Pracownicy Twittera odchodzą setkami, niepewna przyszłość serwisu
Elon Musk opowiada, że jest zwolennikiem nieskrępowanej wolności słowa, ale nie nieograniczonych zasięgów (fot. Wikimedia Commons/Steve Jurvetson)
Co najmniej 110 pracowników Twittera zdecydowało się odejść po e-mailu Elona Muska, który kazał każdemu zatrudnionemu potwierdzić, czy chce dalej pracować dla firmy. Kilkuset deklaruje, że także odejdzie, choć jeszcze nie złożyli wypowiedzeń. Przyszłość koncernu jest niepewna.
Zdaniem jednego z informatorów magazynu "The Observer" istnieje 50 proc. szans, że Twitter czeka bardzo poważna awaria podczas rozpoczętych w niedzielę piłkarskich Mistrzostw Świata. Bardzo możliwe, że w pierwszych dniach trwania imprezy. Informator, który kilka dni wcześniej pożegnał się z firmą, ma dużą wiedzę na temat działania Twitter Command Center, zespołu ds. rozwiązywania problemów platformy, monitorującego witrynę pod kątem problemów, takich jak skoki ruchu i awarie centrum danych. "Myślę, że to będą ciężkie Mistrzostwa Świata dla Twittera" – oznajmił były pracownik.
Czytaj też: Początek końca Twittera? Pracownicy masowo odchodzą, a Musk chce znaleźć nowego CEO
Zasugerował, że podczas trwającego prawie przez miesiąc turnieju w Katarze jakiś incydent – taki jak powolna lub nieprawidłowa reakcja usługi – jest prawie pewny. Na 90 proc. ocenia prawdopodobieństwo, że awaria będzie widoczna i dotkliwa dla użytkowników. Twitter "prawdopodobnie będzie miał problemy z ruchem na starcie i może się zawiesić". – Jeśli będziemy mieć szczęście, wróci do normy przy minimalnych zakłóceniach" – powiedział.
Elon Musk napisał w e-mailu, że wymaga od wszystkich pracowników wyjątkowo wytężonej pracy, a jeżeli ktoś nie potwierdzi chęci, to jest to równoznaczne z odejściem. 110 osób potwierdziło, że nie będzie już pracować dla firmy. Właściciel koncernu zbagatelizował sprawę, mówiąc, iż nie martwi się, bo "najlepsi ludzie zostają". Na wewnętrznym czacie Twittera już jednak ponad 500 osób zamieściło wpisy pożegnalne, choć nie ma potwierdzenia, że taka liczba rzeczywiście odejdzie. Gdy Musk przejmował firmę, sam zwolnił prawie połowę z 7,5 tys. pracowników. Do tego weekendu zwolnienia poszły jeszcze dalej. W sumie objęły ok. 4,4 tys. z 5,5 tys. pracowników ze stałymi umowami. Ubytki uzupełniają inżynierowie na co dzień pracujący dla Tesli, której Musk też jest współwłaścicielem. Przestaje to jednak wystarczać i Twitterowi zaczyna brakować rąk do pracy.
Czytaj też: SpaceX kupił kampanię na Twitterze dla Starlinka. Musk handluje ze swoimi firmami
Musk opublikował ankietę skierowaną do użytkowników Twittera z pytaniem, czy chcą, by do serwisu przywrócić konto Donalda Trumpa. Były prezydent USA został wykluczony przez poprzednich właścicieli serwisu jako osoba odpowiedzialna za wzniecenie zamieszek na Kapitolu 6 stycznia ubiegłego roku. Trump miał na Twitterze niemal 89 mln obserwujących. Zarzucano mu także notoryczne rozpowszechnianie fałszywych informacji. Musk zgodził się z wolą większości i oświadczył, że konto eks-prezydenta zostanie odblokowane. W sobotę Trump stwierdził, że i tak nie wróci na Twitter, bo ma swój serwis Truth Social.
Twitter przywrócił już kilka kontrowersyjnych kont, które zostały zlikwidowane lub zawieszone. Ich właścicielami są m.in. satyryczny portal Babylon Bee, komiczka Kathy Griffin (za podszywanie się pod Muska) czy psycholog Jordan Patterson (za piętnowanie aktorki Ellen Page po tym, jak zmieniła płeć i teraz nazywa się Elliott Page).
Czytaj też: Bob Chapek nie jest już szefem Disneya, wraca Bob Iger
(MAC, 21.11.2022)