Wydanie: PRESS 01/2006

Ścigacz

Tomasz Lis na porannym kolegium redakcyjnym „Wyda-rzeń” Polsatu w połowie listopada 2005 roku był ponoć w wyjątkowo dobrym humorze. Do współpra-cowników miał powiedzieć: „Chciałbym, by to »Fakty« cieszyły się z takich dni jak ten. By to im zdarzało się wyprzedzać nas w wynikach oglądalności”. Uwaga Lisa, członka zarządu ds. programowych Polsatu, odpowiedzialnego za tworzenie nowego serwisu informacyjnego stacji, wzięła się stąd, że udziały w rynku „Wydarzeń” 16 listopada 2005 roku sięgnęły 27,9 proc., czyli były o 0,2 proc. większe niż konkurencyjnych „Faktów” TVN-u (dane: AGB Nielsen Media Research). Od października 2004 roku, kiedy Lis zaczął przeobrażać „Informacje” w „Wydarzenia”, do 21 grudnia 2005 roku trzy razy udało się Polsatowi przegonić „Fakty” w udziałach w rynku. Co do oglądalności, to była ona do 25 grudnia 2005 roku w dwa dni wyższa niż „Faktów”. Aż czy tylko dwa, biorąc pod uwagę plany właściciela Polsatu Zygmunta Solorza-Żaka, ambicje Tomasza Lisa oraz ponad rok pracy nad wprowadzeniem zmian? Solorz-Żak i Lis trafili na siebie w dobrym czasie: Solorz-Żak przymierzał się do giełdowego debiutu stacji i potrzebował kogoś, kto zmieni discopolowy wizerunek Polsatu, a Lis, po głośnym rozstaniu z TVN-em, potrzebował nowego wyzwania zawodowego. Co spowodowało, że przekonali się do siebie, pozostaje ich tajemnicą – nikt z szefostwa Polsatu nie chciał się wypowiadać oficjalnie w tym tekście. Polsat, jeszcze przed zatrudnieniem Lisa, przygotowywał się do zmiany charakteru „Informacji”, które były nadawane, jak mówią pracownicy stacji: „z enerdowskiego mieszkania, bez odpowiedniej infrastruktury technicznej i ze słupem na środku studia”. – Na pewno nastąpił skok, jeśli chodzi o możliwości techniczne. Polepszenie jakości dotyczy zawartości merytorycznej serwisu, co jest zasługą Tomasza Lisa – mówi Henryk Sobierajski, ostatni szef „Informacji”. Jego kontrakt skończył się w sierpniu 2004 roku, wtedy było wiadomo, że do stacji przyjdzie Lis. – Prezes Solorz nie tłumaczył mi, dlaczego nie będę dalej kierował „Informacjami”. Poinformował, że ma dla mnie inne zadania – mówi Sobierajski. Teraz jest m.in. członkiem rady nadzorczej kilku spółek Grupy Polsat, m.in. Nord Licence (kupuje licencje programów). – Zgodzę się z opinią, że prezes Solorz chciał zmienić wizerunek swojego kanału, a Lis się do tego nadawał. Jest świetnym dziennikarzem i myślę, że Solorz nadal ma do niego duże zaufanie – mówi Sobierajski. Jaka będzie filozofia zmian w serwisie Polsatu, można było się przekonać, obserwując kampanię reklamową. „Kto stoi za Wydarzeniami?” – takie hasło widniało na billboardach. Na pierwszym planie Hanna Smoktunowicz, główna prowadząca „Wydarzenia”, a w tle Tomasz Lis. – Byłem zaskoczony taką formą promocji. Szczególnie dlatego, że Hania się na nią zgodziła. To pokazało dobitnie, kto stoi za „Wydarzeniami” i kto zadecyduje o tym, jak będą one wyglądały – mówi Kamil Durczok, dziennikarz i prowadzący „Wiadomości” w TVP 1. Lis współprowadził „Wydarzenia” podczas ostatnich dni życia Jana Pawła II. Pojawiał się też jako ekspert w studiu podczas wyborów prezydenckich w Polsce. Dlaczego zdecydował się na ograniczenie obecności na wizji w „Wydarzeniach”? – Może obawiał się, że zostanie to odczytane jako krok do tyłu w jego karierze. On już się naczytał serwisów, teraz chce robić coś więcej: pociągać za sznurki – mówi anonimowo jeden z pracowników Polsatu. – I tak widać rękę Lisa w całym serwisie: sposobie przygotowania materiałów, wprowadzania tematów w białej, sposobie mówienia prowadzących. Wyniki oglądalności rosną, więc ludziom widocznie nie przeszkadza, że Lis nie pojawia się na wizji jako