Polscy dziennikarze rozliczają się ze zbiórek na rzecz Ukrainy. Sierakowski podzielił prawie 25 mln zł
Sławomir Sierakowski szczegółowo rozlicza się z pieniędzy na swoim Facebooku. Z inicjatywy publicysty, podchwyconej przez ponad 200 tys. Polaków, zebrano prawie 25 mln zł (fot. Facebook/Sławomir Sierakowski)
Polscy dziennikarze finalizują kolejne etapy zbiórek, w które zaangażowali się z myślą o pomocy Ukraińcom. Największe sumy rozliczył Sławomir Sierakowski, publicysta, szef "Krytyki Politycznej". "Jak zapowiedziałem, zgromadzone 24,84 mln złotych podzieliliśmy między cztery duże projekty i nadwyżkę (dokładnie 2,34 mln zł), która od razu poszła na konto Funduszu Sił Zbrojnych w Narodowym Banku Ukrainy" – przekazał Sierakowski.
Przypomnijmy, że z inicjatywy Sierakowskiego, podchwyconej przez ponad 200 tys. Polaków, w tym polskich celebrytów i autorytety, udało się zebrać w ciągu kilku tygodni pieniądze na zakup drona Bayraktar. Okazało się potem, że jego producent przekazał Ukrainie dron nieodpłatnie, a pieniądze zebrane przez Sierakowskiego mogły trafić na inne cele związane z wojną w Ukrainie.
Czytaj też: Szefowa CMWP nawołuje do udziału w marszach w obronie papieża. "Naciągany zarzut"
Jak teraz informuje Sierakowski, pieniędzy wystarczy na mobilne centrum szkoleniowe z ambulatorium, magazynem na broń i dużymi generatorami prądu. Centrum jest niewidoczne dla dronów, a buduje je polska firma Lubawa. Pieniądze zostaną przekazane również na zakup 100 samochodów, w tym 25 karetek. Część ma też służyć jako mobilne kuchnie polowe w zbombardowanych miastach i wsiach blisko frontu. Do tego dojdzie 500 zestawów przetrwania dla rodzin żyjących w niebezpiecznych rejonach, bez dostępu do elektryczności i ciepła.
Zakupione zostaną także dwa warsztaty mobilne – wymalowane w khaki dwa potężne tiry, każdy z dwiema naczepami, które przystosowane są do naprawy zepsutego sprzętu, w tym także haubic czy czołgów.
Karolina Baca-Pogorzelska, korespondentka wojenna "Wprost" w Ukrainie, poinformowała z kolei, że do ukraińskich żołnierzy dotarł 50. samochód przekazany w ramach organizowanej przez nią zbiórki. – W gruncie rzeczy dzięki naszej akcji dotarło na Ukrainę 20 samochodów, te pozostałe 30 po prostu przeprowadziliśmy przez granicę. Ale w sumie to pół setki – precyzuje w rozmowie z "Presserwisem" Karolina Baca-Pogorzelska.
Czytaj też: „Dziennik Wschodni” znów bez redaktora naczelnego. Rezygnacja po nieco ponad miesiącu
W pomoc zaangażował się też Jacek Hugo-Bader, pisarz i reporter, który w ubiegłym roku przeszedł na dziennikarską emeryturę. W lutym dostarczył do Donbasu jedenasty samochód – Kię Sorrento. Jego akcja pomocowa dla ukraińskiej armii zaczęła się w ubiegłym roku na Lubelszczyźnie. – Poznałem tam Tarasa, Ukraińca w moim wieku, który poszukiwał samochodów terenowych dla wojska. Stwierdziłem, że mu pomogę i tak trafiłem na południowy front – opowiadał "Presserwisowi".
Hugo-Bader swoje zbiórki na samochody prowadzi bez wielkiego rozgłosu. Pisze o nich na swoim profilu na Facebooku (5,2 tys. obserwujących). Na zakup każdego samochodu przeznacza ok. 25 tys. Teraz chce kupić kolejny. "Uzbierajmy na Boga na dwunasty samochód dla walczących Ukraińców, bo jedenaście to strasznie głupia liczba, taki niedorobiony tuzin, przerośnięta dyszka..." – napisał jeszcze w lutym na Facebooku.
Czytaj też: Tygodnik „NIE” przygotowuje pozew i nową okładką odpowiada Obajtkowi na wycofanie z Orlenu
(PAR, 17.03.2023)