Uczestnik „Warsaw Shore” sfingował swoją śmierć, a serwisy w nią uwierzyły
Dominik Raczkowski najpierw upozorował swoją śmierć, a następnie nagrał o tej akcji godzinny materiał wideo (screen: YouTube.com/DoMiNiKmtv)
Dominik Raczkowski znany z programu pokazywanego w MTV Polska upozorował w social mediach swoją śmierć. Media o niej poinformowały, nie weryfikując faktów.
Dominik Raczkowski to uczestnik show „Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy” nadawanego przez MTV Polska. Sfingował swoją śmierć, by zakpić z mediów.
"Eksperyment społeczny"
Raczkowski w minioną niedzielę miał zostać potrącony na przejściu dla pieszych w Katowicach. Następnie miał być przewieziony do szpitala, gdzie zmarł. Jego stan opisywali w instagramowych stories jego znajomi, którym Raczkowski miał przekazać telefon. W kolejnych informacjach zamieszczono nawet zdjęcie klepsydry z datą i miejscem pogrzebu.
Czytaj też: Wiosna w Polsat Play: sprawdzone formaty i serial o współczesnej młodzieży
Po trzech dniach okazało się, że celebryta upozorował własną śmierć. Na YouTube zamieścił godzinne nagranie, w którym wyjaśniał swoje motywacje. Stwierdził, że przeprowadził "eksperyment społeczny" w którym chciał "pokazać, jak media, jak influencerzy wami manipulują". Zarzucił mediom, że nie sprawdziły, czy informacje o jego śmierci są prawdziwe. Jedynym, który ponoć próbował weryfikować informację, miał być Pudelek.pl (choć w nagraniu Raczkowski najpierw mówi plotek.pl).
O zgonie Raczkowskiego poinformowała większość portali plotkarskich. Najczęściej powoływały się bądź to na wpisy z konta Raczkowskiego, bądź na oficjalne konto "warshawshore_official", które zamieściło czarno-białe zdjęcie z datami jego urodzin i śmierci.
"Nie na co dzień kontaktujemy się z potencjalnymi truposzami, by zapytać ich czy żyją"
Plejada.pl pisała: "Na oficjalnym profilu programu »Warsaw Shore« na Instagramie podano informację, że nie żyje Dominik Raczkowski, uczestnik jednej z edycji. Według informacji podanych na stronie celebryty, 24-latek zginął po potrąceniu przez samochód". Kiedy mistyfikacja wyszła na jaw, Sergiusz Królak, dziennikarz serwisu, uznał, że Raczkowski miał "dużo racji, wskazując na brak weryfikacji podawanych informacji. Naczelnym zadaniem mediów jest bowiem potwierdzanie wszelkich doniesień".
Czytaj też: Szczygieł i Orłoś apelują do Stinga, żeby nie występował na Wiktorach w TVP
Królak pisze dalej: "Uczestnik »Warsaw Shore« zapomniał jednak o jednym: weryfikacja weryfikacją, ale media powoływały się na jego własny profil na Instagramie, a nie np. na informację podaną w lokalnym serwisie internetowym". Usprawiedliwia, że "dobrym tropem byłoby napisanie lub zadzwonienie do celebryty", ale "w końcu nie na co dzień kontaktujemy się z potencjalnymi truposzami, by zapytać ich czy żyją".
Plotek.pl jedynie zaktualizował oryginalny artykuł. Pod leadem pojawił się akapit wyjaśniający: "[AKTUALIZACJA] Dominik Raczkowski jednak żyje. Informacja o jego śmierci, jaka pojawiła się na jego oficjalnym profilu na Instagramie oraz na profilu programu MTV, w którym wziął udział, okazała się oszustwem i zwykłą ustawką na zdobycie większej niż śladowa popularności. Dominikowi życzymy dużo zdrowia".
Czytaj też: Lista przebojów debiutuje w Radiu Nowy Świat
O2.pl z Grupy WP w środę wieczorem zmienił swój artykuł o śmierci celebryty. Podkreślono w nim, że należący do tej samej grupy plotkarski Pudelek.pl nie napisał o śmierci Raczkowskiego. Zamieszczono tam materiał odnoszący się do nagrania celebryty.
(BCY, 24.03.2022)