Temat: internet

Dział: INTERNET

Dodano: Luty 16, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Uderzające podobieństwo. Wielu użytkowników Adobe może się przesiąść na Affinty

Osoby robiące dość proste grafiki już teraz mogą się przesiąść na Affinity Photo i nie mieć poczucia, że cokolwiek tracą (screen: magazyn "Press", 11-12/2024)

Zeszłoroczne przejęcie programów graficznych Affinity przez Canvę sprawiło, że zwiększy się presja na koncern Adobe. Na konkurencji zyskać mogą nie tylko mniejsze media i studia graficzne.

Grupa programów Affinity (Photo – konkurujący z Adobe Photoshop, Affinity Designer – odpowiednik Adobe Illustrator i Affinity Publisher – zastępujący Adobe InDesign) zdobywa uznanie w branży graficznej dzięki modelowi płatności bez subskrypcji. Programy przyciągają zarówno amatorów, jak i profesjonalistów, którzy szukają alternatywy dla bardziej rozpoznawalnych, ale kosztownych rozwiązań. Firma Serif, odpowiedzialna za rozwój pakietu Affinity, zdecydowała się na podejście oparte na jednorazowej opłacie, co stanowi atut dla użytkowników zmęczonych modelem subskrypcyjnym, który stał się standardem w przypadku wielu programów graficznych.

GARNITUR SZYTY NA MIARĘ

Elastyczność pakietu Affinity daje się zauważyć już na poziomie interfejsu.

– Wykorzystuję oprogramowanie najczęściej do tworzenia bannerów, ofert, plakatów czy grafik na potrzeby kanałów w social mediach, więc komfort obsługi wynika głównie z wyrobionych nawyków i przyzwyczajenia, ale Affinity ma niższy próg wejścia, co czyni go atrakcyjniejszym dla osób rozpoczynających swoją przygodę z grafiką – zaznacza Marcin Połowianiuk, współtwórca „Kanału o technologii”, pracujący od kilku lat na Affinity. Jedną z wyróżniających się funkcji programu są tzw. persony, czyli tryby pracy dostosowane do różnych typów zadań, takie jak Photo Persona, Liquify Persona czy Publisher Persona. Umożliwiają one szybkie przełączanie interfejsu pomiędzy edytorem wektorowym czy rastrowym w ramach tego samego programu, co stanowi znaczące uproszczenie w porównaniu z podobnymi programami, gdzie konieczne jest korzystanie z kilku odrębnych aplikacji.

– Affinity wydał mi się programem lżejszym, nowocześniejszym i lepiej dopasowanym do współczesnych potrzeb. Najbardziej ujęła mnie praca na warstwach, gdzie mogłem przechodzić między nimi, po prostu klikając w obiekt na ekranie, bez potrzeby zaznaczania konkretnej warstwy w panelu warstw. Photoshop długo nie miał jeszcze takiej funkcji. Górny panel również nie jest przeładowany, a jednak zawiera wszystkie najpotrzebniejsze narzędzia. Po jakimś czasie interfejs użytkownika Affinty staje się bardzo intuicyjny, a wraz z nauką skrótów klawiszowych przestaje się go zauważać – dodaje Połowianiuk.

– Interfejs programów Affinity można dostosować jak garnitur szyty na miarę. I choć standardowa zasada Pareto sugeruje, że używamy jedynie 20 proc. funkcji przez 80 proc. czasu, to dobrze zorganizowany interfejs daje nam wygodną kontrolę. Wystarczy najpierw poznać możliwości, a potem czerpać garściami z pracy i jej efektów – mówi Piotr Kowalski, fotograf produktowy i portretowy z Gdańska. Przy wyborze oprogramowania zależało mu na prostym, ale wszechstronnym narzędziu do edycji zdjęć, tworzenia miniatur i typografii. Kluczowy był stosunek możliwości do ceny oraz podejście firmy do klientów – Affinity oferuje świetną jakość bez subskrypcji. Korzystam z Affinity Photo, Publishera do składania publikacji oraz okazjonalnie z Affinity Designer do grafiki wektorowej, m.in. do formatów CNC (DXF). Niższy próg wejścia i prężna społeczność użytkowników programu to duże zalety – wymienia Kowalski.

Waldemar Andrzejewski, grafik z wielkopolskich Wronek, który pisze o Affinity blog oraz tutoriale, stwierdza: – Bardzo wygodne są różne persony, szczególnie te w Publisherze. Jednym kliknięciem zmieniają interfejs tego samego okna na program wektorowy czy rastrowy. W Adobe trzeba do takich rzeczy włączyć Illustratora czy Photoshopa – mówi. Wartość pakietu od formy Serif jest szczególnie odczuwalna w małych studiach, gdzie ograniczona liczba licencji na drogie oprogramowanie oraz zróżnicowany zakres zadań wymagają elastycznych rozwiązań. – Gdy tylko się dowiedziałem, że Affinity będzie wspierać kolorystykę CMYK, jako jeden z nielicznych programów na rynku, od razu poczułem, że projekt ma potencjał. Nadal brakuje jednak tutoriali dotyczących Affinity Designer, więc uznałem to za niszę i na temat pracy w Affinity piszę dla osób trudniących się małą poligrafią. Od prawie dekady pracuję w małej agencji reklamowej, która posiada własne, niewielkie zaplecze drukarskie: druk cyfrowy, ploter, znakowanie odzieży. Nasza działalność obejmuje zarówno projektowanie graficzne, jak i drukowanie gotowych projektów zazwyczaj dla małych i średnich firm. W takim środowisku pracy Affinity daje radę, choć oczywiście nie jest to jedyne narzędzie, z którego korzystamy.

PROGRAMY EWOLUUJĄ

Software rozwijany przez brytyjskich developerów z Serif Ltd. wiosną zeszłego roku stał się podmiotem zależnym od Canvy, która kupiła większość udziałów spółki. Był to ruch w kierunku stworzenia konkurencji dla Corela i Adobe, choć do sytuacji zagrożenia monopolistów jest jeszcze daleko. Głównie ze względu na reputację i promocyjną siłę rażenia starych graczy. Jesienią 2022 roku Affinity zaprezentowało aktualizację V2 swoich programów. Wśród najbardziej oczekiwanych funkcji znalazły się narzędzia do deformacji, wektoryzacja bitmap oraz interaktywne efekty warstw. – Zmiany, zwłaszcza dotyczące maskowania i nieniszczącej maski typu warp, która pozwala dowolnie zmieniać kształt z wykorzystaniem krzywych krawędziowych, znacząco poprawiają komfort pracy. Choć nie są to rewolucyjne aktualizacje, widać, że program ewoluuje, uwzględniając opinie społeczności. Z nowym, bardziej przyjaznym interfejsem użytkownika rozwój jest zauważalny, nawet jeśli można obejść się bez tych zmian. To krok w stronę udoskonalenia narzędzi, które na co dzień ułatwiają edycję zdjęć – mówi Piotr Kowalski. – Affinity Photo ma większość funkcji dostępnych w Photoshopie, ale nie wszystkie możliwości Adobe są tam obecne. Adobe ma dużą przewagę dzięki generatywnej sztucznej inteligencji, która pozwala z poziomu Photoshopa dodawać elementy AI czy wspomagać zaznaczanie obiektów. Affinity wygrywa jednak pod kątem użyteczności, lekkości i szybkości działania, nie jest aż tak przeładowanym kombajnem, co sprawia, że praca z nim jest o wiele przyjemniejsza – dodaje Marcin Połowianiuk, choć dostrzega, że Serif jest wyraźnie w tyle w kwestii najnowszych funkcji opartych na AI. Jego zdaniem ta przepaść stale rośnie na niekorzyść brytyjskiego software’u. – Nie wiem, czy kiedykolwiek Affinity będzie w stanie nawiązać pod tym kątem realną walkę, bo różnica zasobów i skali działania jest tu uderzająca. Z drugiej strony nie każdy potrzebuje takich funkcji, a Affinity kładzie nacisk w innym miejscu, bardzo prężnie działając w segmencie aplikacji mobilnych. Na przykład programy na iPada praktycznie nie ustępują możliwościami programom desktopowym – twierdzi Połowianiuk.

Z kolei Piotr Kowalski w braku rozbudowanych narzędzi AI dostrzega zaletę i podkreśla, że Affinity, oferując mniej automatyzacji, wymaga bardziej świadomego podejścia do edycji. – W Affinity musimy rozumieć blendowanie warstw, klonowanie tekstur czy separowanie częstotliwości. Dzięki temu uczymy się więcej, zamiast bezmyślnie wybierać opcje. Dla początkujących i przy prostych projektach Affinity wystarcza aż nadto, nie jest tak przytłaczający jak Photoshop. Posiada panel do wyszukiwania darmowej grafiki z Pexels i Pixabay, a także funkcje, które ułatwiają pracę, jak podgląd pędzla i opcja snapshotów. To pomaga lepiej dobrać parametry i wrócić do poprzednich wersji edycji – podkreśla Kowalski.

PLUSY, MINUSY

Zdaniem Waldemara Andrzejewskiego Affinity wyraźnie góruje nad Adobe pod względem szybkości działania. – Uruchomienie Affinity Designer, choćby tylko w celu eksportu pliku, jest znacznie szybsze niż w przypadku Illustratora, który już przy pustym projekcie potrafi mocno obciążyć komputer. Pakiet Affinity to lekki i dobrze zoptymalizowany zestaw programów, które sprawdzą się w projektowaniu logo czy ilustracji.

Jednak przy współpracy z wieloma klientami, agencjami i drukarniami Adobe wciąż dominuje, szczególnie gdy ważna jest praca zespołowa i wymiana plików w popularnych formatach – zauważa Andrzejewski i dodaje, że docenia wszechstronność importu i eksportu plików w Affinity. – Miałem sytuację, gdzie klient potrzebował odświeżenia katalogu, pierwotnie zaprojektowanego w InDesignie, ale miał tylko plik PDF bez wglądu do oryginalnych plików INDD. W InDesignie nie dało się zaimportować pliku PDF w edytowalnej formie, ale Affinity Publisher poradził sobie z tym świetnie, co pozwoliło zrealizować zlecenie bez konieczności odtwarzania projektu od podstaw. W kwestii importu plików SVG Affinity z kolei przewyższa CorelDRAW. Często pracuję z plikami herbów przesyłanych przez urzędy, zapisanymi w formacie SVG, które Affinity importuje bez problemu. Doceniam też zaawansowane opcje eksportu do pdf, gdzie mogę automatycznie zamieniać czcionki na krzywe czy precyzyjnie kontrolować rasteryzację, co w Adobe nadal pozostaje ograniczone. Oczywiście, import plików pdf w Adobe jest bardziej niezawodny, gdyż firma najlepiej zna ten format. Niemniej, Affinity daje solidne narzędzia, które w wielu sytuacjach mogą być wystarczające – mówi autor bloga Wokół Grafiki i dodaje, że software jest rozwijany w sposób zadowalający, ale wciąż brakuje mu niektórych funkcji, które stały się standardem w Adobe, takich jak chociażby trasowanie bitmap w Illustratorze czy GREP w InDesignie.

OSZCZĘDNY DWA RAZY TRACI?

Mimo spekulacji o zmianie modelu płatności na miesięczną subskrypcję Affinity dalej pozostaje oprogramowaniem, za które trzeba zapłacić tylko raz. Adobe oferuje siedmiodniową bezpłatną wersję próbną, a następnie ok. 300 zł za miesiąc. Affinity daje aż sześć miesięcy za darmo, a potem umożliwia zakup całego pakietu z licencją lifetime za cenę niższą niż trzy miesiące subskrypcji Adobe. Przewaga cenowa i brak subskrypcji Affinity na rzecz one-off payment jest dużą zaletą programu, choć decyzja o wyborze programu zależy od skali zaawansowania projektów i indywidualnych potrzeb użytkowników.

Jak zauważa Marcin Połowianiuk, nie warto betonować się na jedno środowisko. Jako osoba zawodowo zajmująca się testowaniem nowych technologii podkreśla, że ma podskórną ochotę próbowania nowych rzeczy i podważania rynkowego status quo. – Wspieram małe projekty odważnie stawiające czoła rynkowym hegemonom, co jest zasługą ich producentów, którzy oferują lepsze modele biznesowe, a jednocześnie nie ograniczają swoich rozwiązań. Tak właśnie jest z Affinity. Chciałbym w końcu uwolnić się od Adobe, szczególnie po tym, jak Photoshopa zastąpiłem Affinity Photo, ale niestety Adobe Lightroom jest dla mnie programem obowiązkowym. Affinity nie ma na niego odpowiedzi. W związku z tym, mimo że kupiłem Affinity, jednocześnie opłacam Lightrooma i chmury Adobe – mówi współautor „Kanału o technologii”.

Waldemar Andrzejewski podkreśla, że nie należy się spodziewać wielkiego odpływu klientów od Adobe. – O ile Adobe wciąż dominuje na rynku zaawansowanych narzędzi dla dużych firm i pracy zespołowej, o tyle scenariusz, w którym Canva integruje Affinity z zaawansowanymi funkcjami i bazą wektorów oraz zdjęć, mógłby wywrzeć istotny wpływ na popularność pakietu. Taka kombinacja mogłaby przyciągnąć młodszych użytkowników oraz małe firmy szukające tańszych i intuicyjnych rozwiązań. Choć utrata dominacji Adobe wydaje się odległa, nie jest już czystym science fiction: przecież nikt nie spodziewał się kiedyś, że program graficzny działający w przeglądarce osiągnie taką popularność – podkreśla Waldemar Andrzejewski.

Z kolei Marcin Połowianiuk uważa, że wszystko zależy od potrzeb użytkownika. – Osoby takie jak ja, robiące dość proste grafiki, już teraz mogą się przesiąść na Affinity Photo i nie mieć poczucia, że cokolwiek tracą. Pamiętajmy jednak, że Adobe to kilkanaście programów, a pakiet Affinity to ledwie trzy. Brakuje alternatywy Lightrooma, Premiere Pro i kilku innych bardzo dużych programów. Stworzenie takich rozwiązań w ramach Affinity wydaje mi się mało realne, zwłaszcza z uwagi na fakt, że Adobe dysponuje potężnym zapleczem i rozwija swoje programy od dekad. W przypadku takiego specjalistycznego oprogramowania przesiadka jest trudna również z uwagi na pluginy gromadzone przez grafików całymi latami – uważa.

To także zdanie Piotra Kowalskiego z Gdańska, który zwraca uwagę na trudności związane z przesiadką na nowe oprogramowanie po dłuższej pracy na Adobe. – Jeżeli zarabiamy na projektach, a cena Adobe idzie w koszty firmowe, to raczej nie będziemy sobie psuć wypracowanego przez długi czas modelu działania – argumentuje fotograf i sugeruje, że Affinity powinno celować w nowych użytkowników, którzy dopiero wchodzą w świat projektowania graficznego.

Tę opinię podziela Waldemar Andrzejewski, który twierdzi, że postawienie jedynie na software od Serif w pracy małej agencji reklamowej jest mało możliwe. – Nie wyobrażam sobie, aby cały nasz zespół z dnia na dzień przeszedł na Affinity. Problemem jest chociażby kompatybilność wsteczna, która uniemożliwia całkowitą eliminację Adobe i CorelDRAW z naszego workflow – mówi. Inwestycja w wysokie koszty subskrypcji Adobe zwraca się w czasie zaoszczędzonym na pracy, a Adobe Photoshop sprawdza się w kluczowych zadaniach, takich jak nakładanie profili kolorów. Dlatego – jak prognozuje Andrzejewski – agencje reklamowe i drukarnie wciąż pozostaną przy konkurentach, ale samozatrudnieni mogą poszukiwać alternatyw. – Działają dla siebie, projektują i publikują swoje prace w social mediach lub zlecają do druku gadżety, ulotki, wizytówki, banery. Do tego typu prac często wystarczy zmysł graficzny, wiedza o typografii i podstawy przygotowania plików do druku. Dla kogoś, kto nie korzysta intensywnie z zaawansowanych funkcji Adobe, jednorazowe kilkaset złotych za licencję lifetime jest bardziej opłacalne niż związanie się subskrypcją w podobnej cenie za miesiąc na minimum rok. Odchodzić na rzecz Canvy i Affinity będą freelancerzy oraz marketingowcy – puentuje Andrzejewski.

***

Ten tekst Bartłomieja Chlabicza pochodzi z magazynu Press  wydanie nr 11-12/2024. Teraz udostępniliśmy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy „Press”: Andrzej Andrysiak, XYZ Nawackiego, była naczelna „Pisma” i odbudowa Trójki

Press

Bartłomiej Chlabicz

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.