Wydanie: PRESS 04/2006
Papier przyszłości
Wchodzimy do metra, pasażerowie wpatrzeni w niewielkie ekrany od czasu do czasu zaznaczają coś na nich rysikiem. Czytają dzisiejszy dziennik. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości nie będziemy chodzić do kiosków, a przy lekturze przerzucać kolejnych stron. Gazeta będzie cyfrowym dokumentem – łatwym w nawigacji i obsłudze. Taki cel przyświeca twórcom i producentom elektronicznego papieru (e-papieru) – technologii, którą belgijski dziennik gospodarczy „De Tijd” („Czas”) właśnie zaczął testować ze swoimi czytelnikami. Prototyp niedoskonały E-papier nie jest nowością. Już w latach 90. pojawiały się prototypy urządzeń elektronicznych, które rzekomo miały stać się papierem przyszłości: trwałym, wielofunkcyjnym i multimedialnym nośnikiem do czytania oraz przechowywania gazet i czasopism, a przy tym cienkim i niezwykle lekkim. Producenci (choćby koncerny Sony, Philips, Plastic Logic) przedstawiali prototypy, ale żaden nie trafił do masowej produkcji ze względu na wciąż zniechęcające ceny i słabe rozpowszechnienie technologii wśród wydawców. iRex Technologies, spółka koncernu Philips, zrobiła pierwszy krok w kierunku popularyzacji swojego najnowszego urządzenia – czytnika elektronicznego, pełniącego funkcję e-papieru, nazwanego Iliad (za eposem Homera). W ub.r. firma szukała partnera, który dostarczyłby treści do planowanych testów nowej technologii, by udowodnić, że Iliad może być wykorzystywany przez wydawców prasowych – teoretycznie najbardziej zainteresowanych elektronicznym substytutem papieru. Wspólnie z belgijskim Instytutem Technologii Szerokopasmowych IBBT zwróciła się do największego w Belgii dziennika gospodarczego „De Tijd” (sprzedaż 40 tys. egz.). Jego czytelnicy, głównie biznesmeni i kadra zarządzająca, często jako pierwsi interesują się nowinkami technologicznymi, nawet jeśli są kosztowne. We współpracy z kolejnymi partnerami: Katolickim Uniwersytetem w Leuven, agencjami interaktywnymi Hypervision i i-Merge oraz koncernem Belgacom rozpoczęto przygotowania. – Pod koniec roku umieściliśmy na łamach „De Tijd” ogłoszenia o planowanych testach Iliada. Wśród internautów przeprowadziliśmy mailing zachęcający do zgłaszania się do testu – wyjaśnia Peter Bruynseels, menedżer projektu w „De Tijd”. Projektem zostało objętych 200 uczestników. Każdy na czas prób, tj. od początku kwietnia do końca czerwca, otrzymał urządzenie wartości ok. 400 euro. Grupa ta stanowi odzwierciedlenie profilu czytelników gazety: 60 proc. mężczyzn, 40 proc. kobiet, rozpiętość wiekowa między 18. a 70. rokiem życia, pracownicy sektora prywatnego i publicznego, głównie wyższego szczebla. Nad selekcją panelu użytkowników czuwał uniwersytet. Sprzęt i wsparcie technologiczne dostarczył iRex Technologies. Agencje interaktywne odpowiadają za nowatorskie formy reklamy na e-papierze. Prawie jak papier Na pierwszy rzut oka Iliad rozczarowuje – gdzie tu mowa o papierze, gdy widzimy przed sobą sprzęt przypominający połowę laptopa? Tyle że bez klawiatury – po prostu czarno-biały ekranik z cienką plastikową ramką, nieskładający się ani niezwijający. Jednak po zapoznaniu się z jego właściwościami nietrudno zauważyć, że mamy do czynienia z nowatorską technologią, której celem nie jest zastąpienie komputera, a jedynie papieru. W dotykowym ekranie o rozdzielczości 1024 x 768 pikseli i 160 dpi (to rozdzielczość zbliżona do zadrukowanego papieru) i wymiarach 122 x 163 mm zastosowano zupełnie inną technologię niż komputerowa. Nie jest to podświetlany ekran, jak LCD, który pokazuje nam obraz różny w zależności od kąta nachylenia i jakości oświetlenia. Wyświetlacz Iliada, by spełniać funkcję papieru, składa się z 8,1 mln biało-czarnych kuleczek mikroskopijnej wielkości. Zanurzone w odpowiedniej cieczy i sterowane ładunkami elektrycznymi układają się w czcionki, zdania czy obrazy, tworząc wierną kopię gazety. Taka technologia zapewnia wysoki kontrast (jak w wypadku papieru), brak refleksów, a do tego umożliwia czytanie wyświetlanych treści zarówno w pełnym słońcu, jak i w ciemności. A to już znacznie więcej niż papier. Iliad o wymiarach 155 x 217 x 16 mm