Projekt ustawy: rozszerzona opłata reprograficzna bez smartfonów
Resort kultury planuje zebranie z nowej opłaty reprograficznej ponad 3,5 mld zł w 10 lat (fot. Dan Silva/Unsplash.com)
Resort kultury planuje rozszerzenie opłaty reprograficznej, z której ma być ściągane rocznie ponad 300 mln zł. Danina nie obejmie jednak smartfonów, co krytykują organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego zakłada utworzenie funduszu wsparcia artystów zawodowych. Z niego mają być dopłacane składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne dla mało zarabiającym twórców. Finansowanie mechanizmu ma zapewnić rozszerzona opłata reprograficzna, która obecnie jest nałożona na magnetofony, magnetowidy i kserokopiarki.
Daninę płacą producenci sprzętów elektronicznych, które mogą być wykorzystywane do rozpowszechniania utworów chronionych prawem autorskim. Ustawa ma wypełnić lukę, którą spowodował postęp technologiczny i pojawienie się nowych urządzeń powszechnie używanych do czytania książek lub oglądania filmów.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce objąć rozszerzoną opłatą reprograficzną w wysokości od 1 do 4 proc. ceny hurtowej danego sprzętu wszystkie nowoczesne urządzenia (laptopy, tablety, czytniki e-booki, pendrive'y), z wyjątkiem smartfonów.
- Nie mogę się z tym zgodzić, ponieważ smartfon jest obecnie podstawowym narzędziem do kopiowania i twórcy są pozbawieni rekompensaty z tego tytułu - mówi "Press" Maciej Hoffman, prezes zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy i Wydawców Repropol.
Wszczędzie liczą smatfony tylko nie w Polsce
Anna Klimczak, rzeczniczka prasowa Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, podkreśla, że opłata reprograficzna obejmuje smartfony w 27 europejskich państwach. - Nie rozumiemy, dlaczego Polska nie wprowadza takiej opłaty choćby w minimalnej wysokości. Artyści i twórcy postulują opłatę w wysokości 1 procentu, co przy średniej cenie hurtowej tysiąca złotych za smartfon daje 10 zł - mówi "Press" Klimczak. Zdaniem ZAiKS konieczne są dalsze prace nad projektem ustawy, bo "brak uwzględnienia smartfonów oznacza nie tylko słabsze finansowanie dla artystów, ale też stoi w sprzeczności z dyrektywą o społeczeństwie informacyjnym".
W pierwszym roku obowiązywania ustawy resort kultury planuje zebranie z nowej opłaty reprograficznej ponad 318 mln zł. Łącznie w ciągu dekady przychody z daniny mają przekroczyć 3,5 mld zł. Autorzy projektu ustawy podkreślają, że rozszerzona opłata reprograficzna nie jest podatkiem, ponieważ wpływy z niej nie zasilają budżetu państwa i samorządów.
Przedstawiciele branży elektronicznej lobbowali od dawna w tej sprawie, twierdząc że nowa danina może wpłynąć na podwyższenie cen detalicznych laptopów i telewizorów. - Nie jesteśmy usatysfakcjonowani zapisami projektu ustawy przede wszystkim dlatego, że nikt – ani Ministerstwo Kultury, ani środowisko artystów czy organizacje zbiorowego zarządzania – z nami jej nie konsultował - mówi "Press" Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.
Zgodnie z projektem zebrane środki z opłaty nałożonej na czyste nośniki (np. niezapisana płyta DVD) i urządzenia elektroniczne w 51 proc. trafią do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ), a pozostała część zasili nowy fundusz wsparcia artystów zawodowych. W przypadku opłaty od urządzeń kopiujących i papieru ksero – 70 proc. zostanie przekazane OZZ, a reszta zasili państwowy fundusz.
Projekt ustawy trafił do konsultacji publicznych i międzyresortowych. Pierwszy o sprawie napisał "Dziennik Gazeta Prawna".
(PTD, 07.05.2021)