Temat: internet

Dział: INTERNET

Dodano: Październik 20, 2024

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dziennikarze szukają pieniędzy przez internet. Na programy, procesy i… pogrzeby

Zbiórki na Zrzutce potrafią zadziwić nie tylko z powodu poglądów ich autorów, ale też celu. Można tam zebrać pieniądze na pogrzeb dziennikarza (fot. Andre Taissin/Unsplash.com)

Agnieszka Romaszewska-Guzy, zwolniona dyscyplinarnie dyrektorka Biełsat TV, założyła zbiórkę w serwisie Zrzutka.pl. „18 lutego tego roku po 32 latach pracy w TVP zostałam zwolniona z firmy dyscyplinarnie. Z dnia na dzień, bez wypowiedzenia i jakiejkolwiek odprawy” – wytłumaczyła w opisie zbiórki. I dodała: „Nie mam zamiaru poddać się i tym razem. Potrzebuję środków na prawników”.

Ten tekst Michała Niedbalskiego pochodzi z magazynu "Press" – wydanie nr 07-08/2024Teraz udostępniliśmy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników.

Dla „Press” mówi: – Pieniądze, które pozostaną po opłaceniu usług prawniczych, przeznaczę m.in. na dofinansowanie mojego programu na YouTubie, np. poprawę oświetlenia.

Na razie zebrała 16 tys. z planowanych 19 tys. zł. – Oczywiście był hejt związany z tym, że poprosiłam o pieniądze. Usługi prawne są jednak bardzo kosztowne, a ja nie uważam, bym za prowadzenie Biełsatu przez 17 lat powinna być karana dodatkowo jeszcze „karą finansową”. Przy takim hejcie byłam zaskoczona, że jest tylu wpłacających – stwierdza Romaszewska.

Krytyczne komentarze wynikały m.in. z ujawnionych zarobków. Onet.pl podawał, że w lutym Romaszewska otrzymała 22 tys. zł jako dyrektorka-redaktorka naczelna stacji. „W 2023 roku otrzymała dwie nagrody prezesa o łącznej wysokości 35 tys. zł brutto oraz nagrodę jubileuszową – 66 334 zł brutto” – pisał Onet.pl.

Na prawników zbiera też Samuel Pereira, były wiceszef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Telewizji Polskiej, którego również zwolniono dyscyplinarnie. W marcu TVP złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciwko poprzednim władzom TAI: Michałowi Adamczykowi, Samuelowi Pereirze i Marcinowi Tulickiemu. TVP domaga się od nich 1,33 mln zł odszkodowania za utrudnianie korzystania z infrastruktury budynku TAI przy pl. Powstańców Warszawy, który swego czasu okupowali.

Właśnie w związku z tym pozwem pieniądze zbiera Pereira. „Nie mam zamiaru się poddawać, jednak potrzebuję środków na prawników. Jeśli uda mi się zebrać więcej pieniędzy niż potrzebna suma – wykorzystam je do opłacenia kosztów innych spraw typu SLAPP, a konkretnie chodzi o dwie: z koncernem RASP (chcą mnie ukarać za krytykę ich publikacji, sprawa w toku) i Romanem Giertychem (afera Polnord, sprawa w toku)” – napisał w opisie zbiórki. Gdyby pieniędzy udało mu się zebrać jeszcze więcej, dodatkowe środki przeznaczy na swój nowy projekt medialny, którego szczegółów jednak nie podał.

Pereira chciał zebrać 20 tys., ale na razie ma ok. 3 tys. zł.

Ze Zrzutki postanowił też skorzystać Marcin Tulicki, były wicedyrektor TAI, także zwolniony dyscyplinarnie. To były propagandysta TVP, twórca m.in. filmu „Nasz człowiek w Warszawie”, uderzającego w Donalda Tuska. Tulicki nie zbiera jednak na prawnika, lecz na kolejny film dokumentalny, tym razem „Przejęcie”.

„Ostatnie pół roku to dla Polski trudny czas. Zmiany w stylu, który z demokracją ma niewiele wspólnego” – napisał w opisie na Zrzutka.pl. Film ma przedstawiać m.in. kulisy zmian w TVP w grudniu 2023, ale też np. zmian w prokuraturze. „Zobacz, jak przejmowane jest państwo. Kulisy, niepublikowane nagrania, relacje z centrum wydarzeń. Fakty, które mogą szokować” – zachęca.

