Było miło, dziękujemy. Dziennikarze z dnia na dzień zostają bez pracy
Cięcia w RAS Polska były szczególnie dotkliwe (fot. Wojciech Olkusnik/East News)
Wydarzyło się jednego dnia: Agora, Burda Media i Ringier Axel Springer ogłosiły zamiar zwolnień grupowych. 28 października kilkuset ludzi mediów dowiedziało się, że straci pracę. Jak poukładać sobie życie po życiu?
Waldemar Kumór (rocznik 1966), jest jednym z pierwszych, którzy utracili pracę w ramach najnowszej fali redukcji. – Powiem szczerze: nawet nie mam siły o tym rozmawiać. Po prostu w poniedziałek 21 listopada rozwiązano ze mną umowę o pracę. Trwało to minutę. Dzień dobry, do widzenia. I tyle – opowiada.
Kumór jest dziennikarzem z ogromnym doświadczeniem. W latach 1991–2016 był reporterem, redaktorem i komentatorem „Gazety Wyborczej”, m.in. wieloletnim szefem działu kultury. Od stycznia 2017 roku w „Newsweek Polska”, odpowiadał za kulturę i historię oraz był szefem miesięcznika, a potem dwumiesięcznika „Newsweek Historia”.
Formalnie do końca grudnia 2022 roku pozostał etatowym pracownikiem redakcji, ale bez obowiązku świadczenia pracy. Wraz z nim wypowiedzenie otrzymał Aleksander Hudzik, również z działu kultury. Czy spodziewał się zwolnienia? – Nie odbierałem wcześniej żadnych sygnałów, że ktoś jest z mojej pracy niezadowolony – przyznaje Kumór. – Nie chcę oceniać ani strategii firmy, ani decyzji naczelnego. Sytuacja w mediach jest bardzo trudna. A co dalej? Za wcześnie o tym mówić.
Gdy pytam, jak spędził pierwszy tydzień bez redakcji, wylicza: kino, mistrzostwa świata w piłce nożnej, spacery, rozmowy z przyjaciółmi. – Nie traciłem czasu na pielęgnowanie złych emocji. Na Facebooku doświadczyłem bardzo dużo słów wsparcia i podziękowań. Następne takie miłe wpisy będą być może po moim pogrzebie – mówi.
***
To tylko fragment tekstu Jerzego Sadeckiego. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Jadczak nie bierze jeńców, Babiarz tańczy, Piński prowokuje, a stand-uper klnie
Jerzy Sadecki