Dziennikarz, który wrzucił obraźliwego mema na profil Radia PiK, żegna się z pracą
Wiertel spędził w radiu całe życie zawodowe. Pracuje w bydgoskiej rozgłośni od 21 grudnia 1987 roku (fot. Radio PiK)
Janusz Wiertel, dziennikarz działu nowych mediów Radia Pomorza i Kujaw, który przez pomyłkę udostępnił na radiowym profilu na Facebooku obraźliwego mema, żegna się z pracą. Groziło mu zwolnienie dyscyplinarne.
Janusz Wiertel, 61-letni dziennikarz Radia PiK, związany z rozgłośnią od 37 lat, musi pożegnać się z pracą. Poszło o opublikowany przez niego w poniedziałek 29 lipca mem z arcybiskupem Markiem Jędraszewskim. Mem pojawił się na oficjalnym profilu Radia Pik na Facebooku i zdaniem likwidatora rozgłośni Cezarego Wojtczaka przyniósł stacji szkody wizerunkowe. Redakcja usunęła wpis i opublikowała przeprosiny, a likwidator zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji.
"Tak zrobiłaby większość pracodawców"
Dla Wiertla oznaczało to zwolnienie. Początkowo dyscyplinarne, zamienione potem na jego prośbę na wypowiedzenie za porozumieniem stron.
Czytaj też: Chorzowski portal bez akredytacji na mecze Ruchu Chorzów. "Nie znamy przyczyny"
– Likwidator Wojtczak przychylił się do mojej prośby, przy czym zaznaczył, że mam napisać prośbę o zwolnienie. Z uzasadnieniem, że ciężko naruszyłem dyscyplinę pracy, że naraziłem firmę na straty wizerunkowe i finansowe umieszczając "obraźliwy wpis" na radiowym profilu na FB – opisuje Wiertel. – Poprosiłem o dopisanie, że "przypadkowo umieściłem obraźliwy wpis…". Dalej, że "w tej sytuacji nie mogę pracować dalej w radiu i proszę o zwolnienie". Podpisałem, bo lepsze świadectwo pracy bez adnotacji o art. 52 niż z nim.
– Janusz napisał do mnie prośbę o zmiany i do tej prośby się przychyliłem. Brałem też pod uwagę jego wiek przedemerytalny – mówi Cezary Wojtczak. Dodaje, że jednak dziennikarz opublikował dyskusyjny post w czasie swojego dyżuru, korzystając ze sprzętu służbowego, czym naraził stację na straty wizerunkowe. Dlatego w pierwszym momencie zdecydował się skorzystać z przepisu o zwolnieniu dyscyplinarnym. – Tak zrobiłaby większość pracodawców – podkreśla.
Związkowcy nie mogą pomóc
Jak wyjaśnia dziennikarz, mem wrzucił przypadkowo, nie będąc świadomym, że jest zalogowany na profilu radiowym na FB.
Czytaj też: "Rzeczpospolita" rusza z serwisem Pro.rp.pl. Ma być skierowany do specjalistów
– Na profilu służbowym realizuję transmisje wideo i tak zostało. A ja tego nie zauważyłem – wyjaśnia. – Nie wrzucam takich memów nawet u siebie. Nieuwaga, głupota, brak koncentracji! Moja wina ewidentna, tu nie ma o czym mówić.
Udostępniony przez Wiertla mem był widoczny na profilu Radia PiK przez kilka minut, jednak i tak został dostrzeżony przez internautów (screen: Facebook.com/Radio PiK)
Wiertel spędził w radiu całe życie zawodowe. Pracuje w bydgoskiej rozgłośni od 21 grudnia 1987 roku. Zaczynał w dziale konserwacji, był realizatorem antenowym i pozaantenowym, pracował w dziale transmisji, a ostatnio w nowych mediach. Pisał m.in. do Studia Opinii, prowadził bloga. Jest członkiem Towarzystwa Dziennikarskiego.
Związkowcy wskazują, że w sytuacji, kiedy podpisał wypowiedzenie, w którym opisane są jego przyczyny, mają związane ręce i nie widzą procedury, w jakiej mogliby mu pomóc. Zaznaczają jednak, że sytuacja dotyczy wieloletniego pracownika o nienagannej opinii i należałoby zachować w niej zasadę gradacji kar dyscyplinarnych, zamiast sięgać natychmiast po najostrzejsze rozwiązanie.
Czytaj też: Będzie protest w obronie telewizji Biełsat przed kancelarią premiera RP
(PAR, 06.08.2024)