Piotr Żytnicki z "Wyborczej" zniesławiony przez pseudokibiców Lecha. Zemsta za artykuł
![](/images/contents/photo_85842_1739085104_big.jpg)
Zdjęcia pseudokibiców opublikowały m.in. "Głos Wielkopolski" i "Gazeta Wyborcza" (fot. "Gazeta Wyborcza")
Dziennikarz i wicenaczelny lokalnej "Gazety Wyborczej" Piotr Żytnicki został znieważony przez kibiców Lecha Poznań. Podczas piątkowego meczu PKO BP Ekstraklasy wywieszono transparent zarzucający mu pedofilię. Miała to być zemsta za artykuł z 23 stycznia, w którym wskazywał na udział pseudokibiców w narkobiznesie. W obronie Żytnickiego stanęli poznańscy dziennikarze, m.in. Leszek Waligóra, redaktor naczelny konkurencyjnego "Głosu Wielkopolskiego".
– Pedofilia to ciężki zarzut. Wielokrotnie opisywałem sprawy pedofili, relacjonowałem procesy sprawców. Niby jako dziennikarz zajmujący się takimi sprawami powinienem mieć grubszą skórę, ale teraz muszę zareagować – mówi "Presserwisowi" Piotr Żytnicki.
Poznańscy pseudokibice działali z zemsty
Jak twierdzą świadkowie, biała płachta z napisem: "Żytnicki pedofil" i dopiskiem "potwierdzone u informatorów" wisiała na barierce trybuny przez kilkanaście minut. Potem pseudokibice sami ją ściągnęli. Transparent widziało 30 tys. osób na stadionie i kibice oglądający transmisję meczu w Canal+.
Czytaj też: Czuchnowski z tymczasowym zakazem wstępu do parlamentu. Matecki chce "dożywotniego"
Teoretycznie Żytnicki mógłby zgłosić do prokuratury prywatną skargę z artykułu 212 kk. To jednak wymagałoby od niego wskazania sprawców. – A do tego musiałbym mieć dostęp do monitoringu i listy miejsc na trybunach. Dlatego zwróciłem się do prokuratury, by sprawą zajęła się z urzędu – mówi w rozmowie z "Presserwisem".
Prokuratura może z urzędu zająć się zniesławieniem, kiedy uzasadnia to interes społeczny. A zdaniem Żytnickiego uzasadnia – poznańscy pseudokibice działali z zemsty za jego niedawny artykuł, a ich celem było wystraszenie go. – Takie wywołanie efektu mrożącego, żebym więcej o ich sprawkach nie pisał – wyjaśnia.
Za co mścili się pseudokibice? Kilka dni przed meczem, 23 stycznia Żytnicki opisał, jak poznańscy policjanci z wydziału narkotyków przechwycili na polsko-niemieckiej granicy transport marihuany wyceniany na 6 mln zł. Z tekstu wynikało, że odbiorcami mieli być pseudokibice Lecha Poznań. Napisał to na podstawie informacji od swoich informatorów. Stąd na transparencie na trybunach mógł się wziąć dopisek "potwierdzone u informatorów".
O kibolskim narkobiznesie napisała też dziennikarka "Głosu Wielkopolskiego" Anna Badzińska. Po tekście dostała pogróżki. Sprawa już trafiła na policję.
Piotr Żytnicki mówi o pogróżkach
Piotr Żytnicki za teksty o poznańskich pseudokibicach był dwukrotnie nominowany do nagród Grand Press – w kategorii publicystyka i dziennikarstwo śledcze.
Czytaj też: TVN 24 najbardziej cytowanym medium w 2024 roku. "Press" drugi w swojej kategorii
"Jeśli Żytnicki skłamał – można przeciwko niemu użyć całego asortymentu działań prawnych, od sprostowania zaczynając. Nie mieści się w nich pomówienie o pedofilię. Zwłaszcza, że to pomówienie niesie za sobą bardzo konkretne zagrożenie. Bo człowieka w Polsce można zaszczuć. Można go wykończyć falą oskarżeń. A można też sprowokować kogoś, jakąś natchnioną zemstą jednostkę, że takiego człowieka pobije. Lub zabije" – napisał Waligóra w opublikowanym wczoraj w serwisie Głoswielkopolski.pl tekście.
Media dysponują zdjęciami dobrej jakości, na których widać osoby wywieszające transparent, a następnie go zwijające. Zdjęcia są już opublikowane na stronach "Wyborczej" i "Głosu".
Piotr Żytnicki mówi, że już słyszał pogróżki pod swoim adresem, nawet na ulicy. Zastanawia go jedno: że od piątku nikt z klubu Lech Poznań, współpracującego ze środowiskiem tzw. "ultrasów", nie zdobył się na słowo "przepraszam".
Czytaj też: Nielegitne Legimi. Serwis pobierał abonament za książki, ale się nie rozliczał
(PAR, 09.02.2025)
![Pressletter](/images/pressletter_v2.jpg)