IPN na pytania o zarobki nie odpowiada
Dziennikarz "Super Expressu" chciał się dowiedzieć m.in., ile zarabia prezes IPN Jarosław Szarek (fot. Jakub Kaminski/East News)
Instytut Pamięci Narodowej nie podał dziennikarzowi "Super Expressu" zarobków swojego kierownictwa, wskazując na braki formalne we wniosku o udostępnienie informacji. Prawnik Sieci Obywatelskiej Watchdog ocenia, że to celowe działanie i radzi, by dziennikarze zwracali się o dostęp do informacji publicznej jako zwykli obywatele.
Dziennikarz "Super Expressu" Marcin Torz wysłał mail do IPN z pytaniami dotyczącymi zarobków prezesa, szefa oddziału i szefa delegatury Instytutu. W odpowiedzi otrzymał pismo wzywające go do uzupełnienia "braków formalnych" wniosku o udostępnienie informacji publicznej.
"Organ zobowiązany do udzielenia informacji publicznej ma prawo domagać się danych, które pozwolą na należyte określenie podmiotu, wobec którego mają być podjęte czynności związane z realizacją wniosku" – napisano w piśmie IPN podpisanym przez dyrektorkę generalną Magdalenę Głowę. Na przesłanie wydanego przez redakcję upoważnienia Torz dostał 7 dni.
Zdaniem prawnika Sieci Obywatelskiej Watchdog Bartosza Wilka takie wezwanie do nadesłania dokumentów można rozpatrywać jako dodatkową barierę formalną. – W mojej ocenie nie budzi wątpliwości, że w tym przypadku dziennikarz działał we własnym imieniu. Trudno uznać wskazanie w stopce nazwy tytułu prasowego jako wystarczające do stwierdzenia, że wniosek - cytując orzecznictwo - pochodzi od prasy – mówi "Press" Bartosz Wilk.
– IPN w ten sposób przeciąga udostępnienie informacji. Można sądzić, że to działanie intencjonalnie, bo gdyby chciał udostępnić te informacje, mógłby to zrobić bez konieczności wzywania dziennikarza do przesyłania dokumentów potwierdzających jego przynależność redakcyjną. Proponowałbym uzupełnienie braków formalnych, aby zobaczyć, czy faktycznie za wezwaniem stały wątpliwości formalne IPN, czy też było to elementem strategii procesowej – sugeruje Wilk.
Jarosław Szarek kieruje IPN od 2016 roku (fot. Piotr Molecki/East News)
Prawnik Sieci Obywatelskiej radzi, aby w podobnych sytuacjach dziennikarze zwracali się o dostęp do informacji publicznej jako zwykli obywatele. W takim przypadku nie muszą spełniać wymogów formalnych, wysyłać dokumentów potwierdzających przynależność do redakcji, a czas udostępnienia, przesłanki i tryb są takie same.
(BAE, 26.02.2021)