Wydawcy wysłali pozew do Google. Agora wyceniła straty na 44 mln euro. Google odpowiada
Argumentacja pozwu opiera się na wcześniejszej prawomocnej decyzji z 7 czerwca 2021 r. francuskiego organu ochrony konkurencji (Autorité de la concurrence), który stwierdził, że Google nadużywał swojej dominującej pozycji (fot. Caroline Brehman/PAP/EPA)
Ponad 30 europejskich mediowych grup kapitałowych - w tym Agora S.A. - pozwało w Holandii Google Netherlands B.V. za naruszenie zasad uczciwej konkurencji na europejskim rynku technologii reklamy internetowej. Z tytułu strat ponoszonych przez dekadę - w związku z coraz mocniejszą pozycją giganta - wydawcy żądają około 2,1 mld euro odszkodowania. - Ten pozew jest spekulacyjny i oportunistyczny. Będziemy się mu stanowczo przeciwstawiać, opierając się na faktach - odpowiada Google.
Agora S.A. i jej spółki zależne: Grupa Radiowa Agory Sp. z o.o. oraz Eurozet Sp. z o.o. swoje potencjalne odszkodowanie z tytułu poniesionych strat szacują na ponad 44 mln euro. W grupie wydawców jest też m.in. Axel Springer, Schibsted, DPG Media, Mediahuis, Prensa Iberica czy TV2. Wydawcy pochodzą z Austrii, Belgii, Bułgarii, Czech, Niemiec, Dani, Finlandii, Węgier, Luksemburga, Holandii, Norwegii, Hiszpanii i Szwecji.
Czytaj też: TVP nadal nie opłaca faktur swoim kontrahentom. Producenci grożą pozwami
Jak wynika z komunikatu giełdowego Agory, pozew przeciwko Google Netherlands B.V. w imieniu wydawców złożyła spółka Greyfield Capital. Jak czytamy, z uwagi na charakter wszczętego postępowania europejscy wydawcy dokonali na rzecz tej spółki „przelewu wierzytelności odszkodowawczych należnych z powodu działań naruszających uczciwą konkurencję przez grupę kapitałową pozwanego” (czyli Google Netherlands B.V.).
Rozmawialiśmy wczoraj z przedstawicielami branży. Niewielu chce mówić pod nazwiskiem, tłumacząc się stopniem skomplikowania sprawy.
Teza pierwsza, która pojawiła się w rozmowach: to "musztarda po obiedzie", nawet jeśli uda się koncernom zarobić na tej sprawie. Według eksperta firmy powinny reagować na działania monopolistyczne Google’a lata temu, gdy spółka kupowała kolejne marki, aby zyskiwać na znaczeniu na rynku reklamowym. Podkreśla, że historycznie Google był graczem searchowym, a nie reklamowym. Już w momencie zakupu w 2007 roku DoubleClicka (za 3,1 mld dolarów), a później Admeld w 2011 roku, można było się spodziewać, że Google zaczyna dążyć w stronę monopolizowania rynku.
Teza druga: wydawcy mogą wygrać, co nie znaczy, że wygrają w długiej perspektywie. Przedstawiciel jednego z domów mediowych blisko współpracujących z Google podkreśla, że generalnie nie jest przekonany, że to właśnie wydawcy powinni stać na czele walki z monopolem Google'a. - To, że wydawcom spadają przychody z kanałów cyfrowych, nie jest winą Google’a - stwierdza i dodaje: - Bez Google te przychody nagle się nie pojawią.
Teza trzecia: polscy wydawcy sami są sobie winni. Wydawcy dużych portali w Polsce w pewnym momencie zachwycili się Google i sami postanowili korzystać jedynie z jego oferty. - W Polsce nie ma konkurenta Google wśród wyszukiwarek, bo tylko z niego wydawcy korzystali, zamiast z chociażby z naszego Netsprinta - przypomina nasz rozmówca. Dodaje, że w Niemczech, Francji czy Portugalii wydawcy i inni rynkowi gracze wspólnie działają, aby chociażby walczyć z identyfikacją użytkownika Google. Tworzą projekty, które mogą być przeciwwagą dla Google. - A w Polsce każdy sobie - słyszymy.
Teza czwarta: o pozwie słychać było już dawno i dobrze, że wreszcie spróbowano. - Nawet jeśli ten pozew nie zakończy się po myśli wydawców, to pokaże Google, że nastroje są bojowe i nie ma żartów. To pomoże w dalszych negocjacjach - słyszymy.
Spółka Greyfield Capital wszczęła postępowanie przed Sądem Okręgowym w Amsterdamie (Gerechtshof), który w wyniku wcześniejszej analizy prawnej został oceniony jako właściwy dla prowadzenia sprawy dotyczącej odszkodowań na terenie kilkunastu państw Unii Europejskiej.
Argumentacja pozwu opiera się na wcześniejszej prawomocnej decyzji z 7 czerwca 2021 roku francuskiego organu ochrony konkurencji (Autorité de la concurrence), który stwierdził, że Google nadużywał swojej dominującej pozycji na rynku technologii reklamy internetowej i nałożył na niego karę 220 mln euro.
Reprezentująca europejskich wydawców spółka Greyfield Capital współpracuje z kancelariami prawnymi - Geradin Partners Limited oraz Stek Advocaten B.V. Podmiotem finansującym postępowanie jest Harbour Fund V L.P., który ponosi również ryzyko ewentualnego niepowodzenia w zakresie dochodzonego roszczenia (tj. poniesie koszty procesu i wynagrodzeń doradców w razie braku zasądzenia odszkodowania od pozwanego). "W przypadku uzyskania przez powoda odszkodowania jego odpowiednia część przypadająca na Agora oraz jej spółki zależne, po potrąceniu kosztów procesu i wynagrodzeń doradców i finansującego postępowanie, zostanie przekazana do Agora oraz jej spółek zależnych" - czytamy w komunikacie.
Oliver Bethell, dyrektor ds. prawnych w Google odpowiada: - Google prowadzi konstruktywną współpracę z wydawcami w całej Europie. Nasze narzędzia reklamowe, jak i te oferowane przez naszych licznych konkurentów w obszarze adtech, pomagają milionom stron internetowych i aplikacji finansować ich treści oraz umożliwiają firmom każdej wielkości skuteczne dotarcie do nowych klientów. Usługi te są dostosowywane i rozwijane we współpracy z tymi samymi wydawcami. Ten pozew jest spekulacyjny i oportunistyczny. Będziemy się mu stanowczo przeciwstawiać, opierając się na faktach.
Marek Frąckowiak, prezes Izby Wydawców Prasy, w rozmowie z "Presserwisem" podkreśla, że izba około roku temu rozmawiała z polskimi wydawcami na temat pozwu.
Wtedy działania planowały kancelarie niemiecka i holenderska. - Przedstawiliśmy członkom obie te propozycje, aby rozważyli przystąpienie - wyjaśnia.
Frąckowiak uważa decyzję Agory za słuszną i stwierdza, że proces zapewne będzie czasochłonny, ale istnieje szansa na spory zwrot utraconych środków. Podkreśla zarazem, że poza przedstawieniem oferty kancelarii nie ingerowali w decyzję wydawców.
(MZD, KAP, 29.02.2024)