Reuters Institute prognozuje zapaść rynku prasy i redukcję dziennikarzy. Polscy naczelni podzielają te obawy
Prognozy Reuters Institute komentują Andrzej Andrysiak (SGL), Bogusław Chrabota ("Rzeczpospolita") i Bartosz Węglarczyk (Onet) (fot.arc))
Redukcja codziennych papierowych wydań dzienników oraz wojna między wydawcami a platformami internetowymi – to przewidywania na 2023 rok według badań Reuters Institute For The Study of Journalism. Ale są też pozytywne prognozy. O wnioski z badania zapytaliśmy naczelnych polskich mediów.
Według badań ankietowych Reuters Institute przeprowadzonych wśród 303 szefów mediów w 53 krajach świata, w tym w Polsce, 2023 rok będzie trudny dla prasy papierowej i dla dziennikarzy telewizyjnych. Ta pierwsza ma stopniowo znikać z rynku, redukując swoje wydania do 2-3 tygodniowo. Dziennikarzy telewizyjnych czekają natomiast zwolnienia. Powód: raport wymienia rozwój platform streamingowych i rosnącą popularność videocastów, które udanie konkurują z tradycyjną "liniową" telewizją.
Wydania papierowe dzienników tracą rację bytu
– Moim zdaniem 2023 rok będzie koszmarnym rokiem dla dziennikarzy – ostrzega w rozmowie z "Presserwisem" Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu. – Powodów jest wiele. W Polsce to także powody polityczne. Wielu z nas straci w tym roku pracę. To trend całego rynku medialnego.
Czytaj też: TVN 24 liderem kanałów informacyjnych w 2022 roku
Uważa jednak, że akurat dziennikarze telewizyjni mogą być w miarę spokojni. – Czy będą znikać z telewizji? Moim zdaniem nie. Widać to na przykładzie TVN, gdzie są specjalistyczne kanały informacyjne TVN 24 i TVN24Bis i tam pewnie koncentrować się będą dziennikarze newsowi. Nawet jeśli "Fakty" kiedyś znikną zupełnie z głównej anteny, to dziennikarze raczej nie stracą pracy, a trafią do TVN 24 lub będą pracować dla platformy internetowej, np. Playera – mówi Węglarczyk i zaznacza, że tradycyjna telewizja "liniowa" jest telewizją przeszłości. – Trudno przewidzieć, ile czasu będzie istnieć, ale w końcu zniknie. To jest nieuniknione. Mamy już sporą grupę odbiorców, którzy – mając w domu telewizor – nie oglądają na nim telewizji. Korzystają z aplikacji streamingowych albo transmitują na telewizor sygnał z komputera.
Według prognozy Reuters Institute szybciej niż telewizję zmiany dosięgną gazet papierowych.
– Wydania papierowe dzienników tracą rację bytu i raczej znikną, codzienna informacja jest już w internecie i nic jej stamtąd nie przegoni – uważa Andrzej Andrysiak, prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. – Z tygodnikami i miesięcznikami sprawa jest bardziej skomplikowana. Z zasady mają być bardziej refleksyjne, zdystansowane od wydarzeń, wyjaśniające. W tym przypadku wszystko zależy od oferty, czyli tak naprawdę poziomu, unikalności i jakości materiałów. Odbiorca może czytać taki tygodnik w papierze, może w subskrypcji, zależy od preferencji.
Nacisk na misję i jakość dziennikarstwa
Wtóruje mu Bogusław Chrabota, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", który na kilka dni przed Reuters Institute opublikował w gazecie swoje przewidywania na temat rynku prasy.
Czytaj też: TSUE przyznaje, że w TVP mogło dojść do dyskryminacji
– Mówi to Reuters, ja to mówię i wszyscy to mówią, że w pewnych obszarach rynku prasowego, na rynkach takich choćby jak Polska, perspektywa końca wydań papierowych jest nieodległa – ocenia Chrabota w rozmowie z "Presserwisem". – Ale są też rynki takie jak azjatyckie: Korea, Japonia czy Indie, gdzie gazeta papierowa ma się świetnie i ma przed sobą jeszcze pewnie dziesięciolecia istnienia. W Europie Środkowej widać trend spadkowy w prasie, który jest bliski dezintegracji tego segmentu rynku, ale to nie znaczy, że jest to kryzys prasy jako takiej. Prasa ma perspektywę rozwoju w świecie cyfrowym. Jedyną perspektywę – dodaje.
Wszyscy są zgodni, że trendem obowiązującym w kolejnych latach będzie nacisk na misję i jakość dziennikarstwa.
– Tylko to da szansę przetrwania tytułów. W świecie cyfrowym rzecz jasna. Jedyną szansą jest przeniesienie tej sfery jakości treści z prasy papierowej do cyfrowej. Bo darmowych, słabych treści ludzie mają wszędzie pełno – mówi Bogusław Chrabota. – Zatem jeżeli mamy przetrwać, to tylko dzięki koniunkcji dwóch elementów: utrzymania jakości dziennikarstwa prasy papierowej w świecie cyfrowym.
Andrzej Andrysiak patrzy na problem pod kątem możliwości poszczególnych segmentów prasy. – Darmowa informacja lokalna nie daje jednak takich możliwości monetyzacji, jak na poziomie regionalnym czy ogólnopolskim. Zwłaszcza jeśli ma być jakościowa – zauważa. – I to jest główne wyzwanie. Na poziomie lokalnym nie da się tworzyć jakościowego dziennikarstwa za darmo. Pożywi się na tym jedynie Google. A nie ma co go dokarmiać, skoro i tak jest utuczony. Kluczowe są więc modele przychodowe oraz dostęp do cyfrowego know-how. Tę drugą barierę wydawcy lokalni mogą pokonać tylko w grupie.
Węglarczyk: "Kończy się era informacji za darmo"
Według prognozy Reutersa rok 2023 przyniesie w mediach cyfrowych, a szczególnie w ich aplikacjach, jeszcze większy niż do tej pory trend łączenia treści informacyjnych z rozrywkowymi.
Czytaj też: Edward Miszczak już w poniedziałek zacznie pracę jako dyrektor programowy Polsatu
– Pomysł, że jedno medium pakuje razem wszystkie usługi – od hard newsów po entertainment – to idea, która będzie się rozwijać – uważa Bartosz Węglarczyk. – Nie tylko w mediach, także w serwisach streamingowych. Z tym że media idą od newsów do rozrywki, a serwisy streamingowe, co widać m.in. po działaniach Netflixa, zmierzają w odwrotnym kierunku. Mogę się założyć, że za 5 lat na Netflixie pojawi się jakaś forma dziennika informacyjnego.
Węglarczyk podkreśla również, że wszystkie media elektroniczne zmierzają w kierunku płatnych usług. – Kończy się w sieci era informacji za darmo. Za chwilę albo ich w ogóle nie będzie, albo będą miały bardzo ograniczony zakres. Zatem oferta mediów musi być kompletna – nie może się składać wyłącznie z newsów – wyjaśnia.
Czytaj też: Korespondentka Polsat News w Brukseli zniknęła z anteny. Zaprzecza, że odchodzi
Naczelny Onetu nie przewiduje jednak, by spełniła się prognoza Reutersa dotycząca profilowania treści informacyjnych według podziału "dobra/zła wiadomość". – Wiem, skąd wziął się trend rozdzielania złych i dobrych informacji. Jest ciekawy, ale nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością. Na koniec ludzie i tak chcą wiedzieć, jakie zagrożenia czyhają na nich i na ich rodziny, niezależnie od tego, czy chodzi o covid, wojnę, czy wyższe podatki – mówi Węglarczyk. – Tu kluczowa jest merytoryczność i wiarygodność przekazu. Wygrają na tym media, które będą przedstawiać rzeczywistość taką, jaka ona jest. Nie mogą udawać, że nie ma wojny czy covidu, a podatki w Polsce będą niższe.
– Z prognozami dotyczącymi rynku medialnego jest jak z proroctwami: pamiętamy tylko te, które się spełniły – podsumowuje Andrzej Andrysiak.
Czytaj też: Senat przegłosował wykreślenie 2,7 mld dla Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Ale dotacja wróci
(PAR, 13.01.2023)