Soft propaganda. Media prywatne pomagają władzy, która ma już publiczne
Wśród drukowanych dzienników najbardziej procesowi „polsatyzacji” uległ „Super Express” (fot. Piotr Molecki/East News)
Dlaczego dwa media prywatne pomagają władzy, która ma już media publiczne?
Podczas protestów w obronie TVN do tłumu przed sejmem przemawiał Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego. Wtedy po raz pierwszy padło hasło „polsatyzacja mediów”.
Pytam prof. Krystynę Doktorowicz, medioznawczynię z Uniwersytetu Śląskiego, jak rozumie ten termin. – Nie stosujemy propagandy, ale tak lawirujemy przekazem, by nie narazić się władzy. To sformułowanie może się przyjąć jako synonim autocenzury w czasach PiS – stwierdza pani profesor.
„EXPRESS” SUPER DLA OBAJTKA
Wśród drukowanych dzienników najbardziej procesowi „polsatyzacji” uległ „Super Express”. Prof. Michał Wenzel, socjolog z Uniwersytetu SWPS, mówi: – To mocno propisowski tytuł.
Wystarczy przeanalizować teksty poświęcone jednemu z oblubieńców Prawa i Sprawiedliwości – Danielowi Obajtkowi.
Kiedy „Gazeta Wyborcza” przygotowywała artykuł o tym, że prezes PKN Orlen został właścicielem zabytkowego pałacyku, a Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało nań dotację, wysłała im pytania. Odpowiedzią był uprzedzający atak medialny – na pierwszej stronie „SE” ukazał się tekst o rzekomo dobroczynnej działalności prezesa Daniela Obajtka: „Kupił dworek, by leczyć dzieci”. W ten sposób tabloid próbował osłabić wymowę tekstu „GW” o dotacji na dworek. Takie „palenie tematów” po przesłaniu pytań przez media wykonywały też inne zaufane media PiS, np. TVP Info czy portal wPolityce.
Ocieplanie wizerunku Obajtka to częste zajęcie dziennikarzy „SE”, zwłaszcza po aferze dotyczącej majątku byłego wójta Pcimia. Przykłady poniżej.
● „SE” pisał, jak prezes Orlenu spędza weekend (widoczny na fotografii Obajtek z troską i uśmiechem na twarzy zajmuje się gęśmi);
● Dziennik opisywał także Obajtka na spacerze z Bąbelką („kolejny pies adoptowany przez prezesa PKN Orlen. W sierpniu podczas wizyty w schronisku postanowił spontanicznie adop-
tować psa Napoleona”);
● W maju 2021 roku „SE” przekonywał ustami prezesa: „Nie robimy czystek w Polska Press”, choć dokładnie to miało miejsce. Dziennikarz „SE” nie reagował na oczywistą nieprawdę i nie podał znanych wszystkim faktów;
● Tabloid donosił, że „GW” „musi” opublikować informację o zabezpieczeniu nałożonym przez sąd na tekst, jaki gazeta opublikowała na temat apartamentu kupionego przez Obajtka z dużym upustem, od firmy powiązanej z klubem, który sponsorował Orlen. Dziennikarz „SE” nie wspomniał, że decyzja jest nieprawomocna ani – dwa i pół miesiąca później – o tym, że w apelacji zabezpieczenie upadło;
● Gdy Polska żyła coraz to nowymi nieruchomościami Obajtka, „SE” opublikował jednostronny tekst jak z gazetki zakładowej Orlenu, który zaczyna się od: „Mam pełne pokrycie na kwoty wpisane do oświadczenia majątkowego, a każdą zarobioną złotówkę inwestuję”.
Sprzyjanie partii rządzącej przez „Super Express” widać w innych publikacjach. Przykłady:
● 28 stycznia br., gdy PiS zmaga się ze spadkami poparcia w sondażach, „SE” publikuje sondaż wyborczy zlecony przez redakcję. Tytuł brzmi: „Kaczyński będzie pękał z dumy”. Sondaż dotyczy poparcia PiS wyłącznie w grupie emerytów i jest skrajnie niereprezentatywny dla ogółu wyborców;
● 1 czerwca 2020 roku „SE” opublikował fragment korespondencji mailowej instruktora narciarstwa ministra Szumowskiego z mecenasem Romanem Giertychem, który miał go reprezentować. To doprowadziło do sprawy dyscyplinarnej Giertycha, który miał rzekomo ujawnić tajemnicę adwokacką. Jak obecnie wiadomo, korespondencja została wykradziona z zastosowaniem systemu podsłuchowego Pegasus. Oprócz „SE” informację – najpewniej od służb – otrzymało i upubliczniło również TVP Info.
MUREM ZA MORAWIECKIM
Najgłośniejszym przykładem współpracy „Super Expressu” z partią rządzącą była publikacja w maju 2019 roku tekstu o adoptowanych dzieciach premiera Morawieckiego i jego żony. „SE” – podobnie jak w sprawie Obajtka – uprzedził informacje innych mediów o książce „Delfin. Mateusz Morawiecki”, krytycznej biografii premiera napisanej przez Jakuba i Piotra Gajdzińskich. Tabloid najpierw zarzucał autorom, że ujawnili wiedzę niedostępną nawet dzieciom premiera, a gdy to się okazało nieprawdą, opublikował drugi tekst: „Stworzyli dzieciom dom pełen miłości” – ociekającą lukrem laurkę małżeństwa Morawieckich. Dopiero wtedy dziennikarze innych mediów zrozumieli, że artykuł był ustawką, by osłabić krytyczną wymowę książki Gajdzińskich.
W mailach Dworczyka z PoufnaRozmowa.com też znajdujemy dowody na współpracę „SE” z PiS. Mariusz Chłopik, pisząc o organizowanej krytyce osób LGBT przez celebrytów, chwalił się, że udało się to z Zofią Klepacką – na dowód dołączył niepublikowaną jeszcze wtedy stronę „SE” z materiałem „Polacy nie chcą karty gejów i lesbijek”.
Sprzyjanie PiS opłaca się „Super Expressowi”. W 2020 roku tytuł dostał ze spółek skarbu państwa aż o 175 proc więcej funduszy niż pięć lat wcześniej, mimo znacznego, bo o 35 proc., spadku nakładu. Od państwowych firm miał pięć razy więcej pieniędzy z reklam niż konkurencyjny „Fakt”, mimo iż ten drugi ma dwukrotnie wyższy nakład.
Państwowe urzędy i instytucje na reklamy w prasie najwięcej w 2020 roku wydały właśnie na tytuł Zbigniewa Benbenka (12,4 mln zł, dane cennikowe).
Również państwowe spółki nie wspierały reklamami żadnego tytułu tak mocno, jak właśnie „SE” – 19,7 mln zł.
W chwili gdy zacząłem pisać ten artykuł, największym reklamodawcą strony Se.pl był PKN Orlen – od ośmiu miesięcy właściciel konkurencyjnych tytułów prasowych w Polsce.
MILCZENIE ZŁOTEM
Profesor Tadeusz Kowalski z Uniwersytetu Warszawskiego zauważa podobieństwo między Zbigniewem Benbenkiem, właścicielem „Super Expressu”, a właścicielem kanałów Grupy Polsat – Zygmuntem Solorzem.
– Wywodzą się z poprzedniego systemu, umiejętnie lawirują między opcjami politycznymi. Obu im chodzi nie o media, ale biznes, który ma przynosić pieniądze – mówi Kowalski.
Adam Hofman, były polityk Prawa i Sprawiedliwości, a wtedy już piarowiec, w październiku 2018 roku w programie TVP Info stwierdził: „Nie da się jednym przekazem dotrzeć do wszystkich. PiS-owi potrzebna jest jeszcze jedna prywatna »telewizja publiczna light«. Musi być sexy, interesująca i fajnie zbudowana”. Tę rolę wzięły na siebie główny kanał medialnego imperium Zygmunta Solorza – Polsat i jego informacyjna przystawka: Polsat News.
Ich były dziennikarz wyjaśnia: – W Polsacie obowiązuje strategia niemówienia, a gdy się nie da, to prześlizgiwania się po niewygodnych dla rządu tematach. W serwisie BiqData, w analizie rynku mediów z połowy zeszłego roku „Gazeta Wyborcza” pisała o „Wydarzeniach” Polsatu jako o programie „symetryzującym”, a często „sprzyjającym władzy choćby poprzez przemilczanie niewygodnych dla PiS informacji i afer”.
Profesor Jan Kreft, kiedyś wieloletni dziennikarz, dostrzega w programach informacyjnych Polsatu stosowanie strategii tzw. splendid isolation. – W spolaryzowanym świecie, gdzie także dziennikarze są podzieleni na plemiona, Polsat próbuje szukać trzeciego miejsca.
– Nie jest krytyczny jak TVN, ale nie uprawia bałwochwalstwa jak TVP. Nie zajmuje stanowiska. Ale to obecnej władzy wystarcza, bo nie budzi krytycznych postaw w społeczeństwie. Polsat zamula świadomość mniej rozumnej części Polski – uważa prof. Maciej Mrozowski, medioznawca, kiedyś UW i Uniwersytet SWPS, obecnie na emeryturze.
Weryfikuję ich opinie na podstawie faktów.
***
To tylko fragment tekstu Krzysztofa Boczka. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Suchecka gdy krzyczy, to płacze, Max Kolonko jest Presidentem, a dziennikarzy zastąpi maszyna
Krzysztof Boczek