Temat: internet

Dział: INTERNET

Dodano: Październik 19, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Piekło zamarzło. Krzysztofa Gonciarza przepraszają dziś lewicowe dziennikarki

Zarzuty kilku kobiet wystarczyły, by został scancelowany, objęty medialnym ostracyzmem, będącym częścią zjawiska cancel culture, kultury wykluczania. To trend, w którym tłum osądza nim pozna fakty (screen: YouTube/Krzysztof Gonciarz)

Krzysztof Gonciarz, oskarżony o przemoc, teraz jest przepraszany przez lewicowe dziennikarki.

Afera Pandora Gate wstrząsnęła polskim internetem w 2023 roku. Wystarczyło kilka publikacji, by nazwiska najpopularniejszych twórców YouTube’a zaczęły się pojawiać w nagłówkach dotyczących różnych, czasem bardzo poważnych nadużyć.

Skala zarzutów była tak duża, że sprawą zainteresowała się prokuratura, wypowiadali się politycy, w tym nawet premier Mateusz Morawiecki. Nagle w samym środku wydarzeń znalazł się ulubieniec internautów – Krzysztof Gonciarz. To jedna z ikon polskiego YouTube’a, zdobywca wielu nagród Grand Video Awards.

Media pisały: „Krzysztof Gonciarz oskarżony o przemoc wobec kobiet. To jeden z najpopularniejszych youtuberów”; „Koniec błyskotliwej kariery? »Jest bankrutem moralnym«”; „Prawdziwa twarz Gonciarza. Jak znany youtuber nazywał swoje dziewczyny »gówniarami« i »pojemnikami na spermę«”; „Gonciarz w ogniu oskarżeń. Na jaw wychodzą szokujące rozmowy.”; „Nieznana twarz Krzysztofa Gonciarza”. Ton był jednoznaczny – winny.

WYKLUCZONY

Na platformie YouTube działał od 2011 roku, prowadząc dwa popularne kanały: komediowe „Zapytaj Beczkę” i podróżniczo-lifestyle’owy „Krzysztof Gonciarz”, które łącznie zebrały ponad 2 mln subskrybentów. Choć pochodzi z Krakowa, przez wiele lat mieszkał i tworzył w Japonii, co dodatkowo budziło ciekawość widzów i nadawało jego twórczości wyjątkowy, międzynarodowy charakter. Długo prowadził najchętniej wspierany profil na Patronite, współpracował komercyjnie z największymi markami, założył firmę producencką Tofu Media, pisał książki. Był jednym z najważniejszych i najbardziej wpływowych twórców polskiego internetu.

Publicznie stawiane zarzuty wobec Gonciarza w trakcie Pandora Gate dotyczyły m.in. nakłaniania do przyjmowania narkotyków oraz seksistowskiego traktowania kobiet. Oskarżenia potwierdzała wówczas m.in. była partnerka Gonciarza Kasia Mecinski, która poinformowała, że „miał długą historię niewłaściwych zachowań wobec kobiet”. Jedną z internautek, która także odniosła się do sprawy, była Daria Dąbrowska, użytkowniczka TikToka. „Chcemy podziękować dziewczynom, które zaczęły tę falę. To dzięki nim mamy odwagę opowiedzieć swoją historię” – mówiła w publikowanych przez siebie nagraniach.

W odpowiedzi na pojawiające się oskarżenia Gonciarz próbował publicznie się bronić, publikując na YouTubie dziesięciominutowy materiał zatytułowany „Ja też nie mam na to zgody”, w którym po raz pierwszy publicznie odniósł się do zarzutów stawianych przez Darię Dąbrowską i inne kobiety. – Moje życie zostało niemal całkowicie zniszczone – mówił we wstępie nagrania.

Choć w swoim oświadczeniu podkreślał, że jego nazwisko wrzucono do jednego worka z głośną aferą pedofilską Pandora Gate, mimo że nie dotyczyły go żadne tego typu zarzuty, oraz że część materiałów była zmanipulowana, a niektóre screeny wręcz spreparowane – jego głos nie przebił się do opinii publicznej. Media nie podchwyciły jego wersji wydarzeń ani nie relacjonowały jego komentarzy tak chętnie, jak wypowiedzi osób podających się za pokrzywdzone. Przestrzeń informacyjna była już wówczas zdominowana przez oskarżenia.

