Na polsko-białoruskiej granicy dziennikarzy już prawie nie ma, a kryzys trwa
Dokumentację kryzysu na granicy polsko-białoruskiej wciąż prowadzi Grupa Granica (screen: Grupa Granica/Facebook)
Kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej się nie skończył, ale interesuje się nim coraz mniej mediów. – Nadal trwają push backi. Po postawieniu muru więcej uchodźców, którzy i tak przez niego przechodzą, ma kontuzje i złamania wymagające pomocy medycznej – mówi "Presserwisowi" Katarzyna Czarnota z Grupy Granica.
Od 1 lipca na terenie województwa podlaskiego dziennikarze mogą podejść pod granicę z Białorusią. Z obszaru dostępnego dla wszystkich wyłączony jest tylko dwustumetrowy pas przy samej linii granicznej. Według oficjalnych informacji "w związku z budową bariery na granicy".
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa
Na terenie województwa lubelskiego zakaz wciąż obejmuje pas drogi granicznej – 15 metrów od linii granicy. Nie można na niego wejść, a za złamanie tego zakazu przewidziano mandat karny.
Czytaj też: Andrzej Poczobut napisał list z więzienia. "Nie mam złudzeń, pójdę do łagru"
– Kryzys humanitarny na granicy trwa – przypomina Piotr Czaban, który był pierwszym dziennikarzem, jaki dotarł w rejon Usnarza Górnego i nadał stamtąd pierwszą relację telewizyjną dla TVN 24.
– Piotr Czaban jest jednym z niewielu dziennikarzy, którzy wciąż zajmują się sprawą uchodźców na granicy polsko-białoruskiej – mówi Katarzyna Czarnota z Grupy Granica. – Jest tu również Bartosz Rumieńczyk z OKO.press, temat pilotują dziennikarze z białostockiej "Gazety Wyborczej". W rocznicę pierwszych relacji z Usnarza, 18 sierpnia, pojawiły się też duże stacje telewizyjne, ale bardziej przypominały o tym, co się na granicy działo, niż o tym, jak ten kryzys humanitarny wygląda obecnie. A on trwa – dodaje.
Po 100-200 interwencji tygodniowo
Katarzyna Czarnota zwraca uwagę, że media zwróciły się ku tematom aktualniejszym – wojnie w Ukrainie czy katastrofie ekologicznej na Odrze. – A my, Grupa Granica, mamy wciąż po 100-200 interwencji tygodniowo. Po postawieniu muru więcej uchodźców, którzy i tak przez niego przechodzą, ma kontuzje i złamania, które wymagają pomocy medycznej, a zespołów ratowniczych wciąż na granicy brakuje. Pomoc muszą nieść sami mieszkańcy – dodaje Czarnota.
Czytaj też: Proces ws. dziennikarza Pabla G. może ruszyć dopiero w połowie przyszłego roku
Na odcinku granicy białoruskiej, w zasięgu działania wydawanego w Białej Podlaskiej tygodnika "Słowo Podlasia", sytuacja po zniesieniu stanu wyjątkowego wróciła do normy. – Mieliśmy tu mniej przypadków przekroczenia granicy przez uchodźców, ale mieszkańcy skarżyli się na uciążliwości związane ze stacjonowaniem wojska – mówi Paulina Chodyka-Łukaszuk, dziennikarka "SP".
Kryzysem granicznym zajmowała się ona i jej siostra Anna Chodyka, również dziennikarka tygodnika. – Mieliśmy jeszcze niedawno interwencję w sprawie drogi rozjeżdżonej przez wojsko, ale większość dróg jest już naprawiona. W tym tygodniu jadę sprawdzić, jak przebiega usuwanie zasieków, które jeszcze pozostały przy granicy – dodaje.
Media deklarowały dalszą pracę na granicy
Na rozstrzygnięcie czeka sprawa zatrzymania trzech fotoreporterów – Macieja Nabrdalika, Macieja Moskwy i Martina Divíška – dokonanego przez żołnierzy Wojska Polskiego. Do zatrzymania doszło 16 listopada 2021 roku w okolicy obozu wojskowego niedaleko Wiejek koło Michałowa, poza strefą stanu wyjątkowego. W połowie sierpnia Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę Rejonową Białystok-Północ. Śledztwo jest w toku.
Czytaj też: RPO chce reakcji ministra edukacji i nauki w sprawie podręcznika do historii i teraźniejszości
Stan wyjątkowy w pasie przy granicy z Białorusią, który uniemożliwił dziennikarzom pracę na tamtym terenie, wprowadzony został 2 września 2021 roku i trwał do początku grudnia. Wtedy jednak PiS znowelizował ustawę o ochronie granicy państwowej, dzięki czemu minister spraw wewnętrznych mógł znowu wprowadzić zakaz przebywania na terenie przygranicznym. Ograniczenia objęły 115 miejscowości w województwie podlaskim oraz 68 miejscowości w województwie lubelskim w odległości do ok. 3 km od granicy z Białorusią.
Zakaz pracy dla dziennikarzy w zamkniętej strefie wywołał protest redakcji i organizacji dziennikarskich. Deklarację dalszego wykonywania pracy na granicy podpisały we wrześniu: Onet, Wirtualna Polska, Gazeta.pl, OKO.press, "Gazeta Wyborcza", "Fakt", "Super Express", "Rzeczpospolita", "Polityka", "Newsweek Polska", "Tygodnik Powszechny", "Wprost", "Przegląd", "Angora", "Forum", Polityka Insight, "Liberte!", "Trybuna", Tok FM, RMF FM, Radio Zet, TVN, TVN 24, "Dziennik Gazeta Prawna", "Press", Fundacja Grand Press, Towarzystwo Dziennikarskie, Stowarzyszenie Dziennikarzy RP, Reporterzy bez Granic, Fundacja Reporterów, "Super Nowości", Portalmedialny.pl, "Pismo", Wirtualnychelm.pl, Związek Zawodowy Dziennikarzy, Grupa NaTemat, Strajk.eu.
Czytaj też: KRRiT na odchodnym chce zdemolować rynek radiowy
(BAE, PAR, 30.08.2022)