obsługuje jedynie format A5, w którym nie ukazują się gazety. Jednak jego oprogramowanie pozwala na dowolne zwiększanie i zmniejszanie wyświetlanych treści. Za to taka wielkość gwarantuje, że nie będzie to kolejny sprzęt obciążający torby i torebki – jest poręczny. Urządzenie waży zaledwie 390 g, czyli kilkakrotnie mniej niż przeciętny notebook. Można go swobodnie utrzymać w jednej ręce. Odpada dźwiganie zasilacza, Iliad bowiem niemal nie zużywa energii, zwłaszcza przy przeglądaniu tekstu. Jego bateria wystarcza na 20 godzin lektury gazety (czyli prawie siedem dni trzygodzinnego czytania), a ładuje się jedynie trzy godziny. – Obsługa sprzętu jest dziecinnie prosta – zapewnia Peter Bruynseels. – Ułatwiają ją cztery przyciski w ramce wyświetlacza, służące na przykład do przekładania strony, archiwizacji lub szybkiego przenoszenia do dokładniejszych informacji finansowych. Wywołanie kolejnej strony powoduje zamazanie obejrzanej i układanie się nowych sekwencji. Na razie jednak tylko czarno-białych (16 odcieni szarości). Kolor ma być kolejnym, planowanym za rok, etapem rozwoju Iliada. Jak przystało na papier, po powierzchni Iliada można pisać dołączonym do niego rysikiem. Robione na wyświetlaczu notatki zapisywane są w pamięci czytnika. W Iliadzie pomieszczą się wszystkie wydania gazety z miesiąca (z notatkami), kilka książek w wersji cyfrowej i wiele dokumentów tekstowych – pamięć o pojemności 224 MB na tyle bowiem wystarcza. Można ją dowol- nie powiększać poprzez ogólnie dostępne karty pamięci o pojemności nawet 1 GB, do których przygotowano Iliada. W przyszłości, jak wyjaśnia Peter Bruynseels, zaznaczone fragmenty tekstów z poszczególnych numerów będzie można wycinać i archiwizować. Obecnie Iliad organizuje przechowywanie materiałów w katalogach wzorem organizacji plików w komputerze. Format e-gazety Iliad obsługuje format XHTML i w takiej postaci musi się pojawić „De Tijd” na serwerze, by posiadacz Iliada mógł go ściągnąć i odczytać. Nie jest to jednak format, w którym gazeta trafia do drukarni. – Pomagamy w obsłudze i dostarczamy oprogramowanie, które zamienia materiały redakcyjne na ten format – opowiada Willem Endhoven, odpowiedzialny za projekt testów po stronie iRex Technologies. Redakcja przesyła więc zawartość gazety na serwer. By znalazła się ona w Iliadzie, trzeba go podłączyć do Internetu: bezprzewodowo za pomocą WiFi (na wyposażeniu urządzenia) lub poprzez komputer, korzystając z portu USB zainstalowanego w Iliadzie. Serwer rozpoznaje urządzenie, sprawdza, czy należy mu się kopia gazety (w fazie testów nie wymaga się logowania ani podawania żadnych danych) i automatycznie umożliwia pobranie najnowszego wydania „De Tijd”. Wystarczy włączyć przycisk „połącz”. Przy szerokopasmowym łączu, ściąg-nięcie gazety ważącej 4–6 MB zajmuje maksymalnie dwie minuty, nie więcej niż jej kupno w kiosku czy wyciągnięcie ze skrzynki pocztowej. Natomiast dzięki Internetowi gazeta na e-papierze jest niemal cały czas aktualna: najważniejsze informacje redakcja „De Tijd” aktualizuje kilka razy w ciągu dnia. Wprawdzie Iliad nie służy do przeglądania zawartości Internetu (nie ma żadnej przeglądarki), ale też nie ogranicza się do XHTML-a. Można na nim swobodnie przeglądać pliki pdf (możliwość czytania e-książek), różne rodzaje plików tekstowych oraz muzyczne mp3. Korzystając jednak z tej ostatniej opcji, trzeba się liczyć z częstszym ładowaniem baterii. Wszystkie pliki czy dokumenty wgrywa się w podobny sposób: przez Internet albo za pomocą podłączanych kart lub urządzeń przez USB. Docelowo, czyli za kilka(naście) lat, idealny e-papier ma łączyć w sobie funkcję kilku mediów: prasy, telewizji, radia i Internetu. Wówczas wywiadów będzie można posłuchać, relację z zamieszek obejrzeć, a notowania giełdowe będą migać na e-papierze na przemian z reklamą. W projekcie „De Tijd” nie przewidziano tak zaawansowanych prób, ograniczając interaktywność do pól reklamowych. – Traktujemy tę próbę wyłącznie jako przygotowanie się na nowe technologie. Dlatego na razie nie zatrudniliśmy osób odpowiedzialnych za przygotowanie wersji XHTML czy dodatkowych redaktorów, którzy pracowaliby nad aktualizacjami gazety w ciągu dnia. Chcemy najpierw zbadać możliwości reklamowe – tłumaczy Peter Bruynseels. Wersja „De Tijd” dla e-papieru jest bogatsza od wersji drukowanej o trzy formy reklamowe: tradycyjny baner, e-spot (animacja ładująca się na całej powierzchni ekranu między stronami gazety) i formularze reklamowe (służą do zbierania danych odnośnie do promocji i sprzedaży). Te ostatnie czytelnik „De Tijd” wypełnia na powierzchni e-papieru, wysyłane są zaś podczas pierwszego połączenia Iliada z Internetem. Ambicje twórców e-papieru i agencji interaktywnych idą jednak dużo dalej: dzięki interaktywnej reklamie będzie można ją dobierać nie tylko do profilu użytkownika, ale i jego miejsca pobytu. W zależności od tego, gdzie lub kiedy czytalibyśmy e-gazetę na e-papierze, jej strony wypełniałyby inne reklamy, np. podczas porannej lektury reklamowano by kawę, a wieczorami – piwo. Próby przyszłości Ponieważ w projekt e-papieru zaangażowanych jest kilku partnerów, cały test przypomina bardziej wspólne zbieranie doświadczeń niż odważne przełamywanie barier i wytyczanie nowych szlaków. – Każdy z partnerów bada przy okazji różne kwestie: Hypervision i i-Merge nowy nośnik reklamy interaktywnej, IBBT przydatność nowych technologii, iRex potencjał rynkowy swojego rozwiązania. My chcemy przede wszystkim poznać reakcję czytelników, sprawdzić, jak przyjmują nowe rozwiązanie i jak radzą sobie z jego obsługą. Co przysparza im problemów, czego nie akceptują albo co nie spełnia ich oczekiwań. Odpowiedzi użytkowników pozwolą nam pomyśleć nad nowym modelem biznesowym w gazecie, na przykład zmianami layoutu czy organizacją pracy w redakcji – twierdzi Peter Bruynseels. W ramach testów Iliada wyposażono w oprogramowanie sprawdzające interaktywność użytkowników: to, w co, jak często i po co klikają, które opcje wykorzystują. „De Tijd” zamierza podsumować swój projekt pod koniec roku i dopiero wtedy podjąć decyzję co do jego kontynuacji. Do rozstrzygnięcia pozostają nie tylko kwestia koloru (ważne w wypadku reklam), wprowadzenie możliwości ustawiania własnych opcji w gazecie (np. regularne aktualizowanie notowań wybranych spółek), ale i zabezpieczeń przed kopiowaniem gazety i jej pirackim rozpowszechnianiem. Na razie iRex Technologies nie zapewnia takiego rozwiązania. Inicjatorzy prób są umiarkowanymi optymistami. – Nie wierzę, by Iliad stał się w niedługim czasie czymś tak powszechnym jak notebook; na pewno go nie zastąpi, bo to nie jego rola. Ale wierzę, że wydawcy i użytkownicy przekonają się do kolejnego ułatwienia w życiu – twierdzi Willem Endhoven. Peter Bruynseels dodaje: – Jeszcze przed pięcioma laty taka próba jak nasza była nie do pomyślenia. Teraz testujemy urządzenie wśród końcowych odbiorców, bo wydaje nam się, że to już czas. Prawie rewolucja Jednak z racji obecnej ceny, 400 euro, trudno mówić o powszechności e-papieru. Wstępnie jego grupę docelową stanowią zamożni, często przemieszczający się i korzystający z Internetu biznesmeni, tacy jak czytelnicy „De Tijd”. Przy założeniu masowej produkcji i zastosowaniu takiego sprzętu cena będzie musiała spaść. Plusem jest też, że po stronie wydawców zminimalizują się koszty związane z drukiem i dystrybucją. Jednak o Iliadach, jako urządzeniach powszechnego użytku, nie usłyszymy pewnie prędko. Minie co najmniej rok, zanim (o ile w ogóle) „De Tijd” wdroży e-papier w swojej gazecie. Nie ma się co oszukiwać: użytkownikom nie opłaca się zakup sprzętu tylko dla jednej gazety, nawet jeśli staniałby o połowę. Pojedynczemu wydawcy nie opłaca się zaś fundować czytelnikom e-papieru, gdy wciąż korzysta z tradycyjnego druku. Dopiero po połączeniu sił wydawców e-papier będzie miał sens. Próby z „De Tijd” sprawiły, że zainteresowanie nową technologią rośnie. – Zgłosiły się kolejne gazety, które planują wdrożenie z nami nowej technologii, ale nie mogę ujawnić, jakie i ile ich jest – mówi Willem Endhoven z iRex Technologies. Peter Bruynseels także potwierdza, że coraz więcej osób interesuje się e-papierem: – Od grudnia nie ma dnia, by ktoś nie napisał e-maila z pytaniem o Iliada i „De Tijd”. Romana Zygmunt
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter