Dział: PRASA

Dodano: Wrzesień 06, 2023

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Sąd Okręgowy w Gdańsku: Katarzyna Włodkowska zmyśla, aby „zbudować kapitał popularności"

"Katarzyna Włodkowska podała opinii publicznej zmyślony stan faktyczny, aby na tak nośnym, interesującym ówcześnie wydarzeniu zbudować kapitał popularności" - napisano w wyroku wydanym przez Sąd Okręgowy w Gdańsku (screen: YouTube/Press Club Polska)

W pisemnym uzasadnieniu wyroku na Stefana W. - skazanego na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - sędzia Aleksandra Kaczmarek z IV Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Gdańsku poświęciła spory fragment Katarzynie Włodkowskiej, dziennikarce „Gazety Wyborczej”. Zdaniem Sądu "Katarzyna Włodkowska podała opinii publicznej zmyślony stan faktyczny". Dziennikarka nie chce komentować sprawy.

W ujawnionym niedawno uzasadnieniu wyroku czytamy m.in.: „W dniu 13 stycznia 2020 r. na łamach tej gazety ("Gazety Wyborczej" - przyp. red.) ukazał się artykuł autorstwa świadka pt. »Stefan W. Posiedzę dwa lata i wyjdę«. Autorka przedstawiła w nim uzyskane od rzekomego znajomego Stefana W. informacje, zgodnie z którymi oskarżony, w grudniu 2018 r., spotkał się z mężczyznami ze świata przestępczego Warszawy, poruszającymi się samochodem marki Audi, którzy mieli zlecić mu zabójstwo Pawła Adamowicza”.

„W ocenie Sądu zarówno treść w/w. artykułu prasowego jak i tłumaczeń Katarzyny Włodkowskiej, dlaczego, pomimo prawomocnego zwolnienia jej przez Sąd z tajemnicy dziennikarskiej, nie chciała odpowiedzieć na zadawane jej pytania, były nieprawdziwe”.

Czytaj też: "Fakty" w sierpniu prowadziły wśród programów informacyjnych

Zdaniem Sądu "Katarzyna Włodkowska podała opinii publicznej zmyślony stan faktyczny, aby na tak nośnym, interesującym ówcześnie wydarzeniu zbudować kapitał popularności. Ani zasady logiki ani materiał dowodowy zgromadzony w sprawie nie potwierdziły bowiem jej wersji”.

Utrudnianie postępowania

Sąd podkreślił, że Włodkowska „utrudniła prowadzenie postępowania w niniejszej sprawie”, zmuszając organa ścigania do badania wątku gangsterów z Warszawy, który okazał się błędnym tropem śledztwa. „Należy jeszcze raz podkreślić, że wersja, którą świadek zaprezentowała w swoim artykule i którą również próbował przeforsować swego czasu oskarżony nie została uznana za wiarygodną. W istocie cały materiał dowodowy odnoszący się do pobudek Stefana W. jej przeczył” - napisała sędzia Aleksandra Kaczmarek.

Sąd stwierdził, że rzekomy informator Włodkowskiej nie istnieje, podważając pobudki działania autorki, która pomimo prawomocnego wyroku sądu nie ujawniła, skąd powzięła informacje do swojego tekstu. „Katarzyna Włodkowska nie podała danych informatora, ponieważ taki informator w ocenie Sądu nie istniał. Dziennikarka poszukiwała za pośrednictwem portalu Facebook dojścia do osób, które mogły znać Stefana W. i udzielić jej informacji na jego temat, o czym świadczą zeznania Adama K. (vide k. 7075) oraz załączony przez niego do akt screen ekranu (vide k. 7080). Z rozmowy tej wynika, że dziennikarka napisała do świadka tylko z uwagi na to, że jest on znajomym oskarżonego na Facebooku”.

Bez odpowiedzi

Katarzyna Włodkowska nie odpowiedziała na żadne z naszych pytań o jej komentarz do wyroku. Wczoraj obrońca Stefana W. złożył apelację od wyroku, z powodu zbyt surowej kary dla jego klienta. W apelacji będzie podważana wysokość kary, a nie pisemne uzasadnienie sądu pierwszej instancji.

Artykuł Katarzyny Włodkowskiej „Stefan W. Posiedzę dwa lata i wyjdę” był wśród siedmiu nominowanych do nagrody Grand Press w 2020 roku, w kategorii Reportaż prasowy/internetowy.

(MAK, 06.09.2023)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.