Temat: internet

Dział: INTERNET

Dodano: Marzec 23, 2024

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Więcej niż zero. Krzysztof Stanowski skrzyknął załogę i znów wypłynął

Stanowski pracuje dla swoich klientów, ile tylko może. Niczym radiowiec polonijny Joe, którego w filmie „Kochaj albo rzuć” grał Jan Pietrzak, w trakcie audycji odczytuje nazwy swoich sponsorów (screen: YouTube/Kanał Zero)

Krzysztof Stanowski po czterech latach łowienia śledzi dostrzegł, że w morzu YouTube’a można zarzucić sieci na grubsze ryby. Porzucił wiosło w łódce Kanał Sportowy, zbudował kuter – Kanał Zero, skrzyknął załogę i wypłynął z zatoki.

„Chcemy być kamieniem w bucie mediów mainstreamowych. A potem głazem, o który ktoś sobie rozwali głowę. Po raz pierwszy mam uczucie, że naprawdę mogę coś zmienić. Media na pewno nie puszczą mi tego płazem. Będą szkalować, szukać haków, abym się wywrócił” – oświadczył buńczucznie Krzysztof Stanowski w programie otwierającym jego najnowszy projekt medialny.

KUMPEL OD PIWA

Prolog do Kanału Zero został nadany 1 lutego o godz. 20. Nie przypadkiem bohaterem live’a trwającego cztery i pół godziny był sam Stanowski – miał formę wywiadu z nim, pytania zadawał Przemysław Rudzki, z którym znają się od ponad 20 lat, kiedy zaczynali w „Przeglądzie Sportowym”. W tej bezpiecznej formule Stanowski mógł przedstawić się nowym widzom i przypomnieć wiernym fanom. Ci tłumnie przeszli za nim z Kanału Sportowego, z którym pożegnał się jesienią 2023 roku. Wywiad utrwalał jego wizerunek: twórcy internetowego stojącego po stronie widzów, który choć zarabia duże pieniądze, to nie epatuje bogactwem, ale broń Boże nie jest też skąpy. Przekonywał, że nie jest bufonem, tylko facetem zuchwałym, bezpośrednim w mówieniu prawdy, logicznym i bezlitosnym w krytyce. Kumplem, z którym chce się pójść na piwo.

– Krzysztof Stanowski jest doskonałym dziennikarzem internetowym, ale jeszcze lepszym dyrygentem emocji, potrafi budzić w mediach społecznościowych zainteresowanie swoimi materiałami, podgrzewać atmosferę wokół nich. Armia jego fanów jest gotowa bronić wszystkiego czego się dotknie – zauważa Michał Marszał, twórca profili w mediach społecznościowych „Tygodnika NIE”.

Tworząc swój medialny projekt życia, Stanowski umiejętnie podsycał zainteresowanie nim. W mediach społecznościowych, głównie na platformie X, pokazywał kolejne etapy jego powstawania.

Jednak legendę krnąbrnego dziennikarza idącego na starcie z mainstreamem zaczął pisać, jeszcze kiedy był w Kanale Sportowym. Jednym z jej rozdziałów był dokument o Natalii Janoszek, którym – jak twierdzi – obnażył media głównego nurtu. Udowodnił, że nie jest ona gwiazdą Bollywood, choć tak przedstawiano ją w telewizjach śniadaniowych i serwisach plotkarskich. Przeprowadził też rozmowę z burmistrzem Wielunia, który zgodził się na galę MMA organizowaną przez Marcina Najmana z byłym szefem pruszkowskiej mafii Andrzejem Zielińskim ps. Słowik. Szczególnie temat Janoszek, o której większość Polaków nigdy wcześniej nie słyszała, konsekwentnie wykorzystuje do krytykowania mediów mainstreamowych, które ponoć w ogóle nie sprawdzają tego, co podają – bo są słabe. Równie łatwo jest jednak przerzucić kamyk do jego poprzedniego ogródka – w ostatnich latach o tym, co naprawdę działo się w PZPN i reprezentacji Polski, podawały horyzontalne portale, a nie on ze wspólnikami z Kanału Sportowego, gwiazdami od piłki nożnej.

