Wydanie: PRESS 09/2009
Sporna prasówka
Gazeta Prawna” chce pozwać dziewięć firm, które bez jej zgody na zlecenie klientów gromadzą i kopiują jej teksty. – Bezprawne powielanie naszych materiałów naraziło nas na straty. Będziemy się domagać odszkodowań o łącznej wartości dwóch milionów złotych – mówi Marcin Malinowski, rzecznik Infor PL.
Wydawcom wciąż trudno się pogodzić z działalnością firm, które bez skrupułów zarabiają na ich treściach. Chodzi o instytuty monitorowania mediów, które dla swoich klientów przygotowują przegląd prasy, czyli popularne wycinki. Według Izby Wydawców Prasy rynek usług monitoringu mediów (press-clipping) jest wart dziś nawet 30 mln zł. Tylko że wydawcy nie mają z tego nic, bo większość firm nie płaci za ich teksty, które rozsyła do swoich klientów.
W 2004 roku Presspublica wytoczyła proces Instytutowi Monitorowania Mediów za bezprawne korzystanie z tekstów „Gazety Giełdy Parkiet”. – To proceder sprzeczny z prawem autorskim, które nie pozwala sprzedawać cudzych utworów. Bije w wydawców, bo klienci firm oferujących press-clipping nie muszą już kupować drukowanych gazet. Potrzebne im wycinki otrzymują w wersji elektronicznej – oburza się Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny „Parkietu”. Tytuł policzył, że IMM naraził go na stratę blisko 1 mln zł. Sprawa z powodu błędów proceduralnych popełnionych przez pełnomocnika tytułu zakończyła się przegraną wydawcy.
Biznes już zaistniał
Niższa sprzedaż prasy to, oprócz kwestii kradzieży treści, główny zarzut wydawców wobec firm oferujących press-clipping. Tylko że, jak się okazuje, najwięksi wydawcy także już z usługi monitoringu korzystają. Są to m.in. Agora SA, Presspublica, Grupa Wydawnicza Polskapresse, AWR „Wprost”, Infor Biznes, Media4mat, Murator SA, Wydawnictwo Jagiellonia SA, Zakopiańskie Wydawnictwo Gospodarcze czy Towarzystwo Wydawnicze i Literackie. Wydawców ma wśród swoich klientów np. Agencja Prasowo-Informacyjna Glob. – W ostatnich latach wydawcy niechętnie korzystają z wycinków prasowych, co powoduje, że zmniejszyliśmy prenumeratę prasy. Wydawcy oczekują dziś tekstów w formie elektronicznej, tak jak większość firm zainteresowanych przeglądami prasy – nie ukrywa Ewa Ruszczak, prezes zarządu Agencji Prasowo-Informacyjnej Glob.
Bo tak naprawdę wydawcy przestali już liczyć na to, że firmy monitorujące media znikną z rynku. Teraz zależy im tylko na tym, by płaciły przynajmniej za dystrybucję ich treści. – Nie ma co liczyć na to, że rynek monitoringu mediów przestanie istnieć. Na jego usługi jest duże zapotrzebowanie. Musi jednak działać zgodnie z prawem – mówi Andrzej Ryk, zastępca dyrektora marketingu Presspubliki.
Sęk w tym, że samego wydawcę nie zawsze interesuje, czy dana firma press-clippingowa, której jest klientem, postępuje uczciwie wobec innych tytułów. – Jedynym powodem, dla którego w 2007 roku podpisaliśmy umowę z firmą JaR-eprasa.com, była korzystna cena, którą nam zaproponowała. Nie sprawdzaliśmy, czy przestrzega ona praw autorskich – przyznaje Magdalena Chudzikiewicz, rzeczniczka prasowa Polskapresse.
Presspublica korzysta z usług Newton Media. – Firma ta wywiązuje się w stosunku do nas z umowy, płacąc za dystrybucję naszych tekstów. Ale to umowa bilateralna. Nie wiem, czy firma jest równie w porządku wobec innych wydawców – przyznaje Andrzej Ryk.
Dariusz Piekarski, prezes Infor Biznes, jest pewien: – Zdecydowaliśmy się na współpracę z Newton Media, bo wiemy, że podpisuje umowy z wydawcami.
Także Agora, wybierając firmy press-clippingowe, żądała, by w umowie zagwarantowały, że tworzą i udostępniają dane z poszanowaniem prawa.
Jednak wielu wydawców kupuje usługi od nieetycznie działających firm press-clippingowych. – Zwykle wynika to z nieświadomości. Czasem dochodzi do paradoksów: jeden dział wydawnictwa zamawia prasówkę w firmie, która wydawcom nie płaci, a drugi zajmuje się zwalczaniem takich praktyk – opowiada Ireneusz Bera, prezes Newton Media.
Zaszczyt dla mediów
Na razie niektóre firmy zajmujące się press-clippingiem nie spieszą się do płacenia za sprzedawane wycinki. Instytut Monitorowania Mediów do dziś nie podpisał umów z największymi wydawcami. Jego klientem jest m.in. koncern samochodowy BMW Polska. – IMM przygotowuje dla nas raporty dotyczące informacji, które ukazują się o naszej firmie, ponadto dostarcza nam codziennie wycinków prasowych. O tym, że nie płaci za to wydawcom, nic nie wiedzieliśmy – dziwi się Karolina Socha, specjalistka PR w BMW Polska.
W IMM analizy zamawia także Kompania Piwowarska. – Dzięki monitoringowi możemy obserwować trendy w branży piwowarskiej, a także badać, czy skutecznie przebijamy się do mediów. Szczegółowe analizy pokazują nam, ile osób zetknęło się z naszym przekazem – chwali zalety monitoringu Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy Kompanii Piwowarskiej.
Racje wydawców go nie przekonują. – Argument, że powielanie treści artykułów powoduje spadek sprzedaży prasy, jest chybiony. Kupujemy wiele tytułów dla naszych pracowników i z pewnością nie kupowalibyśmy ich więcej, nawet gdybyśmy przestali korzystać z monitoringu – argumentuje Kwiatkowski.
Nie widzi też powodów, by firmy monitorujące media miały płacić wydawcom za rozsyłanie ich tekstów. – Czy malarz, który maluje pole, powinien zapłacić rolnikowi, który wcześniej wysiał na nim takie piękne zboże? Istotą mediów jest informowanie. Jeśli ludzie mogą dzięki tym informacjom zarobić, media powinny się tym szczycić – uważa.
Jego opinię podziela Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR, która zamawia dla swoich klientów monitoring mediów w kilku firmach, m.in. w IMM: – Nie kupowalibyśmy więcej gazet nawet wówczas, gdybyśmy sami musieli się zająć monitoringiem. Istotą działalności firm zajmujących się press-clippingiem nie jest bowiem powielanie treści artykułów, tylko wybór i analiza interesujących dla ich klientów informacji. Płacimy im za ich własny wkład pracy.
W to, że działalność firm press-clippingowych przyczynia się do spadku sprzedaży prasy, nie wierzy też Sebastian Bykowski, prezes Press-Service Monitoring Mediów. – Kiedy gazety zaczęły tracić czytelników, zaczęły poszukiwać wroga publicznego, który temu zawinił. No i trafiło na nas – kwituje.
Nadużywany przepis
Firmy monitorujące prasę powołują się na art. 30 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, który zezwala na sporządzanie i rozpowszechnianie opracowań opublikowanych materiałów ośrodkom informacji lub dokumentacji. Instytucje zajmujące się monitoringiem mediów nie są wprawdzie placówkami badawczymi, jednak – by skorzystać z przepisu – wpisują taką działalność do swoich statutów. – Instytut Monitorowania Mediów prowadzi działalność zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Ponieważ należy do ośrodków informacji i dokumentacji, korzysta z prawa sporządzania własnych opracowań dokumentacyjnych. Działalność ta, jak również przygotowywanie analiz, które wykorzystują cytaty z publikacji, nie wymaga zezwolenia podmiotu praw autorskich – twierdzi więc Maria Konieczna, analityk z IMM.
