Harris i Trump walczą o czas antenowy. NBC na celowniku regulatora na finiszu kampanii
Kamala Harris pojawiła się w "Saturday Night Live" u boku parodiującej ją aktorki Mai Rudolph (screen: YouTube/Saturday Night Live)
Telewizja NBC znalazła się na celowniku Federalnej Komisji Łączności (FCC) po tym, jak zaledwie trzy dni przed wyborami wpuściła do programu komediowego Kamalę Harris. Skorzystała na tym nie tylko demokratka, ale także jej rywal – Donald Trump.
Przedstawiciele FCC zainteresowali się stacją NBC po tym, jak Harris niespodziewanie wystąpiła w skeczu w znanym programie komediowym "Saturday Night Live".
Kamala Harris w kultowym programie komediowym
Kandydatka Demokratów pojawiła się obok parodiującej ją aktorki Mai Rudolph. W ciągu krótkiego występu kpiła z Donalda Trumpa, który kilka dni wcześniej wydawał się mieć trudności z otwarciem drzwi do śmieciarki. Ten głośny polityczny show republikanina nawiązywał do niefortunnej wypowiedzi Joe Bidena, który trumpowców nazwał "śmieciami". Prezydent USA tłumaczył się potem, że miał na myśli słowa komika na nowojorskim wiecu Trumpa, gdzie cała Ameryka usłyszała, że Portoryko to "pływająca wyspa śmieci".
Czytaj też: Trump pozywa CBS za wywiad Kamali Harris. Domaga się 10 mld dol.
Pojawienie się Harris w kultowym programie komediowym natychmiast skrytykował Brendan Carr, republikański członek Federalnej Komisji Łączności (FCC). "To jawna i rażąca próba ominięcia zasady proporcjonalności czasu antenowego. Jej celem jest wyeliminowanie właśnie takiego stronniczego działania – sytuacji, w której nadawca używa transmisji do wspierania jednego kandydata tuż przed wyborami" – pisał na platformie X Brendan Carr. Bardziej zachowawczy był rzecznik FCC, który poinformował, że nie podjęto w tej sprawie żadnych kroków.
Te jednak podjęła sama stacja: poinformowała regulatora, że Kamala Harris dostała w sobotnim programie półtorej minuty za darmo. W ten sposób dopełniono formalności w ramach standardowej procedury umożliwiającej innym kandydatom zawnioskowanie o zbliżony czas antenowy.
"Brendan Carr próbuje pomóc kampanii Trumpa"
Działania NBC News nie zadowoliły jednak republikańskiego członka FCC. Po raz kolejny we wpisie na platformie X przypomniał, że według regulacji federalnych kandydaci na zawnioskowanie o czas antenowy powinni mieć siedem dni, a nie kilkadziesiąt godzin tuż przed wyborami. Argumentował przy tym, że kampanie niekiedy potrzebują czasu na przygotowanie materiału do emisji, a nawet na nagranie nowego spotu.
Czytaj też: "The Guardian US" poparł w wyborach Kamalę Harris i zebrał ponad 2 mln dol.
Z tym kampania Donalda Trumpa nie miała jednak problemu. Dwukrotnie – w czasie transmisji wyścigów samochodowych oraz meczu futbolu amerykańskiego – wyemitowano spot kandydata Republikanów. W czerwonej czapce z napisem "Make America Great Again" polityk zagrzewał wyborców do głosowania i straszył, że potencjalne zwycięstwo Kamali Harris zakończy się kryzysem w całym kraju. W sumie Trumpowi przyznano dwie minuty darmowego czasu antenowego.
Sprawę komentował cytowany przez serwis Deadline były przewodniczący Federalnej Komisji Łączności – Reed Hundt. Krytykował obecnego członka FCC Brendana Carra, twierdząc, że ten niesłusznie oskarżył telewizję NBC o próbę omijania przepisów. "On w jawny i rażący sposób próbuje pomóc kampanii Trumpa. To niewłaściwe zachowanie" – twierdził Hundt, odnosząc się do komisarza, nominowanego do tego urzędu przez Trumpa w 2017 roku, a potem na następną kadencję przez Joe Bidena.
Czas antenowy jeszcze bardziej cenny
W tej całej awanturze jedno jest pewne: pojawienie się Kamali Harris w słynnym programie "Saturday Night Live" zaledwie trzy dni przed wyborami nie jest sytuacją bezprecedensową. W 2008 roku na samym finiszu kampanii w "SNL" pojawił się ówczesny kandydat Republikanów John McCain, który drwił z rywala Baracka Obamy, mającego więcej funduszy na wyborczą walkę.
Czytaj też: Trump wnosi skargę przeciwko "The Washington Post" za brak obiektywizmu
"Zakupił czas antenowy w trzech największych stacjach. Nas stać za to tylko na QVC" – wypalił McCain, mając na myśli kanał poświęcony telezakupom. W "Saturday Night Live" wystąpił też sam Donald Trump, ale znacznie wcześniej, bo we wrześniu 2015 roku, gdy rywalizował o nominację Partii Republikańskiej.
Teraz, gdy to Harris pokazała się w "SNL", wytyka się jej, że ostatni skecz to plagiat tego sprzed dziewięciu lat. Harris, tak jak Trump, siedziała przy toaletce, naprzeciwko ubranej tak samo jak ona aktorki. W przypadku Trumpa był to komik Jimmy Fallon.
Także wtedy, w 2015 roku, skończyło się na przyznaniu rywalom Trumpa podobnego czasu antenowego. Mieli duży bonus, bo republikanin brylował w "SNL" ponad 12 minut. Dziewięć lat później jego rywalce musiało wystarczyć półtorej minuty. Najwyraźniej czas antenowy jest dziś jeszcze bardziej cenny.
Czytaj też: Tucker Carlson twierdzi, że napadł go demon. "Miałem ślady pazurów"
Marta Zdzieborska