Wydanie: PRESS 01/2003
Ofiara pismaków
Rywin zrobił to, co zrobił, bo takie zachowanie uznał za normalne. Nie założył, że standardy, które przyjął, mogą nie obowiązywać powszechnie.
Kiedy przed kilkoma tygodniami pisałem o medialnym zapotrzebowaniu na szwarccharaktery, do głowy mi nie przyszło, że wrogowie publiczni będą się zmieniali tak szybko. Po Kołodce i o. Rydzyku od końca grudnia mamy kolejne uosobienie zła. To Lew Rywin. Postać tyleż legendarna, co powikłana. Przed 1989 rokiem i tuż po wysoki urzędnik w Radiokomitecie. Za wolnej Polski wybitny producent filmowy, wieloletni szef polskiego Canal+ i epizodyczny aktor. I oto ten wybitnie ustosunkowany, uroczy człowiek przychodzi do Adama Michnika i posługując się jakimś pokręconym językiem, nie tylko składa naiwną ofertę łapówki, ale na dodatek daje się nagrać, z czego wybucha afera na szczytach władzy. Samo w sobie nieprawdopodobne. Czy aby do końca?
Bogusław Chrabota
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter