Dział: PUBLIC RELATIONS

Dodano: Grudzień 29, 2021

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Cezary Kulesza wygrał PR-owo na odejściu Sousy

Dużo więcej do powiedzenia o sprawie Sousy ma obecnie Zbigniew Boniek niż Cezary Kulesza (fot. Piotr Molecki/East News)

Eksperci oceniają, że mimo wielu błędów popełnionych przez Zbigniewa Bońka w trakcie drugiej kadencji w roli prezesa PZPN, jego silna pozycja w rodzimej piłce nie jest zagrożona. Jego następca Cezary Kulesza dzięki stanowczej reakcji wobec Paula Sousy zyskał w oczach kibiców.

Jak poinformował na swoim twitterowym koncie Cezary Kulesza, kilka dni temu odbył rozmowę z Paulo Sousą, oficjalnie nadal trenerem polskiej reprezentacji piłkarskiej, w której Portugalczyk poprosił o rozwiązanie obowiązującego go kontraktu za porozumieniem stron. Powodem miała być oferta, jaką trener otrzymał od brazylijskiego klubu Flamengo Rio de Janeiro, który jest zainteresowany jego zatrudnieniem. Prezes PZPN postanowił jednak nie iść na rękę trenerowi i stanowczo odmówił. "To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera" - napisał.

W reakcji na tę informację dziennikarze i fani zaczęli atakować nie tylko trenera reprezentacji, ale również osobę, która go zatrudniła w styczniu br., czyli Zbigniewa Bońka. Według wielu komentatorów były prezes PZPN zburzył pozytywny PR, jaki udało mu się wybudować w pierwszych latach swojej pracy. 

- Gdy Zbigniew Boniek trafił do związku, odmienił jego wizerunek i wizerunek polskiej piłki - wyjaśnia Piotr Żelazny, twórca magazynu piłkarskiego "Kopalnia", który przypomina, że Boniek został prezesem po kadencji Grzegorza Laty, określanej przez wielu mianem przaśnej. - Po czasach ciemnych przyszły jasne i ten PR związku zaczął działać lepiej - podkreśla Żelazny. Wymienia wśród zasług Bońka takie osiągnięcia jak kanał Łączy Nas Piłka, otoczkę wokół kadry czy przeprogramowanie Pucharu Polski, który zyskał na renomie wśród polskich kibiców.

Nielogiczne wybory Bońka

- Cała reszta już nie wyszła. Choćby reforma szkolenia. Tak naprawdę Zbigniew Boniek w ogóle nią się nie zajmował - mówi i określa dużą część ruchów mianem pozorowanych i PR-owych. - Najważniejsze były wybory selekcjonerów i zarządzanie kadrą, która w trakcie jego drugiej kadencji była po prostu porażką - podkreśla. Żelazny przy okazji zwraca uwagę, że już wybór Adama Nawałki nie był wyborem logicznym. - Był kontrowersyjny, w stylu Bońka i jedyną osobą, która znała przesłanki tej decyzji, był sam prezes - stwierdza. W opinii dziennikarza wybór Nawałki nie różnił się bardzo od późniejszego wyboru Jerzego Brzęczka. - Jedyna różnica to to, że z Nawałką akurat się udało.

Żelazny podkreśla, że Boniek zawsze wybierał selekcjonerów "na nos". - Te decyzje nie był poparte dogłębną analizą, był Nawałka, bo Boniek tak chciał - stwierdza. Dodaje, że Nawałka zawsze fascynował się włoską piłką i był zaprzyjaźniony z Bońkiem, który pomagał byłemu trenerowi kadry wyjeżdżać na staże do Włoch. - Miłość do Italii okazała się wystarczająca - dodaje.

Według Żelaznego podobnie sytuacja wyglądała z Brzęczkiem. Boniek uważał, że to się uda, więc podjął taką decyzję, chociaż mało kto z nim się zgadzał. - Największym jednak błędem Bońka było zatrudnienie Paulo Sousy i podpisanie bardzo złej umowy - wyjaśnia. Jak okazało się w ostatnich dniach, w umowie z Paulo Sousą nie zawarto klauzuli, która chroniłaby interesy polskiego związku na wypadek odejścia trenera. 

Paulo Sousa nie jest już trenerem reprezentacji Polski

Ostatecznie 29 grudnia w mediach społecznościowych PZPN i Flamengo pojawiły się informację odpowiednio, o zakończeniu współpracy z portugalskim trenerem i o podpisaniu z nim umowy. Jak donoszą dziennikarze sportowi, dzięki rozmowom, które prowadzili przedstawiciele PZPN z Sousą, były już trener reprezentacji będzie musiał zapłacić 2 mln zł za przedwczesne zerwanie umowy. Sousa i jego sztab zrzekli się również wszelkich roszczeń wobec polskiego związku. Wlicza się w to pensja, którą trener miał otrzymać za swoją pracę w grudniu.

Oznacza to też, że PZPN nie złoży sprawy przeciwko Portugalczykowi do FIFA ani do Międzynarodowego Trybunału do spraw Sportu w Lozannie. Taka możliwość była rozpatrywana przez polskich prawników. Według informacji dziennikarz SportowychFaków w umowie podpisanej z Sousą nie było kar umownych za jej zerwanie przez trenera.

Na oficjalnym Instagramie Paulo Sousy pojawiło się pożegnanie z polskimi kibicami, w którym dziękuje za wyjątkowe przeżycie, jakim było prowadzenie naszej kadry.

Bez zaangażowania

Michał Tkaczyszyn, head of sport & public agencji Publicon stwierdza, że zatrudnienie Paulo Sousy od początku było postawione na głowie. - Nie zadbano o interesy PZPN na etapie konstruowania umowy, pozwolono selekcjonerowi pracować poza Polską. Nikt nie wymagał od niego jakiegokolwiek zaangażowania w sprawy polskiej piłki nożnej, które nie były bezpośrednio związane z prowadzeniem pierwszej reprezentacji - wyjaśnia i zarazem zaznacza, że reprezentacja grała słabo, a zachowanie selekcjonera przy okazji ostatniego meczu z Węgrami było "na poziomie analitycznym, zarządczym czy komunikacyjnym smutną konsekwencją zaniedbań poprzedniego zarządu PZPN".

Negatywnie wybory Bońka ocenia również Tomasz Ćwiąkała, dziennikarz Canal+. - Wydaje mi się, że Boniek kontaktował się głównie z kolegami z Włoch, którzy polecali Sousę, to popularne "Zibi top", pojawiające się w internecie. Być może, gdyby zadzwonił do Francji, usłyszałby inną opinię - stwierdza - i zwraca uwagę, że praca trenera w Girondins Bordeaux skończyła się podobnym skandalem jak u nas.

Boniek nie zniknie z mediów

Wielu dziennikarzy podkreśla, że istotną postacią dla Bońka był Janusz Basałaj, poprzedni szef departamentu ds. mediów i komunikacji w PZPN, który miał odsuwać niepochlebnie piszących o działalności prezesa. Dlatego Boniek najczęściej pojawiał się w programach, w których nie zadawano mu trudnych pytań, a raczej były dla niego platformą pozwalającą budować narrację na temat swojej nieomylności. Gdy pytamy Żelaznego, jaka przyszłość czeka byłego piłkarza w polskiej piłce, ten jednoznacznie stwierdza, że Boniek na pewno nie zniknie z mediów. - Będzie cały czas ważną, a czasami nawet centralną postacią. Ciekawe jest to, że dużo więcej do powiedzenia o sprawie Sousy ma Zbigniew Boniek, a nie Cezary Kulesza - mówi Żelazny i zwraca uwagę, że to właśnie do Bońka dzwonią dziennikarze, to on recenzuje pracę Sousy.

Tomasz Ćwiąkała pytany, czy decyzja Cezarego Kuleszy, aby informować o zachowaniu Sousy na Twitterze, była przemyślana, stwierdza, że znając prezesa PZPN, i tak była delikatna. Żelazny podkreśla, że na pewno nie będzie ona miała wpływu na to, jak postrzegany jest związek przez zagranicznych trenerów. - W tym biznesie wybacza się wszystko. On się opiera na kłamstwie i nielojalności - wyjaśnia, ale przyznaje, że Kuleszy być może zabrakło trochę dyplomacji. - On ma wizerunek osoby, która nie daje sobie w kaszę dmuchać, więc ta wypowiedź pasowała do niego.

Tkaczyszyn podkreśla, że na poziomie komunikacyjnym aktualny prezes związku zadziałał bardzo dobrze. Z jednej strony pokazał, że Sousa to w jego opinii przeszłość, a z drugiej zaznaczył, że wszystko, co będzie się działo w najbliższej przyszłości, nie będzie się odbywało na warunkach Portugalczyka. - Paradoksalnie uważam, że nowy prezes PZPN może wyjść z tego konfliktu wzmocniony. Nikt w tych okolicznościach nie będzie twardo wymagał od niego awansu na mistrzostwa w Katarze. Kulesza ma teraz czystą kartę na poziomie wyników sportowych reprezentacji i mandat do dalszych zmian w związku - podsumowuje Tkaczyszyn.

(KAP, 29.12.2021)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.