W efekcie zarzuty kilku kobiet wystarczyły, by został scancelowany, objęty medialnym ostracyzmem, będącym częścią zjawiska cancel culture, kultury wykluczania. To trend, w którym tłum osądza nim pozna fakty. Wystarczy jedno oskarżenie, kilka nagłówków i fala komentarzy, by daną osobę publicznie potępić, zanim ktokolwiek zweryfikuje zarzuty. W praktyce – także biznesowej – cancel culture oznacza utratę zaufania, zerwane kontrakty i wykluczenie z życia publicznego.

TVN w reakcji na pojawiające się zarzuty usunął np. z serwisu Player odcinek programu „Kuba Wojewódzki”, w którym Gonciarz wystąpił razem z Marcinem Dubielem. Do sprawy włączali się nawet politycy. W czasie afery Pandora Gate posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska podczas jednej z konwencji gratulowała ze sceny Darii Dąbrowskiej – influencerce i byłej partnerce Gonciarza, która oskarżyła go o nadużycia – za „ujawnienie groomingu, którego doświadczyła w bardzo młodym wieku” i prosiła o owacje dla dziennikarki i lewicowej aktywistki Mai Staśko.

NATURA STORYTELLERA

Z machiną nienawiści, która narosła wokół jego nazwiska, Gonciarz najpierw próbował się mierzyć na własnych zasadach. Jak pisaliśmy w „Press” w ubiegłym roku, robił to jednak w sposób budzący kontrowersje. Prowokował krytyków i wystawiał na próbę cierpliwość dawnych fanów. W publikowanych na swoim kanale materiałach przeklinał, sięgał po nie do końca zrozumiałą ironię i nie przebierał w słowach, tworząc narrację, która dzieliła odbiorców. Część widzów reagowała ostrymi komentarzami, inni wyrażali otwarte zdziwienie, a znaczna grupa po prostu odwróciła się od jego kanału, rezygnując z oglądania kolejnych filmów.

Sytuację zmieniła dopiero w tym roku seria filmów „Perseusz”, którą Gonciarz rozpoczął publikować w maju. To właśnie tu po dziennikarsku – precyzyjnie i metodycznie – odniósł się do wszystkich najpoważniejszych zarzutów. Rozkładał je na czynniki pierwsze i prezentował szerszy kontekst zdarzeń tak, by nikt nie miał wątpliwości, po której stronie jest racja. Do momentu publikacji tego artykułu powstało 15 odcinków o łącznym czasie przekraczającym 11 godzin, które zebrały ponad 5,5 mln wyświetleń.

Gonciarz punkt po punkcie podważa oskarżenia i wskazuje na liczne manipulacje, przemilczenia i wyrwane z kontekstu fragmenty rozmów oraz internetowych wpisów.

Film pt. „Wjechała prokuratura – Perseusz #14” jest zrealizowany w charakterystycznym stylu autora – łączy narrację z dynamicznym montażem, dbałością o szczegóły i umiejętnym budowaniem napięcia. Widać w nim, że w Gonciarzu odzywa się natura doświadczonego storytellera.

Gonciarz ujawnia np., że jego oskarżycielki, w tym Daria Dąbrowska, Kasia Mecinski i Hanna Zagulska, publicznie i prywatnie twierdziły, że „ma postawione zarzuty prokuratorskie i toczy się wobec niego kilka śledztw dotyczących gwałtów, namawiania nieletnich do prostytucji oraz krzywdzenia dzieci”. Jak podkreśla, były to kłamstwa, co potwierdzają oficjalne odpowiedzi prokuratur w Krakowie i Warszawie, z których jasno wynika, że nigdy nie miał statusu podejrzanego ani oskarżonego, a jedyne zgłoszenie złożone przeciwko niemu zakończyło się odmową wszczęcia śledztwa w lipcu 2024 roku z powodu braku znamion czynu zabronionego. W filmie pokazuje także zmanipulowane screeny publikowane przez oskarżycielki oraz fragmenty rozmów, które zostały wyrwane z kontekstu i przerobione w taki sposób, by sugerowały zachowania pedofilskie.

