Wydanie: PRESS 01/2006

Ranking

We wszystkich stacjach telewizyjnych oglądam prawie wyłącznie programy informacyjne. Budzę się z TVN 24 i zasypiam z tą samą stacją. Justyna Pochanke, o której do niedawna mawiano, że to taki Tomasz Lis w spódnicy, dziś może się zrewanżować, że Tomasz Lis to Justyna Pochanke w spodniach. Klasa sama dla siebie. Taka sama, a jednak zawsze inna. Dzielnie sekundują jej Tomasz Sekielski, Andrzej Morozowski, Grzegorz Kajdanowicz. Szkoda, że Anita Werner zmieniła nie tylko fryzurę - w poprzedniej trudno jej było dorównać - ale i jej rola została zredukowana do przedstawiania porannych newsów. Jej „Dama Pik” nie wydaje się wyzwaniem na miarę talentu i możliwości dziennikarki. Gdzieś gubi się jej osobowość. Szkoda. Gdzie podziała się Patrycja Redo? Oglądam TVN Style, niezłe Marzena Rogalska i Paulina Młynarska - uwaga tylko na czający się już w kącie manieryzm. Z duetów prowadzących weekendowy poranek śniadaniowy TVN-u - para Magda Mołek i Olivier Janiak nie wytrzymuje konkurencji z Kingą Rusin i Marcinem Mellerem. Świetny program Kazimiery Szczuki o książkach. Nie mam wątpliwości, że gdyby Mariusz Walter dostał telewizję prywatną w swoje ręce parę lat wcześniej, to nie tylko z tą komercyjną, ale i z ambitną dałby sobie radę. Patrz: świetne wskaźniki oglądalności. Do programu „Co z tą Polską?” w Polsacie mam jedyne zastrzeżenie, że nic tak nie szkodzi temu programowi, jak zapraszani do niego goście. Widzisz twarz - już wiesz, co usłyszysz. Personą telewizyjną, która nie opatrzyłaby się w żadnych newsach na świecie, jest Andrzej Turski. Świetne głos, dykcja i wiek. Żadna zachodnia stacja nie przeoczyłaby także Joanny Racewicz - zapotrzebowanie na chłodne intelektualne blondynki nigdy tam nie maleje. Zatrzymuję się przy „Warto rozmawiać” ciągle po to, żeby nie zgodzić się z główną tezą programu, chociaż z pewnością jest w nim duży potencjał. Gdyby tylko Jan Pospieszalski częściej wystawiał się na intelektualne starcia z tymi, z którymi światopoglądowo mu nie po drodze, to byłoby ciekawiej i prawdziwiej. Czekam na nowy program Krzysztofa Skowrońskiego, który jako jeden z nielicznych ma twarz pokerzysty, a to w zawodzie dziennikarza, zwłaszcza politycznego, broń śmiertelna. Ponieważ w życiu zawodowym mam także siedmioletni epizod pracy w radiu publicznym, ten typ dziennikarstwa cenię jak mało który. To najlepsza lekcja pokory - jesteś znany z głosu, ale nikt nie wie, jak wyglądasz. Źródłem informacji jest dla mnie radio Tok FM, w niedzielne poranki słucham Radia Zet. Największą ucztę intelektualną sprawiają mi jednak radio RMF Classic oraz Radio Jazz i Radio Jazz Berlin. „Gazeta Wyborcza” to dla mnie w czytaniu Piotr Pacewicz, Ewa Milewicz i Piotr Stasiński, którego lubię słuchać w każdą niedzielę w „Loży prasowej” w TVN-ie. Ostatnimi czasy Małgorzata Łaszcz jako prowadząca staje się jednak chyba zbyt pasywna. Czytam wszystko, co napisze Adam Michnik bez względu na to, czy się z nim akurat zgadzam, czy też nie. Inspiruje, pobudza wyobraźnię, poszerza horyzonty, imponuje wiedzą. W „Rzeczpospolitej” stała lektura to Janusz A. Majcherek, „Plus-Minus” i Maciej Rybiński prawie zawsze z konstatacją, że z takimi poglądami w sferze obyczajowej trudno byłoby temu autorowi odnaleźć się zawodowo w kraju, w którym przez wiele lat był korespondentem. Nie byłoby dla niego etatu ani w „Die Welt”, ani we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. W każdy poniedziałek zaglądam do tygodnika „Newsweek Polska”. Świetny edytorsko i chociaż feministycznie często niepoprawny, to bywa prawdziwie nowoczesny. Cenię wszechstronnie utalentowanego Rafała A. Ziemkiewicza. Chociaż ostatnimi czasy zaczyna być zbyt przewidywalny w swoich konkluzjach. To prędzej czy później odbija się czkawką. Zawsze przykuwa moją uwagę Piotr Zaremba i gdyby istniała kategoria najszybciej mówiący dziennikarz w Polsce, to ten bierze pierwszą nagrodę. Każda środa to „Polityka”, a w niej Janina Paradowska, Joanna Solska, Krzysztof Mroziewicz i wielu innych piszących dziennikarzy, którzy zęby zjedli na swoim fachu. „Przekrój” już tylko przeglądam. W „Ozonie” dostrzegam ciężką pracę nowego zespołu, spójną politykę redakcyjną i gdyby tylko znalazł się inwestor strategiczny, to kto wie? Jest jeszcze jeden piszący dziennikarz, który do perfekcji opanował opisywanie tylko z pozoru mniej ważnego, bo kuluarowego świata, to Jerzy Iwaszkiewicz, którego towarzyskie felietony w „Vivie!” można by wydać pod wspólnym tytułem „A to Polska właśnie”. O magazynach kobiecych nie piszę z powodów oczywistych, może z jedną uwagą - nie wiem, co to jest prasa kobieca - bo gazety są albo dobre, albo złe. Gdyby pokusić się o wnioski ogólne, to trzeba powiedzieć, że pięknej polszczyźnie (nie, to wcale nie anachronizm), świetnie zdokumentowanym tematom często przeciwstawia się branżowy slang, nonszalancką powierzchowność, ostentacyjne manifestowanie poglądów, brak odpowiedzialności za słowa. Tyle tylko, że czytelnika i widza nie da się oszukać. Autorka jest redaktor naczelną „Pani”

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.