Wydanie: PRESS 05/2009
WWW jak CV
Młodzi dziennikarze, zaczynający dopiero swoją karierę zawodową, bez przykładowych publikacji nie mają szansy nawet na zapewnienie sobie współpracy z jakimś tytułem w charakterze freelancera – mówi Deborah Gabriel, specjalistka z zakresu online media na wydziale dziennikarstwa londyńskiego Birkbeck University. Szansą dla nich są własne strony WWW. – Strona internetowa daje im możliwość budowania portfolio, publikowania newsów, komentarzy lub pisania bloga. W ten sposób mogą nie tylko zdobyć czytelników, ale także zaznaczyć swoją obecność w sieci – podkreśla.
Julia Buckley, redaktor miesięcznika „Running Free”, potwierdza, że od kiedy sama musi dobierać współpracowników i dziennikarzy, bardzo często ogląda stronę internetową potencjalnego kandydata. – Oczywiście nie oczekuję od wszystkich dziennikarzy, by mieli własne WWW, ale nie ukrywam, że to bardzo pomocne. Pokazuje nie tylko szerokie spektrum prac, ale również – poprzez zamieszczoną grafikę, układ lub sposób prezentacji – osobowość kandydata – mówi Buckley. – Moim zdaniem własną stroną internetową można zdziałać więcej niż najlepszym CV – dodaje.
Zrób to sam
– Pierwszą stronę WWW kilka lat temu stworzył dla mnie za 400 funtów grafik komputerowy, ale efekt nie był zadowalający. Dlatego nauczyłam się budować strony i dziś sama publikuję na Deborahgabriel.com materiały audio, flash video, płatne reklamy, no i oczywiście artykuły – chwali się Deborah Gabriel z Birkbeck University.
Sean McManus (Sean.co.uk), dziennikarz i pisarz, dodaje, że WWW to także znakomity sposób na zaprezentowanie własnych zdolności multimedialnych, które przez angielskich pracodawców są bardzo pożądane. Dlatego też wielu brytyjskich dziennikarzy podkreśla, że sami zbudowali swoje strony. – Dobra strona, która pokazuje, że jej autor zna się na fotografii, HTML-u, pisze w językach obcych, jest ekspertem w jakiejś dziedzinie, znacznie zwiększa szansę znalezienia zatrudnienia – twierdzi McManus.
Ci brytyjscy dziennikarze, którzy mają już własne WWW, podkreślają, że stworzenie strony internetowej kosztuje zaledwie kilkaset funtów, a korzyści, które może przynieść obecność w sieci, są warte zainwestowania takich pieniędzy. Wielu freelancerów, by jeszcze zminimalizować koszty, zakłada wspólne strony WWW, na których reklamują swoje usługi. Często dołączają do nich graficy komputerowi lub korektorzy, by potencjalnym klientom zapewnić kompleksową usługę.
Platforma freelancerów
Większość dziennikarzy, którzy mają swoje strony i którzy zadbali o to, by linki do nich pojawiły się w co najmniej kilku bazach danych, na brak zajęć nie narzeka. – Zamówień miałem tak dużo, że musiałem odmówić między innymi wyjazdów do Austrii i Stanów Zjednoczonych. Byłem zbyt zajęty, by podołać wszystkim – podkreśla David Nicholson (Freelancejournalist.co.uk, Davidnicholson.com), dziennikarz freelancer, który pisze nie tylko dla prestiżowych brytyjskich dzienników, ale także gazet w USA.
Dlatego kilkanaście miesięcy temu Nicholson zdecydował się przekształcić swoją stronę w platformę dla zespołu dziennikarzy piszących o polityce, biznesie, finansach, nieruchomościach, środowisku, podróżach, sporcie, a nawet profesjonalnie zajmujących się tematyką seksu. Klientów pozyskuje głównie poprzez stronę Freelancejournalist.co.uk, na której prezentuje cały katalog tekstów (z podziałem tematycznym) opublikowanych przez jego dziennikarzy. Nicholson jako właściciel firmy przyjmuje zamówienia i rozdziela pracę między współpracowników, sam również pisze.
Janet Wright, dziennikarka specjalizująca się w tematyce zdrowia i urody, która od wielu lat pracuje jako freelancer, swoją stronę WWW (Freelance-journalist.co.uk) założyła już w 1997 roku. – Mam tyle zamówień z gazet, magazynów, różnego rodzaju instytucji i ośrodków szkoleniowych, że brakuje mi czasu nawet na uaktualnianie strony i dokładanie nowych tekstów – opowiada Janet Wright.
Etatowi też do sieci
Ostatnio swoje WWW zakładają już nie tylko freelancerzy, ale także dziennikarze zatrudnieni w redakcjach. Zamieszczają na nich materiały publikowane w mediach, dla których pracują, plus autorskie teksty, zdjęcia, filmy i blogi. Szefowie zazwyczaj godzą się na takie wykorzystanie tych materiałów, pod warunkiem że zostanie podane źródło, w którym zostały opublikowane.
Większość stron dziennikarzy brytyjskich można znaleźć przez branżowe portale – takie jak Journalism.co.uk lub stronę związku dziennikarzy National Union of Journalists: Nuj.org.uk.
Według National Union of Journalists już co najmniej kilka tysięcy brytyjskich dziennikarzy ma własne strony internetowe. – W dobie kiedy wszystko załatwia się online i nawet prasa przechodzi do Internetu, to po prostu niezbędne – twierdzą ci, którzy je założyli.
– Poprzez publikację tekstów na WWW jestem w stanie wykazać swoją fachowość w dziedzinie technologii i biznesu, bo w tym właśnie się specjalizuję – tłumaczy Sean McManus. – Strona internetowa jest także doskonałym narzędziem marketingowym dla moich książek, które sam wydaję. Dzięki niej kontaktują się ze mną ludzie, którzy nie są związani z dziennikarstwem ani z działalnością wydawniczą, a więc ci, do których pewnie ja sam bym nie dotarł – podkreśla.
Sieć na zlecenia
– W ciągu pierwszego roku, od kiedy założyłem swoją stronę, moje zarobki się potroiły – mówi David Nicholson. Także Janet Wright ocenia, że w jej przypadku wieloletnia obecność w sieci była bardzo intratna. Teraz zgłaszają się już do niej klienci nie tylko z Wielkiej Brytanii, ale również np. z USA.
Deborah Gabriel potwierdza, że własna strona to doskonały sposób na pozyskanie zleceń. Sama co tydzień publikuje na stronie Deborahgabriel.com nowe teksty. – Ponieważ z łatwością mogą być znalezione na przykład przez wyszukiwarkę Google, wiele razy otrzymywałam już ofertę napisania artykułów dla różnych, czasem bardzo egzotycznych publikacji, nawet z Bangladeszu – opowiada dziennikarka. Jeden z jej tekstów znalazł się także w książce dla maturzystów; autorzy znaleźli go właśnie przez Google, które przekierowało ich na stronę Deborah Gabriel.
Katarzyna Kopacz, Londyn
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter