Bez fajerwerków, czyli PR Trzaskowskiego
O Trzaskowskim kilkanaście lat temu w polityce nikt nie słyszał. Trafił do niej nieco przypadkiem (screen: YouTube/ Polskie Radio)
Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski wygląda na 10 lat młodszego, niż jest w rzeczywistości, ale dziennikarze mają wrażenie, że jest politykiem, który wciąż bardziej rokuje, niż już jest. Artykuł archiwalny z magazynu "Press" 01-02/2019.
Potwierdzam – w tym roku w sylwestra #WarszawaNieStrzela. Podczas imprezy sylwestrowej organizowanej przez @warszawa nie będzie pokazu głośnych fajerwerków. Bąbel wygląda na zadowolonego” – pisze 5 grudnia br. na Twitterze Rafał Trzaskowski, już jako prezydent Warszawy. By utwierdzić obserwujące go osoby w przekonaniu, że taka decyzja jest słuszna, a Bąbel faktycznie jest zadowolony, Trzaskowski wrzuca prywatne zdjęcie, na którym pozuje wraz z synem Stanisławem i dwuletnim buldogiem francuskim. Choć ta decyzja podzieliła internautów, to jednocześnie zyskała przychylność znanych dziennikarzy. „Panie prezydencie, ależ my się z Czarkiem cieszymy, że nie będzie w tym roku wybuchu fajerwerków w Warszawie na Sylwestra. Dziękujemy!” – napisała na Instagramie Kinga Rusin, właścicielka miniaturowego szpica, jednego z najsłynniejszych psich celebrytów w Polsce.
– To znacząca decyzja, odważna, rozsądna, pokazująca Polskę jako cywilizowany kraj – komentuje Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”, kierownik katedry dziennikarstwa Collegium Civitas. Zauważa jednak, że urzędowania Trzaskowskiego po objęciu przez niego władzy nie widać. – Polityka stała się obecnie strasznie twarda, a to jest człowiek nazbyt grzeczny jak na te realia. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o jego kandydaturze, miałem bardzo duże wątpliwości. Trzaskowski jest kulturalny, zna się na świecie, włada językami, ale brak w nim wyrazistości i charyzmy – mówi Żakowski.
NIEWIDOCZNY
Rzeczywiście, wkrótce po objęciu władzy innych decyzji prezydenta nie było widać, jeśli nie liczyć doniesień o piętrzących się problemach z przewidywanym wzrostem cen biletów komunikacji miejskiej oraz opłat za wywóz śmieci. Do tego doszła planowana przez rząd podwyżka cen prądu oraz najpoważniejszy kryzys w stołecznym ratuszu – rada miasta wycofała się z przyjętej przed wyborami 98-procentowej ulgi przy przekształceniu użytkowania wieczystego w prawo własności.
Chodziło o duże pieniądze, konkretnie o 1,7 mld w budżecie miasta. Media pisały: „Zdrada Trzaskowskiego. Właśnie odebrał warszawiakom grube pieniądze” (Wp.pl), „Trzaskowski oszukał wyborców? Lokatorzy stracą kilkanaście tysięcy złotych” (Se.pl), „Kontrowersyjna decyzja Trzaskowskiego. Radni PiS: To oszustwo wyborcze” (Rmf.fm). Trzaskowski, odnosząc się do zarzutów, tłumaczył, że szuka pieniędzy na realizację obietnic programowych.
Po fali krytyki wrócono do wcześniejszej decyzji i przywrócono wyższą bonifikatę. – Nie zgadzam się z tym, że naszych decyzji nie widać. Instytucje funkcjonują w taki sposób, że jak się do nich wchodzi, nie można od razu robić rewolucji. Dajemy sobie dwa, trzy miesiące na to, by poznać, jak urząd funkcjonuje, a potem będziemy dokonywać zmian – komentuje Paweł Rabiej, wiceprezydent Warszawy.
NIEZNANY
O Trzaskowskim kilkanaście lat temu w polityce nikt nie słyszał. Trafił do niej nieco przypadkiem – ze świata eksperckiego, kiedy przygotowywał doktorat, pracował jednocześnie jako doradca ówczesnego ministra ds. integracji europejskiej – Jacka Saryusza-Wolskiego, a później wraz z nim przeniósł się do Parlamentu Europejskiego. W Brukseli spędził kilka lat. W 2009 roku Saryusz-Wolski i Jerzy Buzek wsparli Trzaskowskiego w kampanii, dzięki czemu niedługo później sam został europosłem. Startował wówczas z listy Platformy Obywatelskiej w okręgu warszawskim. „Gdziekolwiek się znajdę, tam będę dobry” – mówi Trzaskowski w radiu Tok FM, gdy w 2009 roku dostaje się do europarlamentu. W kampanii wyborczej wsparli go wówczas m.in. Tomasz Karolak, Grzegorz Turnau, Michał Żebrowski i Urszula Dudziak. Z tamtego okresu pamięta go Ryszard Czarnecki, poseł PiS. – Był posłem pracowitym i zaangażowanym. Nie lubił politycznej walki, która jednak jest częścią życia politycznego. Pamiętam taką sytuację, kiedy doszło do konfrontacji o przywództwo Jacka Saryusza-Wolskiego z Jackiem Protasiewiczem. Kiedy trzeba było się opowiedzieć po którejś ze stron, Rafał nagle zniknął. Nie poparł swojego ówczesnego patrona politycznego Jacka Saryusza-Wolskiego – mówi Czarnecki. Kolejnym krokiem w karierze było wejście Trzaskowskiego do zrekonstruowanego rządu Donalda Tuska (jako nowy minister administracji i cyfryzacji). W tamtym czasie Tusk go publicznie wychwalał: „Talenty i narzędzia przydatne do pracy w rządzie pana Rafała Trzaskowskiego są wręcz legendarne”.
Po odejściu byłego premiera do Brukseli w 2014 roku Trzaskowski zostaje powołany przez ministra Grzegorza Schetynę na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, odpowiedzialnego za sprawy Unii Europejskiej. – Unikał urzędników, a wyjeżdżając na służbowe delegacje, oddalał się od współtowarzyszy. W swoim gabinecie otaczał się z kolei książkami, a na biurku zawsze można było zauważyć kilka ciekawych tytułów. Uwielbiał też pokazywać siebie jako inteligenta, który zna wiele języków. Kiedyś na jednym ze spotkań ambasador Chorwacji zadała mu pytanie po angielsku, a on chociaż powinien odpowiedzieć w tym samym języku, zdecydował się na odpowiedź po chorwacku – mówi anonimowo jeden z byłych współpracowników.
Nietypowe było także spotkanie z korpusem dyplomatycznym tuż po wyborach wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość. Jedna z osób zapytała: „Panie ministrze, co się teraz stanie?”. Odpowiedział: „No, co się stanie, stanie się to, że stracicie państwo wspaniałego, elokwentnego ministra, który mówi w kilku europejskich językach”.
Żart Trzaskowskiego wzbudził umiarkowany entuzjazm gości, ale jak twierdzi Michał Żebrowski, aktor i przyjaciel Trzaskowskiego, obecny prezydent Warszawy jest szalenie dowcipny. – Rafał jest człowiekiem ciekawym świata, ceniącym w ludziach wiedzę, kulturę i charakter. Wśród rówieśników w szkole czy na studiach był autentycznym, niekłamanym liderem. Zachęcał nas do rozwoju, dopingował do pracy. Znakomicie się uczył, ale jednocześnie nie stronił od imprez. Posiada cechy, które gromadzą wokół niego przyjaciół – mówi Żebrowski. Nie zgadza się z zarzutami, że Trzaskowskiemu brak osobowości, charyzmy i politycznego pazura.
NA KREDYT
Pomysł na kampanię samorządową Trzaskowskiego opierał się na stworzeniu postaci wyedukowanego europejskiego i nowoczesnego polityka na tle nieco prostego i przaśnego Patryka Jakiego z PiS. Jak zauważa Norbert Maliszewski, psycholog i specjalista ds. marketingu politycznego, kontrast zadziałał, ale pokazywanie i podkreślanie swojego statusu społecznego na każdym kroku często działało odwrotnie do zamierzeń. – Realizowałem ze studentami badania jakościowe i wyszło z nich, że obecny prezydent Warszawy owszem, jest inteligentny i atrakcyjny, ale dla siebie. Trzaskowski to polityk gabinetowy. Ma potencjał i dużo możliwości, ale ten potencjał jeszcze nie został nigdzie zrealizowany. Jest także kłopot z jego wyborczym sukcesem. Ludzie zagłosowali tak naprawdę przeciwko PiS. Teraz przed nim czas, by przekonał do siebie ten elektorat na kredyt – mówi Maliszewski.
Doktor Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku, twierdzi z kolei, że wizerunek Trzaskowskiego się jeszcze nie wykluł. – Mamy do czynienia z brzydkim kaczątkiem na złotej poduszce. Widać, że prezydent Warszawy zastanawia się teraz wraz ze swoim otoczeniem, jaka właściwie ma być ta prezydentura. Może się okazać, że w 2020 roku lub później będzie kandydował na prezydenta. Pamiętamy przecież podobny epizod z Lechem Kaczyńskim. Prezydent daje twarz i podejmuje mnóstwo decyzji, ale musi mieć też sprawny zespół. Błędem jest korzystanie z tych samych osób, które tworzyły z nim kampanię. Praca w kampanii a praca codzienna to dwie osobne rzeczy – mówi Oczkoś.
ZACZYNA WYCHODZIĆ
Jak pokazują zdjęcia umieszczane w sieciach społecznościowych przez współpracowników, Trzaskowski nie zamyka się jednak w swym gabinecie. W grudniu organizował konferencje prasowe, zdążył się spotkać z burmistrzem Brukseli, z organizacjami pozarządowymi zajmującymi się problemem bezdomności, przejechał świątecznym wagonem metra, otworzył żłobek, bazarek na Bielanach i Centrum Zdrowia Psychicznego w Szpitalu Wolskim oraz zainaugurował świąteczną dekorację stolicy, włączając lampki na choince na placu Zamkowym. Pojawił się tam jak typowy warszawiak w chłodny, zimowy wieczór – w dżinsach, polarze i puchowej kurtce.
Jak komentuje Michalina Czaplicka, stylistka pracująca przy produkcjach TVN, takim ubiorem chce podkreślić, że może zarządzać Warszawą z poziomu ulicy, a nie z poziomu ratusza. – Pokazuje wyborcom, że jest blisko nich. Już w kampanii wyborczej „zakasał rękawy”, co w domyśle miało pokazywać gotowość do pracy. Trzaskowski ostatnio bardzo polubił golfy, kojarzące się ze stylem Steve’a Jobsa i swetry, na bok z kolei odstawił krawaty – mówi Czaplicka. Choć ocenia jego styl pozytywnie, to, jak twierdzi, styliści powinni jeszcze nad nim popracować. – Często widzimy go w szarej budrysówce, która do jeżdżenia metrem warszawskim sprawdza się doskonale, ale już do składania wieńców pod pomnikiem niekoniecznie. Tu przydałby się klasyczny, ciemny płaszcz. Oprócz czerwonego krawata á la Trump, który zdarzało mu się zakładać, najbardziej nie podobają mi się jego buty. Powinien zrezygnować z ciężkich mokasynów z dużymi frędzlami na rzecz klasycznych sztybletów lub derbów. Buty, które nosi obecnie, nie wyglądają dobrze z klasycznym, formalnym garniturem. Na tle innych polskich polityków styl prezydenta Trzaskowskiego nie wygląda źle, ale właściwa długość spodni na pewno dodałaby mu profesjonalizmu – uważa Czaplicka. Zdaniem Mirosława Oczkosia, specjalisty ds. wizerunku, takie zabiegi nie sprawią, że ludzie zaczną Trzaskowskiego odbierać inaczej. – On nie jest luzakiem i nigdy nim nie zostanie. Musi się dookreślić. Bardzo ważne, by jego „ja” wewnętrzne pokrywało się z „ja” publicznym. Inaczej szybko zauważymy w jego zachowaniu pewną sztuczność. To, na co nie powinien czekać, to konflikt z PiS. Powinien zacząć urzędować, robić drobne rzeczy, znaleźć kogoś, kto by dyskretnie zajmował się jego wizerunkiem, mówił, gdzie powinien bywać, a gdzie nie – mówi Oczkoś.
ZACHWYCIŁ „DER SPIEGEL”
W połowie grudnia nowym prezydentem Warszawy zachwycił się niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, który pokusił się o analizę sytuacji politycznej w Polsce. Trzaskowskiego określono mianem „liberalnego, proeuropejskiego polityka” i porównano go do prezydenta Francji Emmanuela Macrona oraz premiera Kanady Justina Trudeau. Polscy dziennikarze są bardziej sceptyczni, Andrzej Stankiewicz, dziennikarz polityczny Onet.pl, mówi: – Z Trzaskowskim problem polega na tym, że to człowiek, który nigdy niczego nie musiał. Urodzony w dobrej rodzinie wszystko dostawał na tacy i to jest jego kłopot. Nie nadaje się do polskiej polityki, gdzie trzeba walczyć o swoje. W Warszawie jest ubezwłasnowolniony. Wygrał wybory, bo Warszawa nienawidzi PiS, ale wyborczy wynik to nie jego zasługa, tylko Jarosława Kaczyńskiego. Ludzie zagłosowaliby za każdym kandydatem przeciwko PiS-owi. Była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz obawiała się wpływu aparatu partyjnego na rządzenie miastem, a mam poważne wątpliwości, czy Trzaskowski będzie w stanie te układy pokonać – mówi Stankiewicz.
Podobne sugestie wysnuł tygodnik „Wprost”, który sugerował, że Platforma Obywatelska coraz bardziej rozpycha się w ratuszu. Nowy prezydent, pytany o pierwsze decyzje przez „Gazetę Stołeczną”, wymienił: darmowe żłobki, dopłaty do zajęć dodatkowych dla uczniów i pakiet senioralny. „Najważniejsze dla mnie jest to, by wysłać warszawiakom sygnał, że wcielam w życie swoje najważniejsze obietnice. Przez ostatnie miesiące nie tylko prowadziłem kampanię, ale też przygotowywałem się do objęcia rządów w mieście” – mówił Trzaskowski. Pod koniec listopada 2018 roku na konferencji prasowej przedstawił listę 12 priorytetów, wśród których znalazły się podwyżki dla nauczycieli, kontynuacja rozbudowy metra czy budowa nowych linii tramwajowych.
– Jak się patrzy na jego pierwsze kroki, to są to chyba dla Trzaskowskiego trudne chwile. Stara się przekonać, że Warszawa jest dla wszystkich, mimo że swoją ofertę polityczną kieruje do lewej strony. Jest postrzegany jako kompetentny prezydent, ale żeby być politykiem z krwi i kości, trzeba to przekuć na zaangażowanie w realizowanie interesów mieszkańców Warszawy – mówi Norbert Maliszewski, psycholog i specjalista ds. marketingu politycznego.
JAK GO WYMYŚLIĆ?
Trzaskowski dobry życiowy start zawdzięcza rodzicom. Ojciec Rafała Trzaskowskiego był znanym jazzmanem, dziadek przedwojennym sędzią apelacyjnym, a pradziadek językoznawcą, który zakładał żeńskie gimnazja. W jednym z wywiadów podkreślał, że rodzice „znali wszystkich ważnych ludzi w tym kraju”. W domu na warszawskiej Starówce spotykała się ówczesna śmietanka towarzyska. W sposobie wyrażania się Trzaskowskiego nie widać żadnej maniery, co też świadczy o tym, że w domu przykładano dużą wagę do edukacji. Andrzej Stankiewicz, dziennikarz polityczny Onet.pl, wspomina, że po tekście, który napisał do „Tygodnika Powszechnego”, któregoś dnia odezwał się do niego Rafał Trzaskowski, odnosząc się do tez postawionych w artykule. – Tłumaczył, że to nie jest tak, że stanowiska, które zajmował, nie wymagały dużych politycznych decyzji, że fotel ministra cyfryzacji oddał za stanowisko wiceministra spraw zagranicznych – miał do mnie żal i pretensje o artykuł, ale prawda jest taka, że opuszczając oba resorty, nie pozostawił po sobie nic znaczącego – mówi Stankiewicz. – Najwyższy czas, by dojrzał w polityce. Wygląda na 10 lat młodszego, niż jest w rzeczywistości, ale mam wrażenie, że jest politykiem, który wciąż bardziej rokuje, niż jest. Boi się ryzyka, nie buduje wokół siebie środowiska i nie potrafi grać twardo, co w polityce jest niezbędne – dodaje Stankiewicz. Wygrana w pierwszej turze otworzyła jednak przed Trzaskowskim drogę startu na najważniejsze urzędy w Polsce. – Jeżeli Donald Tusk nie wystartuje w wyborach prezydenckich, to prawie pewnym jest, że Trzaskowski będzie w kręgu pierwszoplanowych postaci na to stanowisko. Pytanie tylko, jak wymyślić prezydenta Trzaskowskiego – zastanawia się Mirosław Oczkoś.
– Parę razy byłem na Tajwanie i tam zawsze burmistrz Tajpej prędzej czy później staje się kandydatem na prezydenta. Czy Polska stanie się Tajwanem? Życie pokaże – mówi Ryszard Czarnecki z PiS.
Piotr Zieliński