Wszyscy lubią Martę Manowską - gwiazdę TVP - i nie zważają na nieścisłości w życiorysie
"Jest pani pewna, że Manowska pochodzi ze Śląska?" – dopytuje z niedowierzaniem Marek Szołtysek, śląski dziennikarz, pisarz i historyk (screen: YouTube/TVP VOD)
Marta Manowska nie lubi dziennikarzy i nie opowiada o sobie. Ale nie przeszkadza jej to w karierze w TVP. Nawet jeśli trochę koloryzuje swój życiorys.
To dziewczyna ze Śląska, bardzo wierząca i bardzo rodzinna. Gdy tylko ma wolną od pracy chwilę, gna pod Katowice – do 87-letniej babci, która po śmierci dziadka trzy lata temu została sama. Tak samo jest przywiązana do rodziców. Ten śląski charakter słychać też w jej twardym, mocnym głosie – mówi mi Piotr Poraj-Poleski, reżyser jej programów.
– To, jaka jestem, wynika z mojej śląskości, Śląsk mnie wychował i ukształtował. To najważniejsze dla mnie miejsce na ziemi – przyznaje Marta Manowska.
– Jest pani pewna, że Manowska pochodzi ze Śląska? – dopytuje z niedowierzaniem Marek Szołtysek, śląski dziennikarz, pisarz i historyk. Nie pamięta żadnych jej aktywności w sprawach regionu.
No, ale przecież podobno napisała książkę o bytomianach? Jerzy Pleszyniak, redaktor albumu „Bytomianie – ich życie i miasto”, nie kryje irytacji, gdy pytam o Martę Manowską. – Pani Manowska, wtedy studentka III roku dziennikarstwa, była wśród wielu osób, które pisały sylwetki do tego zbioru, robiły research, przeprowadzały rozmowy. Ze zdumieniem dowiedziałem się, że przypisuje sobie autorstwo całości – mówi zdegustowany. O zaangażowaniu Manowskiej w śląskie sprawy nic nie wie.
KTO CO PAMIĘTA
Na Wikipedii, gdzie stoi, że napisała trzy książki, trudno bazować, choć sama Marta Manowska twierdzi, że wszystko tam się zgadza. No, może oprócz informacji, że była dziennikarką Trójki. Przyznaje, że nie była.
Wikipedia przypisuje jej autorstwo jeszcze dwóch innych książek, jedna to jej praca magisterska wydana w formie e-booka, a druga to „Rolnik szuka żony”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Duszpasterstwa Rolników.
Nieścisłości w jej życiorysie jest więcej. Ale nie dotyczą studiów. Pracę magisterską Manowska pisała o separatyzmie w Katalonii: „Nacjonalizm w Hiszpanii. Katalonia i Kraj Basków – dwie drogi do niepodległości”. – Byłem recenzentem tej pracy, pisanej pod kierunkiem profesora Wojciecha Kautego. Chyba obroniła na piątkę – mówi dr Tomasz Słupik z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.
– Do pisania pracy przywiozłam sobie z Hiszpanii literaturę hiszpańskojęzyczną, sama tłumaczyłam na polski – opowiada Manowska. – Była wola, żebym została na uczelni, robiła doktorat, ale miałam wtedy zupełnie inne plany, artystyczne – dodaje.
Chodzi o aktorstwo. Jedna z dziennikarek prasy kolorowej doradzała mi: „Zacznij od aktorstwa, bo to jej pasja”, choć sama poza to jedno pytanie w rozmowie z Manowską nie wyszła.
A ja nie muszę wcale zagajać. Manowska już na wstępie szkicuje mi w minutę swoją drogę zawodową i temat aktorstwa sam wypływa. – Studiowałam i pracowałam jednocześnie – na przykład miałam praktyki w „Dzienniku Zachodnim”, potem była praca w agencji reklamowej, potem pisałam książkę, później robiłam kampanię wyborczą w Jarocinie, wyjechałam do Hiszpanii na Socratesa, potem był etap teatralny – kilkuletni, w Krakowie i Warszawie. Już w Warszawie, grając, równolegle pracowałam w TVP i TVN, stamtąd poszłam na casting do „Rolnika”. Potem przyszło „Sanatorium miłości”, „The Voice Senior”, „Kobiety w drodze” i „Matki wojny”, wreszcie „Korona gór Polski” – tak wygląda to w skrócie – uśmiecha się.
Spośród kluczowych dziennikarzy „DZ” z tamtego okresu nikt jej nie pamięta. Możliwe, że pisała drobne informacje, każdego roku w „DZ” pracowało kilkudziesięciu stażystów. Dziś wszyscy powtarzają jedynie, że znają ją z ekranu telewizora.
Ktoś ją jednak musiał w „DZ” widzieć, bo Barbara Siemianowska w 2014 roku, gdy startował „Rolnik szuka żony”, obwieściła: „Karierę robi w Warszawie, ale to Śląsk ma w sercu. No i najważniejsze, to nasza dziewczyna, kiedyś pisała do »Dziennika Zachodniego«”. Dziś Siemianowska nie pracuje już w „DZ”. Kontakt się urwał.
Manowska tak to wspomina: – Pisałam drobne artykuły, gorące tematy miejskie, które zlecali starsi koledzy. Do dziś mam kontakt z osobami, które wtedy nade mną dziennikarsko rozpościerały skrzydła. To był fajny start. Wzięłam sobie wtedy do serca to, by robić różne rzeczy – jak „Grasz o staż”, książka o bytomianach, te praktyki w gazecie, po to, żeby przekonać się, gdzie mi tak naprawdę będzie dobrze.
Dziennikarstwo studiowała na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Jednym z jej wykładowców był dr Tomasz Słupik. – Brała udział w zajęciach, zawsze przygotowana – chwali. – Ostatnio wspominaliśmy wspólnie, jak podczas pierwszych zajęć zauważyłem, że ma radiowy głos, a ona odpowiedziała, że to pierwszy komplement, który usłyszała. Gdy zobaczyłem ją w „Rolniku”, byłem trochę zaskoczony. Ale nie tak całkiem, bo zawsze miałem poczucie, że ciągnie ją do mediów, to wynikało z jej społecznego zacięcia. Dzięki któremu dobrze się w takich formatach odnajduje – uważa dr Słupik.
Ona sama podkreśla, że zawsze była aktywna. Studiowała też historię sztuki na uniwersytecie w Valladolid w Hiszpanii w ramach programu Socrates-Erasmus.
Na drugim roku dziennikarstwa wzięła udział w „Grasz o staż” – ogólnopolskim konkursie organizowanym przez „Gazetę Wyborczą” i firmę doradczą PwC. Próbowała w dwóch dziedzinach – dziennikarstwie i reklamie. Do radiowej Trójki była druga, a w agencji reklamowej BBDO wygrała. Odbyła staż.
Ale Przemek Bogdanowicz, współwłaściciel 2012 Agency, a przed laty szef kreacji w BBDO, Marty Manowskiej nie pamięta. – Przyjmowaliśmy stażystów z programu „Grasz o staż”, a skoro była studentką dziennikarstwa, to pewnie trafiła do naszego działu. Zlecaliśmy proste zadania: jakieś hasło do wymyślenia, przejrzenie konceptu czy layoutu, takie rzeczy – mówi.
PRZYAKTORZYŁA
Manowska wspomina: – Chciałam być aktorką, przez rok przygotowywałam się intensywnie do egzaminów na krakowską PWST, chodziłam na zajęcia do Teatru Starego, Teatru Stu, z tuzami tego zawodu. Znalazłam się w finale z maksymalnymi ocenami m.in. od Krzysztofa Globisza i Olafa Lubaszenki, ale się nie dostałam. Miałam już wtedy 25 lat, więc wiek trochę przeszkadzał. Pojechałam do Warszawy, bo okazało się, że jednak jestem gotowa, żeby grać. I podjęłam pracę: najpierw byłam na warsztatach w teatrze IMKA, potem grałam w Teatrze WARSawy, wreszcie w Capitolu.
Te warsztaty w IMKA pojawiają się dopiero po autoryzacji, bo podczas rozmowy Manowska wyraźnie mówiła, że tam grała. Może dlatego Tomasz Karolak, założyciel i dyrektor artystyczny Teatru IMKA, kojarzy ją z telewizji, lecz nie ze swojej sceny. – Na pewno nie grała w żadnej mojej produkcji – zapewnia.
Beata Terlecka z impresariatu Teatru WARSawy informuje, że Marta Manowska występowała w spektaklu „Wstydźcie się żyć!” w reżyserii Adama Sajnuka, dyrektora sceny. A Agnieszka Trojanek-Soska, menedżerka Teatru Capitol, pamięta Manowską z roli w sztuce „Hawaje, czyli przygody siostry Jane”. Ale było to już dużo później, bo premierę zapowiadano w następujący sposób: „Znana głównie z programu »Rolnik szuka żony« Manowska wcieli się w postać Peggy – przebiegłej dziennikarki. Premiera 26 kwietnia 2016 roku”.
Występowała też na małym ekranie: w 2009 roku w krótkometrażowym, kręconym w Katowicach „Co mówią lekarze” Michała Wnuka, w 2015 w anglojęzycznej 13-minutówce „How Culture Works” i w 2016 – w siedmiominutowym „Dziadku” w reżyserii Julii Groszek, a także w jednym z odcinków serialu „Hotel 52”. Tak przynajmniej podaje baza Filmpolski.pl.
NIE LUBI DZIENNIKARZY
Dziennikarstwo wydaje jej się chyba najbardziej prestiżowe, bo „jestem dziennikarką” w rozmowie ze mną powtarza wielokrotnie.
Ale w sieci króluje jako celebrytka. „Marta Manowska należy do grona mocno zapracowanych gwiazd. Lista projektów z jej udziałem jest już imponująca, a piękna dziennikarka wciąż dopisuje do niej kolejne punkty!” (Rmfmaxx.pl). „Gwiazda, którą uwielbiają zwłaszcza starsi widzowie, od kilku lat króluje na antenie TVP. Zyskała wielką popularność i sympatię widzów, odkąd zaczęła prowadzić program »Rolnik szuka żony«” (Pomponik.pl). „Widzowie mogą ją także kojarzyć z »Sanatorium miłości« oraz »The Voice Senior«” (Swiatseriali.interia.pl). „Kalendarz Marty Manowskiej od lat jest wypełniony po brzegi. Ale wycisnęła dni jak cytrynę, spakowała plecak, wyciągnęła z szafy trapery i bez wahania, za to z solidną dawką wiedzy i niezłą kondycją fizyczną, wyruszyła zdobywać górskie szczyty. Regeneracja i pasje są dla niej równie ważne” (Expressilustrowany.pl).
– Popularność Marty Manowskiej zbudował program „Rolnik szuka żony”. Redakcje portali i gazet kolorowych uznały, że skoro ludzie lubią program, to są ciekawi także jego prowadzącej. Szczerze mówiąc, to kołek w płocie też by został gwiazdą, gdyby prowadził taki format jak „Rolnik” – uważa Iwona Aleksandrowska, dziennikarka zajmująca się show-biznesem.
– Pani Manowska wzbudza wiele emocji – prowadzi programy o dużej oglądalności, więc nasze czytelniczki chcą o niej czytać. Niestety, nie lubi dziennikarzy, ucieka przed nimi – na przykład na ostatniej konferencji ramówkowej nie było szans, żeby z nią porozmawiać, nie lubi też pozować fotografom. Szkoda, bo taką postawą tak naprawdę krzywdzi czytelników – ubolewa Katarzyna Rędaszka, redaktorka naczelna „Na Żywo”. – Radzimy sobie tak, że informacje o niej zbieramy z jej kont społecznościowych, a zdjęcia bierzemy od reporterów, którym udało się je zrobić – zdradza Rędaszka. I naprędce oblicza, że w ciągu ostatnich dwóch lat Manowska gościła na oładkach czasopism Bauera co najmniej kilkanaście razy.
Manowska trafiła też do szaradziarskiego miesięcznika z portfolio tego wydawcy – we wrześniowej „Rozrywce Magazynie” jej imię i nazwisko było rozwiązaniem trójniaka-szyfru.
Justyna Michalska, redaktorka naczelna Plotek.pl, przyznaje, że Manowska nie dzieli się z mediami swoim życiem prywatnym, dlatego nie daje pożywki serwisom show-biznesowym.
***
To tylko fragment tekstu Doroty Boruszkowskiej. Pochodzi on z „Press” – nr 11-12/2022. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl. A najnowszy numer już na początku stycznia.
Czytaj też: Nowy „Press”: Jacoń mówi o walce, Manowska koloryzuje, Lis milczy, a Świrski tropi zdrajców
Dorota Boruszkowska