Wybuch rakiety w Przewodowie zdominował media społecznościowe. A autor AP zwolniony
Najwięcej wzmianek o wybuchu rakiety w Przewodowie pojawiło się na Facebooku (screen: Facebook/TVN24)
Ponad 237 tys wzmianek, które dotarły do 206 mln użytkowników i wywołały 1,37 mln interakcji – to obraz polskich mediów społecznościowych po wybuchu rakiety w Przewodowie w woj. lubelskim. Jednocześnie to w mediach społecznościowych można było znaleźć pierwsze dokładniejsze informacje na temat zdarzenia.
Pierwsze wzmianki o wybuchu pojawiły się w social mediach po godz. 16 we wtorek 15 listopada (do wybuchu doszło o 15.40).
Social media żyły wybuchem w Przewodowie
Tego dnia szczyt informacyjny przypadł na 21, a więc krótko po pierwszej depeszy AP, której autor, powołując się na źródło w służbach wywiadowczych USA, poinformował, że "rosyjskie pociski przeleciały nad terytorium członka NATO, Polską, zabijając dwie osoby". Według danych opublikowanych przez Instytut Badania Internetu i Mediów Społecznościowych w momencie tego szczytu 10 tys. wzmianek o rakietach w Przewodowie dotarło do ponad 12 mln użytkowników mediów społecznościowych.
Czytaj też: Po krytycznych publikacjach dziennikarki abp Jędraszewski odszedł z rady kościelnej fundacji
Temat wybuchu w Przewodowie utrzymywał popularność również dzień później, 16 listopada, ale choć tego dnia o 18 odnotowano nawet więcej wzmianek, niż we wtorek (12 tys.), ich zasięg spadał. Wzmianki o wybuchu pojawiały się jeszcze w czwartek 17 listopada, ale ich liczba spadła do maksymalnie 4 tys., a największy zasięg wyniósł ok. 3 mln użytkowników – wynika z danych IBIMS.
W sumie w ciągu trzech dni o rakiecie, która wybuchła w Przewodowie, wzmiankowano w mediach społecznościowych ponad 237 tys. razy, łączny zasięg wyniósł 206 mln użytkowników, a liczba interakcji – 1,37 mln. Najwięcej wzmianek – 104,5 tys. – pojawiło się na Facebooku. Drugi był YouTube, gdzie zarejestrowano niemal 44 tys. wzmianek, trzeci Twitter z prawie 27 tys. wzmianek.
Według IBIMS na temat wybuchu w Przewodowie powstało niemal 6 tys. publikacji redakcyjnych (screen: IBIMS)
Facebook królował również pod względem liczby polubień postów o wybuchu (prawie 510 tys.), liczby komentarzy i udostępnień (odpowiednio ponad 107 tys. i ponad 20,5 tys.).
"Komentarze fachowców dostępne tylko w mediach społecznościowych"
O przydatności wzmianek i informacji, które pojawiały się w mediach społecznościowych, mówi "Presserwisowi" Witold Sokała, zastępca dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach: – Zajmuję się zawodowo bezpieczeństwem i szukałem informacji o tym, co się rzeczywiście stało, a także komentarzy i analiz fachowców od techniki wojskowej. Te ostatnie były długo dostępne praktycznie tylko w mediach społecznościowych – mówi Sokała.
Czytaj też: Wydawnictwo Bauer zamyka pięć tytułów i zwalnia ludzi. "Kryzys na rynku"
– Natomiast prasa, radio i telewizja, z których witryn internetowych korzystałem, bardzo długo ograniczały się do wojskowych celebrytów, do których numer telefonu ma pewnie każda redakcja, ale którzy z racji swego pozostawania od lat poza służbą i specjalności wojskowych niekoniecznie są kompetentni w sprawach obrony przeciwrakietowej. Jeśli były jakieś chlubne wyjątki, to przepraszam, ale nie miałem szczęścia się na nie natknąć.
Największy zasięg wzmianki o rakiecie w Przewodowie uzyskały po opublikowaniu przez agencję AP informacji o "rosyjskich rakietach" opartej na pojedynczym źródle w wywiadzie amerykańskim. W poniedziałek jej autor został zwolniony z agencji za naruszenie jej standardów, które nakazują potwierdzenie informacji w kilku źródłach.
Czytaj też: "Przegląd Sportowy" likwiduje etaty. "To nie zwolnienia". Dziennikarze przejdą na własny rozrachunek
(PAR, 25.11.2022)