W 2023 roku Tulicki zarobił w TVP 417 tys. zł. Dodatkowo otrzymał 296 tys. zł z tytułu umów cywilnoprawnych (wiceszefem TAI był od końca maja, a wcześniej zastępcą kierownika redakcji „Wiadomości” TVP). Z kolei Pereira jako wicedyrektor TAI zarobił w zeszłym roku 440 tys. zł. Informację w tej sprawie przekazał pod koniec grudnia likwidator TVP Daniel Gorgosz w odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej, złożony przez posła Koalicji Obywatelskiej Dariusza Jońskiego.

Pieniędzy na Patronite poszukuje też były prezenter TVP Info Adam Giza i były prowadzący programy medyczne TVP. Na razie ma tylko kilku patronów, ale przyznaje mi, że dzięki zbiórce pojawiło się zainteresowanie jego planami. – Odzywają się firmy, które chcą współpracować przy moim programie medycznym na YouTubie, i to już dzieje się poza Patronite – mówi. Giza dodaje: – Widownia programów medycznych to głównie osoby starsze, więc trudniej je namówić do wpłaty na Patronite.

Potencjalnych patronów kusi m.in. pomocą w znalezieniu lekarza specjalisty (przy zadeklarowaniu 500 zł miesięcznych wpłat). – To nie jest tak, że nie mam na życie, ale dzięki zbiórce mogę opłacić część produkcji – stwierdza.

Ze środków z Patronite utrzymuje się już Igor Janke, który w rozmowie z „Press” zaznacza, że nie czuje się obecnie dziennikarzem, a po prostu twórcą.

W przeszłości był znanym dziennikarzem: zastępcą redaktor naczelnej „Expressu Wieczornego”, redaktorem naczelnym PAP, szefem działu politycznego „Rzeczpospolitej” i prowadzącym program „Prawy do lewego, lewy do prawego” w Polsat News 2.

Później oddał się działalności PR. Był partnerem w agencji R4S Consulting, którą założyli m.in. Adam Hofman, były poseł i rzecznik PiS, oraz Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy komendanta głównego policji. Za czasów pracy w agencji chwalił się m.in. zdjęciem z premierem Węgier Viktorem Orbánem, o którym napisał książkę. Później Onet.pl podawał, że R4S Consulting miał przekonywać rząd PiS do sprzedaży stacji Lotosu węgierskiej spółce MOL. Janke wrócił do mediów za sprawą własnego projektu youtubowego „Układ otwarty”, w którym rozmawia m.in. z gen. Waldemarem Skrzypczakiem, korespondentem w Ukrainie Mateuszem Lachowskim (obecnie TVP), historykiem prof. Antonim Dudkiem, działaczem Janem Śpiewakiem czy dziennikarzem Marcinem Mellerem.

Dziś może liczyć na ok. 13 tys. zł miesięcznego wsparcia ze strony patronów, początkowo rosło ono powoli, ale z czasem się zwiększyło. Janke przyznaje, że chciałby, aby wspierających było jeszcze więcej, ale zdaje sobie sprawę z realiów. – Dziś wiele osób stworzyło podobny model, więc mój wynik nie jest zły, ale też nie jest rewelacyjny – ocenia. W zbiórce nie różnicuje bonusów dla wspierających. Każdy, niezależnie od kwoty, którą wpłaci, może liczyć na to samo, m.in. dostęp do zamkniętej grupy dla patronów czy newsletter. – Kiedyś miałem zróżnicowane progi, ale zmieniłem to po rozmowach z różnymi ludźmi, którzy znają Patronite. Z tych rozmów wynika, że patroni płacą więcej nie dlatego, że dostaną jakiś bonus, tylko dlatego, że na to pozwalają ich finanse – stwierdza.

Zbiórka od widzów to niejedyne źródło przychodów Jankego. Współpracuje też komercyjnie z firmami. – Sama zbiórka wystarcza na pokrycie podstawowych kosztów produkcji – mówi. Przy realizacji kanału pomaga mu pięć osób.

Igor Janke tłumaczy, że zbiórka zapewnia mu niezależność. – Nie chciałbym już pracować w mediach i nie starałem się o to – stwierdza. Dodaje: – Muszę za każdym razem walczyć o odbiorców. Raz mogą przyjść, a raz nie. Pracuję bardzo dużo, np. gdy mam urlop, muszę przygotować nagrania na ten czas lub poprosić kogoś o zastępstwo. Jeśli niczego nie publikuję, widzowie znikają.

Kolejnym celem Jankego jest 20 tys. zł miesięcznych przychodów, co miałoby pokryć produkcję regularnych programów wyjazdowych.

LEWI

Prawie 11 tys. zł miesięcznej pensji otrzymuje z Patronite aktywista Jan Śpiewak. „Prowadzę kanał na YouTube i konto na Instagramie, gdzie ujawniam i komentuję nieprawidłowości, korupcję i absurdy polskiej rzeczywistości społecznej i politycznej” – napisał w opisie zbiórki.

– Mam teraz mniej czasu na aktywność w mediach społecznościowych, bo pracuję nad książką. Mimo to nadal wspiera mnie duża grupa osób. Myślę, że to efekt mojej pracy z ostatnich lat, wykonanej na rzecz społeczeństwa – mówi Śpiewak. Dodaje: – Zebrane środki idą na rzecz mojej fundacji, która mnie zatrudnia. Dzięki temu mogę mieć opłacone wszystkie świadczenia. De facto zatrudniają mnie więc patroni, dzięki temu jestem niezależny. Nie czerpię pieniędzy z reklam na YouTubie czy w social mediach, więc środki z Patronite są głównym źródłem mojego utrzymania. Z tych pieniędzy udaje mi się też opłacić jedną osobę do pomocy przy produkcji podcastu.

Na Patronite jest także Michał Marszał, twórca mediów społecznościowych tygodnika „Nie”, odpowiadający za satyryczne profile w mediach społecznościowych. Marszał przyznaje jednak, że dziś Patronite nie jest dla niego najważniejszym źródłem przychodów. Ma z niego ok. 3,5 tys. zł miesięcznie. W czerwcu 2022 roku, zaraz po uruchomieniu zbiórki, mógł liczyć na 15 tys. zł comiesięcznego wsparcia. W szczycie popularności udawało mu się opłacać pięciu współpracowników.

– Na Patronite wszedłem dwa lata temu. Myślałem wtedy, że da się robić dziennikarstwo w Polsce bez reklam. Spotykałem się z patronami, też osobiście, bardzo dbałem o wpłacających, pytałem ich o rady. Oni sami przyznawali, że dla nich liczy się po prostu tylko to, żebym publikował swoje treści. Później przeszedłem też na komercyjny model biznesu, czyli współpracę z markami – wyjaśnia Marszał.

Jak dodaje, zajmowanie się Patronite jest czasochłonne. – Trzeba dbać o tę społeczność, przypominać się im, np. serwis wygasza czasem wpłaty, a użytkownik nawet nie wie, że z jego konta już nic nie wpływa – mówi.

Patronite wyjaśnia w FAQ, że może tak stać się m.in. w przypadku błędu technicznego, np. gdy karta kredytowa straci ważność.

DUZI TEŻ PROSZĄ O WSPARCIE

Serwis Patronite znany jest najbardziej jako narzędzie, dzięki któremu utrzymują się dwa większe zespoły dziennikarskie – Radio Nowy Świat oraz Radio 357. To pierwsze może liczyć na ok. 740 tys. zł miesięcznego wsparcia. Z kolei Radio 357 licznik wyłączyło. Postawiło na zbiórkę na własnej stronie. „Własny system to też istotnie niższe koszty obsługi płatności. Z każdej wpłaconej tak złotówki więcej zostaje dla radia” – uzasadniała stacja. Nadal jednak datki można też wpłacać za pośrednictwem Patronite.

Na stronie Radia 357 można znaleźć informację o ponad 50 tys. patronów. Stacja nie chce jednak podać, ile dokładnie zbiera miesięcznie i jaki procent wpływów ma z Patronite, a jaki z własnej zbiórki. W 2023 roku radio łącznie uzyskało 14,1 mln zł przychodów, w tym wpływy od patronów wyniosły 10,6 mln zł.

