Pogranicze wszystkiego. Podróże po Wołyniu
Natalia Bryżko-Zapór
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2021
"Coś tam w czasie wojny wydarzyło się między Polakami i Ukraińcami, nie wiem dokładnie. Niektórzy mówią, że Ukraińcy Polaków zabijali, inni, że Polacy Ukraińców" – opowiada młoda autostopowiczka, którą Natalia Bryżko-Zapór spotyka w drodze z Lubomla do Starowojtowa.
Autorka pokazuje, że o ile Wołyń dla Polaków jest trudnym wspomnieniem, o tyle dla Ukraińców przede wszystkim miejscem, gdzie panują bieda, osamotnienie i brak perspektyw.
Młodzi z Wołynia uciekają do większych miast w centralnej Ukrainie lub za granicę, najczęściej zresztą do Polski. Tutaj poszukują szans na lepsze życie.
Wśród tych, którzy zostają, kwitnie kontrabanda, bo bardziej opłaca się szmuglować przez granicę z Polską papierosy, niż pracować.
Z podróży po mniejszych i większych miejscowościach regionu wołyńskiego maluje się obraz piękny przyrodniczo, ale rozmowy z tubylcami ujawniają szereg problemów: nierówności społeczne, wyludnienie i trudną walkę mieszkańców z codziennością.
Rozmowy te autorka konfrontuje z ciekawą historią regionu. Opisuje, jak w czasach II Rzeczpospolitej nie udało się zbudować jedności Wołynia z Polską. Nie był też Wołyń nigdy rosyjski, nawet za czasów komunizmu. To właśnie Rosję jego mieszkańcy obarczają winą za wszystkie klęski i niepowodzenia. Dlatego młodzi mężczyźni szkolą się we Włodzimierzu Wołyńskim, by jechać do odległego Donbasu, bo ich zdaniem lepiej walczyć na Wschodzie niż czekać, aż wojna sama do nich przyjdzie.
Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że książka jest tylko depresyjnym zapisem biedy i wykluczenia.
Jeśli od dziecka chciałeś poznać Polesie, to możesz tę książkę wrzucić do plecaka i ruszać. Nie opowie ci o ssakach i ptakach, ale o ludziach i historii tych ziem od XVI wieku aż do zwycięstwa prezydenta Zełenskiego na pewno. A w postscriptum nawet o pandemii.
(WM, 23.04.2021)