Prowokacja Krzysztofa Stanowskiego uderzyła w wiarygodność wszystkich dziennikarzy
Krzysztof Stanowski pije szampana i kpi z dziennikarzy, którzy wpadli w jego pułapkę (screen: YouTube/Kanał Zero)
Krzysztof Stanowski wykorzystał biznesmena Zbigniewa Stonogę, aby ośmieszyć dziennikarzy. Podrzucił mu nagranie, które po upublicznieniu w mediach społecznościowych wielu uznało za ostateczny dowód, że redakcji Kanału Zero nie wolno atakować byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Wczoraj Stanowski z triumfem ogłosił, że wideo było ustawką. – Nie rozumiem zachwytu nad tą prowokacją – komentuje Bianka Mikołajewska, dziennikarka śledcza, która pracuje nad uruchomieniem programu w Telewizji Polskiej.
W poniedziałek wieczorem Zbigniew Stonoga, wiele razy oskarżany m.in. o oszustwa, zamieścił w mediach społecznościowych wideo nagrane w redakcji Kanału Zero podczas kolegium. Współpracownicy zgłaszają na nim swoje propozycje i wraz z innymi mediami chcą zająć się nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości, gdy szefem zarządzającego nim resortu sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro.
Dziennikarze uwierzyli w nagranie Stanowskiego
„No dajcie spokój, Jezu” – mówi na nagraniu Stanowski. „Nie będziemy grać w jednej drużynie z Giertychem” – dodaje. I instruuje swoich współpracowników: „Wiedzieliście od początku, jakie są zasady gry. Wiedzieliście, że bawimy się w fajne dziennikarstwo, ale są tematy, których nie poruszamy. I nie wkur... mnie teraz, że nagle was ugryzło sumienie, czy coś. Róbmy dobre rzeczy, ale po tym musimy się tylko prześlizgnąć. Nie ma ch...a”. Stanowski zaznacza też: „Jest kilka osób, których nie ruszamy, Ziobry nie ruszamy”.
Czytaj też: Krzysztof Stanowski podał, że inwestycja w Kanał Zero już się zwróciła. Będą zmiany
Wideo wrzucone do sieci przez Stonogę wywołało falę oburzenia w mediach społecznościowych. „Teraz przynajmniej wiadomo, skąd w nazwie kanały wzięło się zero” – napisał w serwisie X Radomir Wit z TVN 24. „Kanał Ziobro” – skomentował Maciej Bąk z Radia Zet. Tomasz Lis, były redaktor naczelny „Newsweek Polska”, wskazywał: „»Bawimy się w fajne dziennikarstwo, ale pewnych tematów nie ruszamy«. Dokładniej swoich nie ruszamy. I wszystko jasne”.
Mówiłem, a znowu nikt mi nie wierzył, bo oni to wszystko mi zrobili bym już nigdy im nie zagroził-tymczasem... pic.twitter.com/6Knk5OfK9e
— Gazeta Stonoga (@GazetaStonoga) August 5, 2024
W materiał z kolegium Kanału Zero uwierzyli też m.in. Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” czy Marcin Łuniewski, redaktor w TVN 24 i współpracownik „Rzeczpospolitej” oraz Radia Kampus.
Wielu dziennikarzy uwierzyło w prowokację Krzysztofa Stanowskiego i podawało dalej film opublikowany przez Zbigniewa Stonogę (screen: x.com, kol. HAD)
Po dwóch godzinach użytkownicy serwisu X dostrzegli, że w nagraniu z rzekomego kolegium nie zgadzają się daty wydarzeń, które omawiają dziennikarze Kanału Zero. Mowa jest tam, że „wczoraj” odbyła się debata o relacjach polsko-żydowskich (odbyła się 23 maja), meczu Jagiellonii Białystok "w weekend", czyli 25 maja i o mężczyźnie, który dopiero 29 maja został wciągnięty przez silnik samolotu na lotnisku w Amsterdamie. Jak się potem okazało, w inscenizacji kolegium, które polecił nagrać Krzysztof Stanowski, celowo pojawiły się zdarzenia z przyszłości, aby uważniejsi widzowie nie dali się na to wideo nabrać.
Stanowski: "Odróżnić prawdziwych dziennikarzy od kretynów"
Dziennikarze, którzy nagranie z kolegium bez żadnego sprawdzania uznali za autentyczne, zaczęli przyznawać, że zbyt pochopnie w nie uwierzyli. „Za szybko podałem wpis Stonogi i za to przepraszam. Wygląda na to, że to wszystko gierka Stanowskiego dla podbicia sobie wyświetleń, ale fakt dałem się złapać i oskalpować. Na przyszłość będę uważniejszy” – zapewnił Marcin Łuniewski.
Czytaj też: Marcin Kącki odchodzi z "Gazety Wyborczej" za porozumieniem stron. Zapowiada pozwy
Redaktor naczelny serwisu Goniec.pl Janusz Schwertner, który wcześniej pisał o „porażającym nagraniu z kolegium Kanału Zero”, przyznał: „Pisanie na X wymaga precyzji i na pewno nie może być sugerowaniem jakiejkolwiek tezy w czasie, gdy dopiero się ją weryfikuje”. Goniec wieczorem zrobił od razu program na żywo o tym temacie.
Również Wojciech Czuchnowski przyznaje, że dał się zaskoczyć. – Nigdy nie spotkałem się z czymś takim, żeby ktoś podszywał się pod samego siebie, żeby wprowadzić kogoś w błąd. To, co zrobił Stanowski, to nie jest ani prank, ani prowokacja dziennikarska – mówi Czuchnowski.
Sam powinienem wczoraj być bardziej precyzyjny w swoim pierwszym tweecie na temat tej sprawy - o czym już pisałem - tym bardziej dla porządku warto odnotować i jasno przyznać: Krzysztof Stanowski przeprowadził eksperyment: udany i świetnie od początku przemyślany. https://t.co/1hUaLZ9ZVo
— Janusz Schwertner (@SchwertnerPL) August 6, 2024
2) dziennikarze Kanału Zero na czele ze Stanowskim.Akcja dzieje sie w ich redakcji.B) uczestnicy mówią o prawdziwych tematach,wszystko przebiega jak normalne kolegium red.C) „wkrętka” zaczyna się, gdy wchodzi temat Ziobry i FS
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) August 6, 2024
4) E) Słowem,cała ta „wkrętka”polega na tym,że prawdziwy Stanowski w swojej prawdziwej redakcji mowi swoim dziennikarzom jaka jest „linia redakcyjna”.Problem w tym,że ona naprawdę taka jest.
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) August 6, 2024
6) Nie wiem nawet jak to nazwac.
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) August 6, 2024
Farsa? Kpiny z samych siebie.Nie ma tu ani jednego zgrzytu ani mrugnięcia okiem.G) z kalendarium zdarzeń nie zgadza sie tylko jedno.Stanowski chwali się,że specjalnie to “zaszył”.Ale posłuchajcie tego fragmentu.
8) Tak,dałem się wkręcić. Gdybym sam dostał ten materiał wszystko bym zweryfikował,jak robię to przy każdym tekście.Zawsze liczę się z prowokacją.A tak na X podałem dalej coś co wygladało bardzo prawdopodobnie a okazało się nową formą dziennikarską: autodonosem
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) August 6, 2024
We wtorek rano Stanowski opublikował materiał, w którym tłumaczy, że wideo z rzekomego kolegium było inscenizacją, bo Zbigniew Stonoga obiecywał udostępnienie na miesiąc drogiego samochodu temu, kto dostarczy mu materiały kompromitujące założyciela Kanału Zero. Stanowski oświadczył, że sam wysłał Stonodze nagranie z rzekomego kolegium redakcyjnego i pokazał, jak wsiada do niebieskiego lamborghini.
W filmie na Kanale Zero pokazano też, jak redakcja przygotowała nagranie z fikcyjnego kolegium prowadzonego przez Stanowskiego i socialowe reakcje na ten film wielu mainstreamowych dziennikarzy. "W tym filmie zaszyta była mała pułapka, która miała odróżnić prawdziwych dziennikarzy od kretynów" – stwierdził w nagraniu Stanowski, popijając szampana. Wielu jego fanów jest zachwyconych tą akcją.
Dalsza utrata wiarygodności
– Nie rozumiem zachwytu prowokacją przeprowadzoną przez Krzysztofa Stanowskiego – komentuje Bianka Mikołajewska, która w TVP pracuje nad uruchomieniem programu śledczego.
Czytaj też: Dziennikarz, który wrzucił obraźliwego mema na profil Radia PiK, żegna się z pracą
– Czego takiego dowiedzieliśmy się dzięki niej, czego nie wiedzieliśmy już wcześniej? Tego, że niektóre osoby publiczne, także dziennikarze, podają czasami w mediach społecznościowych niesprawdzone informacje? Nie wydaje mi się to epokowym ustaleniem. Trzeba pamiętać, że każda tradycyjna redakcja, która chciałaby przeprowadzić taką prowokację, musiałaby rozważyć, czy warto wprowadzić w błąd tysiące ludzi, by wykazać, że niektórzy z nich nabiorą się na fałszywą informację. Bo prowokacja dziennikarska to narzędzie, które może być wykorzystywane tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy nie da się w inny sposób zdobyć czy zweryfikować informacji i to tylko informacji naprawdę ważnych z punktu widzenia interesu społecznego. Czy prowokacja Kanału Zero spełniałaby te warunki? Moim zdaniem nie – dodaje Mikołajewska.
Dziennikarka śledcza zwraca uwagę, że konsekwencją akcji Stanowskiego będzie dalsza utrata wiarygodności wszystkich dziennikarzy. – Także tych, którzy codziennie weryfikują trafiające do nich prawdziwe i nieprawdzie doniesienia i oddzielają prawdę od dezinformacji i fejków, jednym słowem starają się dostarczać czytelnikom rzetelne i sprawdzone informacje. Tak po prostu działają mechanizmy mediów społecznościowych. A warto pamiętać, że nie bez powodu jednym z głównych celów dezinformacji – na przykład rosyjskiej – jest osłabianie wiarygodności tradycyjnych mediów – mówi Mikołajewska.
I puentuje: – Dostrzegam dwa efekty tej akcji. Pierwszy to reklama i promocja Kanału Zero, o którym przez pewien czas będzie głośno, a drugi – osłabienie wiarygodności mediów.
Czytaj też: Program Katarzyny Kasi i Grzegorza Markowskiego w TVP Info bez telefonów od widzów
(MAK, 07.08.2024)