Australia pokazała, że presja na gigantów ma sens
Facebook ostatecznie odblokował treści od australijskich wydawców (fot. Annie Spratt/ Unsplash)
Wydawcy w Polsce z uwagą śledzą rozstrzygnięcie sporu pomiędzy Facebookiem a władzami Australii. - To pokazuje, że można się porozumieć, ale potrzebna jest zdecydowana reakcja rządzących - komentuje Marek Frąckowiak z Izby Wydawców Prasy. Redaktor naczelny "Polityki" Jerzy Baczyński zwraca uwagę, że cyfrowi giganci są skłonni płacić, jeśli czują presję.
W czwartek australijski parlament ostatecznie zatwierdził nowe przepisy, które zobowiązują gigantów cyfrowych - jak Facebook i Google - do płacenia za udostępnianie treści krajowych i lokalnych wydawców. Prawo było przedmiotem ostrego sporu platform internetowych z władzami Australii. W ubiegłym tygodniu, w geście protestu, Facebook zablokował treści udostępniane przez tamtejszych wydawców. Koncern Marka Zuckerberga zapowiedział kilka dni temu, że wycofa się z tego po wprowadzeniu poprawek do proponowanych przepisów.
Przyjęta ustawa stanowi światowy precedens, dlatego coraz liczniej pojawiają się głosy dotyczące wprowadzenia podobnych regulacji w innych państwach. Do pójścia drogą australijską wezwała Europejska Rada Wydawców (EPC) oraz News Media Europe, reprezentująca 2400 nadawców i wydawców z państw europejskich. W Europie największym sukcesem w rozmowach z gigantami cyfrowymi mogą pochwalić się Francuzi. Alliance de la Presse d’Information Générale (stowarzyszenie zrzeszające francuskich wydawców) w styczniu zawarło porozumienie z koncernem Alphabet (właściciel Google'a) w sprawie płacenia za udostępniane treści od miejscowych redakcji.
Zdaniem Marka Frąckowiaka, dyrektora generalnego IWP, wydarzenia w Australii pokazują konieczność pełnej implementacji dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym oraz wypracowania wspólnego stanowiska na forum europejskim. Państwa unijne mają czas na implementację dyrektywy do 7 czerwca, kiedy jej zapisy wejdą w życie. Jesienią ubiegłego roku jako pierwsza w UE zrobiła to Francja.
"Rząd uległ lobbingowi koncernów cyfrowych"
- Warunkiem skutecznego uregulowania tej sprawy jest wspólne działanie wydawców, dziennikarzy i wszystkich twórców, których powinien mocno wspierać rząd oraz urząd antymonopolowy. Przykład z Australii pokazuje, że można finalnie rozsądnie się porozumieć, ale do tego potrzebna jest zdecydowana reakcja rządzących - komentuje w rozmowie z "Press".
Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny "Dziennika Gazety Prawnej", mówi, że polski rząd powinien wziąć bez zwłoki przykład z rządów Australii czy Francji. - Oczywiście ogólnoeuropejskie porozumienie nie byłoby niczym złym, ale uważam, że nie musimy na nie czekać i że sprawne, traktujące poważnie rynek informacji i krajowe media rządy są w stanie, bez oglądania się na takie porozumienie, rozwiązać ten problem na własnym podwórku - mówi w rozmowie z "Press".
fot. Thought Catalog/ Unsplash
Redaktor naczelny "Polityki" Jerzy Baczyński mówi o rozczarowaniu postawą polskich władz. - Bardzo liczyliśmy, że przyjęcie unijnej dyrektywy o prawach pokrewnych spowoduje uregulowanie sprawy płatności za udostępnianie treści na platformach internetowych. Jednak okazało się, że nasz rząd nie tylko głosował przeciw tym przepisom, to jeszcze zaskarżył je do unijnego trybunału pod hasłem rzekomej obrony wolności internautów. W rzeczywistości, jak sądzę, uległ lobbingowi wielkich firm cyfrowych i prostej politycznej kalkulacji - komentuje Baczyński.
W maju 2019 roku polski rząd zaskarżył do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej unijną dyrektywę o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Ówczesny minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz tłumaczył, że powodem jest obawa o cenzurę prewencyjną i zmuszanie właścicieli stron internetowych do sprawdzania każdej treści, jaką umieszczą w sieci, nawet jeśli nie łamie ona praw autorskich. Sprawa nadal nie została rozstrzygnięta przez TSUE.
- Mało prawdopodobne, żeby na poziomie krajowym udało się osiągnąć porozumienie z cyfrowymi gigantami. Na forum europejskim jest znacznie łatwiej. Niektóre państwa próbują na własną rękę wymuszać na globalnych korporacjach technologicznych jakieś opłaty na rzecz lokalnych wytwórców treści, ale tu trzeba mieć czym pogrozić i mieć mocny rynek, jak Francuzi. Jednak przykład z Australii pokazuje, że jeśli giganci cyfrowi czują presję, także ze strony władzy publicznej, to są skłonni płacić - mówi "Press" redaktor naczelny "Polityki".
Resort kultury od stycznia nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie.
(PTD, 26.02.2021)