Kto używa? BeReal, najlepsza aplikacja w App Store, nie musi podbić świata
Użytkownicy otrzymują codziennie powiadomienie o treści „time to BeReal” – zawsze o innej porze – zachęcające do podzielenia się właśnie w tym konkretnym momencie zdjęciem selfie (wykonanym kamerą z przodu aparatu) i zdjęciem najbliższego otoczenia
Najlepszą aplikacją roku w App Store została BeReal, nagrodzona za „autentyczne spojrzenie na życie naszych przyjaciół i rodziny”. Zyskała uznanie w pokoleniu Z, które nie odnajduje się na Instagramie czy TikToku.
Od ponad dziesięciu lat App Store nagradza pod koniec roku najlepsze aplikacje i gry. Docenia zarówno pracę indywidualnych programistów – samouków, jak i profesjonalnych międzynarodowych zespołów. Ocenia innowacje techniczne, doświadczenia użytkowników, sam projekt, a także wpływ, jaki aplikacje wywarły na nasze życie. „Niektóre pomogły nam lepiej poznać naszych bliskich. Inne pomogły nam poznać samych siebie. A jedna z nich sprawiła, że przenieśliśmy się w czasie” – czytamy na stronie Apps.apple.com.
Czytaj też: Twitter podzieli subskrypcje na złote, niebieskie i szare. Musk wprowadza generalną amnestię
Tegorocznym zwycięzcą w kategorii iPhone App została francuska aplikacja BeReal, uznana za rzeczywistą nowość i sensację wśród mediów społecznościowych, doceniona za „autentyczne spojrzenie na życie naszych przyjaciół i rodziny”. Jej twórcami są Alexis Barreyat – były pracownik amerykańskiej firmy technologicznej GoPro – i Kevin Perreau.
Opracowali ją w 2020 roku, jednak dopiero dwa lata później zyskała dużą popularność, przede wszystkim w USA i wśród pokolenia młodych ludzi urodzonych po 1995 roku, odrzucających Instagram i TikToka. Do końca sierpnia tego roku aplikację ściągnęło na świecie 28 mln osób.
Użytkownicy otrzymują codziennie powiadomienie o treści „time to BeReal” – zawsze o innej porze – zachęcające do podzielenia się właśnie w tym konkretnym momencie zdjęciem selfie (wykonanym kamerą z przodu aparatu) i zdjęciem najbliższego otoczenia w losowo wybranym dwuminutowym oknie (kamera z tyłu). Musi to być fotografia pokazująca, co w danej chwili robi użytkownik, nawet jeżeli jest to najnudniejsza rzecz na świecie i właściwie nie dzieje się nic. Jest tylko jedna szansa na usunięcie postu i zamieszczenie kolejnego – tylko jednego w tym samym czasie.
Czytaj też: Meta i Facebook muszą zapłacić 265 mln euro kary
BeReal promuje autentyczność – w tej aplikacji nie ma możliwości nakładania filtrów na zdjęcia, brak nawet czasu na to, by ustawić się do selfie pod takim kątem, by wyglądać najlepiej (zwykle wygląda się naprawdę niekorzystnie).
Aplikacja próbuje łączyć nas z „przyjaciółmi” skanując nasze kontakty i zapraszając do grona znajomych ludzi, których dane są już w naszym telefonie, a więc znanych nam, teoretycznie, w prawdziwym życiu.
Twórcy BeReal chwalą się, że nie jest to „kolejna platforma społecznościowa”. Z jednej strony oglądamy czyjeś życie takim, jakim jest naprawdę – z tego powodu instagramowi influencerzy raczej się tu nie pojawią – z drugiej ci przyzwyczajeni do upiększonej wizji świata mogą odnieść wrażenie, że to „prawdziwe” życie jest nudne i brzydkie.
Czytaj też: Netflix ma nowy numer 1. "Wednesday" wyprzedza "Stranger Things 4"
– Nie wiadomo, czy ta aplikacja odniesie rzeczywisty sukces, bo to wciąż nowość – ocenia Paweł Nowacki, niezależny konsultant, właściciel DigitalFlow.pl. – BeReal notuje niewielkie zasięgi, mam wrażenie, że wciąż niewiele osób mówi o tej aplikacji i ją promuje. Obawiam się, że może skończyć jak Clubhouse, który okazał się chwilową modą, jaka wystrzeliła w czasie pandemii, kiedy ludzie chcieli ze sobą rozmawiać, a musieli siedzieć w domach.
Nowacki dodaje, że przeprowadził prosty test wśród studentów SWPS. – W gronie 22-23-latków na prawie 20 osób tylko jedna korzystała z BeReal, choć przecież to jest właśnie grupa docelowa dla takiej aplikacji – mówi.
Funkcjonalność podobną do BeReal wprowadził już TikTok. – I z taką konkurencją aplikacji BeReal będzie naprawdę bardzo trudno – dodaje Paweł Nowacki.
Czytaj też: Netflix pilotażowo chce płacić polskim twórcom dodatkowe wynagrodzenie
Anna Kilian