Wydanie: PRESS 09/2013
Kominek I
Nie przekonał do siebie redaktorów w prasie, za to szybko porwał czytelników w Internecie
Tych, którzy próbują zwrócić na siebie uwagę w sieci przekleństwami i agresją, nazywa „karaluchami”. „W Internecie nie może być wolności słowa polegającej na tym, że można mówić, co się chce” – przekonywał Tomasz Tomczyk, czyli bloger Kominek, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” na początku lipca br. To może zaskakiwać, bo sam Kominek do swojej pozycji uwielbianego blogera doszedł przez wulgarne i obraźliwe teksty.
W 2006 roku w swoim blogu opisywał typowy stosunek seksualny: „Mija minuta, dwie, dziesięć, pół godziny a tu końca nie widać. Jej cipa sucha niczym dowcipy o Chucku Norrisie wydaje z siebie nieprzyjemne pierdnięcia, ale jemu to nie przeszkadza. Jebie i jebie i końca nie widać”.
Hipokryzja? – Moim zdaniem Kominek to internetowa kreacja Tomasza Tomczyka, który w sieci konsekwentnie buduje swój wizerunek. Odnoszę wrażenie, że Tomasz Tomczyk jest zupełnie inny niż Kominek – zauważa Natalia Hatalska, autorka bloga o nowych technologiach i marketingu Hatalska.com.
Jan Zając, psycholog Internetu i współwłaściciel firmy analizującej media społecznościowe Sotrender: – Wielu wciąż nie potrafi odróżnić Tomasza Tomczyka od Kominka. Prywatnie Tomek to inteligentny, fajny facet.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter