Bartosz T. Wieliński o tekście Tvp.info: Skandaliczny paszkwil
(fot. Bartosz Bańka)
“To obrzydliwy i absurdalny paszkwil. Nic dziwnego, że pod tym tekstem nikt się nie podpisał. Autorzy najwyraźniej się wstydzą ” – komentuje w Press.pl Bartosz T. Wieliński, w reakcji na tekst portalu Tvp.info, w którym zastanawiano się, dlaczego Onetu, TVN i „Wyborczej” nie należy wpuszczać na granicę.
W 2015 roku udało mi się po awanturze dostać miejsce na pokładzie samolotu prezydenta Andrzeja Dudy, który leciał z pierwszą wizytą do Berlina. Wśród dziennikarzy była spora reprezentacja prawicowych mediów. Przed konferencją prezydenta Dudy z prezydentem Gauckiem jeden z dziennikarzy wygłosił tezę, że dziennikarze powinni zadawać pytania zgodne z polską racją stanu. O jakie konkretnie pytania chodzi? O takie, które nie stawiają prezydenta Dudy w kłopotliwej sytuacji. Parsknąłem wówczas śmiechem. Dziś nie jest mi jednak wesoło, bo władza chce wprowadzić w życie tę właśnie metodę. Dziennikarze mają działać zgodnie z racją stanu i nie krytykować rządzących.
Tekst, który opublikowało TVP Info, odzwierciedla ten tok myślenia. To obrzydliwy, i absurdalny paszkwil, kolejny dowód na to, że w mediach narodowych nie pracują dziennikarze. Autorzy podpisali się skrótami. Najwyraźniej wstydzą się swojego "dzieła".
W materiale, manipulując wpisami czy fragmentami tekstów, sugerują, że redakcje Onetu, TVN i "Gazety Wyborczej", prowadzą rzekomą antypolską działalność. I dlatego ich dziennikarze nie powinni być w ogóle wpuszczani do strefy nadgranicznej. Bo zdaniem anonimowych autorów będą Polsce szkodzić. Posiłkują się przy tym wieloma wpisami znanych hejterów z mediów społecznościowych, uczestników ohydnej nagonki na opozycję, niezależnych dziennikarzy, uchodźców, ludzi LGBT.
Jednym z dowodów na rzekomą antypolską działalność „Wyborczej”, co powinno skutkować niewpuszczaniem moich redakcyjnych koleżanek i kolegów na granicę, jest mój artykuł pt. „Merkel i Macron dzwonią do Łukaszenki i Putina. Duda ogląda mecz, a Polska słabnie”. Opisałem w nim, że w czasie, gdy nasz prezydent oglądał mecz na Stadionie Narodowym, przywódcy Niemiec i Francji zabrali się za rozmowy z Rosją i Białorusią w sprawie kryzysu na granicy. Kryzys bowiem osiągał rozmiar niebezpieczny dla całej Unii Europejskiej. Napisałem, że do tych prowadzonych ponad polskimi głowami rozmów doszło, bo rząd PiS poza propagandowymi akcjami nie był w stanie kryzysu opanować. To też fatalny dowód, że nasz kraj przestał się w Europie liczyć. W TVP Info przeczytałem, że napisałem, iż wina za „obecny kryzys leży po stronie Polski i polskiego rządu, a nie Białorusi i Rosji”. To kłamstwo.
Tekst w TVP Info, moim zdaniem, nie powstał bez przyczyny. Pokazuje, jak politycy PIS szukają pretekstu, by nie dopuszczać niezależnych dziennikarzy do granicy. I jak bardzo się ich boją. To jednak bardzo niebezpieczny kierunek. Jeśli rządzący przyjmą, że pewnych redakcji nie będzie się wpuszczać na granicę, to potem mogą uznać, że nie należy ich wpuszczać do parlamentu, kancelarii premiera, ministerstw... Do tej pory dziennikarze byli w stanie bronić się przed tego typu atakami. W 2016 r. politykom PiS nie udało się wyrzucić dziennikarzy z Sejmu. W 2021 r. dzięki solidarnej akcji większości polskich redakcji obroniliśmy się przed wymierzonym w wolne media podatkiem od reklam. Dziennikarska solidarność pomogła też ochronić przed orlenizacją telewizję TVN.
Mimo to PiS ciągle próbuje osłabić niezależne dziennikarstwo. Postulaty – słyszeliśmy je też z sejmowej trybuny – by na granicę nie wpuszczać rzekomo antypaństwowych mediów tego właśnie dowodzą. Tak jak niedawna brutalna akcja wojskowych, którzy zelżyli i bezprawnie skuli fotoreporterów pod Michałowem.
To dzięki pracy niezależnych dziennikarzy Polacy dowiadują się o dramacie błąkających się po podlaskich lasach imigrantów, których Straż Graniczna nielegalnie wywozi na Białoruś. Nie wiedzielibyśmy o Afgańczykach z Usnarza, ani o dzieciach z Michałowa. Nikt nie weryfikowałby treści, jakie minister Kamiński pokazał na konferencji prasowej, twierdząc, że do Polski ściągają zoofile i terroryści. Polakom zostałoby rasistowskie szczucie paskowego z TVP i mrzonki dyżurnych publicystów, którzy twierdzą, że Angela Merkel interweniowała u Łukaszenki, aby zniweczyć polski sukces w zabezpieczaniu granicy.
Jednym z zarzutów, jakie stawia TVP Info, to wykorzystywanie informacji, zdjęć i filmów wykonanych po białoruskiej stronie granicy. Gdyby rząd PiS nie wyrzucał dziennikarzy, mielibyśmy o wiele więcej relacji z polskiej strony. Władza przed tym jednak się zapiera.
Nie mam jednak wątpliwości, że gdy zgodnie z nową ustawą o ochronie granicy komendanci Straży Granicznej zaczną przyznawać zezwolenia dziennikarzom na wstęp na pogranicze, paszkwil z TVP Info będzie dla nich ważną wskazówką. Pamiętam w końcu pismo, które dowódca garnizonu warszawskiego gen. Robert Głąb wysłał jesienią 2016 r. do podległych mu żołnierzy. „Polecam, aby podstawowym źródłem informacji pozyskiwanych z mediów w codziennej działalności służbowej były programy telewizji publicznej, w szczególności TVP Info” – brzmiał jego rozkaz. Wówczas z tego też się śmialiśmy.
Bartosz T. Wieliński, "Gazeta Wyborcza"