– To nadużycie. Przepis ten dopuszcza jedynie sporządzanie skrótów nie większych niż jeden arkusz wydawniczy, pod warunkiem że nie jest to pełny tekst. Zobowiązuje też firmy do uiszczania opłat wydawcom – ripostuje Jan Rurański, prezes ReproPolu, organizacji założonej przez IWP, która ma bronić wydawców przed kradzieżą ich treści.
Żeby ustrzec się przed roszczeniami ze strony autorów artykułów, firmy press-clippingowe płacą Kopipolowi , organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Wydawcy nie mają jednak z tego tytułu żadnych korzyści.
Z tym, że firmy monitorujące media, które mają podpisane umowy z wydawcami (np. Press-Service Monitoring Mediów, JaR-eprasa.com, Newton Media), czują się pokrzywdzone. – My płacimy wydawcom, ale nasi konkurenci nie. To nie w porządku – mówi Maciej Oziemski, prezes JaR-eprasa.com.
– Opłaty są dla nas dużym obciążeniem, ale postanowiliśmy prowadzić biznes uczciwie. Mamy nadzieję, że kiedy rynek się ucywilizuje, zacznie się nam to opłacać – mówi Ireneusz Bera z Newton Media.
Nadzieja w ReproPolu
Wydawcy liczą, że ReproPol, który ma się zająć sprzedażą praw do kontentu prasowego, ukróci proceder rozsyłania ich tekstów za darmo. Choć nieoficjalnie przyznają, że obawiają się, by nie była to kolejna struktura, na której zyskają jedynie najwięksi i najsprytniejsi. ReproPol ma w imieniu wydawców kontrolować korzystanie z materiałów prasowych przez firmy monitorujące media i serwisy internetowe oraz pobierać dla nich należności. Dotychczas deklaracje przystąpienia do ReproPolu złożyło ok. 30 wydawców wydających blisko 200 tytułów, które stanowią 70 proc. rynku prasowego. – Chcemy ściągać dla nich 12–15 procent przychodów firm monitorujących prasę. Nie sądzę, aby chciały się uchylać od tego obowiązku, ale jeśli będą unikać opłat, wytoczymy im procesy – zapowiada Jan Rurański. Przewiduje, że umowy z firmami press-clippingowymi zostaną podpisane we wrześniu i wtedy zaczną spływać należności dla wydawców.
Umowę z ReproPolem podpisał m.in. Infor Biznes. – To dobra inicjatywa. Spodziewamy się, że ReproPol ucywilizuje rynek firm press-clippingowych. Sądzę, że spółki giełdowe, które dbają o swoją wiarygodność, nie będą chciały być klientami bezprawnie działających firm – mówi Dariusz Piekarski, prezes Infor Biznes.
Na ReproPol liczy też Presspublica, która jednak rozmowy z organizacją dopiero zaczęła. – Nie oczekuję, że walka o nasze prawa będzie krótka. Wiele firm monitorujących media nie płaci wydawcom, bo nie są świadome swoich obowiązków. Z tą nieświadomością trzeba skończyć – uważa Janusz Reiter, wiceprezes Presspubliki.
Nadzieje z ReproPolem wiążą też niektóre firmy press-clippingowe. JaR-eprasa.com właśnie negocjuje umowę z nim, do rozmów przystąpiły też Agencja Prasowo-Informacyjna Glob i Press-Service Monitoring Mediów. – Chcemy być w porządku wobec wydawców – deklaruje Katarzyna Popławska, kierownik działu marketingu i PR tej ostatniej firmy. Lecz prezes Newton Media Ireneusz Bera nie ma złudzeń. – Cel organizacji jest szczytny i zamierzamy podpisać z nią umowę. Obawiam się jednak, czy będzie potrafiła zdyscyplinować nieuczciwe firmy. Powątpiewam w to, bo przez ostatnie dziesięć lat poza deklaracjami wydawcy zrobili niewiele, by wspierać firmy uczciwe i karać te łamiące prawo – stwierdza.
Małgorzata Wyszyńska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter