Schulz brand friendly zmienia nazwę na Ancymony
![](/images/contents/photo_64813_1612852655_big.jpg)
Wojciech Kotala, prezes agencji Ancymony, prezentuje nową identyfikację firmy (fot. materiały prasowe)
Niezależna agencja reklamowa Schulz brand friendly od dziś zmienia nazwę na Ancymony.
Dotychczasowa nazwa wzięła się z inspiracji założycieli „Sklepami cynamonowymi” Brunona Schulza. Początkowo agencja funkcjonowała jako Schulz, a "brand friendly" było jedynie hasłem, które z czasem dołączyło do nazwy. – Schulz brand friendly na pierwszym miejscu stawiał przyjazność dla marki, przyjazność dla klientów - mówi Wojciech Kotala, prezes agencji. - I to są cechy, z których nie zamierzamy rezygnować, ale mamy wrażenie, że świat trochę przyspieszył i inne wartości zaczynają odgrywać rolę. Dziś to pozycjonowanie trochę zaczęło nam ciążyć.
Kotala przyznaje, że sami klienci w badaniu, jakie w ubiegłym roku przeprowadziła dla agencji firma Shortlist Consulting, potwierdzili, że Schulz brand friendly jest dobrym partnerem, ale brakuje mu wyrazistości. - Chcemy być wspomnianym sklepem cynamonowym, gdzie można kupić wszystko, co najlepsze, ale wydaje nam się, że dziś najważniejsze cechy rynkowe to zmienność, zwinność i ruch. Nazwa Ancymony dobrze definiuje nasze podejście do marketingu: ciągłe zaskakiwanie klienta i konsumentów, nieustanne zwroty, odwaga i zawadiactwo. Jak widać, to wszystko jest w dużej kontrze do starego Schulza.
Według Kotali agencja wysyła sygnał do rynku, że po latach poprawności chce zerwać z grzecznością rynkową i kompromisami. – Stawiamy na elastyczność, reaktywność, real time marketing. Klienci są coraz mniej skłonni do długich procesów analitycznych, wolą szybkie, realne insighty wynikające z obserwacji rzeczywistości - mówi Kotala. Podkreśla jednak: To, że stajemy się Ancymonami nie oznacza, że będziemy beztroscy czy nieodpowiedzialni. Po prostu teraz odpowiedzialność będzie się inaczej materializować. Chcemy motywować do dyskusji. Mniej cyzelowania, a więcej prób.
![Press](/images/contents_blocks/photo_148559_1612852727_big.jpg)
Nazwa ma być symbolem nie tylko nowego pozycjonowania, ale też głębszych zmian. – Ancymony to anagram słowa cynamon, nie odcinamy się więc całkowicie od swoich korzeni, ale chcemy pokazać, że idziemy dalej. Jesteśmy już 60-osobowym zespołem, z czasem zaczęliśmy wdrażać korporacyjne zachowania – skomplikowane procesy i „powerpointyzację”. Próbujemy z tym walczyć. Organizujemy agencję w małe zespoły zadaniowe, które bardzo się sprawdzają, szczególnie w czasie pracy zdalnej. Nadal mamy dział strategii, ale już od kilku miesięcy testujemy inny sposób pracy: strateg jest w jednym zespole z kreatywnymi i z accountami. Zaczęliśmy od klientów, z którymi dynamika pracy jest bardzo duża: rano zlecenie, wieczorem musi już być efekt. Testujemy z powodzeniem te rozwiązania także przy przetargach - mówi Kotala.
Kolejna zmiana to połączenie strategii z działem mediowym, bo tu też, zdaniem Kotali, za dużo czasu zajmowało przełożenie strategii brandingowej na konkretną aktywność. Agencja rozwija też wewnętrzny dział produkcyjny. - Stawiamy na kreację, dlatego zasililiśmy zespoły kreatywne o kilkunastu art directorów, copywriterów i motion designerów, którzy tworzą samodzielne, wyspecjalizowane komórki. Rozwinęliśmy PR. Także styl zarządzania musiał się zmienić – dajemy ludziom odpowiedzialność, bo to, naszym zdaniem, jest lekarstwo na wyzwania przyszłości, które pandemia zapoczątkowała. Zespół dostał większą swobodę działania, jest rozliczany z efektów pracy - wylicza Kotala.
![Press](/images/contents_blocks/photo_148561_1612852811_big.jpg)
Kotala tłumaczy, dlaczego zdecydował się na zmianę nazwy agencji, gdy jest ona w dobrej kondycji, świeżo po otrzymaniu nagrody w „Panoramie reklamy” (Wynik roku). – Dużych zmian najlepiej dokonywać świadomie, a nie wtedy, kiedy zmusza nas do nich rzeczywistość – mówi. Zaznacza, że rok 2020 był dla firmy bardzo dobry, choć, jak dla całego rynku, naznaczony pandemią. Dodaje, że mimo spowolnienia gospodarczego agencja zwiększyła zatrudnienie o 18 osób, rozwinęła biznes u kluczowych klientów, pozyskała nowych, dzięki czemu rok zakończyła z dużo lepszym wynikiem finansowym niż poprzedni.
- Rynek jest w punkcie zawieszenia, agencje nie wiedzą co robić: wstrzymują inwestycje, ograniczają rekrutacje, przeliczają wynagrodzenia. Ciężko podejmować odważne decyzje w czasach niepewności. My chcemy pokazać nasz optymizm i energię do działania. Kiedy wszyscy się zastanawiają nad dalszymi krokami, my wykonujemy konkretne ruchy. Nie będzie lepszego momentu na zmianę - mówi Kotala.
W portfolio agencji są m.in. tacy klienci, jak: Kaufland, Wawel i Pudliszki.
(AMS, 09.02.2021)
![Pressletter](/images/pressletter_v2.jpg)