Zagraniczni dziennikarze nie zostali wpuszczeni do MON. "To rodzaj cenzury"

W piątek w siedzibie MON odbywała się konferencja prasowa. Byli na niej amerykańscy dziennikarze przybyli w delegacji Pete'a Hegsetha (fot. Marcin Obara/PAP)
Ministerstwo Obrony Narodowej cofnęło akredytacje na obsługę wydarzeń związanych z wizytą amerykańskiego sekretarza obrony Pete'a Hegsetha kilku zagranicznym korespondentom pracującym w Polsce. Nie mogli m.in. wejść do siedziby MON, gdzie w piątek odbywała się konferencja prasowa Hegsetha i szefa resortu Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ministerstwo tłumaczy się procedurami. – We wszystkich krajach, w których pracowałem, nigdy nie spotkałem się z polityką niewpuszczania zagranicznych dziennikarzy na teren Ministerstwa Obrony – podkreśla Jaap Arriens, dziennikarz-freelancer holenderskiego pochodzenia, który pracuje dla amerykańskich mediów.
– Dostałem maila, że akredytacja została potwierdzona i wszystko jest w porządku. Ale dzień przed spotkaniem zadzwonił ktoś z ministerstwa i powiedział: „Przepraszamy, ale mogą wejść tylko polscy dziennikarze, nie zagraniczni” – opowiada Arriens, który ma amerykańskie obywatelstwo.
MON od dawna ma problemy
Arriens w Polsce pracuje od 10 lat. Przygotowuje m.in. materiały wideo dla amerykańskiej agencji fotograficznej Sipa i dla telewizji CNN.
Czytaj też: MKiDN: 0,5 mld zł z budżetu państwa na media publiczne w pierwszym kwartale 2025 roku
Z naszych informacji wynika, że w podobnej sytuacji znalazło się jeszcze co najmniej trzech pochodzących z zagranicy reporterów, którzy pracują w Polsce. Jeden z nich, prosząc o zachowanie anonimowości, opowiada, że z MON od dawna ma problemy. – Nie jestem informowany o wydarzeniach organizowanych w MON. Aby dostawać powiadomienia o odbywających się tam wydarzeniach i mieć możliwość uzyskania akredytacji, trzeba wysłać wniosek o "dołączenie podmiotu" do listy na koncie dziennikarza. Ja wielokrotnie wysyłałem do MON taki wniosek, ale każdorazowo dostawałem wiadomość, że został odrzucony. Informacje o tym, co dzieje się pod szyldem MON, głównie poza terenem ministerstwa, na które czasami udaje się wejść, uzyskuję innymi drogami – tłumaczy nasz rozmówca.
MON zasłania się kwestiami proceduralnymi. – Nie ma żadnej niechęci ze strony MON wobec tych dziennikarzy – zapewnia Karolina Kuszkowska z biura prasowego resortu. – Według procedur wstęp na teren jednostek wojskowych mają tylko dziennikarze z polskim obywatelstwem. Siedziba MON oficjalnie jest jednostką wojskową, dlatego niektórym dziennikarzom musieliśmy odmówić wstępu. W komunikacie informowaliśmy, że wstęp na uroczystości jest dla dziennikarzy z obywatelstwem polskim – dodaje Kuszkowska.
– To dla mnie nielogiczne, ponieważ jestem niekarany, wykształcenie zdobyłem w Polsce, płacę tutaj podatki, mam kartę stałego pobytu – komentuje nasz rozmówca, chcący pozostać anonimowy. – Wszystkie te informacje z pewnością zostały zweryfikowane przez odpowiednie służby. Raczej nie jestem zagrożeniem i jeżeli mogę wejść bez problemu do innych ministerstw, w tym do KPRM, na wszelkie wydarzenia, to dlaczego nie mogę wejść do MON? – pyta.
"Niepokojące wydarzenia dla wolności prasy"
Jaap Arriens zauważa, że dziennikarze z zagranicy, którzy towarzyszą oficjalnym delegacjom, wchodzą do siedziby MON bez przeszkód. – Wcześniej byłem na terenie Ministerstwa Obrony przynajmniej dwa lub trzy razy i nie było problemu – mówi Arriens.
Czytaj też: Serwis Jawny Lublin zwolni dziennikarza przez decyzję Trumpa? Musi uzbierać 5 tys. zł
– Gdy pracowałem w Agence France Presse, pojechaliśmy na poligon, gdzie szkoleni są ukraińscy żołnierze. Nie było żadnego problemu. Nie wydaje mi się, żeby w działaniu MON wobec zagranicznych dziennikarzy była jakaś spójność. Pracowałem w Ukrainie, Rumunii, Holandii, Stanach Zjednoczonych i nigdy nie słyszałem, żeby którykolwiek z tych krajów miał politykę, zgodnie z którą akredytowany dziennikarz nie jest wpuszczany na teren Ministerstwa Obrony – dodaje.
Pracujący w Polsce zagraniczni dziennikarze opowiadają, że od pewnego czasu mają również problemy z relacjonowaniem wydarzeń organizowanych w Pałacu Prezydenckim. – Zupełnie niespodziewanie, z dnia na dzień, ja i kilku moich kolegów dziennikarzy, którzy są obcokrajowcami, dowiedzieliśmy się, że nie wolno nam już chodzić na wydarzenia w Pałacu Prezydenckim. Próbowaliśmy się dowiedzieć, o co chodzi, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Dowiedzieliśmy się tylko, że to kwestia bezpieczeństwa narodowego. Czasami tylko dzwonią do nas z Pałacu Prezydenckiego i mówią, że nie ma wystarczająco dużo miejsca, więc dzisiaj mogą wejść tylko polscy dziennikarze. To dziwne tłumaczenie, bo zwykle w Pałacu Prezydenckim nie ma aż tak dużego ruchu, zwłaszcza w przypadku wizyt zagranicznych dyplomatów z mniejszych krajów – stwierdza Jaap Arriens.
W mailu do naszej redakcji podsumowuje: „To są niepokojące wydarzenia dla wolności prasy i przyczyniają się do pogorszenia warunków pracy mojej i moich kolegów. To rodzaj cenzury” – dodaje.
Czytaj też: Nie sprzedano wszystkich biletów na kongres Kanału Zero. Stanowski mówi o błędach
(MAK, 17.02.2025)