prowadzący – mówi Robert Kozak, szef „Wiadomości” TVP 1. Małe i duże wiosła Z dawnego zespołu „Informacji” w Polsacie nie pracują m. in.: Dorota Gawryluk (prowadziła „Informacje”), Piotr Górecki (szef reporterów), Roman Kukielak (zastępca szefa informacji), Agnieszka Drążkiewicz (reporterka), Jacek Fedor (reporter ekonomiczny), Tomasz Adamczyk (wydawca), Tomasz Klimek (reporter), Maciej Gąsiorowski (reporter ekonomiczny), Robert Huzarek (reporter), Tomasz Sandak (producent), Daniel Dziewulski (reporter ekonomiczny), Magda Karpińska (reporterka, zagranica), Marcin Grzywacz (reporter, zagranica). Daniel Dziewulski, obecnie reporter „Na celowniku” TVP 1: – O odejściu zadecydowały finanse i nawał pracy. Pięć dni w tygodniu po ponad 13 godzin dziennie. Na życie osobiste brakowało czasu, a środki pieniężne tego nie rekompensowały. Inny dziennikarz: – Nie godziłem się na apartheid. Dziennikarze przygotowujący serwis na 15.45 i 22.30 są dużo gorzej traktowani niż ci z wydania o 18.45. Lis sprowadził do „Wydarzeń” m.in. Jakuba Sobieniowskiego, Tomasza Machałę i Aleksandrę Karasińską (wszyscy poprzednio w stacjach TVN-u). Dwaj pierwsi zostali głównymi reporterami „Wydarzeń”. Zdarza się, że gdy inni dziennikarze proponują temat, Lis zleca zrobienie go Machale albo Sobieniowskiemu. To, zdaniem niektórych dziennikarzy, wpływa na brak inicjatywy ze strony większości zespołu. – Mówiąc brutalnie, gdyby tu przyszedł młody Tomasz Lis, miałby przechlapane – opowiada dziennikarz Polsatu. Grzegorz Miecugow, zastępca dyrektora programowego ds. publicystyki w TVN 24, mówi: – Materiały Machały i Sobieniowskiego, które widziałem, nie różnią się od przygotowywanych w „Faktach”. Ale podobnie jest z Mikołajem Kunicą i Pawłem Gadomskim, którzy przeszli z „Faktów” do „Wiadomości”. Wszystkie trzy największe serwisy informacyjne są do siebie podobne. Zresztą Lis ma jeden styl pracy i to się przekłada na tworzone materiały. W porównaniu do „Informacji” materiały emitowane w „Wydarzeniach” są dynamiczne, lepiej zmontowane, szybciej kadrowane. Każda informacja z kraju musi mieć stand up. Prowadzący, celuje w tym Hanna Smoktunowicz, sposobem mówienia i akcentowania przypominają Tomasza Lisa, gdy był gospodarzem „Faktów”. Z nowego studia nadawane są serwis sportowy i prognoza pogody. Część zespołu „Wydarzeń”: Tomasz Machała, Aleksandra Karasińska, Piotr Maślak, Hanna Smoktunowicz i Jakub Sobieniowski miała szkolenie w CNN. Lis chciał ściągnąć z „Faktów” m.in. Tomasza Sianeckiego i Tomasza Sekielskiego, ale bez skutku. Za to do „Wydarzeń” dołączyli: Marek Kacprzak, Joanna Dressler (oboje z TVN 24) i Marcin Wąsiewicz (Łódź, z RMF FM), Michał Elmerych (Szczecin, z dziennika „Fakt”), Marek Sygacz (Katowice, z TVN 24). Ci trzej ostatni to zalążek sieci korespondentów lokalnych – za jej tworzenie odpowiada Anna Augustyn (poprzednio w RMF FM była dyrektorem oddziału warszawskiego). Na razie jednak w większości przypadków korespondenci przygotowują surowe materiały, które realizują dziennikarze warszawskiego newsroomu. Nieoficjalnie wiadomo, że właśnie m.in. dlatego zrezygnował Maciej Stroiński z Poznania. – Lis uważa, że nie potrafią sprostać jego oczekiwaniom. Z drugiej strony, skoro serwis ma około 24 minut, a jest siedmiu dziennikarzy robiących materiały dwuipółminutowe, do tego dochodzi zagranica, brakuje miejsca na korespondencje z terenu – mówi jeden z byłych dziennikarzy „Wydarzeń”. – Gdy Lis przychodził do nas, w redakcji panował stan pozytywnego oczekiwania. Na jednym z pierwszych zebrań powiedział, że jesteśmy jednym zespołem, liczy się współlojalność i musimy wiosłować w jednym kierunku. Teraz w redakcji mówimy, że jedni dostali duże wiosła, inni małe – mówi anonimowo dziennikarz „Wydarzeń”. Beata Grabarczyk, dziennikarka „Wydarzeń”, która pracowała w „Informacjach”, jest odmiennego zdania: – Mam poczucie, że jesteśmy jednym zespołem i tworzymy jeden produkt. To natomiast, czy ktoś dostał szansę, czy jej nie dostał, jest sprawą indywidualną. Uważam, że nie byłam gorzej traktowana, bo pracowałam już przy „Informacjach” i serwisie TV 4 – mówi. Blisko, bliżej, najbliżej W styczniu 2005 roku zmieniono godzinę emisji serwisu z 18.30 na 18.45. „Pomysł przesunięcia »Faktów« na 19 był prezesa Mariusza Waltera, a »Wydarzeń« – prezesa Zygmunta Solorza-Żaka. W obu przypadkach oponowałem i, dzięki Bogu, nie stanęło na moim” – mówił Lis w połowie października zeszłego roku. Teraz emisja zaczyna się o 18.50. Prawdopodobnie też nie Lis zdecydował, że „Wydarzenia” w ramówce obudowane będą serialami. To, zdaniem media plannerów, zabieg ciągnący oglądalność programu. Widzowie pierwszego filmu nie zmieniają kanału jeszcze przez jakiś czas po zakończeniu emisji serialu, a widzowie tego drugiego włączają Polsat jeszcze w trakcie emisji serwisu w oczekiwaniu na film. Codziennie odbywają się dwa kolegia redakcyjne. Poranne (ok. godz. 10) i wieczorne (po „Wydarzeniach”, ok. 19.15). Lis stara się być na każdym, szczególnie na porannym. Ale zdarza się, że nie ma go w czwartki, kiedy o godz. 22.20 ma autorski program „Co z tą Polską?”. W tym dniu w „Wydarzeniach” jego audycja jest zajawiana trzykrotnie. Kolegia są w głównym newsroomie. Lis zazwyczaj siada na obrotowym krześle, wokół niego gromadzą się dziennikarze. – Im bliżej siedzisz, tym jesteś bardziej zaufanym pracownikiem. Najbliżej siedzą Hania Smoktunowicz i Ola Karasińska – mówi jeden z dziennikarzy „Wydarzeń”. Aleksandra Karasińska to prawa ręka Lisa. Jest szefową wydawców i w wielu wypadkach decyduje o zatrudnieniu osób w serwisie. Karasińska określana jest jako stuprocentowo lojalny pracownik. Lis mocno jej bronił, gdy wyszła na jaw sprawa wykorzystania materiału należącego do TVN 24 przez serwis Polsatu. Chodziło o moment opuszczenia sali przez Włodzimierza Cimoszewicza podczas przesłuchania w sejmowej komisji ds. Orlenu. „Wydarzenia” pokazały materiał TVN 24, ale z wyciętym logo tej stacji. Karasińska była tego dnia wydawcą serwisu. – Tomasz Lis, Hanna Smoktunowicz, Anna Augustyn, Iwona Wieraszko, Aleksandra Karasińska to osoby nazywane grupą trzymającą władzę w serwisie. Decydują, kto robi jakie materiały. Codziennie przed porannym kolegium odbywa się spotkanie w gabinecie Tomka. Tam zapadają wszelkie najważniejsze decyzje w sprawie serwisu – mówi jeden z dziennikarzy „Wydarzeń”. Inny dodaje, że w redakcji jest dwór. Wymienia te same nazwiska i dodatkowo Machałę i Sobieniowskiego. – Różnica między dworem a dziennikarzami nie z dworu jest taka, że ci pierwsi nie są opieprzani publicznie przez Lisa i w większości przypadków wykonują jego wytyczne – opowiada inny dziennikarz. Treść i forma Jeden z dziennikarzy usłyszał ostatnio na kolegium, że jest głąbem i tępakiem. – Tak zwane zjebki były, gdy Tomek pracował jako wydawca w TVP 1, potem jako wydawca i prowadzący w TVN-ie, i teraz, gdy czuwa nad „Wydarzeniami” – nie dziwi się Grzegorz Miecugow z TVN 24. – Można kogoś opieprzyć, ale robi się to w cztery oczy. Tomasz Lis zupełnie nie ma wiedzy o zarządzaniu ludźmi – mówi doświadczony dziennikarz Polsatu, proszący o zachowanie anonimowości. – Tomek bywa specyficzny. I chociaż generalnie się przyzwyczaiłam, to czasem zżymam się na niektóre jego oceny. Kiedy jednak na spokojnie oddzielę treść od formy, dochodzę do wniosku, że w 95 procentach ma rację – mówi Beata Grabarczyk. – Oczywiście, że Tomek ochrzania, ale wszystkich równo – mówi Anna Augustyn. – Wykluczam opcję, że Tomasz Lis obawia się, że ktoś mu publicznie odpyskuje. Nie wybiera do opieprzania dziennikarzy, jego zdaniem, najsprawniejszych i oni nie są publicznie gnojeni – mówi były dziennikarz „Wydarzeń”. – Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy opieprz deprymuje, czy motywuje. Mnie deprymował. Jestem jednak przekonany, że nawet osoba o najsilniejszej osobowości, gdy dostaje kopa za kopem, złamie się – dodaje. Bezpardonowe odnoszenie się Lisa do dziennikarzy, ujawnione przez rozpowszechniane w Internecie nagranie (chodziło o źle przygotowaną do „Faktów” infografikę o blokadach na drogach – „I co to jest, k... Zbuczyn?” – krzyczał Lis), pamiętane jest w redakcji „Wydarzeń”. Reporter Radosław Kietliński na jednym ze szklanych boksów w newsroomie zawiesił mapkę i zaznaczył na niej położenie gminy Zbuczyn. Lis mapę zobaczył, ale jej publicznie nie skomentował. – Gdyby atmosfera w redakcji była inna, wyniki byłyby lepsze – mówi anonimowo dziennikarz „Wydarzeń”. Kamil Durczok uważa, że w pracy newsowców ważny jest zespół. – Trzeba na sobie polegać, bo taka jest praca. Skoro jednak „Wydarzenia” mają dobre wyniki, to widocznie taki styl pracy też daje jakieś efekty. – Dla widzów nie ma znaczenia, co się dzieje w redakcji. Liczy się efekt, który mogą zobaczyć na ekranie – mówi Jarosław Gugała, jeden z prowadzących „Wydarzenia”. Robert Kozak, szef „Wiadomości”: – Przyznaję, że Lis odniósł sukces, i to nie tylko w wynikach oglądalności. Jest praca nad obrazkiem, atrakcyjnym pokazaniem tematu. Jednak nie obawiam się o pozycję lidera, którą mają „Wiadomości”. Raczej niepokój powinien panować w TVN-ie – mówi Kozak. – Dobrze się dzieje, że na rynku jest konkurencja, to mobilizuje do pracy. Jednak nie czuję na plecach jej oddechu – ripostuje Adam Pieczyński, redaktor naczelny „Faktów” TVN-u, i dodaje, że najważniejsze dla niego będą wyniki stycznia 2006 roku. – Wtedy tak naprawdę będzie można powiedzieć, czy „Wydarzenia” walczą i polepszają swoją zawartość merytoryczną, czy na dobre wychodzą im działania marketingowe oraz zabiegi ramówkowe: obstawienie serwisu dwoma serialami i czekanie z jego startem, aż w TVP 1 skończy się serial – podkreśla Pieczyński. – To, co zrobił Tomek Lis z „Wydarzeniami”, można śmiało zapisać w rubryce medialne wydarzenie roku. Hanna Smoktunowicz budzi sympatię od pierwszej minuty. Wierzę w to, co do mnie mówi, mimo że jest piękną blondynką, co w tej profesji wyłącznie przeszkadza w zdobyciu wiarygodności – mówi z kolei Piotr Radziszewski, dyrektor biura programowego TVP. – Czołowi reporterzy zaczęli mówić ludzkim językiem, awansowali do pierwszej ligi – zwłaszcza Jakub Sobieniowski i Beata Grabarczyk. Jak zawsze, u Lisa widać mrówczą pracę nad tym, by pomóc widzowi uporządkować wiedzę o świecie. Układ szpigla też Lisowy: przemyślany w najmniejszych szczegółach. Myślę, że ten rok może być dla pozycji „Wydarzeń” przełomowy – dodaje Radziszewski. Ale są dziennikarze, którzy zmienionych „Wydarzeń” nie zauważyli. – „Wydarzeń” nie oglądam. Pewnie wynika to z mojego uprzedzenia, ale i ta stacja nie przebiła się do mnie z informacją: wydaliśmy duże pieniądze na „Wydarzenia”. Wiem, że tam jest Tomasz Lis, i to wszystko – mówi David McQuaid, szef warszawskiego biura Dow Jones Newswires. Obecnie Polsat pracuje nad zwiększeniem oglądalności „Wydarzeń” o godz. 15.45 w dni powszednie (w weekendy serwisy zlikwidowano). „Wydarzenia” mają być żywsze, z dużą liczbą wejść reporterów na żywo. Jeśli tak się stanie, być może Tomasz Lis na porannych kolegiach będzie częściej w dobrym humorze. Mateusz Sosnowski

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.