Srebrny ekran i srebrniki. To nieprawda, że w mediach nie płaci się za komentarze
„Żaden prawdziwy fachowiec, który dba o reputację i funkcjonuje na uczciwym rynku, nie dorabia w fabryce propagandy i nie próbuje – jak niektórzy – usprawiedliwiać się, że nie miał na dojazd czy hotel” – mówił gen. Polko w lutym w rozmowie z Wprost.pl (fot. Frank Okay/Unsplash.com)
Płacenie za ekspertyzy – tak. Opłacanie komentatorów – niekoniecznie. Stawki za szerzenie propagandy – nigdy.
Portugalska telewizja publiczna KTP płaciła od 200 do nawet 600 euro tygodniowo około 50 portugalskim politykom za udział w programach publicystycznych. Na liście płac znaleźli się zarówno przedstawiciele rządzącej wówczas centroprawicowej koalicji, jak i opozycji. Jesienią 2011 roku miesięczna płaca minimalna w Portugalii nie przekraczała 450 euro. Kraj był w kryzysie (z którym zresztą walczy do dzisiaj), ludzie protestowali na ulicach przeciwko drastycznym oszczędnościom ordynowanym przez rząd. Ostatecznie władze zapowiedziały wprowadzenie zakazu wynagradzania polityków i działaczy związkowych przez publiczne stacje radiowe i telewizyjne. Do tematu już nie powrócono.
WYLATYWAŁO SIĘ Z ZAWODU?
W Polsce cyfry były podobne, choć waluta inna. W styczniu sprawę ujawnił senator KO Krzysztof Brejza, który wystąpił do likwidatora TVP Daniela Gorgosza o ujawnienie informacji publicznej na temat wynagradzania komentatorów występujących w programach Telewizyjnej Agencji Informacyjnej za czasów dyrektorowania Jarosława Olechowskiego i Michała Adamczyka. W odpowiedzi Gorgosz napisał m.in.: „Jednorazowo świadczenie wyceniane było na 500 zł. W przypadku umów ryczałtowych najwyższy pułap wynagrodzenia zapisanego w umowie, której przedmiotem był autorski komentarz do audycji publicystycznych, wynosił 298 890 zł brutto (umowa miała obowiązywać cały 2023 rok)”.
Na liście opłacanych prawicowych komentatorów byli m.in. Jacek i Michał Karnowscy, Adrian Stankowski, Jerzy Jachowicz, Elżbieta Królikowska-Avis, Piotr Grzybowski, Paweł Piekarczyk, Miłosz Manastarski, Marek Formela, Karol Gac, Jacek Wrona, Maciej Gnatowski, Anna Derewienko, Marian Kowalewski, Jan Pietrzak, Piotr Nisztor.
W środowisku dziennikarskim zawrzało. Ale chodziło raczej o treści, za jakie płaciła TVP. Eksperci z listy podpierali swoimi głosami każdy przekaz – od kultury po rolnictwo, ze szczególnym naciskiem na krytykę działań ówczesnej opozycji.
Paweł Prus, kiedyś dziennikarz, a obecnie prawnik, medioznawca i prezes zarządu Instytutu Zamenhofa, pisał na Twitterze: „Chciałbym tylko przypomnieć, że płacenie rozmówcy za wypowiedź do materiału dziennikarskiego stanowi złamanie etyki dziennikarskiej. I jest po prostu okłamywaniem widza/słuchacza/czytelnika. Za coś takiego kiedyś wylatywało się z zawodu”.
Paweł Prus nie do końca miał rację.
SAMOLOT, HOTEL I KASA ZA ZDJĘCIA
Telewizje na świecie od lat płacą za komentarze, choć ich strategie są różne. W USA obowiązuje generalna zasada zakazująca płacenia za rozmowy źródłom informacji. Chodzi o to, by informatorzy mediów nie ubarwiali swoich przekazów, chcąc zarobić lub zyskać na popularności.
A jednak zasada ta od lat jest łamana, choć na ogół w subtelny sposób. Za materiały pozyskane od zewnętrznych źródeł i rozmowy z nimi płaciła m.in. NBC. W 2010 roku opłaciła czarter prywatnego odrzutowca (około 90 tys. dol.), żeby przywieźć do Nowego Jorku mężczyznę, który w Brazylii podjął udaną walkę o opiekę nad synem porwanym i wywiezionym przez matkę.
Inny bohater sprzed półtorej dekady, który pomógł udaremnić zamach na samolot lecący do Detroit, co prawda nie dostał od CNN i ABC pieniędzy za rozmowę, ale zgodził się rozmawiać ze stacjami wyłącznie wtedy, gdy kupią od niego niewyraźne zdjęcia zamachowca wykonane telefonem komórkowym.
Poranne programy nowojorskich stacji organizowały atrakcyjnemu rozmówcy miły pobyt w mieście, przewożąc go na swój koszt do Nowego Jorku i pokrywając wydatki. Oczywiście takie pieniądze trzeba w USA skrupulatnie rozliczyć z fiskusem. Urzędnicy podatkowi potrafią przyczepić się nawet do zysku w postaci darmowego przejazdu taksówką z lotniska.
W przypadku stałych komentatorów, takich jak eksperci do spraw bezpieczeństwa narodowego czy polityki zagranicznej lub biznesu, sieci telewizyjne po prostu podpisują umowy i płacą za wiedzę ekspercką. To nie jest płacenie za informację, ale za fachową ekspertyzę.
PANI AMBASADOR ZA 32 TYS. DOL.
W 2023 roku branżowy portal TheWrap, założony przez Sharon Waxman, dziennikarkę „The Washington Post” i „The New York Times”, poświęcony rozrywce i mediom, ujawnił, że Fox News nie ma oporów przed płaceniem za występy przed kamerami. Średnia stawka to 355 dol. za występ, ale były prezydent USA Donald Trump za swój pierwszy wywiad dla sieci po zakończeniu prezydentury miał otrzymać sporo więcej – pół miliona dolarów.
Informacje o zarobkach ekspertów zapraszanych do Fox News nie są jawne, ale członkowie administracji państwowej muszą te informacje ujawniać w oficjalnych rejestrach korzyści.
Georgette Mosbacher, była ambasador USA w Warszawie, za swoją współpracę z Fox News otrzymała 32 tys. dol., komentując sprawy międzynarodowe. Inny pracownik administracji Trumpa, John Bolton, doradca do spraw bezpieczeństwa, za występy w Fox miał zarobić 570 tys. dol., czyli niemal dwukrotnie więcej niż wynosi roczna pensja wiceprezesa stacji (240 tys. dol.). Heather Nauert, ówczesna rzeczniczka Departamentu Stanu, zarobiła w Fox News około 485 tys. dol. Ale Nauer jest też byłą gospodynią programów stacji, w której pracowała kilka lat przed przejściem do administracji Trumpa.
Średnio na jednego członka administracji Donalda Trumpa przypadał roczny dochód z komentarzy w wysokości 141 tys. dol. – jak wyliczył TheWrap – 2,5 tys. dol. tygodniowo. Pracownicy Fox News zarabiają średnio po 56 tys. dol. rocznie, czyli po nieco ponad tysiąc tygodniowo.
Stacja płaci również jednorazowym rozmówcom – od 500 do 1000 dol. i pokrywa koszty ich przyjazdu do redakcji.
Do płacenia za eksperckie wypowiedzi dziennikarzy przyznają się nawet BBC i CBC English Services. Są to mniejsze kwoty, ale nie do pogardzenia – od 40 do 100 dol. za występ.
CBC, NPR i Al Jazeera English płaciły podobne kwoty Laurze Kasinof, która relacjonowała sytuację w Jemenie w czasie Arabskiej Wiosny. Innej freelancerce mieszkającej w Gwatemali stacja radiowa PRI zaproponowała za rozmowę 250 dol. Specjaliści zwracają jednak uwagę, że czym innym jest okazjonalny występ fachowca w telewizji, a czym innym praca de facto korespondenta zagranicznego. Na ograniczeniu ich liczby telewizje na świecie oszczędziły miliony dolarów.
Z Al Jazeerą współpracuje „Łajtold from Łonet” (tak jest przedstawiany w czasie rozmów z Al Jazeerą, z czego często żartuje w mediach społecznościowych), czyli Witold Jurasz, były dyplomata, dziś dziennikarz i publicysta Onetu. – Zagraniczne stacje płacą za komentarze, a biznes płaci za wystąpienia. Ja od tego oczywiście grzecznie podatki odprowadzam – przyznaje. I dodaje, że stawki są solidne, szczególnie za dłuższe wystąpienia. – Choćby w przypadku, gdy telewizja nagrywa program i potrzebuje dłuższej wypowiedzi czy nawet półgodzinnej rozmowy. Wtedy płacą naprawdę dobrze. Ale wiadomo, że płacą za czas dziennikarza, za jego wiedzę na temat, który ich interesuje i za jego przygotowanie.
***
To tylko fragment tekstu Ryszarda Parki. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy "Press": Dunikowska-Paź o prawdzie w TVP, Głuchowski, Suwart i mistrz Gosztyła
Ryszard Parka