– Radiowy system wsparcia jest w całości pod naszą kontrolą – możemy go sami rozwijać i znacznie skracamy proces zostania patronem/patronką. Dzięki własnemu rozwiązaniu mamy też więcej opcji rozwijania oferty Radia 357 dla kolejnych użytkowników. Własny system to też istotnie niższe koszty obsługi płatności – mówi Paweł Sołtys, kierujący spółką nadającą radio. I dodaje: – Co do licznika łącznej sumy, powodował on wiele nieporozumień i nie dla wszystkich było to zrozumiałe. Uznaliśmy, że taka globalna kwota na liczniku, pozbawiona słowa wyjaśnienia, wprowadza więcej zamieszania, niż niesie realnej wartości informacyjnej. Co nie zmienia faktu, że przejrzystość i regularna informacja o tym, jak rozwija się Radio 357, jest i pozostanie kluczowa. Wszystkie istotne dane finansowe prezentujemy naszej społeczności regularnie na specjalnych spotkaniach live – tam można nas też o wszystko dopytać. To spotkania z naszym CFO, czyli Pawłem Ruszkowskim, który przygotowuje zestawienia, wykresy i odpowiada na pytania patronów.

Konkurencyjne Radio Nowy Świat ma 34 tys. patronów (według licznika z Patronite) i nie pokazuje już licznika ogólnego, który był sumą wpłat od prawie czterech lat. – Od jakiegoś czasu spotykaliśmy się z opiniami, że po co nam kolejne pieniądze i dlaczego cały czas namawiamy do wpłat, skoro mamy zgromadzoną tak dużą kwotę. I tu właśnie pojawia się niezrozumienie, bo to nie jest kwota, którą mamy na koncie, ale środki te cały czas są przeznaczane na bieżącą działalność radia, m.in. na wynagrodzenia dla całego zespołu RNŚ czy inne koszty stałe, które ponosimy w każdym miesiącu. Z tych pieniędzy opłacamy wynajem, prąd, gaz, wodę, podatki, prowizje Patronite, ZAiKS, ZUS itd. Te pieniądze pozwalają nam działać, realizować program dla patronów i słuchaczy – wyjaśnia Magda Jethon, redaktorka naczelna stacji.

Jethon przyznaje, że przy zbiórce najważniejsi są ludzie – twórcy i społeczność zjednoczona wokół projektu. – Najlepszym tego przykładem jest fakt, że zmiana opisów naszych progów na wierszyki napisane przez trzech autorów: Artura Andrusa, Piotra Bukartyka i Michała Rusinka – których nasi patroni uwielbiają – przyczyniły się do zwiększenia miesięcznych wpłat – mówi. Jak dodaje, wiele osób – w rozmowach bezpośrednich czy w przesyłanych mailach – deklarowało chęć wyższego wsparcia, ale różnica pomiędzy np. progiem 50 a 100 zł była dla nich zbyt duża. – Dlatego biorąc pod uwagę te sugestie, Radio Nowy Świat zdecydowało się na wprowadzenie dodatkowych progów – wyjaśnia. Obecnie stację można też wesprzeć np. kwotą 75 zł miesięcznie.

Czy Radio Nowy Świat też przejdzie na własny system zbierania pieniędzy? – Nie rozważamy, co nie znaczy, że nie przyglądamy się podmiotom, które zdecydowały się na taki krok – wyjaśnia Jethon.

Z sukcesem na Patronite funkcjonuje też serwis Dział Zagraniczny, który może liczyć na ok. 70 tys. zł miesięcznego wsparcia. Jego założyciel Maciej Okraszewski nie chce rozmawiać o Patronite, tłumacząc, że wszyscy dziennikarze pytają go tylko o to. Odpowiedział jednak na moje pytanie, ile osób udaje mu się opłacić dzięki zbiórce. To sześciu współpracowników, którym zleca konkretne zadania, np. dotyczące grafiki czy redagowania reportaży. Liczba ich zadań jest jednak płynna. – W jednym miesiącu redagujemy np. trzy reportaże, a w innym żadnego – mówi Okraszewski.

Indywidualnym mistrzem medialnego Patronite jest Dariusz Rosiak, autor „Raportu o stanie świata” i „Raportu na dziś”, który może liczyć na 111 tys. zł miesięcznego wsparcia dla siebie i swojego niedużego zespołu.

„Zaczynałem w tandemie z Agatą Kasprolewicz. Dziś, dzięki Państwa wsparciu Raport o stanie świata jest dziełem zespołowym. Przy realizacji programów i innych działań Raportu pracuje na stałe sześć osób, współpracujemy także z kilkoma znakomitymi reporterami” – można przeczytać w opisie zbiórki.

Rosiak tłumaczy, że kwestie techniczne, jak progi zbiórki, są sprawami drugorzędnymi. – Ludzie wspierają sensowne projekty, gdy mają poczucie, że płacą za coś, co jest wysokiej jakości. Prawdopodobnie uważają, że „Raport” jest dobrym programem i dlatego go wspierają – mówi. Jak dodaje, progi zbiórki „Raportu” nie zmieniają się, nie przygląda się też im w sposób systemowy ani ich nie uaktualnia.

Przychody są też generowane dzięki sklepowi z gadżetami z logo „Raportu o stanie świata”, który funkcjonuje w ramach Patronite, ale w marginalnym stopniu. – To kilkaset złotych wpływów miesięcznie – informuje Rosiak.

Dziennikarz przyznaje, że część zarabianych środków pochodzi spoza Patronite. – Takich umów mam kilkanaście i dotyczą wyższych kwot – mówi. Jak dodaje, dla firm wspierających „Raport” w ten sposób ważne jest, że wpłaty wykonywane poza Patronite umożliwiają pominięcie prowizji pośrednika.

ZRZUTKA CZY PATRONITE?

Patronite na swojej stronie podaje, że wysokość jego prowizji to 6,5 proc., a do tej sumy doliczany jest też podatek VAT – w sumie 8 proc. – Obecna wysokość prowizji jest wynikiem dyskusji i uzgodnień z autorami podjętej kilka lat temu. Na chwilę obecną nie planujemy zmiany tej stawki, jednak regularnie monitorujemy rynek i koszty, aby w przyszłości móc wprowadzić ewentualne zmiany, jeśli okażą się one konieczne – informuje Tadeusz Chełkowski, założyciel platformy Patronite.

Trzeba też pamiętać o prowizji dla operatora płatności, to np. 0,8 proc. przy płatności Tpay.

Dla twórców, którzy nie chcą dzielić się prowizją, Patronite uruchomił bezpłatny serwis Suppi.pl. Za jego pośrednictwem można przekazać określoną jednorazową, z reguły niewielką kwotę (sugerowane są 10, 15 lub 50 zł). To rozwiązanie wykorzystuje m.in. dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska.

„Zapraszam do wspierania mojej niezależności dziennikarskiej, medialnej, ludzkiej. Tworzę podcasty »Pierwsza młodość« i »Miesiączka« i nie chcę ich zapychać reklamami, chcę pozostać niezależna od sponsorów i nacisków” – napisała w opisie. W serwisie nie ma licznika zbiórki, a tylko wykaz wpłat od konkretnych osó

– Podkreślamy, że 100 proc. tam zebranych środków trafia do twórców – nawet koszty transakcji są pokrywane z dobrowolnych datków wpłacających – wyjaśnia Tadeusz Chełkowski.

W tym serwisie wprowadzono rozwiązanie podobne do tego ze Zrzutki, czyli wpłacający mogą przekazać dobrowolną wpłatę na rzecz Suppi.pl.

Suppi.pl to stosunkowo nowe rozwiązanie, bo działa od jesieni. Z kolei na głównej platformie Patronite jest już blisko 11 tys. zweryfikowanych i działających autorów i autorek, z tego około połowy – według wyliczeń serwisu – to profile związane z działalnością medialną.

Wszyscy użytkownicy mogą liczyć na wsparcie od Patronite. – Oferujemy pomoc w zakładaniu profilu, tworzeniu atrakcyjnych i skutecznych kampanii, a także w kwestiach technicznych. Prowadzimy profile twórców od siedmiu lat, widzieliśmy już momenty wzrostu, stagnacji, spadków i zawsze powtarzamy, że to maraton, nie sprint – wyjaśnia Tadeusz Chełkowski, założyciel platformy Patronite. I dodaje: – Nasz zespół doradczy pomaga również w strategii komunikacji z patronami oraz w promocji zbiórki. Dodatkowo organizujemy webinary i szkolenia, które mają na celu podniesienie umiejętności naszych twórców w zakresie fundraisingu i zarządzania społecznością.

Obowiązkowych prowizji nie ma za to inny serwis crowdfundingowy Zrzutka.pl, choć na nim darowizna dla serwisu automatycznie pojawia się w polu do wpłat i wygląda jak część do akceptacji regulaminu.

Joanna Jakubicka, marketing manager Zrzutka.pl, zastrzega: – W naszym portalu opcja przekazania darowizny nigdy nie była domyślnie zaznaczona. Uważamy, że każdy powinien mieć możliwość zebrania funduszy na ważne dla siebie cele, bez dodatkowych kosztów.

Jeśli nie chcemy się zrzucać na Zrzutkę trzeba jednak dokładnie przejrzeć formularz, aby nie ustawić wpłat dla tego serwisu.

Poza darowiznami serwis zarabia też na produktach premium, to m.in. indywidualny adres zrzutki oraz jej promocja i wyróżnienie. I tak np. za wyświetlenie na liście promowanych zrzutek trzeba zapłacić 54 zł za 30 dni.

Zrzutka.pl zapewnia też o wsparciu w prowadzeniu zbiórki. – Osoby i firmy korzystające z naszej platformy mogą liczyć na wsparcie na każdym etapie organizowania zbiórki. Oferujemy kompleksowe poradniki i artykuły, które pomagają w skutecznym prowadzeniu kampanii, a nasz dział obsługi klienta jest dostępny siedem dni w tygodniu, aby odpowiadać na wszelkie pytania i pomagać w rozwiązywaniu problemów technicznych – wyjaśnia Joanna Jakubicka.

Ile zbiórek mediowych i dziennikarskich jest obecnych na Zrzutce? – Nie prowadzimy specjalnego rejestru zrzutek mediowych, jednak nasz katalog zawiera liczne przykłady w kategorii kultura – informuje Jakubicka. Wymienia m.in. zrzutki cykliczne, pozwalające na comiesięczne zbieranie darowizn, takie jak zrzutka Radia Wnet (prawie 8 tys. wspierających, brak podanej łącznej sumy zbiórki) czy charytatywna zbiórka Karoliny Bacy-Pogorzelskiej, która na pomoc Ukrainie zebrała już ponad 2,3 mln zł.

SZAMANIZM W CENIE

W serwisie Zrzutka.pl pieniądze zbiera m.in. Fundacja Szamanizmu z siedzibą w Szklarskiej Porębie na książkę „Pierwsza umowa. Podstawy praktyki szamanizmu”. Organizator nie podaje, ile środków zebrał. Z publicznie dostępnych danych wynika jednak, że zbiórkę wsparło ponad 1,2 tys. osób.

Stoi za nią Robert Rient, który przedstawia się jako dziennikarz (m.in. magazyn „Sens”), pisarz, pedagog, tancerz i szaman. Prowadzi kursy podstaw praktyki szamanizmu. Napisał też książki, m.in. „Wizje roślin, czyli pięćdziesiąt roślin leczniczych i jeden grzyb” i „Przebłysk. Dookoła świata – dookoła siebie”. „Jestem inicjatorem uznania rzeki Odry za osobę prawną i powołania Plemienia Odry” – napisał na swojej stronie.

W 2015 roku za książkę „Świadek”, będącą jego wyznaniem o wykluczeniu ze świata świadków Jehowy, otrzymał nominację do nagrody MediaTory. Jego najnowsza książka „Pierwsza umowa. Podstawy praktyki szamanizmu” została w grudniu wydana przez Fundację Szamanizmu. Można ją kupić, wpłacając środki na Zrzutce. Poprzednie tytuły autora są lub były sprzedawane na stronach wydawnictw.

O tym, dlaczego zdecydował się na taki sposób sprzedawania książki, chciałem porozmawiać z Robertem Rientem. Najpierw odpisał mi, że zaczyna prowadzić pięciodniowe odosobnienie w Szkole Szamanizmu. Później odmówił rozmowy z „Press”.

W opisie na Zrzutce napisał: „To pierwsza z moich książek bez ceny na okładce – chcę uczynić ją maksymalnie dostępną i nie sprzedawać komercyjnie, tak jak nie sprzedaję swoich usług szamańskich”. Reklamował też, że w książce m.in. opisuje narzędzie umożliwiające samodzielne skonstruowanie oraz odprawienie rytuału szamańskiego.

„Szacuję wartość książki na około 30 złotych plus koszty wysyłki około 7 złotych (koperta i list polecony). Jeśli zechcesz dać więcej, przyjmę z wielką wdzięcznością i pokłonem. Jeśli chcesz otrzymać książkę, ale nie masz środków finansowych, napisz proszę maila – pomogę” – napisał w opisie na Zrzutka.pl.

Na okładce ceny nie ma, ale na Zrzutce w ofertach i licytacjach są podane konkretne kwoty – e-book – 17 zł, książka z autografem – 38 zł, a np. z osobistą dedykacją – 46 zł.

Przeglądając Zrzutkę, można też natrafić na zbiórkę środków na prawnika w związku z kradzieżą symbolu sierpa i młota oraz dewastacją pomnika na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Elblągu. Jedną z osób, które miały dokonać dewastacji, jest dziennikarz Mateusz Kosiński (m.in. „Do Rzeczy”).

Dziennikelblaski.pl tak przedstawiał to wydarzenie: „W piątkowy wieczór 25 lutego 2022 r. – dzień po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę – dwóch mężczyzn uszkodziło pamiątkową tablicę postawioną w 1945 r. dla uczczenia »bohaterskiej Armii Czerwonej«. Zniszczenia tablicy dokonano poprzez siłowe usunięcie z niej symbolu sierpa i młota”. Ten sam portal relacjonował, że Kosiński przyznał się do usunięcia symbolu. Sądowi powiedział, że nie traktuje tego jako przestępstwa. Tłumaczył m.in., że wychowano go w takim duchu, że sierp i młot są symbolem zła.

Zrzutkę na prawnika zainicjował mieszkaniec miasta i obywatel – jak się przedstawił – Robert Koliński z Elbląga, który sam chce wystąpić w sprawie dewastacji z wnioskiem do sądu i zbiera środki na prawnika. Na jego profilu na Facebooku są wpisy antyukraińskie i prorosyjskie, np. „Niestety, w prąd i paliwo zaopatruje banderowską juntę durny reżim znad Wisły – to m.in. dlatego takie mamy dziś ceny energii i wszystkiego w sklepach w Polsce. Plus jest taki, że Odessa chyba jednak wróci do Rosji już niebawem”.

W przesłanej mi odpowiedzi wyjaśnia, że zbiórka nie cieszyła się popularnością (zebrał tam tylko 30 zł), bo jest osobą „podejrzaną politycznie”. „Nie jestem rusofobem, najoględniej mówiąc” – dodał. Poskarżył się też, że jego zbiórki są hejtowane, czasem blokowane, a on sam pomawiany i utrudnia mu się zatrudnienie.

Kolińskiego nie traktuje poważnie nawet dziennikarz „Do Rzeczy” Mateusz Kosiński. Mówi „Press”: – Ze względu na poglądy – w mojej ocenie totalitarne, komunistyczne i sympatyzujące ze współczesnymi władzami Rosji – trudno traktować tego człowieka poważnie. Nie jest osobą, z którą chciałbym wchodzić w jakiekolwiek dyskusje”.

Zbiórki na Zrzutce potrafią zadziwić nie tylko z powodu poglądów ich autorów, ale też celu. Można tam zebrać pieniądze na pogrzeb dziennikarza. Taką zbiórkę założyła dziennikarka Maryia Sadouskaya-Komlach. Zebrano prawie 17,6 tys. zł na opłacenie kosztów pogrzebu niezależnego białoruskiego dziennikarza Andreja Aliaksandrovicha, który zmarł nagle w Warszawie w wieku 49 lat. O jego śmierci i zbiórce na pogrzeb informował m.in. portal kanału Biełsat TV, który podawał, że przyczyną zgonu była ostra niewydolność serca.

Organizatorka opowiada mi, że sukces zbiórki to symbol solidarności białoruskiej diaspory, bo większość środków wpłaciły osoby z Ukrainy lub Białorusi.

– Andrej przyleciał do Polski z powodu represji – jego gazetę na Białorusi zablokowano. To nie była dla niego prosta decyzja, bo tam miał dziecko i rodziców – mówi Maryia Sadouskaya-Komlach, która wirtualnie współpracowała ze zmarłym dziennikarzem.

– Po przybyciu do Polski nadal działał na rzecz białoruskich mediów. Tutaj może nie był bardzo znany, ale na Białorusi – tak. Był redaktorem naczelnym i publicystą m.in. tamtejszej gazety ekonomicznej – dodaje Sadouskaya-Komlach.

Dziennikarka najpierw chciała zebrać 10 tys. zł, ale później podwyższyła cel zbiórki. – Musieliśmy opłacić dwa pogrzeby. Najpierw była kremacja w Polsce, potem przetransportowanie urny i pożegnanie go w Mińsku. A to, co zostało, przekazałam jego partnerce i rodzicom, którzy są w podeszłym wieku – mówi.

Na Zrzutce opublikowała zdjęcie opłaty dla firmy pogrzebowej – to niemal 10,7 tys. zł.

Zbiórki nie otworzyła na Facebooku, bo w Polsce nie było takiej możliwości, a w Wielkiej Brytanii pobierana byłaby prowizja.

