Akcja Mariny Owsiannikowej w telewizji to ustawka? Tak twierdzi poseł z partii Zełenskiego
– To rdzeń rosyjskiej propagandy, który służy jako wyjaśnienie okupacji Ukrainy – mówi o słowach Owsiannikowej Roman Hryszczuk (screen: Twitter/@grishchukroma)
O proteście Mariny Owsiannikowej – dziennikarki, która w czasie programu na żywo w rosyjskiej państwowej telewizji wybiegła z plakatem krytykującym wojnę – od poniedziałkowego wieczoru mówi pół świata. Owsiannikowa została ukarana, ale coraz częściej pojawia się opinia, że cała akcja była "ustawką". Sugeruje to m.in. Roman Hryszczuk, poseł z partii Wołodymyra Zełenskiego.
O Marinie Owsiannikowej głośno zrobiło się 14 marca, kiedy w trakcie nadawania najważniejszego programu informacyjnego w rosyjskiej telewizji, wybiegła z plakatem, gdzie największą czcionką napisano "No War", a także (po rosyjsku) "Nie wierzcie propagandzie".
Hryszczuk sugeruje "ustawkę"
Krótko po tym w internecie pojawił się także filmik z wypowiedzią dziennikarki. Mówiła ona między innymi, że "to, co się teraz dzieje w Ukrainie, to zbrodnia" i "odpowiedzialność za nią spada na jednego człowieka".
Czytaj też: Nie żyją operator Fox News i ukraińska dziennikarka. Zginęli w ostrzale samochodu
Niedługo po całej akcji Owsiannikowa stanęła przed sądem. Na początku myślano, że – wedle wprowadzonego niedawno w Rosji prawa – grozić jej może aż 15 lat więzienia. Ostatecznie ukarano ją jednak grzywną w wysokości 30 tysięcy rubli (ok. 1,2 tys. zł), po czym zwolniono z aresztu.
Marina Owsiannikowa. Bohaterska kobieta. Trzeba zapamiętać to nazwisko. Prawdopodobnie będzie karana już z tych nowych, drakońskich rosyjskich przepisów o wojnie.
— Grzegorz Kita 🇵🇱🇺🇦 (@grzegorz_kita) March 14, 2022
Może stać się symbolem.pic.twitter.com/HxIqiPzSyJ
W czyste intencje Mariny Owsiannikowej powątpiewa Roman Hryszczuk, członek ukraińskiego parlamentu, poseł z partii Wołodomyra Zełenskiego. Hryszczuk zwraca uwagę na kilka szczegółów w akcji Mariny, które – choć na pierwszy rzut oka mogą być interpretowane jako krytyka polityki Kremla – sprytnie wpisują się w prorosyjską propagandę.
Wyjaśnienie okupacji Ukrainy
– Wideo Mariny brzmi jak typowe oświadczenie antywojenne, poza kilkoma szczegółami – napisał Roman Hryszczuk na swoim profilu na Twitterze. – Po pierwsze: mówi, że tylko Putin jest odpowiedzialny za wojnę. To fałszywe stwierdzenie; większość rosyjskiego społeczeństwa popiera Putina, okupację i wojnę w Ukrainie. Po drugie: mowa w nim o "bratnich narodach" rosyjskim i ukraińskim. To przecież rdzeń rosyjskiej propagandy, który służy jako wyjaśnienie okupacji Ukrainy: "Jesteśmy braćmi i powinniśmy żyć w jednym kraju".
Czytaj też: Uchodźcom też przysługuje prawo do ochrony wizerunku – przypominają dziennikarzom prawnicy
– Kolejnym zastanawiającym faktem jest to, że największa i najbardziej widoczna część plakatu została napisana w języku angielskim – dodaje. – Obie strony tej wojny nie używają na co dzień angielskiego, więc możemy założyć, że plakat ten był skierowany do zachodnich odbiorców.
One more suspicious detail: the largest message on sign is in English. Both sides of war do not use English on daily basis, so we can assume the sign was oriented on west audience.
— Roman Hryshchuk (@grishchukroma) March 14, 2022
Hryszczuk, zastanawiając się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, widzi jeden główny powód.
– Sankcje naszych sojuszników są potężne, a gospodarka Rosji umiera. Łagodzenie sankcji jest kluczowe dla kontynuowania przez Rosję wojny i dla istnienia reżimu Putina. Jest zatem bardzo prawdopodobne, że rosyjska propaganda zdecydowała się na to przedstawienie, aby wpłynąć na opinię publiczną w UE, Wielkiej Brytanii i USA. Żeby spowolnić sankcje i rozpocząć dyskusję o "dobrych Rosjanach" i "złych Rosjanach" – pisze.
"Proszę, nie wierzcie w to, co widzicie w rosyjskiej telewizji"
Według Romana Hryszczuka sytuacja jest jasna: to Rosja zaczęła wojnę, a Ukraina musi ją powstrzymać. – To prawda, że ludzie w Rosji będą cierpieć ze względu na sankcje. Ale ludzie w Ukrainie w tym momencie właśnie umierają. Rosjanie bombardują nasze miasta, zabijają nasze dzieci. Mieli 8 lat, żeby zapobiec eskalacji. Nic nie zrobili.
So please do not trust anything you see on Russian TV. Continue imposing sanctions, embargoes, stop doing business in Russia. Help us stop #GenocideOfUkrainians.
— Roman Hryshchuk (@grishchukroma) March 14, 2022
Stay strong, stay united. And – finally – send these freaking jets!
– A zatem bardzo was proszę, nie wierzcie w to, co widzicie w rosyjskiej telewizji – kontynuuje Hryszczuk. – Należy nadal nakładać sankcje, embarga i dążyć do zatrzymywania w Rosji biznesów. Pomóżcie nam zatrzymać ludobójstwo w Ukrainie.
Czytaj też: Polscy fotoreporterzy w Ukrainie bez wsparcia redakcji. Wybierane są zdjęcia agencyjne
– Pozostańmy silni, pozostańmy zjednoczeni. I na koniec: przyślijcie w końcu te cholerne odrzutowce! – kończy ukraiński poseł.
Sprawa Owsiannikowej jest szeroko komentowana także w polskim internecie. Głównym argumentem tych, którzy wątpią w intencje dziennikarki jest wysokość kary. Rosyjska Duma Państwowa uchwaliła bowiem nowe przepisy, w myśl których autorom i redakcjom rozpowszechniającym informacje o wojnie w Ukrainie sprzeczne z oficjalną linią grożą drakońskie kary. Poprawki w Kodeksie karnym przewidują do 15 lat pobytu w kolonii karnej, jeśli publikacja spowoduje "ciężkie następstwa". Przewidywano, że Owsiannikowa zostanie przykładnie ukarana. Grzywna wygląda jak darowanie kary.
(HAD, 16.03.2022)