Wydanie: PRESS 07/2007
Ranking
Rozróżniam trzy kategorie gazet i tygodników. Po pierwsze, te, które czytam dla przyjemności. Po drugie, te, które czytam z obowiązku i bez przyjemności. I po trzecie, te, których z przyjemnością nie czytam i nie czytałbym, nawet gdyby mi za to płacili. Dla przyjemności czytam „Gazetę Wyborczą”. Od pierwszego numeru. „Gazeta” świetnie daje sobie radę w niesprzyjającym otoczeniu politycznym i medialnym. Rozmiar obsesji na tle „Gazety” stał się problemem polskiej prasy nadającym się do jakiejś grupowej terapii. Choroba ta przewala się przez „Fakt”, „Rzeczpospolitą”, „Dziennik”, „Nasz Dziennik”. Niektórzy felietoniści o nazwiskach na Z, W, R, gdyby nie Adam Michnik i „Gazeta”, pomarliby z głodu. Ale w im dłuższe łańcuchy układają się ich felietonowe seriale, tym bardziej nie dają się czytać. Z wielką przyjemnością zaglądam do „Europy – Tygodnika Idei”, który dzięki kreatywności, inteligencji i żarłocznej ciekawości świata swego twórcy Macieja Nowickiego stał się niezwykle jasnym punktem na mapie polskich mediów. To wielki atut „Dziennika”, który wszakże reklamując swój dodatek, popada w irytujące zadęcie i głupkowatą manierę odmieniania przez wszystkie przypadki słów „debata publiczna”, „intelektualne wydarzenie”, „dyskurs publiczny” etc., jakby od samego mieszania herbata stawała się słodsza. Tymczasem jest słodka, goszcząc na swych łamach tuzy: od Chomsky\'ego do Podhoretza, od Krasteva do Glucksmanna, od Hernando de Soto do Fergusona. W samym „Dzienniku” rozkoszuję się felietonami Jerzego Pilcha. Miłą chwilą w tygodniu jest lektura „Polityki”, zwłaszcza Jacka Żakowskiego, Adama Szostkiewicza i Janiny Paradowskiej. Znakomite są „Niezbędnik Inteligenta” i „Pomocnik Historyczny”. Lubię lekturę konserwatywnego w formie, liberalnego w treści „Tygodnika Powszechnego”, oraz „Forum” – polskiego okna na świat, jakże ważnego na tle prowincjonalnych polsko-polskich mediów. Zerknę czasem do „Przekroju”, by przeczytać rozmowę Piotra Najsztuba. Ucztą jest – niestety niszowy – „Przegląd Polityczny”, znakomity intelektualny kwartalnik Fundacji Liberałów, wiedziony od lat konsekwentną ręką Wojciecha P. Dudy. Także dla przyjemności prenumeruję „Przegląd Lotniczy”, pismo dla maniaków awiacji zbudowane od zera i bez kapitału przez lotniczego pozytywistę Krzysztofa Krawcewicza. „Newsweek Polska”, „Rzeczpospolitą”, „Dziennik” i „Trybunę” czytam z obowiązku. W „Rzepie” wysoko cenię paryską twórczość Grzegorza Dobieckiego. Co środę o 5.30 rano przychodzę do radia Tok FM, rozkładam gazety, by o 7.10 przedstawić autorski przegląd prasy. To test zaufania do danego tytułu. Co innego bowiem czytać na własny użytek, a co innego brać odpowiedzialność wobec słuchacza. Odrzucam linię redakcyjną „Rzepy”, ale uważam ją za rzetelne źródło. Gdy cytuję „Dziennik”, towarzyszy mi niepewność. Zbyt często zdarzają się mu newsy, które są przedmuchanym balonem, zbudowanym na jakiejś plotce z rządowych korytarzy – prostowane we wszystkich mediach już w godzinach porannych. Co gorsza, są i gołosłowne, brutalne ataki, np. na światowej sławy hematologa, którego „Dziennik” oskarżył o zbrodnię dla eksperymentu. I nie przeprosił. „Trybuny” nie cytuję – stała się niewiarygodnie niewiarygodna. „Wprost”, „Super Expressu”, „Gazety Polskiej”, „Faktu”, „Naszej Polski”, „Głosu” i tym podobnych – z przyjemnością nie czytam. Radia słucham w samochodzie, w którym spędzam ponad godzinę dziennie. Rano są to poranki Tok FM oraz kontrwywiad Konrada Piaseckiego lub Kamila Durczoka w RMF FM. Rozmowy są dociekliwe i błyskotliwe. Przynajmniej tacy są prowadzący, bo z gośćmi różnie bywa. Najchętniej natomiast słucham RMF Classic, które serwuje muzykę klasyczną i filmową, wolną od wszelkiego politycznego jazgotu. To naprawdę koi nerwy po tym wszystkim, co od samego rana wycieka przez media. Radia Maryja słucham w podróży, bo najlepiej słychać je w Ustrzykach lub Hajnówce. Zanurzam się wówczas w aberracyjny świat prof. Bogusława Wolniewicza lub prof. Jerzego Roberta Nowaka i mam szansę, aby usłyszeć to, czego nie przeczytam w „Wyborczej” – ekskluzywny wywiad z premierem Kaczyńskim (premier z „Gazetą” nie rozmawia). Po takiej dawce w Radiu Maryja bez RMF Classic ani rusz. „Wiadomości” TVP 1 – toporne i nudne – oglądam z obowiązku, by sprawdzić, które z informacji „GW” zostały przetworzone bez powołania się, a które z łaski zacytowane. TVN 24 jest moją podręczną telewizją, trochę jak Internet. Atutem TVN 24 są relacje na żywo. Gorzej się robi, gdy nic się nie dzieje, bo wówczas trzeba za wszelką cenę zrobić newsa, a wtedy siniaki na udach posłanki Hojarskiej urastają do rangi casus belli trzeciej wojny światowej. Z rezerwą podchodzę do wszelkich audycji z udziałem dziennikarzy, takich jak „Skaner polityczny” albo „Loża prasowa” – przewidywalne i nudnawe, generalnie szkoda czasu. Jarosław Kurski jest pierwszym zastępcą redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”
...
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter