Dział: RADIO

Dodano: Marzec 10, 2023

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Po 10 minutach dotarłem do „dzieci znanej parlamentarzystki”. Trzy słowa i interes publiczny. Opinia

"Po co autor zamieścił w swojej pracy zdanie o »dzieciach znanej parlamentarzystki«? Co to zdanie dało czytelnikom? Brak logicznej odpowiedzi obnaża intencję autora. Trzeba było przejechać prętem po klatce i rozhuśtać polityczne emocje" – pisze Cezary Wojtczak (screen: radioszczecin.pl)

Czy wiedzą Państwo, ile czasu wystarczyło, by na podstawie informacji Radia Szczecin dokonać identyfikacji tożsamości Mikołaja Filiksa? Około 10 minut. Potrzebna była tylko logika i prosta dedukcja – pisze Cezary Wojtczak, wieloletni dziennikarz i redaktor, kiedyś związany także z publicznym radiem, w refleksji na temat powinności dziennikarskich.

Wystarczyło zatem 10 minut i wiedziałem, że chodzi o Mikołaja Filiksa. Dlaczego to było takie łatwe? Bo autor w Radiu Szczecin w informacji zawarł precyzyjny identyfikator: "to dzieci znanej parlamentarzystki". Identyfikator, który znalazł się w tym materiale bez żadnego uzasadnienia. Te cztery słowa doprowadziły do ujawnienia, kim jest i jak się nazywa 16-letni chłopak, ofiara pedofila. Szokujące, bo każdy dziennikarz wie, że ochrona danych ofiar to nienaruszalna świętość.

Przez wiele lat pracowałem jako dziennikarz Polskiego Radia i TVP w regionie kujawsko-pomorskim i w Wielkopolsce. Byłem reporterem, wydawcą programów informacyjnych i redaktorem naczelnym. Właśnie dlatego zajrzałem na stronę internetową Radia Szczecin – chciałem sprawdzić, jak skonstruowana jest informacja, która wywołała te ogromne emocje.

Krok po kroku

Abyśmy wszyscy wiedzieli, o czym mówimy, w telegraficznym skrócie przypomnijmy najważniejsze fakty.

  • 2020 rok, sierpień
    Krzysztof F. ze Szczecina dopuszcza się czynów pedofilskich wobec 13-letniego chłopca i jego 16-letniej siostry. Sprawca nakłania też dzieci do zażycia substancji odurzających. Krzysztof F. to pełnomocnik marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, ówczesny działacz Platformy Obywatelskiej. Jest dobrze znany w Szczecinie. Pełni ważne funkcje w Urzędzie Marszałkowskim. Pokazuje się u boku powszechnie rozpoznawalnych polityków PO. Jest związany ze środowiskiem LGBT.

  • 2021 rok, lipiec
    Krzysztof F. zostaje nieprawomocnie skazany. Po odwołaniach oskarżyciela i obrońcy Sąd Okręgowy w Szczecinie wymierza mu karę 4 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Do dzisiaj Krzysztof F. przebywa w więzieniu. Proces pedofila był niejawny. Ze względu na dobro pokrzywdzonych dzieci.

  • 2022 rok, 29 grudnia
    Publiczne Radio Szczecin publikuje informację o skazaniu półtora roku wcześniej Krzysztofa F. za pedofilię i narkotyki.

  • 2023 rok, styczeń
    Po publikacji materiału pojawiają się zarzuty wobec Radia Szczecin i TVP Info, która także tę informację podała. Wcześniej skargę na Radio Szczecin i TVP Info za ujawnienie informacji umożliwiających identyfikację ofiar pedofila złożył Krzysztof Luft, członek rady programowej TVP.

  • 2023 rok, 17 lutego
    Chłopiec, który w sierpniu 2020 roku stał się ofiarą Krzysztofa F. popełnia samobójstwo. To właśnie dramat chłopca i jego siostry swoją informacją przypomniało w grudniu 2022 roku Radio Szczecin.

Gorący news

Autor informacji w Radiu Szczecin twierdzi, że w swoich materiałach nie ujawnił tożsamości 16-latka. Ma rację. Nie podał jego imienia, ani tym bardziej nazwiska. W czym więc problem? Bo mimo wszystko bardzo szybko, dzięki jednej wskazówce w rzeczonej informacji, można było dokonać identyfikacji tożsamości Mikołaja Filiksa. Wystarczyło mi na to 10 minut.

Czytaj też: Dziennikarze Radia Szczecin czują się "zaszczuci we własnej firmie"

7 marca w wyszukiwarce na stronie internetowej Radia Szczecin wpisuję frazę „pedofil”. Kilka sekund później mam przed sobą ponad 10 informacji. Znalazłem je w archiwum, bo dzisiaj to już nie jest news. Gdybym przeglądał stronę radia wtedy, czyli 29 grudnia, ta wiadomość sama by mnie znalazła. Radiowe dziennikarstwo informacyjne eksponuje świeżynki, trąbi o nich na wszystkie strony świata. Cała antena działa na rzecz ekspozycji takiej gorącej wiadomości. Wiadomo – exclusive pokazuje się z dumą i w prime time’ie, przygotowuje się zapowiedzi i headline’y. Informacja Radia Szczecin z 29 grudnia to klasyczny taki news.

Po 3 minutach segregowania tytułów ze słowem „pedofil” odnajduję pierwotną informację na temat pełnomocnika marszałka województwa Olgierda Geblewicza. Wynika z niej, że Krzysztof F. został skazany za pedofilię i narkotyki. Lead tej wiadomości zawierał następującą wiadomość: „W chwili przestępstwa poszkodowany chłopiec miał 13 lat, a dziewczynka 16.” Lead kończyło zdanie: „To dzieci znanej parlamentarzystki.” Zostało ono powtórzone także w dalszej części informacji.

Jesteś dziennikarzem? Tutaj możesz podpisać protest środowiska w sprawie działalności Radia Szczecin i TVP Info

Przeczytanie całej informacji o pełnomocniku-pedofilu zajęło mi 5 minut. Chwilę później na stronie sejm.gov.pl w spisie posłów szukam parlamentarzystek z województwa zachodniopomorskiego. Radio Szczecin to rozgłośnia regionalna, skupia więc uwagę dziennikarzy na tym właśnie terenie. Jeśli zatem w leadzie napisano o „dzieciach znanej parlamentarzystki”, to trop naturalnie wiedzie do polityczki z okręgu szczecińskiego. W Zachodniopomorskiem jest co prawda jeszcze jeden okręg wyborczy – koszaliński. Ale i jest Polskie Radio Koszalin. Szukać więc z pewnością trzeba w Szczecinie.

Na liście parlamentarzystek z okręgu szczecińskiego są Magdalena Filiks i Katarzyna Kotula. Dodatkowo w Senacie znajduję Magdalenę Kochan. Jako że interesują mnie „dzieci znanej parlamentarzystki” i 16-latek, zerkam na daty urodzenia polityczek.

W grę wchodzą tylko Filiks i Kotula. Krótka kwerenda internetowa nie wskazuje, że posłanka Kotula szeroko prezentuje w sieci swoje dzieci (jeśli je w ogóle ma), bez trudu za to znajduję wzmianki o dzieciach Magdaleny Filiks. Na zdjęciach widzę chłopaka, nastolatka. Czytam, że ma na imię Mikołaj. Dziewczynę też sprawdzam. Wszystko pasuje do opisywanej przez szczecińską rozgłośnię informacji. Mija właśnie dziesiąta minuta moich poszukiwań.

To jeszcze raz. Ile czasu zajęła mi identyfikacja tożsamości „dzieci znanej parlamentarzystki”? 10 minut. Po tym czasie wiem już, jak ma na imię i jak się nazywa 16-letni chłopak, który trzy lata temu padł ofiarą pedofila. Domyślam się, że jest dobrze znany w szkole, na osiedlu, w środowisku. Bo ma znaną mamę.

Wybór dziennikarza

Zastanówmy się teraz, w jakim celu w informacji o tej sprawie pojawia się zdanie o „dzieciach znanej parlamentarzystki”?

Gdy jako dziennikarze zbieramy informacje na jakiś temat, przypominamy odkurzacz. Zasysamy wszystko, co zobaczymy, usłyszymy, dotkniemy, poczujemy. Później to segregujemy. Odrzucamy fakty nieistotne i te wiodące w ślepe uliczki. Szanujemy czas antenowy oraz liczbę znaków. Jeśli już jakieś fakty zostawiamy – to bardzo świadomie.

Czytaj też: Sąd w Szczecinie zapewnia, że nie ujawnił Duklanowskiemu danych ofiar pedofila

Łatwość dostępu do zawodu dziennikarza to jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. Masz smykałkę do gadania czy pisania – ok, spróbuj. Jeśli masz porządną wiedzę na jakiś temat – próbuj tym bardziej. Lecz powiedz najpierw, jakim jesteś człowiekiem. Bo słowa mogą ranić, a informacje pogrążać, wykluczać, eliminować. Dostałeś do ręki niebezpieczny oręż. Prawo prasowe pozwala ci dla dobra społecznego ujawniać niewygodną dla kogoś prawdę, możesz zadawać trudne pytania i krytykować. To samo prawo nakłada jednak na ciebie obowiązek rzetelnego informowania o tym, co dzieje się na świecie i co jest ważne dla twoich odbiorców. Jeśli będziesz rzetelny – będziesz wiarygodny.

Dziennikarz jest zobowiązany zachować szczególną staranność oraz rzetelność przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych, zwłaszcza musi sprawdzić zgodność uzyskanych wiadomości z prawdą lub podać ich źródło (art. 12 pkt 1 Prawa prasowego). Dziennikarze korzystają z gwarancji umożliwiających im publikowanie informacji o sprawach publicznie ważnych pod warunkiem, że działają w dobrej wierze, na podstawie faktycznej i prawnej oraz zapewniają wiarygodną i precyzyjną informację, zgodnie z etyką dziennikarską.

Po co autor zamieścił w swojej pracy zdanie o „dzieciach znanej parlamentarzystki”? Co to zdanie dało czytelnikom? Jaki zrealizowało interes społeczny? Dlaczego to właśnie zdanie zostało kilkukrotnie powtórzone? Brak logicznej odpowiedzi obnaża intencję autora. Trzeba było przejechać prętem po klatce i rozhuśtać polityczne emocje.

Kiedy piszemy, kiedy mylimy tropy

Jak tłumaczy się autor tekstu? Jak odpowiada na kierowane pod jego adresem zarzuty? Że sprawę należało nagłośnić, bo taki był interes publiczny. Przyjmijmy, że ma rację. Wszak pedofilia to czyste zło. Ale fraza „dzieci znanej parlamentarzystki” w żaden sposób tego interesu publicznego nie realizuje.

To dlatego w wielu tekstach opisujemy pedofilię, ale w kontekście ofiar mylimy tropy, podajemy nieprawdziwe imiona, wiek, miejsce zamieszkania – po to, by żaden detektyw-amator ich nie odnalazł.

Co i jak należało zrobić, by nie dopuścić do publikacji materiału prasowego w takiej formie i treści? Zadałem sobie pytanie, co ja bym zrobił, gdybym był szefem autora tej informacji? Przede wszystkim podszedłbym do tej informacji ze szczególną ostrożnością. Miałbym dylemat – publikować czy nie? Co prawda korzystam wyłącznie z dostępnych materiałów prasowych, ale wydaje się jasne, że Urząd Marszałkowski jeszcze w 2022 roku zamieszczał informację o działalności Krzysztofa F. na swojej stronie internetowej. Było to co najmniej pół roku po zakończeniu jego procesu. W mojej ocenie to bardzo poważny błąd pracowników Urzędu. Krzysztof F. już nie był pełnomocnikiem marszałka i nie współpracował z Urzędem, a eksponowanie sylwetki pedofila mogło sugerować jego niewinność i czystą kartę. Nie można w ten sposób uwiarygadniać przestępcy. Miałbym więc pierwszy powód publikacji. Krzysztof F. był osobą publiczną, to polityk, urzędnik, działacz. Człowiek, który zawodowo zajmował się profilaktyką uzależnień. Działał więc w obszarze wrażliwym, w którym nieskazitelność i najwyższe standardy pracy są fundamentalne. A zatem znów: trzeba pisać.

Ale ostrożność nakazałaby mi też przenalizować kwestie polityczne. Żeby było jasne – nie ma dla mnie znaczenia, że skazany pedofil był w PO. Jednak właśnie dlatego, że temat dotyczy byłego polityka i jednocześnie – pośrednio poprzez ofiary – czynnej polityczki tej partii, byłbym nieufny co do intencji informatorów. Wybory za 10 miesięcy. Dlaczego temat wypływa teraz, czyli półtora roku po prawomocnym orzeczeniu? Przestępca siedzi w więzieniu, nie ma żadnych wniosków formalnych w jego sprawie, nie wydarzyło się nic nowego.

Przyjmijmy, że decyzję o publikacji podjąłbym, kierując się tak zwanym interesem społecznym. Inaczej mówiąc, moje sumienie i wartości, którymi się kieruję, odpowiedzialność społeczna i powinność dziennikarska wzięłyby górę nad lękiem o los ofiar w przypadku identyfikacji ich tożsamości. Stąd jednak już bardzo blisko do wyświetlenia najważniejszej dziennikarskiej powinności w tym kontekście – trzeba zrobić wszystko, by nie istniało ryzyko identyfikacji. Nie podawałbym płci dzieci, ich wieku, a nawet liczby. Nie pisałbym, że są rodzeństwem. A już na pewno nie napisałbym, że "to dzieci znanej parlamentarzystki”.

Czytaj też: KRRiT otrzymała skargi na paski TVP Info obwiniające o śmierć syna posłanki PO polityków tej partii

Co zrobiłbym jeszcze? Zgromadziłbym wokół siebie dwoje, troje doświadczonych reporterów, którzy daliby mi poczucie bezpieczeństwa przy ocenie danych, chciałbym mieć prawnika, który zwracaby mi uwagę na ochronę praw i wizerunku pokrzywdzonych. Wreszcie zwróciłbym się do kogoś, kto jest dla mnie autorytetem jako człowiek. Uczyniłbym go adwokatem diabła, który z pewnościa przyczyniłby się do mojej lepszej orientacji w sprawie. I który by chłodził emocje oraz wyświetlał opinie spoza banki, w której tkwimy ja i moja redakcja.

Opublikowałbym

Podsumowując, opublikowałbym informację o skazanym pedofilu Krzysztofie F., byłym działaczu PO, urzędniku związanym z Urzędem Marszałkowskim w Szczecinie. Na pewno jednak nie w tej formie, w jakiej ukazała się ona w Radiu Szczecin. Ta informacja zawiera wiele wątków, które wskazują na wysoki poziom braku obiektywizmu autora i każą podejrzewać, że przystąpił do pracy, mając z góry przyjętą tezę.

Dlaczego o tym napisałem? Z dziennikarskiego obowiązku. Obawiam się powtórki takiej sytuacji.

***

Cezary Wojtczak – z mediami związany od 1991 roku, pracował w TVP Poznań, TVP Bydgoszcz. W latach 2015-2016 był prezesem i naczelnym Polskiego Radia PiK. W latach 2016-2020 członek Rady Programowej TVP w Bydgoszczy. Obecnie prowadzi szkolenia biznesowe

Cezary Wojtczak

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.