PRASA TEŻ ZBIERA

W maju br. na Patronite wszedł istniejący od 1989 roku „Tygodnik Podhalański”. – Po uruchomieniu zbiórki pojawiliśmy się w „Faktach” TVN, wspomniano o nas w „Szkle kontaktowym” TVN 24 – wylicza wydawca i dziennikarz tygodnika Jerzy Jurecki.

„Tygodnik Podhalański” zapewniał, że dzięki zbiórce redakcja nadal chce kontrolować lokalną władzę, sprawniej dostarczać informacje o nowych technologiach i mocniej włączyć swoich czytelników w życie redakcji, przebudować serwis WWW czy kupić nowy sprzęt do pokazywania relacji z gór.

„Mimo że nadal najlepiej docieramy do czytelników, kierownictwa państwowych spółek umieszczają swoje ogłoszenia poza nami, często w mediach posłusznych władzy. Najczęściej z tą władzą spotykamy się w sądzie, jako oskarżeni za dziennikarską rzetelność” – podkreślono.

Dlaczego jednak tygodnik nie zbiera pieniędzy samodzielnie, a na Patronite? – Tu możemy liczyć na wsparcie obsługi serwisu. Mieliśmy z nimi spotkania, podpowiadają nam, co powinniśmy robić, aby zbiórka odniosła sukces – wyjaśnia Jerzy Jurecki.

Na początku czerwca, czyli po około trzech tygodniach, na koncie „Tygodnika Podhalańskiego” na Patronite było ok. 4 tys. zł. – Byliśmy świadomi, że to nie są już te czasy, jak przy odejściu dziennikarzy z radiowej Trójki. Wtedy było pospolite ruszenie – mówi Jerzy Jurecki. Zapowiada jednak rozwój zbiórki: – Już teraz patroni dostają wcześniej nasze materiały. Wprowadzamy też próg, w którym z myślą o Polonii, w ramach wdzięczności za wpłaty, zrobimy np. transmisję internetową z rodzinnej miejscowości danego patrona.

Swoich sił na Patronite próbuje też „Tygodnik Powszechny”, gdzie zbiórkę prowadzi fundacja tego tytułu. Aleksander Kardyś, prezes zarządu Fundacji Tygodnik Powszechny, informuje, że pieniądze ze zbiórki trafiają na rzecz produkcji podcastów. – Jeden z naszych podcastowych cykli ukazuje się dzięki Patronite – wyjaśnia. Fundacja nie ma publicznego licznika wpłat, wspiera ją tam ok. 130 patronów. Kardyś dodaje, że zbiórka przynosi ok. 2 tys. zł miesięcznie. I ocenia: – To skromne środki, za które jednak jesteśmy wdzięczni. Oczywiście wolelibyśmy, żeby były większe, ale w naszym przypadku lepiej działają inne formy wspierania niż Patronite.

ILE NA POMAGANIU INNYM ZARABIAJĄ SAME SERWISY?

W momencie oddawania tego numeru do druku w Krajowym Rejestrze Sądowym nie było jeszcze wyników spółki Crowd8, operatora Patronite, za 2023. Serwis przekazał mi jednak, że w 2023 roku miał 6,67 mln zł przychodów (rok do roku 28 proc. więcej) i zysk na poziomie 728 tys. zł (15 proc. mniejszy).

Dużo więcej przynosi właścicielom Zrzutka.pl. W 2023 roku miała 423 tys. zł przychodów ze sprzedaży (rok do roku 46,5 proc. mniej), 12,5 mln zł z darowizn (34 proc. mniej), 3,3 mln zł przychodów z tytułu odsetek (1,2 mln zł rok wcześniej) i mogła się pochwalić 1,9 mln zł zysku netto, choć rok wcześniej było jeszcze lepiej – 7,8 mln zł.

Spółka poza serwisem Zrzutka.pl prowadzi też jego zagraniczną wersję – 4fund.com. Założyła ponadto Fundację To Się Uda. „Zrzutka.pl pokrywa nasze koszty operacyjne, dzięki czemu każdą wpłaconą złotówkę możemy przeznaczyć na realizowane akcje dobroczynne” – można przeczytać na stronie fundacji. Jak podano, finansuje ona m.in. letnie i zimowe obozy dla podopiecznych domów dziecka.

***

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: W nowym "Press": Parafianowicz, sylwetka Piętki, czy Mróz pisze sam?

Press

Michał Niedbalski

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.