Wydanie: PRESS 07/2009
Kindle na podpałkę
Za 10 lat większość czasopism będzie cyfrowa, dostarczana na e-czytniki, pecety, BlackBerry albo iPhone’y – przewiduje Rupert Murdoch, główny akcjonariusz koncernu medialnego News Corporation. – To, co dzisiaj bywa nazywane gazetami, ja nazywam organizacjami medialnymi lub, jeśli wolicie, przedsiębiorstwami dziennikarskimi, one pozostaną źródłami informacji – oznajmił na początku czerwca w Waszyngtonie. Istotą czasopism, sugerował Murdoch, który nieraz wykazał się genialnym wyczuciem nowych trendów, nie jest to, że są drukowane na papierze, lecz to, że dostarczają informacji. Papier jest tylko sposobem przekazu, a nie jego istotą.
Czy zatem e-czytniki będą ocaleniem dla wymierających dzienników? Zwolennicy takich czytników argumentują, że eliminując tradycyjne papierowe wydania, przyczynią się do ocalenia zasobów naturalnych, przede wszystkim hektarów lasów wycinanych na produkcję papieru, a nawet zmienią sposób naszego myślenia. Wydawcy oczywiście mają nadzieję, że czytniki ocalą prasę przed całkowitą zagładą.
Jeff Bezos, założyciel internetowej hurtowni Amazon.com, uważa z kolei, że Kindle, e-czytnik tej firmy, zrewolucjonizuje niezmieniony właściwie od czasów Gutenberga sposób, w jaki czytamy teksty.
Zabawka w metrze
Kindle jest bowiem najbardziej ambitnym krokiem w kierunku bezpapierowego elektronicznego druku. To właściwie przenośna elektroniczna tablica z dominującym na niej ekranem. Zastosowana w nim technologia E Ink pozwala na wyświetlanie stronic czasopism lub książek. Można je kartkować za pomocą klawiszy ustawionych po obu stronach ekranu. Umieszczona pod ekranem klawiatura służy do wpisywania notatek, a płaski manipulator do wybierania podstawowych funkcji. Za pomocą sieci Whispernet można ściągnąć do pamięci książkę, gazetę lub czasopismo z Kindle Store, sklepu, który hurtownia Amazon.com stworzyła na potrzeby swojego czytnika. W pobranych tekstach można robić zakładki, przeszukiwać je według żądanych zwrotów lub słów kluczy, podkreślać wybrane fragmenty.
Korzystanie z sieci Whispernet jest bezpłatne. Ściągnięcie kindle’owego wydania „The New York Times” trwa 37 s, pokaźnej książki – około minuty. Można też skopiować dokumenty i e-książki z dysku peceta. Nie można natomiast wymieniać się pobranymi z Amazon.com plikami z innymi użytkownikami ani drukować zgromadzonych tam plików.
– Kindle jest o wiele wygodniejszy od laptopa, czytam „New York Times” w łóżku, nawet w metrze, pod warunkiem że nie jest zatłoczone, bo do trzymania i operowania czytnikiem potrzebne są dwie ręce – mówi Carolyn Smythe, 76-letnia emerytowana nauczycielka języka angielskiego z Manhattanu. – W metrze wszyscy wyciągają szyje, żeby zobaczyć tę moją zabawkę – uśmiecha się. Pani Smythe, podobnie jak wielu starszych użytkowników Kindle’a, szczególnie ceni w tym urządzeniu funkcję powiększania fontów, bo nie męczy oczu tak jak przy czytaniu tradycyjnej papierowej gazety.
Najnowsza wersja Kindle’a – Kindle DX, dostępna na rynku od czerwca br., zyskała dodatkowe funkcje, m.in. możliwość otwierania plików w formacie PDF, automatycznej zmiany ustawienia obrazu z pionowego na poziomy oraz kopiowania dokumentów na mniejszy ekran iPhone’a i do pamięci peceta. Wbudowane głośniki stereofoniczne pozwalają nawet na słuchanie tekstów – jeśli komuś nie przeszkadza, że np. sonety Szekspira odczytywane są głosem robota z „Gwiezdnych wojen”, bo tak to mniej więcej brzmi.
W tej dziedzinie Kindle nie wytrzymuje konkurencji z dostępnymi w formacie mp3 książkami czytanymi przez wybitnych aktorów. Ponadto ekran Kindle DX, chociaż pokazuje już 16 odcieni koloru szarego, co znacznie poprawiło jakość grafiki, nadal nie ma kolorów, a to odstręcza reklamodawców od publikowania ogłoszeń w kindle’owym wydaniu gazet i czasopism lub od kupna pakietów reklamowych obejmujących także e-czytnik.
Ekran jak magazyn
Mimo to tytułów prasowych, zgromadzonych w hurtowni Amazon.com, przybywa z dnia na dzień. W połowie czerwca było tam ponad 30 dzienników, w tym „The New York Times”, „The Wall Street Journal”, „The Washington Post”, a także gazety z Wielkiej Brytanii, Chin, Niemiec, Włoch i Francji, oraz ponad 30 magazynów, m.in. „The New Yorker”, „Time”, „The Atlantic”, „Forbes”, „Fortune”.
Miesięczna prenumerata dzienników pobieranych na Kindle’a kosztuje od 5,99 do 14,99 dol., magazynów – od 1,25 do 3,95 dol., podczas gdy za wydania tradycyjne (z dostawą do domu) trzeba zapłacić miesięcznie od 20 do 48 dol.; w sprzedaży kioskowej dzienniki kosztują od 25 centów („The New York Post”) do 2 dol. („The New York Times” i „The Wall Street Journal”), magazyny zaś od 3 do 12 dol. (pisma specjalistyczne). Kindle Store oferuje dwutygodniowy bezpłatny okres próbny, po którego upływie użytkownik decyduje, czy kontynuować subskrypcję.
Regulacje dotyczące kontroli eksportu technologii oraz prawa patentowego, a także brak porozumień z firmami telekomunikacyjnymi poza granicami Stanów Zjednoczonych sprawiają, że Kindle jest dostępny w sprzedaży tylko w Ameryce. Podróżujący po świecie użytkownik może czytać zgromadzone w pamięci urządzenia teksty, ale nie może ich ściągać ze składnicy Amazon.com. Ponieważ Kindle jest produkowany wyłącznie na użytek Amazon.com i w formacie opatentowanym przez Amazon.com, nie można pobierać na niego książek ani czasopism z innych hurtowni.
70 proc. zysków z elektronicznych wydań czerpie Amazon.com, wydawcy – tylko 30 proc. Mimo tak niekorzystnego podziału liczba tytułów dostępnych w Kindle Store wzrasta.
– Mimo wielu wad Kindle robi wrażenie – mówi Amy Gahran, medioznawca i konsultant medialny z Boulder w stanie Kolorado. Uważa, że każda redakcja powinna sobie zafundować Kindle’a, aby poznać jego możliwości i zastanowić się, jak wykorzystać ten nośnik. Zwłaszcza że według analityków medialnych Citi Group do tej pory w USA kupiono ok. 700 tys. czytników Kindle’a, a to już pokaźna grupa użytkowników. Wydawcy i eksperci są zgodni, od kiedy Kindle przestał być technologiczną ciekawostką, nie można ignorować jego potencjału.
Przyciągnięciu wydawców prasy do oferty Kindle’a ma służyć znacznie większy ekran, w który wyposażono model DX – wymiarami 26,4 x 18,3 x 0,96 cm przypomina stronę magazynu (w poprzednich modelach – książkę w formacie paperbackowym).
Na razie jednak Kindle używany jest głównie do czytania książek. Po angielsku kindle znaczy rozpalić, wzniecić, np. głód wiedzy. Nie bez racji. Jesienią Kindle DX zostanie bowiem przetestowany na pięciu amerykańskich uniwersytetach. Stanowy sejmik Kalifornii rozważa projekt ustawy dopuszczającej Kindle’a na równi z tradycyjnymi podręcznikami do nauki w szkołach publicznych tego najludniejszego ze stanów USA. Stanowi ustawodawcy uważają, że w ten sposób uda się sporo zaoszczędzić.
Amazon.com podpisał już porozumienia z trzema z pięciu podstawowych wydawców podręczników w Stanach Zjednoczonych.
– Kiedy zobaczyłem pierwszego Kindle’a w rękach jednego ze studentów, od razu zrozumiałem potencjał takiego urządzenia na uniwersytetach – mówi dr Andrew Mossin, wykładowca kompozycji na prestiżowym Uniwersytecie Princeton w stanie New Jersey, właściciel czytnika Kindle1, obecnie już archaicznego. – Ja sam, zamiast nosić kilka kilogramów antologii, tekstów źródłowych i przypisów, wolę wziąć na zajęcia Kindle’a, gdzie mam całą bibliografię przedmiotu i notatki do wykładów – dodaje.
Przyczółek przed bitwą
Kindle zdobył ważny przyczółek, lecz nie jest jedynym czytnikiem. Konkurencja stara się wykorzystać słabości Kindle’a, przede wszystkim brak koloru, wysoką cenę i drakońskie dla wydawców warunki. Sony produkuje pięć modeli Readera, tańszych od Kindle’a, na japońskim rynku jest już dostępny kolorowy e-czytnik firmy Fujitsu. Także kolorowy czytnik Samsunga ma w tym roku pojawić się w Korei Południowej, iRex Technologies również eksperymentuje z dotykowym monitorem i WiFi.
Na początku czerwca br. produkująca Kindle’a firma Prime View International Co. z siedzibą na Tajwanie zapowiedziała wykupienie za 215 mln dol. przedsiębiorstwa E Ink Corporation, stworzonego przez naukowców renomowanego Massachusetts Institute of Technology. E Ink był głównym dostarczycielem technologii cyfrowego druku dla producenta Kindle’a i dla producentów innych czytników. Prime View, która wcześniej wykupiła oddział elektronicznego druku holenderskiego giganta Philips Electronics NV, tym samym stała się dominującym graczem na rynku czytników. Rynku, którego obroty – według prognoz firmy doradczej In-Stat – w 2013 roku mogą sięgnąć kilkuset milionów dolarów. Tymczasem krążą pogłoski o tym, że możliwość stworzenia własnej hurtowni internetowej rozważa Google, co może wywołać bitwę podobną do tej, która przed laty rozegrała się w produkcji magnetowidów między sytemami Betamax a VHS.
Wydawcy prasy wiążą duże nadzieje z firmą Plastic Logic, która na początku przyszłego roku zamierza wypuścić na rynek czytnik z dotykowym ekranem, tzw. touch-screen, bo właśnie taki, zdaniem konstruktorów, jest lepiej przystosowany do czytania gazet i magazynów. Książki czytamy rozdział po rozdziale, gazety zaś i magazyny przeglądamy, przerzucamy, aż coś nam wpadnie w oko; czytnik Plastic Logic powinien to ułatwić. Lżejszy niż Kindle i elastyczny, ma przypominać matę, którą można zwinąć jak gazetę i wziąć pod pachę. Najnowsze wydania czasopism będzie odbierać za pomocą WiFi bezpośrednio od wydawców.
Jak napisał ostatnio magazyn „Forbes”, nad własnymi czytnikami pracują Hearst Corporation i News Corporation. Działaniom tym towarzyszy ograniczanie darmowego dostępu w Internecie do dzienników i czasopism wydawanych przez te korporacje.
– Kindle to hybryda prasy drukowanej i prasy w wydaniu online. Jest jednak bliższy prasie drukowanej, bo dostarcza gotowy, skończony produkt, a nie – jak wydania online – kolejne aktualizacje. Nie zastąpi ani prasy drukowanej, ani jej wydań internetowych, ale jest cennym dodatkiem do obu tych platform – ocenia Bill Mitchell, szef programu „Transformacja mediów”, renomowanego ośrodka medialnego The Poynter Institute. – Istotnym problemem jest przekonanie czytelników, aby zapłacili za coś, co w Internecie mają za darmo – kwituje.
Tadeusz Zachurski, Waszyngton
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter