Wydanie: PRESS 04/2009

Juror włącza prąd

Zwyciężczynią pierwszej edycji „Idola” została Ala Janosz, ale tak naprawdę to wygrałem ja – mówi Kuba Wojewódzki, wcześniej nieznany masowej publiczności niszowy dziennikarz muzyczny.
– W formatach, w których uczestnicy konkurują w piosenkarskich albo tanecznych popisach, rola jury jest najważniejsza. To ono daje pieczątkę programowi – nie ma wątpliwości Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN-u.
Przekonał się o tym Konrad Smuga, reżyser „Fabryki gwiazd” oraz drugiej i trzeciej edycji „Idola”. – Ich rola jest ważna zwłaszcza w programach, w których występują naturszczycy. To właśnie dobrze dobrani jurorzy gwarantują oglądalność – zapewnia.
Są ważni dla uczestników, gdyż jury jest dla nich jak lustro, w którym można się przejrzeć. Ale i dla widowni, bo dobry juror zapewnia widzowi emocje, a bez emocji format nie istnieje. Widz chce się z nim zgadzać lub nie. – Dobry juror włącza prąd – mówi Smuga.
W pierwszej edycji „Idola” w jury zasiedli dziennikarze muzyczni Kuba Wojewódzki i Robert Leszczyński, tekściarz Jacek Cygan oraz nauczycielka śpiewu Elżbieta Zapendowska. Program odniósł wielki sukces (według AGB Nielsen Media Research pierwszą edycję oglądało średnio ok. 3 mln osób). Także dzięki jurorom wybiły się programy „Mam talent!” (piosenkarka Agnieszka Chylińska, Kuba Wojewódzki i aktorka Małgorzata Foremniak) i „Taniec z gwiazdami” (aktorka Beata Tyszkiewicz, piosenkarz Zbigniew Wodecki, tancerka Iwona Szymańska-Pavlović i choreograf Piotr Galiński). „Mam talent!” oglądało średnio 4,75 mln osób, a trzecią rekordową pod względem oglądalności edycję „Tańca z gwiazdami” – średnio 6,7 mln.

 

 

Juror z pazurem
Co sprawiło, że podbili publiczność? – Ludzie kochają indywidualności. Kontrowersyjni jurorzy wyzwalają emocje – tłumaczy Edward Miszczak.
Taki jest Kuba Wojewódzki, który w „Idolu” był objawieniem. – Pokazał pazur, sarkazm i dowcip. Nie bał się sytuacji, w których jest śmieszny. Fatalny występ potrafił spuentować, chowając się pod stół lub zasłaniając krzesłem – mówi o nim producentka programów „Idol” i „Mam talent!” Katarzyna Szałańska z Fremantle Media.
Inna jurorka „Idola” Elżbieta Zapendowska na reżyserze Wojciechu Iwańskim zrobiła wrażenie już podczas pierwszej rozmowy. – Natychmiast się w niej zakochałem. Bo jak można się nie zakochać w takiej groźnej nauczycielce? – pyta. Zapendowska nie bała się ostrych słów i miażdżących werdyktów. – Uważała, że ludziom należy się prawda, nawet gorzka. Widownia zaakceptowała ją, bo była sprawiedliwa i kompetentna – sądzi Katarzyna Szałańska. Równie bezkompromisowy, ale i kompetentny jest tancerz Michał Piróg, juror „You Can Dance – Po prostu tańcz” (TVN), odkrycie polskiej wersji tego formatu. – Potrafi powiedzieć młodemu adeptowi tańca: „Jesteś świetnym tancerzem, ale nie sprawdzisz się w mediach”. Można się nie zgadzać z jego sądami, ale nikt nie zarzuci mu braku profesjonalizmu – mówi Grzegorz Piekarski, dyrektor Mastiff Media Polska i producent „You Can Dance”. Piróg nie boi się też być oceniany. Otwarcie mówi o swoim homoseksualizmie, co dodaje mu wiarygodności.
W programie „Mam talent!” (TVN) zabłysła Agnieszka Chylińska. – Jest ostra w sądach, ale też życzliwa wobec uczestników. Potrafi pokazać wzruszenie, nawet łzy – podkreśla Iwański.

 

W roli i nie tylko
W dobrze sformatowanym jury każda osoba ma inne zadanie. W programie „Jak oni śpiewają” (Polsat) w roli fachowca została obsadzona Elżbieta Zapendowska, w roli gwiazdy, która nie waha się pokazywać swoich antypatii – Edyta Górniak, a w roli dobrego wujka – Rudi Schuberth. Konrad Smuga dobrał jury do ukraińskiej edycji tego formatu w podobny sposób. Była więc surowa nauczycielka śpiewu, gwiazda piosenki i aktor, który wszystkim przyznawał najwyższe noty.
W programie „You Can Dance” Michał Piróg i Agustin Egurrola wydają ostre werdykty i ciągle ze sobą polemizują. Zadaniem Weroniki Marczuk-Pazury jest łagodzenie ich sporów. Rozdając role jurorom, Grzegorz Piekarski postawił na kompetencję. – Piróg i Egurrola, tancerze i choreografowie, są autorytetami w dziedzinie tańca. Rola Weroniki Marczuk-Pazury jest inna, ale również wymaga kompetencji. Jako producentka filmowa ocenia, czy uczestnik programu ma szansę na sprawdzenie się w show-biznesie – wyjaśnia Piekarski.

 

Chemia i fachowość
– Źle dobrane jury może rozłożyć najlepszy program – nie ma złudzeń Grzegorz Piekarski. Między jurorami programu „Show! Time” emitowanego w 2006 roku w Polsacie po prostu zabrakło chemii. Polska wersja formatu nie odniosła spodziewanego sukcesu. Przyciągał średnio 1,93 mln widzów i zniknął z anteny po pierwszej edycji, mimo że w jury zasiadły gwiazdy: Olga Lipińska, Andrzej Strzelecki, Janusz Józefowicz i Olaf Lubaszenko. – Między Józefowiczem a Lipińską zachodziła reakcja turbonuklearna. Ich wzajemne uszczypliwości męczyły. Przenieśli na wizję osobiste animozje, ale ich rywalizacja nie była kreatywna. Wszyscy jurorzy zachowywali się tak, jakby ktoś zmuszał ich do robienia programu – komentuje Wojewódzki.
Błąd pojawił się też w samej koncepcji roli jurorów, którzy przygotowywali znane z mediów osoby do występów, a potem je oceniali. – Oceniali więc także samych siebie, co dla widza było mało czytelne – uważa Szałańska.
Brak chemii w jury dawało się też zauważyć w ubiegłorocznym programie „Fabryka gwiazd”, który w grudniu, po trzech miesiącach, zszedł z anteny Polsatu. Żadnemu z jurorów tego programu nie sposób odmówić kompetencji. Marcin Bisiorek jest szefem muzycznym Radia Eska, Kayah – sławną piosenkarką i właścicielką firmy fonograficznej, Marek Dutkiewicz – wziętym autorem tekstów piosenek, a Tede – raperem, a także właścicielem wytwórni płytowej.
Jednak to kompetentne jury nie potrafiło grać zespołowo. – Jurorzy nie muszą się lubić, ale musi ich łączyć emocjonalna więź. Tymczasem Kayah grała na siebie, Dutkiewicz załatwiał na wizji własne sprawy, a Tede nie potrafił zwięźle formułować opinii – krytykuje jurorów „Fabryki gwiazd” Jarosław Burdek, do niedawna zastępca dyrektora ds. programów rozrywkowych TVP 2.
Po obejrzeniu „Fabryki gwiazd” Kuba Wojewódzki wie już, że na pewno nie zaprosi do swojego talk-show („Kuba Wojewódzki” w TVN) Kayah ani Tede. – Kayah, wspaniała artystka, jako jurorka nie potrafiła wyjść poza frazesy. Tede w konfrontacji na żywo, w której liczy się błyskotliwość i dowcip, okazał się bezradny – mówi Wojewódzki.
Reżyser programu Konrad Smuga nie ukrywa, że popełnił błąd. – Chcieliśmy zrobić ambitny program, w którym bohaterami są młodzi ludzie próbujący swoich sił na estradzie, a nie jurorzy. Postawiliśmy na fachowość jurorów, ale w roli showmanów się nie sprawdzili – przyznaje.
Format „Kapitalny pomysł” (TVN pokazywał go od listopada ub.r. do stycznia br.) w innych krajach okazał się wielkim sukcesem, w Polsce miał nie najlepszą oglądalność (średnio 1,19 mln widzów) i TVN nie będzie go kontynuować. Do jury, oceniającego pomysły uczestników na biznes, zaproszono autorytety: miliardera i przedsiębiorcę Zbigniewa Niemczyckiego, wiceprezes firmy produkującej autobusy Solange Olszewską, byłego hokeistę i biznesmena Mariusza Czerkawskiego oraz wiceprezes banku Citi Handlowy Sonię Wędrychowicz-Horbatowską. Tymczasem z ekranu wiało nudą. – Każda z tych osób była ciekawa, jednak ich opinie nie przykuwały uwagi widzów. Reżyser nimi nie pokierował, sprawiali wrażenie niezaangażowanych – komentuje Jarosław Burdek.
Reżyser programu Remigiusz Maścianica jest jednak zadowolony: – Jurorzy byli kompetentni, a dwoje z nich było rozpoznawalnych. Iskrzenia między nimi nie było, ale nie o to nam chodziło. Zależało nam, aby znaleźć osoby mające świetne pomysły na biznes i to się udało.
Dyrektor programowy TVN-u Edward Miszczak przyznaje jednak, że jurorów wybrano według kryteriów banku Citi Handlowego, sponsora programu. – Bankowi, który chce się kojarzyć z bezpieczeństwem, zależało, żeby skład jury nie był kontrowersyjny. Gdyby program powstawał na koszt stacji, wybrałbym bardziej wyraziste postaci, bo ludzie je kochają – mówi.

 

Medialny to za mało
Bywa, że jury jest z kolei zbyt szołmeńskie. Do ubiegłorocznego programu „Gwiezdny cyrk” (Polsat) zaproszono trzy znane osoby obdarzone medialnym talentem – piosenkarkę Marylę Rodowicz, prezentera Piotra Bałtroczyka, kick boksera Przemysława Saletę oraz właścicielkę cyrku Ewę Zalewską. Show, który oglądało średnio 2,1 mln widzów, zniknął z anteny już po pierwszej edycji. – W jury powinno być więcej fachowców, którzy wytłumaczyliby widzom trudności ewolucji wykonywanych przez uczestników. My jednak postawiliśmy na show. Skutek był taki, że jurorzy nie potrafili zainteresować widzów swoimi ocenami – przyznaje reżyser programu Konrad Smuga. Zaznacza, że jego wpływ na dobór jurorów był ograniczony.
Według Katarzyny Szałańskiej jurorzy telewizyjnych show często po prostu grzeszą brakiem dystansu do siebie. – To grzech pierworodny show-biznesu. Właśnie Agnieszce Chylińskiej i Kubie Wojewódzkiemu dystansu nie brakuje. Nie boją się wygłupiać, nie autoryzują tego, co robią na wizji – mówi.
Jednak gdy jurorzy tracą nad sobą kontrolę, mogą pogrążyć program. Doda, jurorka emitowanego w ub.r. formatu „Gwiazdy tańczą na lodzie” (TVP 2), wprawiła widzów w osłupienie, wręczając Przemysławowi Salecie różowy flet i dzieląc się z publicznością informacją, że „Saleta ciągnie fleta”. Zaatakowany kick bokser nie pozostał dłużny i wypalił, że „Doda robi loda”. – Rynsztokowy język był największym problemem tego programu – uważa Szałańska.
Również Kuby Wojewódzkiego jurorzy programu nie zachwycili. – Talent show coraz częściej stają się własną parodią. Jurorzy nie rozumieją, że przypisana im rola bad guys jest tylko konwencją. Gdybym nie znał Dody i wiedział, że prywatnie cytuje fragmenty „Pachnidła” Patricka Süskinda, uwierzyłbym, że założyła taką maskę tylko na użytek programu. Jednak ani ja w to nie wierzę, ani widzowie. Poza tym Doda nie potrafi przekroczyć swojego wizerunku. Stale jest taka sama, nie zaskakuje – ocenia Wojewódzki.
Niewątpliwie jednak Doda zdominowała pozostałych jurorów – dziennikarza sportowego Włodzimierza Szaranowicza, stylistę Tomasza Jacykowa, a także sędzie łyżwiarskie Marię Zuchowicz i Renatę Aleksander. – Wulgarny rodzaj dominacji raził mnie jako widza. Znam jednak profesjonalizm Rinke Rooyensa, szefa firmy Rochstar, która wyprodukowała program, i jestem przekonany, że był to zamierzony efekt – mówi Remigiusz Maścianica. Niewykluczone, bo „Gwiazdy tańczą na lodzie”, choć krytykowane za jarmarczny poziom, miały niezłą oglądalność. Według firmy badawczej AGB Nielsen Media Research pierwszą edycję programu obejrzało średnio ponad 4 mln 887 tys. widzów.

 

Casting na jurora
Zanim amerykańska stacja ABC zaczęła nadawać lokalną wersję formatu „Taniec z gwiazdami”, ściągnęła do programu dwóch jurorów z Wielkiej Brytanii – Lena Goodmana i Brunona Toniolego. Obecność nauczycieli tańca, którzy sprawdzili się w brytyjskiej adaptacji show, dawała bowiem duże szanse,
że format odniesie sukces.
Zwykle jurorzy, którzy mają pełnić funkcję fachowców, wybierani są z castingów. Tak właśnie do „Tańca z gwiazdami” trafili specjaliści od tańca Iwona Szymańska-Pavlović i Piotr Galiński, a do programu „You Can Dance” – Agustin Egurrola i Michał Piróg. Reżyser może wówczas sprawdzić, jak kandydaci na jurorów zachowują się przed kamerą. – Oglądają wykonawcę, a ja obserwuję, co się dzieje na ich twarzy i jakich argumentów używają, formułując oceny – wyjaśnia Iwański.
Prawdziwym gwiazdom castingów nikt nie proponuje, bo ich medialny talent jest powszechnie znany. – Nie śmiałbym zaprosić Beaty Tyszkiewicz na casting, bo oznaczałoby to, że nie znam jej zawodowych osiągnięć i możliwości – mówi Iwański.
Zazwyczaj za wybór jury odpowiada reżyser programu. Bywa, że na jego skład wpływa producent. Zawsze jednak jurorów musi zaakceptować dyrektor programowy stacji.
Zdarza się, że właściciele licencji formatów wymagają, by w jury zasiedli wyłącznie fachowcy, ale w praktyce zgadzają się na ustępstwa. Warto zawierzyć intuicji i walczyć o jurorów, do których ma się przekonanie. Wojciech Iwański, reżyser „Tańca z gwiazdami”, zdradza: – Anglicy, właściciele licencji programu, naciskali, żeby jury składało się ze specjalistów od tańca. Mnie zależało, żeby zasiedli w nim również wrażeniowcy, którzy nie są profesjonalistami, ale potrafią ciekawie komentować popisy uczestników.
Zdesperowany Iwański próbował nawet wmówić Anglikom, że Beata Tyszkiewicz była w młodości primabaleriną. Fortel się wprawdzie nie udał, ale w końcu dali się przekonać.