Co najważniejsze, działania Gonciarza spotykają się z wyraźnym poparciem ze strony internautów, którzy w komentarzach pod jego materiałami okazują mu wsparcie i doceniają determinację w walce o dobre imię. Wielu z nich podkreśla, jak ważne jest nagłaśnianie nieprawdziwych informacji i konsekwentne prostowanie kłamstw. Użytkownik @Shhluger pisze np. „Dobrze, że robisz te podsumowania i przypominasz, jak niewyobrażalnie niedorzeczne jest to, co Cię spotkało”, z kolei @kluska2323 podkreśla: „Nie odpuszczać, nagłaśniać, wypunktować, ukarać. Nauczka i lekcja dla wszystkich podłych istot. Dla osób w podobnej sytuacji jest to światełko w tunelu i iskierka nadziei. Trzymam kciuki”. Jeszcze mocniej docenia Gonciarza @ukaszka7879: „Krzysztofie, jesteś bohaterem. Tytaniczna praca, którą wykonałeś, moim zdaniem zmieni wiele w polskiej mentalności… Trzymam za Ciebie kciuki! Jesteś Twórcą internetowym i Twórcą naszej kultury!”.

Pod filmem, który w zaledwie kilka dni zanotował 236 tys. wyświetleń, pojawiło się 1,5 tys. komentarzy, z których zdecydowana większość jest pełna wsparcia i solidarności, a głosy te pokazują, że zaangażowana społeczność nie tylko wierzy w jego narrację, ale także widzi w nim przykład determinacji w walce z hejtem, który go spotkał.

PRZEPROSINY

W jednym z odcinków swojej serii „Perseusz” Krzysztof Gonciarz poświęcił uwagę Mai Staśko – aktywistce, dziennikarce i autorce książek, od lat zaangażowanej w pomoc osobom doświadczającym przemocy. Staśko znana jest jednak nie tylko z działalności społecznej, ale także z kontrowersyjnych wpisów w mediach społecznościowych, które regularnie wywołują burzliwe dyskusje. W odcinku „Maja Staśko i Siostrzeństwo Metoomanek – PERSEUSZ #12” Gonciarz nie owijał w bawełnę. Wprost zarzuca Staśko brak umiejętności przyznania się do błędu i unikanie odpowiedzialności za własne słowa. Twierdzi, że aktywistka wykorzystywała tematykę przemocy oraz medialnych oskarżeń głównie po to, by budować swoje zasięgi i rozpoznawalność w sieci. Krok po kroku, minuta po minucie, udowodnił to swoim odbiorcom, analizując jej działania i publiczne wypowiedzi.

„Mam wrażenie, że w ogóle odpowiedzialność za słowo w sieci jest zerowa. Można zmanipulować wszystko i zapalić każdy stos w imię chwilowego hypu, rozpoznawalności, zrobienia sobie zasięgów, a na koniec jeszcze nazwać każdego narcyzem, przemocowcem, samemu nim będąc. (…) Ani o uczciwość tu nie chodziło, ani o moralność, ani o prawa kobiet, ani o żadne dobro – chodziło jedynie o widoczność i jakąś chorą zemstę” – mówi w swoim filmie Gonciarz.

Opublikowany 18 czerwca br. materiał wywołuje reakcję aktywistki, która przeprosiła go na swoim instastories za powielanie krzywdzących go informacji. „Od czasu, gdy półtora roku temu przez krótki czas relacjonowałam tę sprawę (również w tekście, w którym przywołałam odpowiedź Krzysztofa Gonciarza na zmanipulowany kolaż, by przedstawić jego perspektywę), wiele się zmieniło. Pojawiło się sporo nowych wątków, a także nieprawdziwe oskarżenia o poważne przestępstwa, a nawet zbrodnie. Chcę to powiedzieć wprost: pomówienia o tego rodzaju czyny są formą przemocy. Uważam, że Krzysztof Gonciarz został nimi bardzo skrzywdzony”.

DZIENNIKARSKI BŁĄD

Po przeprosinach Staśko głos zabrała „Krytyka Polityczna”, z którą feministka współpracuje, a także redaktorka odpowiedzialna za redagowanie jej tekstów. „W obliczu przedstawienia przez Krzysztofa Gonciarza 18 czerwca 2025 roku dowodów na manipulacje, których dopuściły się kobiety oskarżające go o nadużycia, Maja Staśko przeprosiła w mediach społecznościowych za powielanie krzywdzących go informacji. Krytyka Polityczna także pragnie przeprosić Krzysztofa Gonciarza za przywołanie zmanipulowanych zarzutów na jego temat w artykule Mai Staśko »Zyski z oskarżeń o przemoc? W #PandoraGate zgarniają je youtuberzy. Ofiary są atakowane«, opublikowanego 28 października 2023 roku. Fabrykowanie oskarżeń o przemoc krzywdzi nie tylko oskarżanych, ale i prawdziwe ofiary przemocy” – czytamy w oświadczeniu „Krytyki Politycznej”.

Szerzej skomentowała to Patrycja Wieczorkiewicz, dziennikarka, feministka i redaktorka prowadząca w KrytykaPolityczna.pl. W jej oświadczeniu pojawia się sporo emocji. Autorka przyznaje, że redagowała tekst Mai Staśko w „Krytyce Politycznej”, który mógł wzmocnić negatywny obraz Gonciarza, i wprost go za to przeprasza. Jednocześnie stara się wyjaśnić, dlaczego do tej pory nie reagowała.

„Obejrzałam film Gonciarza o Mai Staśko. Będę potrzebować paru dni, by ułożyć sobie w głowie wszystko, czego się dowiedziałam z całej tej serii, ale jako ofiara zmasowanej, wielomiesięcznej przemocy psychicznej i cyberbullingu Krzysztof Gonciarz nie może ani chwili dłużej czekać na przeprosiny od każdej jednej osoby, która przyłożyła rękę do jego traumy. Część feministycznej bańki nadal przekonuje, że ma on na koncie toksyczne, krzywdzące zachowania w życiu osobistym, więc nie zasługuje, by się nad nim litować, wytykając przy tym jego działania, które nastąpiły w reakcji na pomówienia i medialną nagonkę. To przykład szukania ofiary idealnej, która nie istnieje” – pisze na wstępie.

W swoim wpisie wyjaśnia także, dlaczego wcześniej nie zabierała głosu w sprawie Krzysztofa Gonciarza, przyznaje, że jej wiedza była powierzchowna i opierała się głównie na medialnych nagłówkach – wiedziała jedynie, że Gonciarz był znanym youtuberem wspierającym strajki kobiet, którego byłe partnerki oskarżyły o przemoc i który został scancelowany.

„Chcę go przeprosić, bo swoje dwa grosze do jego krzywdy dorzuciłam – to ja redagowałam artykuł Mai, w którym przytoczyła tę sprawę, opublikowany w Krytyce Politycznej. W tekście było co prawda napisane, że część dowodów przeciwko niemu została zmanipulowana, co daje pozór rzetelności, ale ogólny wydźwięk jest taki, że te kobiety przeszły przez niego przez piekło, a teraz są uciszane – podczas gdy w rzeczywistości to on był uciszany, to on przechodził wtedy przez piekło. To on był ofiarą prz*mocy. Również seksualnej, bo tym jest wyjawianie sextingu bez zgody, i to zmanipulowanego” – podkreśla Wieczorkiewicz.

Przyznaje także, że zaufała Mai Staśko jako autorce tekstu, nie zweryfikowała informacji u Gonciarza i dziś uznaje to za swój dziennikarski błąd.

„Jako redaktorka nie jestem ekspertką od każdego tematu, którego dotyczy redagowany tekst, nie śledzę wszystkich wydarzeń, o których piszą nasze autorki i autorzy – jeśli coś przychodzi z zewnątrz, od kogoś, z kim nie współpracujemy na stałe, to co innego, ale jest też dość wąskie grono osób współpracujących, którym co do zasady ufamy w dziedzinach, w których się specjalizują. Tekst Mai niczego przy tym nie wyjawiał, był opisem wydarzeń, o których pisały inne media, co dodatkowo uśpiło moją czujność – powinnam była przynajmniej upewnić się, że Maja skontaktowała się z Gonciarzem, by poznać jego perspektywę, zwłaszcza po tym, jak wyszło już na jaw, że jedna z oskarżycielek spreparowała screeny rozmowy. Nie zrobiłam tego ze względu na nieznajomość sprawy i pełne zaufanie do autorki, która napisała mnóstwo świetnych tekstów w tematyce zarówno prz*mocy, jak i uniwersum polskiego YouTube’a. Nie miałam złych intencji, ale popełniłam błąd. Przepraszam”.

***

To tylko fragment tekstu Piotra Zielińskiego. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy "Press": Magda Łucyan chce zmienić los ludzi, dziennikarki przepraszają Gonciarza, a także Antoni Dudek o sobie i Sławosz Uznański-Wiśniewski

Press

Piotr Zieliński

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.