Proces Andrzeja Poczobuta ruszy 28 listopada w Grodnie
Proces Andrzeja Poczobuta rozpocznie się 28 listopada w Grodnie (fot: arc Press)
Proces białoruskiego opozycyjnego dziennikarza Andrzeja Poczobuta rozpocznie się 28 listopada w Grodnie - poinformował na Twitterze Mariusz Kowalczyk, dziennikarz "Newsweek Polska". - To będzie typowy proces dyktatury, z wysoką karą - uważa Agnieszka Romaszewska, redaktorka naczelna TV Biełsat.
Andrzej Poczobut, dziennikarz i korespondent m.in. "Gazety Wyborczej", został aresztowany 25 marca 2021 roku. Od tego czasu przebywa w areszcie. Władze białoruskie wyznaczyły datę jego procesu na 28 listopada. Zarzuty od lat są takie same: znieważenie prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Odpowiadał za to już w 2011 i 2012 roku.
- Nie mam złudzeń - mówi "Presserwisowi" Agnieszka Romaszewska, szefowa telewizji "Biełsat". - Zapadnie raczej wyrok więzienia, nie kolonii karnej, i to wysoki. To będzie typowy białoruski proces pokazowy. A dla władz okazja zrobienia antypolskiej pokazówki - stwierdza.
Jej zdaniem wyrok dla Andrzeja Poczobuta nie zmieni już postrzegania Białorusi w kwestii wolności słowa. - Większego terroru już być nie może. Mogą tylko rozstrzeliwać - stwierdza Romaszewska.
Czytaj też: Polskie media długo milczały o eksplozji na Lubelszczyźnie. Gierszewski napisał pierwszy
Jerzy Jurecki, wydawca "Tygodnika Podhalańskiego", a prywatnie przyjaciel Poczobuta, przyznaje, że ma pewne opory, żeby jechać na proces do Grodna. - Na ostatnią rozprawę Andrzeja ledwo się wcisnąłem. Z sali rozpraw wyszedł kagiebista i powiedział, że miejsc już nie ma. Faktycznie, na ławkach dla publiczności siedzieli tacy goście bez szyj i z ogolonymi głowami - opowiada Jurecki.
Bartosz Wieliński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", zastanawia się nad wysłaniem dziennikarza na proces Poczobuta. - Sam bym pojechał - deklaruje, ale zastrzega natychmiast: - Wysłanie kolejnego dziennikarza na Białoruś zakończyłoby się pewnie jego aresztowaniem.
Jak mówi Wieliński, problemem byłoby nawet znalezienie dziennikarza, który odnalazłby się w rzeczywistości postsowieckiej Białorusi. - Wacław Radziwinowicz ma zakaz wjazdu. Jest Wiktoria Bieliaszyn, ale pewnie zostałaby zatrzymana zaraz po przekroczeniu granicy.
Jerzy Jurecki uważa jednak, że na tym procesie trzeba być. - Choćby po to, żeby Andrzej poczuł, że nie jest sam. Wyrok w sumie zależy od humoru bat'ki Łukaszenki i nie wydaje mi się, żebyśmy swoją obecnością wywarli na to jakiś wpływ - mówi Jurecki.
Agnieszka Romaszewska zwraca uwagę, że zgodnie z białoruskim prawem każdy dzień aresztu jest zaliczany do wymiaru kary. Przelicza się go jako półtora dnia wyroku. - To jedyne pocieszenie - mówi Romaszewska.
Od 25 marca 2021 roku, kiedy Andrzej Poczobut został aresztowany, do 28 listopada br., kiedy rozpocznie się proces, minie 613 dni. To oznacza, że na poczet kary białoruski sąd powinien zaliczyć mu ponad 2,5 roku odsiadki.
(PAR, 16.11.2022)