Kaczyński uważa, że rządowe media propagandowe zapewniają pluralizm. To nonsens
Okłamywany przez TVP Kaczyński zasługuje na prawdę. Mariusz Kowalczyk podaje przykłady, jak TVP fałszowała rzeczywistość – do wydrukowania i podrzucenia prezesowi (screen: YouTube/Onet News)
Prezes PiS Jarosław Kaczyński obawia się o demokrację w Polsce, gdyby doszło do powyborczych zmian w mediach publicznych. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej przekonuje, że „nie ma być pluralizmu medialnego, a pluralizm jest absolutnym warunkiem demokracji”. Warto przypomnieć, jaki to pluralizm gwarantowała Polakom (i Kaczyńskiemu) propaganda rządowa w TVP i Polskim Radiu – pisze Mariusz Kowalczyk z „Presserwisu”.
Pytany przez PAP o planowane zmiany w mediach publicznych Kaczyński odparł: „Krótko i zwięźle: w Polsce, gdyby spełnić zapowiedzi opozycji w tym zakresie, nie ma być pluralizmu medialnego, a pluralizm jest absolutnym warunkiem demokracji. Nawet taka nierównowaga medialna ze znaczną przewagą mediów wspierających opozycję, to było wyraźne naruszenie norm demokracji. Bez niej – nie ma żadnej wątpliwości – wybory byłyby wygrane przez naszą stronę, bo nie dałoby się stworzyć tej urojonej rzeczywistości, gdzie wielu ludzi uwierzyło, że w Polsce jest dyktatura”.
Czytaj też: "Nigdy was nie zapomnimy". Kowalczyk kreśli ranking propagandystów "Wiadomości" TVP
Teza, że propagandowe media państwowe zapewniają pluralizm medialny od dawna należy do PiS-owskiej doktryny propagandowej i służy budowaniu alternatywnej rzeczywistości. Według Kaczyńskiego, skoro istnieją prywatne media, które dążą do zaszkodzenia i zniszczenia PiS – dodajmy, że te z kapitałem zagranicznym mają wypełniać zadania zlecone im przez obce rządy – muszą też istnieć państwowe media, które dają im propagandowy odpór. To oczywisty nonsens poznawczy, który buduje fałszywy obraz rzeczywistości w Polsce.
Okłamywany przez TVP Jarosław Kaczyński zasługuje na prawdę. Oto kilka przykładów, jak TVP fałszowała rzeczywistość – do wydrukowania i podrzucenia prezesowi.
- „Polski Ład”, czyli będzie życie jak w Madrycie. Propaganda sukcesu, a nie pluralizm medialny
Połowa maja 2021 roku. PiS ogłasza swój nowy plan rozwoju kraju na najbliższą dekadę, zwany „Polskim Ładem”. Po prezentacji jego założeń ekonomiści w niezależnych mediach ostrzegają, że zawarte w nim zmiany podatkowe mogą być niekorzystne dla dużych grup obywateli. Przestrzegają też przed chaosem, jaki „Polski Ład” może spowodować w gospodarce.
Czytaj też: Rada Etyki Mediów o mediach publicznych: zatraciły charakter nadawcy publicznego
W mediach propagandowych o ewentualnych negatywnych konsekwencjach nowego ładu cisza. Zamiast tego w trybie wydania specjalnego nadawane są komunikaty, że wkrótce wszystkim będzie się żyło lepiej. Widzowie dowiadują się, że w Polsce doszło do przełomu, bo władza wkrótce obniży podatki, podniesie wynagrodzenia i emerytury, pomoże wybudować domy, do których doprowadzi kanalizację, a także ułatwi przyznawanie kredytów mieszkaniowych, które potem pomoże spłacać.
Powtarzano, że w Polsce życie będzie jak w Madrycie, bo dzięki „Polskiemu Ładowi” pod względem poziomu życia dogonimy zaraz Włochy i Hiszpanię.
Ani Hiszpanii, a tym bardziej Włoch pod względem poziomu życia nie dogoniliśmy. Natomiast dystans i krytycyzm niezależnych mediów okazały się uzasadnione. Sztandarowy program rządu PiS, który miał być doskonały, był wiele razy modyfikowany, a ostatecznie niewiele z niego zostało. Księgowi jeszcze niedawno mieli problemy z rozliczaniem podatków z tamtego okresu. W kampanii PiS unikał już tego tematu jak ognia – dobrze wiedział bowiem, że był to niewypał.
- Rosyjska rakieta koło Bydgoszczy, czyli dzięki PiS możemy czuć się bezpieczni. Kłamstwa, a nie pluralizm medialny
Pod koniec kwietnia 2023 roku niezależne media żyją informacją o znalezieniu koło Bydgoszczy rakiety, zdolnej nawet przenosić ładunki jądrowe – prawdopodobnie rosyjskiej. Dziennikarze pytają kogo się da, jak to możliwe, że rosyjska rakieta przeleciała setki kilometrów nad terytorium Polski, a nikt jej nie zauważył i przez kilka miesięcy nie szukał. Czy Polska na pewno jest bezpieczna? – pytają reporterzy.
Czytaj też: Naprawa mediów publicznych w umowie koalicyjnej KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy
Media rządowe w zawoalowany sposób wspominały o znalezieniu szczątków niezidentyfikowanego „powietrznego obiektu wojskowego”. Reporter TVP Info wysłany do miejscowości Zamość koło Bydgoszczy zapewniał, że „o wiele więcej nie można powiedzieć, bo też te osoby, które są tu na miejscu, przedstawiciele wojska, przedstawiciele policji nie chcą udzielać informacji w tej sprawie”.
Pracownicy TVP i Polskiego Radia mówili o „obiekcie” i „incydencie pod Bydgoszczą”, unikając sformułowania „rosyjska rakieta”, żeby ich słuchacze i widzowie nie zaczęli się zastanawiać nad odpowiedzialnością rządzących.
Rządowym mediom wystarczyły tłumaczenia ministra obrony Mariusza Błaszczaka, który oświadczył, że nie ponosi w tej sprawie winy i zrzucił ją na dowódcę operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego.
Media propagandowe aplikowały swoim odbiorcom środki znieczulająco-uspokajające w formie wypowiedzi podobnych do tych Krzysztofa Sobolewskiego, ówczesnego sekretarza generalnego PiS, który w TVP Info zapewniał, że jesteśmy bezpieczni, „ponieważ – odkąd rządzi PiS – odrodziliśmy całą tendencję związaną z obroną ojczyzny, tendencję, która za naszych poprzedników prowadziła do tego, że likwidowano jednostki wojskowe na wschodzie kraju, zrezygnowano z tarczy antyrakietowej”.
- Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie warta wspominania. Przemilczanie, a nie pluralizm medialny
Co roku Polska żyje finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Media prześcigają się wtedy w relacjonowaniu tego wydarzenia, podają aktualny stan przeprowadzanych zbiórek charytatywnych, informują o odbywających się licytacjach.
Czytaj też: Kogo i jak zwalniać z TVP i Polskiego Radia? Eksperci konkretnych pomysłów nie mają
Lecz PiS nie lubi Jerzego Owsiaka, więc pracownicy upartyjnionych TVP i Polskiego Radia starają się, by ludzie nie zauważali finałów WOŚP. W styczniu 2023 roku w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP prowadząca program Marta Kielczyk przekazała jedynie krótką informację o odbywającym się finale i celu zbiórki. Całość zajęła około 14 sekund. Nie pokazano nawet materiału filmowego.
- Nieruchomości dla swoich za 40 mln zł to nic nadzwyczajnego. Manipulacje, a nie pluralizm medialny
Jednym ze sposobów realizowania pluralizmu medialnego przez media PiS było udowadnianie, że rządowe afery to nic ważnego na tle afer opozycji. Gdy w styczniu 2023 roku dziennikarze serwisu Tvn24.pl ujawniają, że minister edukacji Przemysław Czarnek rozdaje 40 mln zł na nieruchomości dla organizacji związanych z PiS, rządowe media milczą. Kiedy nie dało się dłużej pomijać tej sprawy, TVP Info postanowił przekonywać, że Platforma Obywatelska też rozdawała swoim nieruchomości.
Jako przykład podano jednostkowy przypadek, gdy założona w 2001 roku fundacja Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego w 2014 roku dostała zamek w Wojnowicach. Kolegium Europy Wschodniej szybko wydało oświadczenie, że nie prowadzi działalności politycznej, a wspierają je m.in. MSZ, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Unia Europejska i NATO.
- Afera wizowa to nawet nie jest aferka. Basowanie władzy, a nie pluralizm medialny
Jesienią br. niezależne media informują, że polskie konsulaty w krajach afrykańskich i azjatyckich sprzedawały wizy do Polski. W czwartek 14 września Onet publikuje artykuł „Wawrzyk, Bollywood i specsłużby USA. Ujawniamy kulisy afery wizowej”, w którym Andrzej Stankiewicz pisze, że zdymisjonowany wtedy wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom w utworzeniu nielegalnego kanału przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.
Czytaj też: Powyborcze tele wizje. Nowy ład w mediach będą zaprowadzać politycy, nie dziennikarze
W Indiach niektóre grupy, chcące uzyskać polskie wizy, zgłaszane były jako ekipy filmowe z Bollywood, które pragną jechać do Polski kręcić filmy.
Co na to media rządowe? Cisza. Gdy zapraszani do TVP goście próbowali nawiązywać do tej sprawy, prowadzący programy natychmiast im przerywali i ich zakrzykiwali.
Media rządowe pokazywały za to migrantów przybywających na włoską wyspę Lampedusa, strasząc, że jeżeli opozycja dojdzie do władzy, Polskę czeka podobny los: grabieże, gwałty, morderstwa.
Ostateczną wersję, jak informować o aferze wizowej, zasuflował rządowym mediom Jarosław Kaczyński, mówiąc na przedwyborczym spotkaniu w Toruniu: „Nie ma afery, to nawet nie jest aferka”. Od tamtej pory media przejęte przez PiS w tym duchu informowały o tej sprawie.
***
Margarita Simonjan, szefowa rosyjskiej telewizji dla zagranicy Russia Today (obecnie RT) od wielu lat przekonuje, że Russia Today poszerza pluralizm opinii, prezentując wydarzenia z takich stron, z jakich inne światowe media boją się lub nie mogą ich zobaczyć. Jarosław Kaczyński okazuje się być wzorowym uczniem jednej z najbardziej podłych rosyjskich propagandystek.
Czytaj też: 78 proc. Polaków uważa, że kampanie profrekwencyjne zachęciły ich do udziału w wyborach
Mariusz Kowalczyk