Prawdziwi zwycięzcy
Kubie Wojewódzkiemu popularność przyniosła dopiero rola jurora. Dziś prowadzi w TVN-ie własny talk-show i zasiada w jury programu „Mam talent!”. – Nie wiązałem z „Idolem” żadnych nadziei, a okazało się, że wywrócił całe moje życie zawodowe. Po programie dostałem propozycje pracy ze wszystkich telewizji. Nie ma co ukrywać: to, że udzielam wywiadów, jestem zapraszany do programu „Teraz my!” i zostałem felietonistą tygodnika „Polityka”, zawdzięczam „Idolowi” – przyznaje Wojewódzki. O tym, że został jurorem „Idola”, zadecydował przypadek. Producent widział w tej roli muzyka Marka Kościkiewicza, Wojewódzki zastąpił go w ostatniej chwili.
Zwykły traf sprawił też, że do jury „Idola” weszła Elżbieta Zapendowska. Wcześniej jej nazwisko znali ludzie sceny i estrady, którzy mieli coś wspólnego ze śpiewem, głównie osoby, które uczyła. – Zabiegałem, żeby w jury zasiadł Janusz Józefowicz, ale okazało się, że realizuje program w Moskwie. Wtedy sekretarka Józefowicza zapytała: „Czy zna pan Elżbietę Zapendowską?” – opowiada Iwański. Popularność zdobyta w „Idolu” przydała się Zapendowskiej – w ub.r. wystąpiła w jury programu „Jak oni śpiewają” (Polsat) i w jury Międzynarodowego Festiwalu Carpathia.
Spektakularny sukces odniosła też jurorka „Tańca z gwiazdami” Iwona Szymańska-Pavlović, nazywana Czarną Mambą. Jej ostre, zdecydowane sądy, ale i profesjonalizm podbiły zarówno widzów, jak i media. Prywatne życie Pavlović, jej rozwód i związek z kolejnym mężczyzną komentują nie tylko plotkarskie serwisy i tabloidy, ale też poważne dzienniki. „Obiecuję, że jeszcze przed Wigilią wybiorę się do sądu” – cytował w ub.r. planującą rozwód tancerkę „Dziennik”.
Nie mniejszy rozgłos zdobył juror „You Can Dance” Agustin Egurrola. Razem ze swoją partnerką życiową Niną Tyrką i nowo narodzoną córeczką Carmen pojawił się na okładce noworocznej „Vivy!”. Egurrola świetnie radzi sobie też w roli tanecznego eksperta. W ub.r. podczas transmisji Konkursu Tańca Eurowizji wystąpił w studiu jako jeden z komentatorów.
Dzięki udziałowi w jury „Mam talent!” wokalistka Agnieszka Chylińska zmieniła wizerunek. – Powiedziała mi, że po urodzeniu dziecka jej życie bardzo się zmieniło i nie chce już być postrzegana jako ostra dziewczyna – mówi Iwański. Konrad Smuga przyznaje, że to dobry pomysł: – Chylińska w programie „Mam talent!” zabłysła. To może jej pomóc w powrocie do kariery.
Choreograf Piotr Galiński, juror programu „Taniec z gwiazdami”, na fali swojej popularności wydał książkę kucharską „Taniec z garami”. Stał się też bohaterem kolorowych czasopism i telewizyjnych show. W wywiadzie dla „Vivy!” z 2007 roku opowiadał o swoim trudnym dzieciństwie i skomplikowanych relacjach z ojcem. Pisała też o nim „Gala”, a w ub.r. był gościem show Kuby Wojewódzkiego. A jednak sam przyznaje: „Cały splendor powinien spłynąć na mnie wiele lat temu, kiedy wygrywałem mistrzostwo świata”.



 

 

Małgorzata Wyszyńska

 

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.