Tyle że Stanowski już wyrósł z piłki. Zaczął go interesować świat poza stadionami. Jego partnerzy z Kanału Sportowego nie za bardzo mieli ochotę za nim nadążać, więc zabrał stamtąd swoje zabawki (konkretnie sprzęt), ludzi (m.in. prowadzących Roberta Mazurka, Macieja Dąbrowskiego ps. Człowiek Warga i wspomnianego Przemysława Rudzkiego, prezenterkę Monikę Wądołowską i ekipę techniczną) oraz formaty generujące największą widownię, czyli swoje „Commentary”, „Dziennikarskie Zero” i „Mazurek & Stanowski”. Udziały (22,5 proc.) w spółce sprzedał byłemu współwłaścicielowi Legii Warszawa Maciejowi Wandzlowi – prawdopodobnie za 2,5 mln zł (wypatrzyli to internauci, poprawiając kontrast dokumentu udostępnionego przez Stanowskiego w internecie).

JEDEN WSIADA, DRUGI WYSIADA

Porzuceni przez Stanowskiego Mateusz Borek, Tomasz Smokowski i Michał Pol robią dobrą minę do złej gry. W jednym z „Hejtparków” Borek, który prawie przez całą karierę pracował w telewizji, stwierdził, że śmieszą go odejścia ludzi „od przypinania mikrofonów” i „przycisków”, bo to „naturalne, że ludzie migrują”. Pola miały zaboleć tylko dwa odejścia, a Smokowski jest przekonany, że sponsorzy przychodzą do ich kanału ze względu na nazwiska, a nie zasięgi. Na dokładkę Borek stwierdził: „YouTube jest jak tramwaj, jeden wsiada, drugi wysiada”.

W tej chwili na kilku wsiadających do Kanału Zero przypada jeden wysiadający z Kanału Sportowego. Po odejściu Stanowskiego stracił on ponad 10 proc. subskrybentów, ale gorzej wygląda spadek łącznej liczby wyświetleń – w grudniu (czyli już po odejściu Stanowskiego) było ich 20 mln, a w styczniu tylko 8 mln. Kanał Sportowy przegrywa nie tylko rywalizację o codzienne poranki (oba mają programy live od godz. 7), ale też starcie na programy o piłce nożnej („Moc futbolu” kontra „0:0” – w poniedziałki o godz. 10). Przy czym program o piłce na nowym kanale Stanowskiego należy do najmniej popularnych z jego oferty. W youtubowym biznesie istotne jest, że algorytm bardziej zakopuje przed widzami kanał pod ciężarem filmów z niskimi wynikami, niż go promuje za sprawą najlepszych materiałów.

Na początku lutego Kanał Sportowy spadł pod próg miliona subskrybentów. Natomiast Kanał Zero, w chwili kiedy to wydanie „Press” będzie już w rękach czytelników, najprawdopodobniej ten milion zdobędzie.

DUDA, WIŚNIEWSKI, MENTZEN

Do połowy lutego na Kanale Zero znalazło się 120 filmów. Do tego czasu najpopularniejsze były: wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą przeprowadzony 2 lutego przez Stanowskiego i Mazurka (prawie 2,7 mln wyświetleń), materiał Stanowskiego o tym, jak jakościowy będzie jego kanał – nagrany prawie dwa miesiące przed jego powstaniem (1,6 mln) i debata o przyszłości Centralnego Portu Komunikacyjnego (1,2 mln). Milion wyświetleń miały jeszcze trzy pozycje: cukierkowy reportaż o tym, jak Kanał Zero powstał – opublikowany tuż przed jego startem (1,1 mln), pierwszy odcinek po przenosinach z Kanału Sportowego formatu „Mazurek & Stanowski” i dokument Mariusza Zielkego „Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara?”. W trochę ponad dobę od transmisji do zdobycia miliona wyświetleń zbliżała się też rozmowa Mazurka ze Sławomirem Mentzenem, posłem Konfederacji.

To jednak wciąż mniej niż wykręciły poprzednie dokonania dziennikarskie Stanowskiego dla Kanału Sportowego – film z Janoszek ma prawie 10 mln wyświetleń, a relacja z jego wyjazdu do burmistrza Wielunia – 4,4 mln. Dopiero wynikami na tym poziomie Stanowski mógłby rywalizować z taką gwiazdą polskiego YouTube’a jak Kamil Labudda, którego kanał Budda.TV subskrybuje 2,2 mln fanów motoryzacji. Daleko mu też do dziennikarstwa dużego kalibru pokazywanego na YouTubie. „Tylko nie mów nikomu” Tomasza Sekielskiego po pięciu latach ma 24 mln wyświetleń, „Zabawa w chowanego” braci Sekielskich – 8,4 mln (po czterech latach), a ich film o aferach SKOK-ów z października 2023 roku przekroczył już 3 mln.

Kanałowi Zero dużo brakuje też do oglądalności telewizji. Nawet jeżeli w piku jego najlepsze programy ogląda na żywo ponad 100 tys. widzów, jest to znacznie mniej od średniej dobowej widowni kanałów informacyjnych, nie mówiąc już o poszczególnych programach. Debiut Katarzyny Dowbor i Filipa Antonowicza w „Pytaniu na śniadanie” TVP 2 (27 stycznia) zgromadził 499 tys. widzów, a pierwszy występ Rafała Patyry w „Expressie Republiki” w TV Republika (1 lutego) oglądało średnio 544 tys. widzów. Debaty „Kawa na ławę” Konrada Piaseckiego w TVN 24 czy „Śniadanie Rymanowskiego” w Polsat News co tydzień w niedzielne przedpołudnia gromadzą po kilkaset tysięcy widzów w porze nadawania na żywo, a mają przecież też powtórki. Wszystkie dane o oglądalności telewizji podajemy za Nielsen Media, choć Stanowski już na starcie swojego kanału ogłosił, że badanie rynku telewizji jest oszustwem – był w tym tak samo przekonujący jak Jacek Kurski, który kiedy był prezesem TVP, podawał własne wyniki tzw. oglądalności rzeczywistej.

KOŁDRA TEMATÓW

Zdaniem Stanowskiego „polskie media zabrnęły w ślepą uliczkę i są niestrawne”, a telewizja „uznała, że widz jest debilem, ale nawet debil chciałby być lepiej traktowany”. W prologu do Kanału Zero uderzył w długoletniego twórcę ramówek TVN, a obecnie Polsatu, Edwarda Miszczaka: „Miszczak wyznaczył taki kierunek i nikt nie miał odwagi się z tego wycofać”. W programie, w którym zachwalał swoją debatę o CPK, stwierdził, że pogrzeb telewizji jest już bliski, bo ile można utrzymywać widownię, pokazując, jak „jakaś pinda tańczy na lodzie albo na parkiecie” albo paradokumenty, że „ktoś ukradł cukierka w szkole”. Diagnoza Stanowskiego brzmi: „Nie ma dzisiaj medium, które tworzy jakościowe treści na dużą skalę”. Co ma być lekiem? Kanał Zero.

– Wielu uwiodła ta narracja, ale na razie obserwujemy tylko powstanie kanału o dużym zasięgu na YouTubie. Kołdra poważnych i atrakcyjnych dla widza internetowego tematów jest krótka i aby go utrzymać, Kanał Zero będzie musiał zmierzyć się z tym wszystkim, co teraz Stanowski zarzuca telewizjom – dodaje Marszał.

– Projekt Stanowskiego w obecnym kształcie nie jest rewolucją. Jest jednak nowym podejściem do tworzenia telewizji w zmieniających się warunkach funkcjonowania tego biznesu – ocenia Adam Szynol, medioznawca z Zakładu Dziennikarstwa Uniwersytetu Wrocławskiego. – Dotychczas nikt nie próbował w Polsce z takim rozmachem realizować telewizji na YouTubie, ale także innych platformach społecznościowych. O sukcesie projektu będzie można mówić po wakacjach, gdy kurz nieco opadnie, a statystyki pokażą, czy trend wznoszący się utrzyma, czy też Kanał Zero osiągnie jakiś pułap, po którym liczba subskrybentów zacznie się stabilizować lub spadać – dodaje Szynol.

***

To tylko fragment tekstu Grzegorza Kopacza. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.

„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.

Czytaj też: Nowy "Press": Chrabota o redakcji i muzyce, maestro Kącki, sylwetka Pacewicza i transkrypcja

Press

Grzegorz Kopacz

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.