Prorosyjskie trolle straszą uchodźcami innej narodowości niż ukraińska
W dezinformacji uczestniczą też anglojęzyczne portale, takie jak OneWorld.press (screen: OneWorld.press)
Rośnie liczba działań dezinformacyjnych w mediach społecznościowych. Teraz skupiają się one na przedstawianiu fałszywego obrazu uchodźców.
W ciągu jednej doby odnotowano ponad 120 tys. prób dezinformacji w polskich mediach społecznościowych. Wszystkie dotyczyły wojny Rosji z Ukrainą, poinformował Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych (IBIMS). Szczególny nacisk położono na radykalizację grup antyuchodźczych, działających na dotychczasowych kanałach antycovidowych.
Budowanie poczucia zagrożenia wojną
"Główny przekaz dotyczy zmasowanej liczby »nieukraińskich« uchodźców, usiłujących przekroczyć polską granicę" - zauważa IBIMS. Posty z negatywnym przekazem są najpopularniejszymi wśród polskich grup negujących COVID-19 i prorosyjskich.
Czytaj też: Uwaga, Rosjanie znów szykują dezinformacyjną akcję w mediach społecznościowych
Jak zauważa IBIMS komunikacja w tych grupach przestała opierać się o treści antycovidowe. Teraz skupia się na budowie poczucia zagrożenia wojną i napływem uchodźców, atakach na wolontariuszy.
W Przemyślu lokalne grupy w social mediach przekazywały sobie informacje o zgwałceniu kobiety w centrum miasta, czy o porwaniu dziecka, co okazało się wiadomościami nieprawdziwymi. Prawdziwe natomiast były ataki na ciemnoskórych mężczyzn, którzy, jak się okazało byli wolontariuszami grupy obrony praw człowieka.
Cel to zamieszanie i dezinformacja
- W narrację dezinformacyjną zaangażowane są nie tylko podmioty rosyjskie, rośnie liczba grup także wewnątrz krajów NATO, które stosują dezinformacje - ostrzega Jānis Sārts, dyrektor Centrum Eksperckiego NATO ds. Komunikacji Strategicznej. - Może to oznaczać, że zostały one zinfiltrowane przez środowiska prorosyjskie. Trudniej jest więc ocenić, czy określona informacja odzwierciedla prawdziwą opinię konkretnych osób, czy też stanowi przekaz sterowany i wykreowany przez Rosję - dodaje Sārts.
- Rosyjska dezinformacja niekoniecznie opowiada się za konkretnym stanowiskiem lub po którejś ze stron. Jej celem jest wprowadzenie zamieszania, wątpliwości i dezinformacji do już prowadzonych dyskusji - tłumaczy Rachel Ellehuus, zastępca dyrektora Programu Europa w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie. - Pojawia się w postaci tzw. balonów próbnych, fałszywej narracji, które sprawdzają, jakie wątki odniosą największy sukces. Dopiero potem rozdmuchiwane są te, które cieszą się największym zainteresowaniem.
Czytaj też: Od początku ataku Rosji na Ukrainę serwisy informacyjne zanotowały 30-proc. wzrost popularności
W wielu przypadkach Rosja testuje swoje przekazy na mniej popularnych platformach czy w marginalnych rozmowach. W ten sposób unika wykrycia lub udoskonala dezinformację za pomocą informacji zwrotnych - wyjaśnia Ellehuus.
(RP, 03.03.2022)