśli tu wchodzicie".
W rozgłośni od 4 października trwa spór związkowców z prezesem. Związki zawodowe domagają się m.in. powstrzymania planowanych zwolnień. Przesłały też wicepremierowi Piotrowi Glińskiemu swoje zarzuty pod adresem prezesa. Podano w nich m.in., że w rozgłośni "panuje atmosfera terroru i zastraszenia", a prezes Paluszkiewicz "w bezpośrednich kontaktach poniża i obraża pracowników".
(MNIE, 10.11.2021)