PiS chciał postawić Olgę Tokarczuk "w kropce". "Maile pozostawiam bez komentarza"
Po przyznaniu Oldze Tokarczuk literackiej Nagrody Nobla otoczenie premiera Morawieckiego chciało postawić ją w kłopotliwej sytuacji (screen: YouTube/Robert Rient)
W reakcji na wręczenie literackiej Nagrody Nobla Oldze Tokarczuk otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego rozważało przyznanie jej nagrody, która postawi ją „w kropce” – wynika z maili byłego szefa KPRM Michała Dworczyka, ujawnionych w serwisie Poufna Rozmowa. – Maile doradców premiera na mój temat pozostawiam bez komentarza – powiedziała „Presserwisowi” Olga Tokarczuk. Przypomniała, że do spotkania z premierem nie doszło.
Przyznanie Nagrody Nobla Oldze Tokarczuk za rok 2018 wywołało w kręgach rządowych konsternację, bo pisarka nie szczędziła krytyk pod adresem Prawa i Sprawiedliwości. Jak wynika z ujawnionych maili, Dworczyk zapytał, czy premier planuje zaproszenie noblistki.
Mariusz Chłopik: "Będzie jej głupio"
"Jutro w RMF będą mnie pytać, czy zaprosisz Tokarczuk (Gliński i Duda już zaprosili) – z tezą dla Piszczka i Viki Gabor PMM ma czas a dla noblistki nie... Rozmawiałem z Mariuszem i wydaje nam się, że warto takie zaproszenie zadeklarować – pewnie i tak go nie przyjmie – ale wtedy na nią spadnie odium osoby małostkowej, etc. A jeżeli przyjdzie można to ograć jak z Dulkiewicz, tzn. zanim ona wyjdzie Piotrek M da krótki komunikat" – czytamy.
Czytaj też: Tygodnik „NIE” ma być wycofany z placówek Poczty Polskiej przez okładkę. Wbrew prawu prasowemu
Premier miał odpowiedzieć: "Ale sam nie wywołuj wilka z lasu". Dzień później Mariusz Chłopik, współpracownik premiera, zaproponował rozwiązanie, które miało postawić Olgę Tokarczuk przed trudnym wyborem.
"Może warto PMM ją zaprosił i dał jej jakąś nagrodę. To ona będzie w kropce. Będzie jej głupio jako obywatelce świata nie wziąć od Premiera nagrody. Weźmie to ją salon GW z Czerskiej znienawidzi" – czytamy w ujawnionych mailach.
Olga Tokarczuk nie zamierza wracać do sprawy
Na czym miało polegać „ogranie jak z Dulkiewicz”, wyjaśnił w Trojmiasto.wyborcza.pl Krzysztof Katka. Dziennikarz przypomina, że ten wątek odnosi się do 4 czerwca 2019 roku, gdy w Gdańsku odbywały się obchody rocznicy częściowo wolnych wyborów 4 czerwca 1989 roku. Morawiecki przyjechał wtedy do Gdańska, ale nie na rocznicę 4 czerwca, lecz na konferencję zorganizowaną przez „Solidarność" z okazji 40-lecia pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Oba wydarzenia odbywały się w sąsiedztwie. Przed Europejskim Centrum Solidarności prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz próbowała przywitać premiera i zaprosić na gdańskie święto, ale została zignorowana.
Czytaj też: Ogromne pieniądze na Radę Mediów Narodowych. 2 mln zł na wynagrodzenia członków
Zachowanie Morawieckiego było szeroko komentowane i otoczenie premiera dostrzegło kryzys wizerunkowy. Wtedy zrodził się pomysł zaproszenia prezydent Gdańska na spotkanie. Dulkiewicz przyjęła zaproszenie. Gdyby je odrzuciła, to, jak pisał Dworczyk – "wtedy na nią spadnie odium osoby małostkowej".
Olga Tokarczuk ma wyraziste poglądy polityczne, ale z reguły wstrzymuje się przed ocenami konkretnych postaci i wydarzeń. W krótkiej rozmowie z „Presserwisem” mówi, że czytała ujawnioną korespondencję między premierem Morawieckim a jego doradcami. Do sprawy wracać już jednak nie zamierza.
Czytaj też: Bauer wybiera rzecznika zaufania. Ma zapobiegać mobbingowi i innym nieprawidłowościom
(JF, 14.03.2023)