Wydanie: PRESS 01/2007
Niestety cdn.
Biżuterię, kosmetyki, klapki japonki, ale też komplet sztućców czy deskę do krojenia wraz z nożem dołączali do kolorowych magazynów wydawcy w ub.r. W październiku „Naj” było w sprzedaży z poncho, a w listopadzie „Pani Domu” dodawała parasolkę w panterkę. „Naj” można było kupić w grudniu z satynową koszulką. Zdaniem Magdaleny Modrzewskiej, dyrektor promocji dwutygodnika „Viva!”, w 2007 roku gadżety nadal będą dołączane do pism i ten rok nie przyniesie większych zmian. – Gadżety dominują już od lat na rynkach Europy Zachodniej. U nas też ten trend się utrzyma, choć być może delikatnie się zmieni – będą to produkty coraz lepszej jakości, a przez to droższe – mówi Modrzewska. Nie ma złudzeń: – Od gadżetów nie uciekniemy. To wymusza na nas rynek. – Nie wydaje się, by rok 2007 przyniósł przełom. Choć z pewnością będzie to rok dalszych inwestycji wydawców w tytuły, w ich zawartość merytoryczną, poprawę wyglądu – potwierdza Anna Wieczorek, dyrektor marketingu czasopism Agory. Choć wielu powtarza, że gadżetomania do niczego nie prowadzi, należy wątpić, by wydawcy zdecydowali się z tego zrezygnować. Bo czytelnicy wciąż oczekują dodatków. Strzały w dziesiątkę Dla miesięcznika „Pani” najskuteczniejszym upominkiem – jeśli chodzi o zwiększenie sprzedaży – okazały się okulary przeciwsłoneczne z numeru czerwcowego. Rozszedł się on w 115 113 egz. – to o ponad 28 proc. więcej niż średnia sprzedaż z trzech kwartałów ub.r. (89 714 egz.) i o 63,8 proc. więcej, niż wyniosła sprzedaż „Pani” w czerwcu 2005 roku. Trafiony okazał się również dodatek z lutego: walentynkowa płyta z romantycznymi piosenkami zwiększyła sprzedaż pisma do 103 895 egz., czyli o 15,8 proc. więcej od średniej sprzedaży „Pani” w trzech kwartałach i o blisko 17 proc. więcej niż w lu-tym 2005 roku. W „Twoim Stylu” (podobnie jak w „Pani” Wydawnictwa Bauer) w ub.r. pojawiły się: pakiet relaksacyjny (płyta CD w zestawie z okularami żelowymi), a także klapki japonki, torba, kosmetyczka, kalendarzyk. – Najlepiej sprzedały się jednak torba i kosmetyczka do kompletu, dodane w dwóch odrębnych numerach, w lipcu i sierpniu – mówi Agnieszka Szlaska, dyrektor działu promocji obu magazynów. Sprzedaż „Twojego Stylu” z torbą w lipcu wyniosła 331 045 egz. i była większa o 35,7 proc. niż średnia sprzedaż w trzech kwartałach i o 3,3 proc. wyższa niż w lipcu 2005 roku. Sierpniowy numer z kosmetyczką sprzedano w 268 412 egz. – to o 10 proc. więcej niż średnia sprzedaż w trzech kwartałach i o 5,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Katarzyna Jakubowska, specjalistka ds. dystrybucji „Cosmopolitan”, informuje z kolei, że najlepszą sprzedaż miesięcznik miał w styczniu. – Do grudniowych numerów „Cosmopolitan” dołączamy kalendarze ścienne, a w pierwszym miesiącu roku kalendarze książkowe. Te do torebki sprzedają się znacznie lepiej – mówi. W styczniu ub.r. sprzedano 180 109 egz. miesięcznika – o blisko 35 proc. więcej, niż wyniosła średnia sprzedaż za trzy kwartały. Choć tygodnik „Tina” można było kupić z filmami, torbami albo bajkami i grami dla dzieci, to dyrektor PR Wydawnictwa Bauer stwierdza: – Najpopularniejsze były jednak płyty z muzyką zespołu Virgin oraz biżuteria na walentynki. Dzięki płycie Dody dodanej do pisma w styczniu „Tina” miała najwyższą sprzedaż w ciągu trzech kwartałów ub.r. – 468 563 egz. (wszystkie dane ZKDP), wyższą o 24 proc. niż średnia za dziewięć miesięcy, lecz o 6,4 proc. niższą niż w styczniu 2005 roku. W ciągu trzech kwartałów ub.r. „Viva!” miała najwyższą sprzedaż w sierpniu, gdy dodawano do niej filmy – „Aviator” i pierwszą część „Aleksandra”. Wywindowały sprzedaż dwutygodnika do 340 924 egz., wówczas była ona wyższa niż średnia w trzech kwartałach o 52 proc. i o 84 proc. w porównaniu z sierpniem 2005 roku. Gdy we wrześniu do pisma dołączono tylko drugą część „Aleksandra”, sprzedano 208 930 egz., czyli o 7 proc. mniej niż średnia sprzedaż dwutygodnika w trzech kwartałach roku, w porównaniu z analogicznym miesiącem 2005 roku była ona jednak większa o 23,9 proc. W „Vivie!” wśród gadżetów występowały: szale, organizery i T-shirty. Magdalena Modrzewska zwraca jednak uwagę, że inwestycje w gadżety są drogie, więc też obarczone dużym ryzykiem finansowym. – W 2007 roku będziemy kontynuować politykę cenową z poprzedniego roku. Obecnie „Viva!” bez dodatku kosztuje 5,90 zł, a z dodatkiem od 9,99 do 16,95 zł – dodaje Modrzewska. Z rozmów z wydawcami wynika, że wciąż dużą popularnością wśród dołączanych do pism gadżetów cieszą się torby. Czy się jednak nie przejadły? Anna Wieczorek, dyrektor marketingu czasopism Agory: – Wydaje się, że ten trend się utrzyma. – Torba to atrakcyjny gadżet, dlatego na pewno żaden wydawca nie wycofa się z ich dodawania. Nieźle się sprzedają także tekstylia, na przykład szale, oraz kosmetyczki i organizery – mówi Magdalena Modrzewska z „Vivy!”. Dobrym gadżetem są wciąż filmy na DVD, o czym wie wydawca miesięcznika „Zwierciadło”, który kilka razy w roku dołącza dobry film. – U nas czytelnik nie znajdzie romantycznych komedii, kinowych hitów, raczej stare dobre pozycje – podkreśla Manana Chyb, zastępca redaktor naczelnej „Zwierciadła”. W trzech kwartałach ub.r. najlepiej sprzedał się numer sierpniowy z filmem Roberta Altmana „Kansas City” – w 70 503 egz., czyli o 10,5 proc. więcej, niż wyniosła średnia sprzedaż za trzy kwartały. Mniej rodzajów Amerykańscy wydawcy skończyli z gadżetami ponad dziesięć lat temu. Gdy jedno z pism dołączyło radio tranzystorowe, wydawcy stwierdzili, że stali się największymi dystrybutorami tanich produkcji z Tajwanu. Pierwszy zrezygnował Time Inc. W jego ślady poszli kolejni wydawcy. W Polsce radio tranzystorowe pojawiło się jako gadżet w maju ub.r. w „Pani Domu”. Nikogo to nie poruszyło. Elżbieta Sobczak, m.in. była dyrektor biura reklamy w Axel Springer Polska i Ozon Media, uważa, że polscy wydawcy nie bogacą się dzięki gadżetom – ich rolą jest wciąż promowanie pisma. Kupuje się je w krajach Dalekiego Wschodu. W Tajlandii raz do roku odbywają się wielkie targi gadżetów, na które zjeżdżają przedstawiciele wydawców z całego świata i kupują torby, szale, czapki i inne rzeczy. Jak mówi Elżbieta Sobczak, torbę, którą dostajemy z kolorowym magazynem kobiecym, można w Tajlandii kupić od 50 gr albo złotówki. Najtaniej jest w hurcie. – Przeważnie wydawcy kupują ich 50–100 tysięcy, czasem więcej. Płacą często za 500 kilogramów nadbagażu i przywożą do Polski zapas gadżetów – mówi Sobczak. Kobiece pisma z gadżetami kosztują przeważnie 4–10 zł. – Dla wydawcy dołączanie gadżetu wiąże się z dodatkowymi kosztami: trzeba się liczyć z opłatami za zafoliowanie go, dołączenie dodatkowych materiałów jak tektura do usztywnienia. Wraz z gadżetem wzrastają koszty logistyczne – mówi Elżbieta Sobczak. Dołączenie płyty CD z muzyką lub DVD z filmem to ponoć mniejszy koszt niż w przypadku dodania tekstyliów. – Wówczas wydawca musi opłacić jednorazową licencję, ale i tak wychodzi to taniej niż torba – dodaje Sobczak. W ub.r. część czytelników była już jednak zmęczona gadżetami i wolała kupować pisma bez dodatków, za to po niższej cenie. Wydawcy zaczęli dzielić nakłady na dwie, trzy części, z których jedna była tańsza i nie zawierała gadżetu. I w niektórych przypadkach sprzedaż nakładów bez gadżetów wzrosła. Nowym trendem, który w tym roku będzie kontynuowany, jest zmniejszanie liczby gadżetów dołączanych do jednego wydania. Tak np. miesięcznik „Twist” ma się ukazywać w dwóch wersjach – z gadżetem (w cenie 4,99 zł) i bez niego (2,90 zł). Wydawnictwo Bauer zrezygnowało z trzech wersji numeru – bez dodatku, z tańszym oraz droższym gadżetem. – Z naszych obserwacji wynika, że czytelnicy są już zmęczeni mnogością wyboru. Ponadto łączna liczba zwrotów z trzech wersji jest znacznie wyższa niż z dwóch – uzasadnia decyzję Monika Maciąg, dyrektor wydawnicza segmentu pism młodzieżowych w Bauerze. Jerzy Karwelis, dyrektor wydawniczy „Forbes” i „Newsweek Polska” oraz prezes Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, nie ma jednak złudzeń: – Walka na gadżety nigdy się nie skończy, jeżeli nie zażądają tego reklamodawcy, tak jak to się stało w USA. Tylko że polski rynek reklamy w swych deklaracjach uważa, że to, w jaki sposób wydawcy walczą o czytelnika, jest ich wewnętrzną sprawą. Zdaniem Karwelisa gadżetomania ma efekty zarówno negatywne, jak i pozytywne. – Wzrosła sprzedaż prasy, a raczej zmniejszył się spadek sprzedaży. Czytelnicy dostali więcej za tyle samo, uzupełnili swoje kinoteki tanim sumptem. Skutek negatywny jest taki, że zakup prasy ma coraz mniejszy związek z jej edytorską zawartością, ponadto zaczęła się wojna cenowa w niektórych segmentach. Możliwe jest, że o swoje upomną się teraz dystrybutorzy i podniosą marże, skoro wożą coraz cięższe tytuły z gadżetami coraz częściej w tej samej cenie co pisma bez dodatków – uważa Karwelis. Niektórzy wydawcy postanowili spróbować zmienić trend. G+J Polska, wydawca m.in. „Gali”, „Glamour” i „Naj”, zamierza podnieść ceny magazynów oraz zarzucić politykę dodawania non stop gadżetów do niemalże wszystkich swoich tytułów. Docelowo prezenty mają być dodawane raz w miesiącu w przypadku tygodników i raz na kwartał do miesięczników. Czy wydawnictwu uda się skupić na głównym biznesie, czyli na wydawaniu prasy, zobaczymy już po pierwszym kwartale. Może inni poszliby jego śladem? Magdalena Laskowska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter